Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Stefan Nawara

Użytkownicy
  • Postów

    170
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Stefan Nawara

  1. Stefan Nawara

    Dobry temat

    No dobrze. Ale to nie zmienia faktu, że bramka i Szpakowski tutaj NIE PASUJĄ. Więc może coś innego, ale coś innego. O czym wciąż się dyskutuje i nic z tych dyskusji nie wynika? Stefcio jest dosadny, trafia równie wymownie do mężczyzn jak i do kobiet. nie widzę potrzeby zmiany. można go pominąć przeskakując do następnego wersu. służy tylko wyraźniejszemu zilustrowaniu sytuacji lirycznej ;) To może temat dobrze znany jak życie płciowe ? Zapewniam,że interesuje bardziej kobiety i mężczyzn niżeli piłka nożna i jest bardziej uniwersalny. Nie będzie już piłki nożnej, nie bedzie nawet Szpakowskiego, a zycie płciowe... Stefcio
  2. Stefan Nawara

    Dobry temat

    Podoba mi się. Ale mam uwagi. Po pierwsze, trochę mnie razi to, że jest jakoś tam na marginesie. Że stanowi jakąś polemikę i nie jest samoistny. Właśnie siłą jego powinna być autonomiczność. I ma szansę takim być, bo w pierwszej chwili tak go odczytałem. By w pełni się w taki w naszym czytaniu ukształtował, należałoby zmienić "po raz enty strzeloną lub nie bramkę". Ta fraza degraduje resztę. Spróbuj ją tak przerobić, by całość stała się nieco porażająca. Nie wiem... Ale w moim odczuciu należałoby raczej przywołać po raz enty pokazane, opublikowane, a przez to spowszechniałe, nijakie, zdjęcie gwałtów, ludobojstwa itd. Np. temat tylko dobrze znany jak oswojone zdjęcia wojen... Tu musi być punkt ciężkości. Tymczasem jest jakiś Szpakowski. Pozdr. Stefek Nie, nie, szokowałam nie raz, ten jest stonowany i wyważony. Inspiracja nie oznacza, że wiersz nie może być autonomiczny!! absolutnie. podejrzewam, że większość wierszy pisanych na zasadzie interakcji z orgiem stanowi tekst niezależny, istniejący równie "dobrze" bez kontekstu. wieloznacznośc treści daje taką możliwość. Wpisałam wiersz M.Krzywaka jako motyw inspirujący do własnych refleksji, by nie zabrzmiał jak parodia albo cóś w ten deseń. zresztą nie mam nic przeciw orgowej polemice wierszy :) No dobrze. Ale to nie zmienia faktu, że bramka i Szpakowski tutaj NIE PASUJĄ. Więc może coś innego, ale coś innego. O czym wciąż się dyskutuje i nic z tych dyskusji nie wynika? Stefcio
  3. Punta złożona z ostatnich pięciu wersów - świetna. Tylko za nię duży plus. Ale droga do niej miejscami przyciężka (np): A świat umiera jak gdyby go dotknął sam duch Midasa, by w złoto zaklęty zastygnął cicho. lub wręcz grafo-niezrozumiała (np): Z pylników światło barw wonią wycieknie Wszytkie trudy wynagradza paczka od Pana Boga. Stefan
  4. Stefan Nawara

