Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Stefan Nawara

Użytkownicy
  • Postów

    170
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Stefan Nawara

  1. Leszku, wiersz przejmujący. Bardzo "męski" , ale delikatny. Myslę, że uzyskaleś te wlaściwe proporcje, bo niezależnie od zamiarów, Twój wiersz polączyl erotyzm,a nawet seksualność z pojęciem matki, z czulością syna. No a to trudno wyrazić, bo w ogóle trudno o tym mężczyźnie mówić.
  2. Leszku, tu jest kilka jędrnych fraz. Np. o rzece, która "żłobi koryto w gniewie" I jest jakaś dobra anegdota ukryta w ostatnim fragmencie o jeńcach, którym: "zdejmuje powrozy puszcza ich wolno w odmęty tonących". Ale tu nie ma żadnej calości. A niektóre określenia niezbyt finezyjne. Chocby "nieogarniona slodycz". Propozycja: rozwiń ostatni fragment, bo tam jest to coś. a reszta krajobrazu może się tu pokazać raczej przy okazji,a nie na pierwszym planie. Stefek
  3. Obrazowa impresja. Przekonuje do rozterek peela. Ale na pewno nie ma żadnego związku z Wojaczkiem. Wyjście proste. Usunąć tytuł. Zostawić całą resztę. Wtedy "bóg niewierzących" nabiera uniwersalności. Stefek
  4. Podoba mi się. Na prawdę dobrze Ci wychodzi przechodzenie z niemieckiego na polski.Sądze,że to skutek Twoje niebywalej inwencji językowej. Prośba,nie porzucaj Rilke'go.
  5. Kurczę... Trzeba mieć jakąś miarę... Tucholsky... Rilke... Chlopie - jak masz wybór, rozmawiaj tylko z bogami... stefan
  6. Hej,ten rytm jest hipnotyczny jak żólte oczy czarnej pantery! Dobre
  7. Ależ ważne. I muszę wyznać, że zrobilem to kosztem wierności oryginalowi. W tym fragmencie, ba! - w calej tej odzie kluczowe jest retoryczne pytanie o rolę poetów w czasie marnym. To jest soczewka,która do dziś skupia ostro mętne promienie naszego zaburzonego slońca. Ale to stwierdzenie pojawia się znienacka i caly problem,jak do niego - stopniując napięcie -doprowadzić. No i dwa ostatnie wersy,których wlaściwie być nie powinno,ale są icoś z nimi trzeba zrobić, bo to wkoncu Hoerderlin...
  8. Cieszę się, że Ci się spodobalo. Z Rilke nie poszloby mi tak latwo. A co z "Elegiami..."?
  9. Mozliwa jest trzecia interpretacja, ku której wiodą tropy "stanów zapalnych" i "wysypek", które przechodzi peel - jak wiekszość sterylnych kobiet - z każdym "nowym kochankiem". AntyK byłby wtedy poetyckim zawołaniem o powszechność (stosowania) mechanicznych (środków) antyKoncepcyjnych. Czyż nie dochodzi się do tego (w polskiej sferze seksualno-językowej) nad wyraz powoli? AntyKoncepcję, nie ograniczoną jedynie do fizjologii ale odnoszącą się również do sfery duchowej i emocjonalnej, można swobodnie pomieścić w interpretacji " antyKobiecej ". Pierwszy wers : " w domu nie ma jedzenia od kilku miesięcy ", sugeruje, że to nie tyle sprawa nawyków i wyborów, co konieczności, " geografii " społecznej. Nie do końca zgodziłbym się z interpretacją, w której nastepuje nałożenie na siebie AntyK(obiety) i AntyK(oncepcji). Stan emocjonalno-socjalny peela jest czytelny: 1. wokół brud, mieszkanie zaniedbane, w garach pustki - po prostu zionie tu kobeicym niespełnieniem socjalnym 2. Odszedł kochanek, a ból po nim pozostał więc peel jest emocjonalnie wypłukany Na horyzoncie nadzieja (na nowego kochanka) miesza się z lękiem i obrzydzeniem przed kolejną falą stanów zapalnych i wysypek. Nie jest tego w stanie wynagrodzić kolejne zaaangażowanie emocjonalne, bo w tym świecie wszystko przemija zanim się zacznie. Tak, jedyna nadziej w AntyK(oncepcji), która 1. uwolni od lęków, 2. zapewni zdrowie 3. nie wpędzzi w jakieś uzależnienie od kochanka 4. a może nawet nakarmi... Czyli: AntyK(oncepcja) jest drogą, którą zmierzać musi AntyK(obieta), aby stać się Kobietą. Niestety, do tego dochodzi sie powoli...