    Dobry temat

    Podoba mi się. Ale mam uwagi. Po pierwsze, trochę mnie razi to, że jest jakoś tam na marginesie. Że stanowi jakąś polemikę i nie jest samoistny. Właśnie siłą jego powinna być autonomiczność. I ma szansę takim być, bo w pierwszej chwili tak go odczytałem. By w pełni się w taki w naszym czytaniu ukształtował, należałoby zmienić "po raz enty strzeloną lub nie bramkę". Ta fraza degraduje resztę. Spróbuj ją tak przerobić, by całość stała się nieco porażająca. Nie wiem... Ale w moim odczuciu należałoby raczej przywołać po raz enty pokazane, opublikowane, a przez to spowszechniałe, nijakie, zdjęcie gwałtów, ludobojstwa itd. Np. temat tylko dobrze znany jak oswojone zdjęcia wojen... Tu musi być punkt ciężkości. Tymczasem jest jakiś Szpakowski. Pozdr. Stefek
  5. czyli ONI JE kochają za to, że ONE mruczą cicho z ICH nożem przytkniętym do gardla... bardzo ladnie ujete! tylko fraza z ICH nożem przytkniętym do gardla... przekornie mi brzmi. Bo to bylo przekornie i ironicznie. Inaczej się na tym poziomie na ten temat -nie da.
  6. Może ma Pani rację. Przecież kobiety to takie same dzikie zwierzaki jak mężczyźni. A może jeszcze dziksze. Ino my je swoją dzikością, po prostu, stlamsiliśmy. St. sklanialabym sie ku stwierdzeniu, ze dziksze jeszcze. Mozliwe, ze z nimi jak z kotami. Niby udomowione, niby ulaskawione, ale jak sie czlowiek zagapi moga wygryzc jablko adama ;) Stamszenie? hmm raczej moze wyciszenie, co by uwage tlamsiciela uspic:P dyg :) p.s. wystarczy Nessa, bo tej Pani nie znam;p czyli ONI JE kochają za to, że ONE mruczą cicho z ICH nożem przytkniętym do gardla...
  7. Może ma Pani rację. Przecież kobiety to takie same dzikie zwierzaki jak mężczyźni. A może jeszcze dziksze. Ino my je swoją dzikością, po prostu, stlamsiliśmy. St.
  8. Panie Michale, nie da się obronić ani jednej frazy z pańskiego wiersza. Glównym Pana problememjest to,że lączy Pan ze sobą slowa nie wnikając w ich znaczenia. Czasem wychodzi Panu coś śmiesznego: Upadłem w kruchości cicho tłukąc twardym krokiem ziemię jesionką przetarłem czoło ale niestety zazwyczaj jest "straszno" : jak często rozgrywa się skrajna niedola, tak w umyśle poprawom wtóruje wolna wola i niepowstrzymana chęć autodestrukcji na mocy mroczynych układów Nie ma się co obrażać. Trzeba to przemysleć.
  9. Stefan Nawara

    po co

    Chyba tu nic się nie da zmienić. Pozdrawiam
  10. Pogorelic to dobry przyklad. To dokladnie przeciwny biegun Goulda. Chcę być dobrze zrozumiany. On nie jest gorszy. jest zupelnie inny przez swoją nieustanna chęć zagrania tak, by publiczność piszczala. Przecież takim samym wirtuozem byl Horowitz! Nie bral żle. Gral genialnie. By zaspokoic oczekiwania... A gdyby tak spróbować wyjść poza oczekiwania? Poza dotychczasowe doświadczenie? Kant - tfu, za przeproszeniem - nazywal tę potencjalną zdolność transcendentalizmem (nie mylić z tym, transcendentne!) Pozdr.\Stef
  11. Poważnie. Pewnie wstyd się przyznać (a, co tam !), że dopiero dziś odkryłam Glenna Goulda. Teraz jeszcze bardziej rozumiem Twoje pisanie "do nikogo i do Pana Boga". A Gould trafił mi do serca, prościutko. Cały był w tym, co grał, łącznie z cudownym mruczeniem pod nosem. Chciałam spytać - czy zdajesz sobie sprawę z istnienia ciasteczka o nazwie "stefanka" ? Nic wielkiego - biszkopt, trochę kremu (właśnie, nie za dużo), ciut marmoladki, po wierzchu polewa czekoladowa. Było (i chyba jeszcze jest ?) takie w sam raz - nie kremiaste, nie suche. Kiedy nie wiedziałam, co wybrać, zawsze brałam stefankę, nigdy się nie zawiodłam. Trochę jak na Tobie. Coś jest w Tobie fajnego, chyba te maleńkie warstwy dobrego kremu, albo co ? Dziękuję Ci za wszystko, co mi posyłasz; wiersze, muzykę - posłucham sobie dzisiaj Goulda :))) P.S. Na przyszłość upoważniam Cię do świecania mnie we wszystkich sprawach, które są tego warte. Powaga ! Bo przecież napisałeś, że zaczynasz od końca ? Do początków zatem ho, ho i trochę :) Będę pamiętać o Tobie. Obiecuję mnóstwo ciasteczek. A co do Goulda... Witam w Ogólnoświatowym Związku Gouldystów. Jest nas dużo. Ale każdy nowy wyznawca - mile widziany. Lecter już tam jest... A na powaznie. Jest kilka pięknych ksiązek i filmów o Gouldzie. Jeden z fllmów jest szczególnie wzruszający. Opowiada o ludziach nie związanych z muzyką, którzy w doroslym albo wręcz schylkowym okresie życia, w różnych sytuacjach, nagle, przez przypadek uslyszeli jego muzykę. I pokochali go tak jak kocha się kogoś najblizszego, bo w jego muzyce - jak powtarzali - jest coś niepowtarzalnego, co jest skierowane "tylko do mnie". Każdy z nich uważal, że Gould gral tylko dla jednej osoby, dla mnie. A on gral tylko dla muzyki. I to jest caly paradoks wielkiej sztuki. gdy jest adresowana do samej siebie, a nie pod publikę, wówczas jest uniwersalna i zindywidualizowana. Dociera bezpośrednio, jak kropka Babla, która wlazi w serce z silą zimnego żelaza. Panie Janie - to wciąż a propos Pana wiersza. Stefan
  12. Nie "Ha, ha?", ale "Ha, ha..." Też mam poczucie humoru, choć nie zawsze czytelne. A co do muzycznego oświecenia. Poważnie? Najlepiej zacząć od końca: www.youtube.com/watch?v=iDSAXtsDB5k&feature=related Stefcio
  13. Nawara jak zwykle zachwycił a Twój wiersz ? nie jest najgorszy gdybyś posłuchał rady Basi i obciął wstęp - i przy tym bym została, ale rzuciłam jeszcze oczkiem na Twój komentarz No, to nie ma się co zastanawiać - czas pisać opery mydlane, mają widownię, oj mają ;) Pozdrawiam. Olu, ja na prawdę tak myślę. Dlatego tak bliska mi figura H. Lectera, którego rozczulaly "Wariacje Goldbergowskie" w wykonaniu najznamienitszego Wykonawcy Dla Muzyki (a nie wykonawcy dla sluchacza) - G. Goulda. Ha, ha... Stefek
  14. Chyba się zagalopowaliśmy. To nie jest forum dla takiej dyskusji. I pretekst dla niej - nieodpowiedni. Doceniam poszukiwania. Bo szukać ważne. Znaleść - mniej. Stefcio
  15. Nie potrafię być tak bezwzględny jak Lecter. Ale niestety on ma znowu rację. Jest jakaś przedziwna nierówność w Pańskich wierszach. Dobre, a nawet zaskakujące zwartością i konsekwencją, sąsiadują z pensjonarskimi kiczami (Walizka...Góry...) To wskazuje,że Pan szuka i nie zawsze wie,w którą stronę warto zmierzać. Ale na tę samotność wszyscy jestesmy skazani. Trzeba sobie z nią jakoś radzić. Inaczej -klęska. Pozdrawiam Stefan Może nie tyle szukam, ile staram się pisać o wszystkim, co mnie w danym momencie fascynuje. Pisząc o górskim wędrowaniu, byłem zauroczony zmieniającymi się jak w kalejdoskopie pięknymi widokami. I to piękno starałem się oddać, nie siląc się przy tym na pseudointelektualną "głębię". Czy zrobiłem to dobrze, to już inna sprawa... Kiedyś wszedłem nagle, prosto zza skalnej ściany, na łąkę pełną różnokolorowych kwiatów. Widok