  10. sory że się wtrancam ja to bym ten "uniwersalizm" nazwała wprost - stereotypem (antycznym? ;) Stereotyp, to byt poniekąd wirtualny, antyKobieta ( być może błędnie ale tak to czytam ), to jakaś bolesna, gryząca rzeczywistość na którą " choruje " ( jak to z chorobą bywa, bez orzekania winy ) jakaś część kobiet. Mozliwa jest trzecia interpretacja, ku której wiodą tropy "stanów zapalnych" i "wysypek", które przechodzi peel - jak wiekszość sterylnych kobiet - z każdym "nowym kochankiem". AntyK byłby wtedy poetyckim zawołaniem o powszechność (stosowania) mechanicznych (środków) antyKoncepcyjnych. Czyż nie dochodzi się do tego (w polskiej sferze seksualno-językowej) nad wyraz powoli?
  11. 7. Zrozum! Przychodzimy za późno. Bogowie żyją, Lecz gdzieś w obcym świecie, nad nami, wysoko. Zaprzątnięci sobą, chcą nam oszczędzić swojej Boskości lub sądzą, żeśmy całkiem pomarli. Mieszkają dziś między stronami kruchych książek, Więc człowiek rzadko widzi pełnię ich boskości. Przez resztę życia śni o niej i błądzi we śnie. To mu pomaga. Nocą oswaja swą niemoc, Odnajduje siłę bohaterów ze spiżu, By w przyszłości także mógł dorównać starym bogom. A oni wrócą z burzą, choć póki co nie grzmi I wciąż lepiej jest spać, niż żyć całkiem samotnie, Albo czekać nie wiedząc, co robić, co mówić I po cóż właściwie poeci w czasie marnym. Bo nie są przecież nimi kapłani Bachusa, Którzy w noc świętą zmierzają z kraju do kraju. 7 Aber Freund! wir kommen zu spät. Zwar leben die Götter Aber über dem Haupt droben in anderer Welt. Endlos wirken sie da und scheinens wenig zu achten, Ob wir leben, so sehr schonen die Himmlischen uns. Denn nicht immer vermag ein schwaches Gefäß sie zu fassen, Nur zu Zeiten erträgt göttliche Fülle der Mensch, Traum von ihnen ist drauf das Leben. Aber das Irrsal Hilft, wie Schlummer und stark machet die Not und die Nacht, Bis daß Helden genug in der ehernen Wiege gewachsen, Herzen an Kraft, wie sonst, ähnlich den Himmlischen sind. Donnernd kommen sie drauf. Indessen dünket mir öfters Besser zu schlafen, wie so ohne Genossen zu sein, So zu harren und was zu tun indes und zu sagen, Weiß ich nicht und wozu Dichter in dürftiger Zeit? Aber sie sind, sagst du, wie des Weingotts heilige Priester, Welche von Lande zu Land zogen in heiliger Nacht.
  12. Nie rozumiem tej zgryźliwej ironii. Temat jest ważny i jakże pięknie, a dosadnie ujęty. I bardzo - antycznie - uniwersalny.
  13. Kluczem jest zapewne ostatni fagment. Najbardziej elementarnym,pierwotnym podzialem świata jest przeciwstawienie Ja - NieJa. Na nim opiera się każde przeżycie swiata i każde slowo z tej opozycji powstaje. Wiecej,o Sobie wiemy tylko tyle, ile o Innym się dowiadujemy. Przez NieJa poznajemy Ja, bo to nasze jedyne, najlepsze lustro. Czasem NieJa jest obce, z czasem je przyswajamy. Bez poczucia obcości tego,co nami nie jest, świat nie zespoli się nigdy w calość. Bo by widzieć calośc trzeba najpierw dzielić na części. Może to źle zinterpretowalem, ale wiersz Pana do takich refleksji pobudza. Zresztą niepotrzebnie się mądrzę, bo czuć tu porządne seminarium filozoficzne. A przy okazji. To b. piękne stwierdzenie: dopóki jestem przed sobą świadczę o obcej reszcie Pozdrawiam stefan
  14. Witaj Bea! Cieszę się, że tak dookreśliłaś z tymi obłokami, taki był pomysł. Masz klucz do moich wierszy? Do zgiełku podam Ci wytrych, pomieszkuję na Svalbardzie w najbardziej północnym, jakie może być, ale jednak miasteczku. Wyobraź sobie dzień, który trwa pół roku, trochę tego zgiełku się nazbiera. Pozdrawiam. Leszek masz rację po zaklepaniu odpowiedzi przyszła mi do głowy jeszcze jedna interpretacja zgielku. jakby ta śniezna dolina tłumiła w sobie zgiełk z całego świta. podoba się :) Bea, to jest dobry kierunek. Zgielk i cisza, którą "slychać" tylko w bezwietrzny wieczór, gdy pada gęsty śnieg. Czysta mistyka. Nie ma pejzażu bardziej NIEREALNEGO. A w takim obrazie slońce może nie wzejść. Lubię Leszka wiersze za mistycyzm krajobrazu. Stefek
  15. Bea'trycze, muszę "bronić" tego wiersza. Bo mi się podoba i chyba się nie dzieje/dziać się nie musi na cichej Północy. Zgiełk się tu po prostu zapada. Tak samo ze śniegiem, który "zakwita". Jest to możliwe także w klimacie umiarkowanym zmiennym. Bo chyba ten śnieg jest przypisany do sfery symbolicznej emocjonalnej zimy, a nie konkretnej krainy, zmrożonej i obcej. Cieszę się, że dostrzegasz urok tego wiersza. Mnie się wydaje najbardziej konsekwentny ze wszystkich Leszka, jakie czytałem. Stefcio Zgiełku nie ma nocą i nie ma na pólnocy. czy to realnej, czy symbolicznej. kropka. /b W takim razie trzeba wykreslić...