był tak nieoczekiwany i wspaniały, że na moment mnie zamurowało a w oczach zakręciły się łzy... Tylko ten co takie momenty przeżył może zrozumieć, że w obliczu gór nie należy filozofować. A najlepiej to pokornie milczeć, bo poezją są same góry... Co do "Błękitnej walizki",oparłem się na autentyku. Znałem osobiście tę osobę. Po śmierci męża nie potrafiła już nigdy odzyskać równowagi - i tę sytuację starałem się metaforycznie opisać. Nie zgadzam się z z zarzutem, że oba te wiersze to "pensjonarski kicz". Bo pensjonarskie kicze to ohy i ahy nad udaną lub nieudaną miłością, czyli zupełnie co innego. I jeszcze jedno - po przeczytaniu Twojego komentarza nasunęło mi się pytanie - dla kogo właściwie piszą poeci, szczególnie ci internetowi. Czy wiersze mają docierać do przeciętnego czytelnika, czy jedynie do kolegów po fachu. Miałem kiedyś takie zdarzenie - wziąłem udział w konkursie jednego wiersza,gdzie była podwójna ocena - profesjonalnego jury i publiczności. Mój wiersz wygrał zdecydowanie u publiczności, natomiast jury oceniło go dość nisko. No i teraz pytanie - która ocena jest ważniejsza z punktu widzenia społecznego odbioru? Pewnie wielu się tu oburzy, jeśli powiem, że znacznie wyżej stawiam ocenę t.zw. przeciętnego czytelnika, czyli, jak niektórzy by określili, niewyrobionego odbiorcy poezji, nad ocenami zawodowców. Bo z poezją jak ze sztuka teatralną - musi mieć swoją widownię, żeby uprawianie jej miało jakiś sens. Cóż byłby za sens wystawianie sztuki w teatrze, w którym byłaby tylko scena a nie było widowni. Aktorzy graliby wtedy sami dla siebie... Żeby była jasność- nie bronię tymi słowami jakości moich tworów, chcę tylko zwrócić uwagę, że w krytyce literackiej niestety mamy wiele subiektywizmu i ocen, opartych na poglądach, które niekoniecznie muszą podzielać wszyscy :) Drogi Panie, nie pierwszy raz dotknąl Pan absolutnie kluczowej kwestii (po raz pierwszy na marginesie mojego Euklidesa). Dla kogo piszemy,komponujemy, malujemy itd? Jest wiele koncepcji, ale logika wskazuje dwie skrajne,graniczne, odpowiedzi: 1. dla wszystkich 2. dla nikogo. każdy z nas powinien sobie zdać sprawę, że jego/nasza kreacja jest rozpostarta pomiędzy tymi dwoma odpowiedziami. Jak widzę, Pan jest zwolennikiem pisania dla wszystkich. Ja -zdecydowanie i świadomie - dla nikogo. Nie da się do końca wyjaśnić, dlaczego tak to czuję. Ale wiem, że lzy w oczach wywolywaly np. te niewidoczne dla gawiedzi figury na szczytach średniowiecznych katedr, które XIV-wieczni mistrzowie kamieniarscy wykuwali dla nikogo. Bo nikt ich tam - poza Panem Bobiem - dostrzec i podziwiać nie mógl. Albo "Sztuka fugi" Bacha. Napisana wbrew wloskiej modzie, przez opuszczonego przez wszystkich mistrza, ślepego, zmyslowo bliskiego Panu Bogu, czysty zapis czystej muzyki,bez wskazania instrumentacji, tempa, dynamiki. Dla nikogo. Nie zachwyca jak Mozart od pierwszej chwili każdego (bo Mozarta każdy ma wpisanego w siebie,wrodzonego). Ale po 20, 30, 100-tnym przesluchaniu odkrywa przed nami kosmiczną wręcz harmonię. I wtedy zaczynamy rozumieć, że nie waznych jest tych 50, 100 czy tysiąc czytelników-pochlebców, którym nieświadomie schlebiamy,aby zaspokoić swoją próżność. Wazny jest czasem ten jeden, albo żaden, albo tylko pojęcie czytelnika-odbiorcy, albo przypuszczenie, że istnieje Pan Bóg. To trochę jak moralnością u Kanta. Intelekt powiada, że nie istnieje. rozum o nim rozmysla i gubi się w antynomiach. Więc jak postępować? Nie roztrząsać jego istnienia. Robic wszystko tak jakby istnial. I to wszystko w tej kwestii... Pozdrawiam Stefan
  16. Nie potrafię być tak bezwzględny jak Lecter. Ale niestety on ma znowu rację. Jest jakaś przedziwna nierówność w Pańskich wierszach. Dobre, a nawet zaskakujące zwartością i konsekwencją, sąsiadują z pensjonarskimi kiczami (Walizka...Góry...) To wskazuje,że Pan szuka i nie zawsze wie,w którą stronę warto zmierzać. Ale na tę samotność wszyscy jestesmy skazani. Trzeba sobie z nią jakoś radzić. Inaczej -klęska. Pozdrawiam Stefan
  17. Czterech jeźdźców? Lubie Duerera. Więc tak mi się kojarzy. Fajny jest ostatni fragment. Bliski tego,co sam czuję. Ale calość trochę uboga. Brakuje kilku konkretów, które sprawilyby,że w pierwszej części dostrzeglibyśmy jakiś obraz przeznaczenia, skazania, losu, beznadziei i czegoś jeszcze. Przy tym wszystkim cenię Pana suchą, wyrazistą frazę. Stefan
  18. Stefan Nawara