  16. A mnie najmniej podoba się czwarta zwrotka, która zawiera tzw. prawdy ogólne. A one same często zahaczają o banał. Za to obraz z trzech pierwszych jest niezwykle sugestywny. Nawet zbyt sugestywny. Nieco stonowałbym ten paznokieć, bo wystarczy i tak "który o ścianę zawadzi", a więc bez "nie obcięty" i "(potem pewnie pęknie)". Te przypisy już bardziej nie podniosą nastroju grozy, a przyprawiają o niestosowny usmiech. Poza tym usunięcie tych dwóch wtrętów powiększa przestrzeń dla zobrazowania czegoś, na co wcześniej nie było miejsca. Warto przemysleć. Pozdr. Stk.
  17. łożysko poronionych obłoków - pierwsza klasa !! odbitym światłem gwiazd zakwita snieg :) jak ja kocham to skrzenie :)) niedoczekanie na świt - piękne, ale zgiełk na północy?? - to słaby punkt tego obrazu. /b Bea'trycze, muszę "bronić" tego wiersza. Bo mi się podoba i chyba się nie dzieje/dziać się nie musi na cichej Północy. Zgiełk się tu po prostu zapada. Tak samo ze śniegiem, który "zakwita". Jest to możliwe także w klimacie umiarkowanym zmiennym. Bo chyba ten śnieg jest przypisany do sfery symbolicznej emocjonalnej zimy, a nie konkretnej krainy, zmrożonej i obcej. Cieszę się, że dostrzegasz urok tego wiersza. Mnie się wydaje najbardziej konsekwentny ze wszystkich Leszka, jakie czytałem. Stefcio
  18. zgadzam sie z Kasia...za duzo gwiazdek, oblokow itd.- tym razem słabo.pozdr. też się zgadzam, tych gwiazd zatrzęsienie na tym niebie, obłoków mniej;) mimo wszystko dziękuję, pozdrawiam i zapraszam na kolejne. Leszek He, he, he... Dla stetryczalych staruszków - po prostu miodzio.
  19. Jest tu jednek jeden fragment, który nie do końca mnie przykonuje. Co robi slońce, gdy pewnego dnia nie wschodzi ponad horyzont. Jest zanim,ukryte, schowane. Lecz co robi? Świeci komu innemu? To chyba nie o to chodzi. Ono już nikomu nie świeci. Więc co? Zasypia? To nie spalo? Więc może nie budzi się w ogóle? A może tu coś trzeba byloby zmienić? Wprowadzić odrobinę szaleństwa. I wtedy krytycy nie czepialiby się tego nadmiaru snu. Więc może np. robi na drutach. Albo maluje niewidome pejzaże. A takie trzeba malować po ciemku. Więc się na zawsze wylącza. Na przyklad... Stefek Stefku, też byłem ciekaw, co ono tam robi. W ostatni dzień pobiegłem za nim w góry. Wróciłem nocą ledwo żywy, zmrożony. Widziałem, oddaje pola, po kolei doliny, góry, zatoki, całe niebo. W nocy maluje zorze polarne ale jak to opowiedzieć? No wymysl coś szalonego! Nie musi robić na drutach. Może chce się opiekowac księżycowymi roslinami? Stk.