    po co

    Bardzo zgrabna impresja. Ale mam wątpliwości. Woda, mrówki i Ja. To trzy sfery przypadkiem nakladające się na siebie. Woda to epoki (więc miliony lat), mrówki - tysiąclecia, a Ja - hic et nunc. Woda nie należy do tego samego tla co mrówki. Pomimo, że wydają się należeć do tej samej przestrzeni poza czasem... Jest jakiś dysonans w tym celowym dzialaniu wody, która żlobi kamień pod potrzeby mrówek. Dlaczego je tak dobrze "traktuje",a nas alienuje w świecie czasu i zbyt krótkich horyzontów? Jest jakiś dysonans w tym celowym dzialaniu wody, która żlobi kamień pod potrzeby mrówek. Dlaczego je tak dobrze "traktuje",a nas alienuje w świecie czasu i zbyt krótkich horyzontów? Woda jest wspólna, sprawiedliwa/ niesprawiedliwa - pytania są " osobne "... : ) Dzięki. W takim razie brakuje tu frazy, w której Ja się jakoś kontaktuje z tą wodą. Np. na poczatku drugiej części: z n ó w p a d a podnoszę się z kolan itd. Stefan
  19. Stefan Nawara

    po co

    Bardzo zgrabna impresja. Ale mam wątpliwości. Woda, mrówki i Ja. To trzy sfery przypadkiem nakladające się na siebie. Woda to epoki (więc miliony lat), mrówki - tysiąclecia, a Ja - hic et nunc. Woda nie należy do tego samego tla co mrówki. Pomimo, że wydają się należeć do tej samej przestrzeni poza czasem... Jest jakiś dysonans w tym celowym dzialaniu wody, która żlobi kamień pod potrzeby mrówek. Dlaczego je tak dobrze "traktuje",a nas alienuje w świecie czasu i zbyt krótkich horyzontów?
  20. Jacku, moim zamiarem nie było skomplikowanie, zagmatwanie, prze"jentelektualizownie". wydawalo mi się, że wszsyscy raczej interesują się wydarzeniam bieżącymi, śledzą je i znają historię. okazało się, że nie. co więcej, ograniczenie się bardzo symboliczne do dwóch wydarzeń miało na celu tylko zasygnalizownie temtu wywodzącego się z błędów histori. bardzo trafnie łączysz rozprzestrzenienie się nieszczęść z puszką Pandory. szkoda, że nie kojarzysz nalotu bombowców nurkujących uwiecznionego przez picassa, bo to przecież światowej sławy dzieło omawiane, dyskutowane, zawieszane i zdejmowane bez końca. po naszej stronie tylko kurz. dlaczego? bo "zabrakło słów do chleba". podkreślam znaczenia czczenia pamięci, dziś nazywanego pijarem międzynarodowym to bardzo prosty wiersz, jeśli tylko ktokolwiek interesuje się losami swojego własnego kraju. zgrzytliwe rymowanie miało być świdrem i za to określenie właściwie jestem wdzięczna i czuję się choć troszkę dowartościowana, bo taki efekt miałam zamiar osiągnąć. intencje tego wiersza są mniej butne, niż wszystkim się wydaje. z natury jestem oazą łagodności. czasem tylko trzeba coś powiedzieć, co uważamy za istotne. dzięki, za uznanie tytułu. czy wiesz, skąd pochodzi cytat (motto) ? pozdrawiam /b PS dzięki za brak negatywnych emocji w komentarzu. No właśnie. Skąd pochodzi motto? Pasuje jakby do wielce ironicznej Eroiki Munka, ale Munk przecież nie pasuje do tego wiersza... Więc?
  21. To może to motto kursywą przenieś na sam koniec jako ostatni, ale samodzielny wers, wiersza. Wtedy prowokacja w tytule bedzie bardziej oczywista. I tak jakoś z boku. Bo ona niejest Twoja i nie należy do wiersza integralnie. St. Stefku, motto ma to do siebie, że jest na początku. jedynie faktycznie samo motto moglo być tytułem, ale jakoś użycie cudzych słów na tytuł uznałam za niestosowne. nie iwidzę nic złego w tytule "za pamięć wasza i naszą" właśnie sluchałam obszerniejszych relacji z obchodow na westerplatte i kurczę, jak słucham o tym, że wypomina się nam poległych żołnierzy radzieckich na Polskich ziemiach, to otwiera się samo pytanie. dlaczego i gdzie wówczas byli nasi żołnierze. dlaczego