  20. Leszku, to fantastyczny temat. Co będzie/jest, gdy slońce nie wróci/nie wstanie. Przy pierwszymczytaniu myślalem,że coś tu nie tak z czasami. Ten czas teraźniejszy nie pasowal mi. Bo w pierwszej chwili pomyślalem, że w tej opowieści - najpierw powinien być czas przeszly niedokonany, gdy slońce nie w z e s z l o - potem teraźniejszy gdy z a p a d a wieczna/dluga noc - a na końcu przyszly, bo to opis ludzi, którzy mimo to b ę d ą śnić/żyć. Ale po kolejnej lekturze doszlo mnie, że w polskim dzieje się to caly czas w tu i teraz. Wśród nas,w czasie teraźniejszym. I że to nie jest żadna hipoteza: slońce zdezerterowalo. To nasza rzeczywistość. Swietne. Nie ma slońca. A nam to nie szkodzi. Bo żyjemy w odmetach porzuconych chęci (dobre!). I snimy otuleni w mrok (doskonale!) Do czegóż nam slońce. Przychodzi doglowy Hoerderlin i jego poeta w czasie marnym No i to wszystko takie syntetyczne. Frazy czytelne. Klarowne,a mimo to piękne. Gratuluję Stefcio Stefku! zdumiewasz mnie - przyznaję się do fascynacji Fredrichem Hoerderlinem. Jesteś niesamowitym czytelnikiem! Dziękuję za Twoją analizę. Wydobyłeś wszystko na światło dnia. Podziwiam szczerze i pozdrawiam. Leszek Jest tu jednak jeden fragment, który nie do końca mnie przykonuje. Co robi slońce, gdy pewnego dnia nie wschodzi ponad horyzont. Jest zanim,ukryte, schowane. Lecz co robi? Świeci komu innemu? To chyba nie o to chodzi. Ono już nikomu nie świeci. Więc co? Zasypia? To nie spalo? Więc może nie budzi się w ogóle? A może tu coś trzeba byloby zmienić? Wprowadzić odrobinę szaleństwa. I wtedy krytycy nie czepialiby się tego nadmiaru snu. Więc może np. robi na drutach. Albo maluje niewidome pejzaże. A takie trzeba malować po ciemku. Więc się na zawsze wylącza. Na przyklad... Stefek
  21. Przeczytalem. Dzięki. Wstyd się przyznać, ale o wielu technikach dowiedzialem się od Ciebie. Twoje "przyklady" perfekcyjne. Ale rozbudowa tej techniki w dluższe formy, nie przynosi spodziewanych rezultatów. A widać w Twoich nie-haikowych wierszach próbę formalnej kontynuacji. Nie dokladnie. Ale intencjonalnie. Pozdr. Stk.
  22. Kolejny wiersz na akademię. Tym razem pogrzebową. To się nie moglo udać
  23. Leszku, to fantastyczny temat. Co będzie/jest, gdy slońce nie wróci/nie wstanie. Przy pierwszymczytaniu myślalem,że coś tu nie tak z czasami. Ten czas teraźniejszy nie pasowal mi. Bo w pierwszej chwili pomyślalem, że w tej opowieści - najpierw powinien być czas przeszly niedokonany, gdy slońce nie w z e s z l o - potem teraźniejszy gdy z a p a d a wieczna/dluga noc - a na końcu przyszly, bo to opis ludzi, którzy mimo to b ę d ą śnić/żyć. Ale po kolejnej lekturze doszlo mnie, że w polskim dzieje się to caly czas w tu i teraz. Wśród nas,w czasie teraźniejszym. I że to nie jest żadna hipoteza: slońce zdezerterowalo. To nasza rzeczywistość. Swietne. Nie ma slońca. A nam to nie szkodzi. Bo żyjemy w odmetach porzuconych chęci (dobre!). I snimy otuleni w mrok (doskonale!) Do czegóż nam slońce. Przychodzi doglowy Hoerderlin i jego poeta w czasie marnym No i to wszystko takie syntetyczne. Frazy czytelne. Klarowne,a mimo to piękne. Gratuluję Stefcio
  24. Bardzo lubię, gdy świat oglądany jest ze strony tych przegranych. I to takich, którzy w ogóle nie mieli szans wygrać. Wtedy widać ostrzej szczególy. A jest tu ich wiele, wysmakowanych. No piękna fraza: "jest już za poźno na jesień" Stefan
  25. czytalem już na Warsztacie. Teraz jest plyniej i czytelniej. Podrzymuję to, co już tam napisalem. Proszę przeczytać i dać znać, co mysli Pan o próbie tumaczenia "Elegii.." Pozdrawiam Jeszcze wrócę Stefan
×
×
  • Dodaj nową pozycję...