musieli walczyć za Afrykę, za Anglię, rozlali krew po całej Europie? bo od początku zmowa wykluczala nas jako partnera. dlaczego nie są odtajnione archiwa alianckie? dlaczego nasi sprzymierzeńcy ukrywli przed nami pakt R-M? dlaczego nasze dowództwo musiało się wycofać? dlaczego taki Hubal musial walczyć na wlasną rękę, bez poparcia naszego rządu na emigracji?? dlaczego nie mówi się o tym, jak wyglądalo wyzwalanie ziem? bo ja wiem, wiem to z doświadczeń swojej wlasnej rodziny, której nie wolno było o tym mowić. jeszce 10-20 lat po wojnie potrafili ubowcy wyrżnąć rodzinę i nikt się ze strachu nie odezwal. jestem przeciw wybiórczej pamięci. tylko tyle. rozgadałam się.. Kurczę... za bardzo. Lepiej bylo tak tego dokladnie nie pisać... Stef
  22. Dlugo myslalem. To jest bardzo Twoje. Te konstrukcje językowe, neozwroty itd. Nic tu się nie da zmienić. Ale tytul usunąlbym z pewnością. I chyba także motto... Zamiast tych dwóch linijek np. "01.09" Lub nic. No a co do odbioru calości. W chropowatości czuję twoją zlośc na to, że tak się topotoczylo. Albo inaczej. Że tak glupio o tym, co się zdarzylo dziś się opowiada. A przecież mozna zupelnie inaczej. Tak jak robisz to Ty. Chociaż ja bym tego tak nie zrobil. I chyba w ogóle bym tego nie mógl napisać. Tu drugi (pierwszy już byl?) komplement. Jesteś odważna. Wiedzialaś chyba, że za taki kawalek o prowokacyjnym patriotycznym tytule - tu Cię zjedzą... Pozdr. \Stefcio :) to nawet nie chodzi o patriotyzm, tylko o bieżąy rozwój wypadków. towarzystwo woli unikać tematów aktualnych. wolą się zajmować kwiatkami w sosie z jajek. jednym słowem własnym ego. tak, mam skłonność do samobójów.. :) tytuł jest ważny a motto jeszcze bardziej, te słowa nie powinny były paść. dzięki i pozdrawiam /b To może to motto kursywą przenieś na sam koniec jako ostatni, ale samodzielny wers, wiersza. Wtedy prowokacja w tytule bedzie bardziej oczywista. I tak jakoś z boku. Bo ona niejest Twoja i nie należy do wiersza integralnie. St.
  23. Bardzo sprawne rozwinięcie przydroznego spotu reklamowego. Kwintesencja postępowej poezji. Sporo emocji. Malo refleksji. No i koniecznie jakiś - jak to się przed wojną mówilo - schlagwort. Krótko: "cukier krzepi!" Podziwiam kreatywność językową przydatną w agencjach reklamowych. Zastanawia mnie uporczywa ucieczka od myslenia... Ale ponieważ zdecydowanie nie odbiegaod tutaj średniego poziomu - plus. Pozdrawiam Stefan
  24. Swoją drogą ciekawią mnie zawsze, a w Pana przypadku szczególnie, inspiracje. Skąd taka rozbieżność między tematykami i formami Pana wierszy. Czy to Próby? Czy rozchwianie formalne? Brak konsekwencji? Pozdr. Stefan PS. O Euklidesie jeszcze coś napisalem. Nie wiem dlaczego, ale nie mogę wyslac do Pana wiadomości. Więc napisalem pod wierszem,jako nowy komentarz. Lepiej byloby w takich sprawach korespondować tylko miedzy sobą, bo nikt inny i tak tego nie czyta... Stefcio
  25. Dlugo myslalem. To jest bardzo Twoje. Te konstrukcje językowe, neozwroty itd. Nic tu się nie da zmienić. Ale tytul usunąlbym z pewnością. I chyba także motto... Zamiast tych dwóch linijek np. "01.09" Lub nic. No a co do odbioru calości. W chropowatości czuję twoją zlośc na to, że tak się topotoczylo. Albo inaczej. Że tak glupio o tym, co się zdarzylo dziś się opowiada. A przecież mozna zupelnie inaczej. Tak jak robisz to Ty. Chociaż ja bym tego tak nie zrobil. I chyba w ogóle bym tego nie mógl napisać. Tu drugi (pierwszy już byl?) komplement. Jesteś odważna. Wiedzialaś chyba, że za taki kawalek o prowokacyjnym patriotycznym tytule - tu Cię zjedzą... Pozdr. \Stefcio :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...