Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Anna_Para

Użytkownicy
  • Postów

    7 513
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Anna_Para

  1. Nowa wersja starego wiersza.
  2. nigdy się tobą nie bawiłam kochałam zawsze tak jak żyłam zwyczajnie i niezwykle wściekle trochę jak w niebie trochę w piekle Ofelia Julia Beatrycze jak żona Lota i jak Nike zachłannie czule jak kobieta Jak Stabat Mater i jak Pieta nigdy się tobą nie bawiłam byłam przez ciebie w tobie byłam byłam aż... miód i piołun piłam i cykutę naszej miłości
  3. ...? "w małych, codziennych"... ? Jednak brakuje mi tu rzeczownika. Wiem, że to Twój styl, Judyt, ale tu po prostu... i mam problem ze składnią całego wiersza, nie wiem, co "spleciona jest". Według mnie - za szybko wkleiłaś:) Cieplutko, Para:)
  4. Leo: Dzięki za "motyle w brzuszku":) Lubię to określenie. Bardzo mi miło, że lubisz i doceniasz moje wierszydełka:) Cieplutko, Para:)
  5. Grażynko, wróciłaś nie na darmo dla mnie:) Pięknie dziękuję! Cieplutko, choć teraz mam za oknem burzę, Para:)
  6. Wijo: Chciałaś mnie po prostu zapytać, czy naprawdę uratowałam wczoraj motyla? Tak, pomogłam, jak to jest przedstawione w wierszu. I odczułam to właśnie w ten sposób. A rzeczywiście - masz rację, że nie ma co wartościować. Jednym się podoba to, drugiemu - owo. Generalnie jednak tu, na forum, powinni się spotykać ludzie, którzy już w miarę wiedzą, czy wiersz jest dobry czy nie. Dziękuję za komentarz i poświęcony czas. Cieplutko, Para:)
  7. Krzysiu K: Dzięki za muzyczną ucztę. A "lampka"? - no widzisz - dwuznaczna. Ale niech tam:) Cieplutko, Para:)
  8. Czarna Damo: Repozdrawiam, dzięki śliczne, cieplutko, Para:)
  9. Krzysiu K: Zrezygnuj z interpunkcji, i będzie dobrze... Cieplutko, Para:)
  10. Piękne to byłoooo! Dzięki, Krzysiu: No to zmieniam klimat na krajowy: www.youtube.com/watch?v=TanVKk8fRGo
  11. KK: Wiesz, co dobre! ;) Śliczności! Dzięki;)
  12. Odwdzięczę się: www.youtube.com/watch?v=8VPuty889Zc&feature=related Jeszcze raz: Dzięki! Anna
  13. Jej! Kurc, skąd wiedziałeś, że kocham King Crimson? No i jest po prostu "lampka". Dzięki:)
  14. Krzysiu Kurc:) Dzięki śliczne. Myślę, że dobrych tekstów jest tu więcej, tylko często pozostawiamy je bez komentarzy;) Ale - nie o tym: Dzięki śliczne. Może coś zrobię z tym "pucharem";) A na dobre białe wino z lodem jest teraz właśnie doskonała pora:) albo Para:)
  15. Krzyś Marek: Szczęśliwej drogi w powrocie do domu:) Dzięki raz jeszcze. Anna
  16. Marku cz: Bardzo miło, że się odzywasz. Jasne, że wiersz nie jest o tym! Pierwszy wers przecież jest metaforą trudnych doświadczeń kobiety, wcale nie jej wieku. Obserwacja ludzi, świata zewnętrznego, podglądanego w kawiarni..., oko, puszczone do niego, jak oblizany palec specjalnie dla staruszka;) Dzięki śliczne. Cieplutko, Para:)
  17. Krzyś! Niezawodny:)))) Wiem, powtarzam się, ale naprawdę mnie ucieszyłeś komentarzem. Tak jest zawsze, wiesz o tym:) Dzięki śliczne, odpoczywaj jeszcze, cieplutko, Para:)
  18. Wiersz można przeczytać w książce: Jolanta Zarębska,Śpiewam i milczę, Miniatura, Kraków 2012, ISBN 978-83-7606-401-7 Cieplutko pozdrawiam, Para:)
  19. No, niech Ci będzie, to Twój wiersz!!! Wybrnąłeś;)))) Para
  20. No tak, kiedy się szuka pretekstu, zawsze się znajdzie... Urokliwie i lekko. I z samej metafory! Lubię tak. Brawo, Cezary! Cieplutko i serdecznie, Para:)
  21. Sowo, Kochanie, skąd Ty wygrzebałaś ten stary wiersz???? Bardzo mi miło, nie powiem;) Cieplutko, Para:) Ps. A wiesz? Ostatnio próbowałam sobie przypomnieć ten wiersz;) Dzięki.
  22. To bardzo dobra miniaturka Olku. Gratuluję zwięzłości i sprawności wyrażania refleksji w obrazach. Na starych cmentarzach jeszcze zdarzają się takie cuda. Piękne, to prawda. Cieplutko, Para:) na zapomnianych cmentarzyskach umarli aniołowie w omszałych szatach zastygły posągi zaczytane w marmurowych modlitwach spoczęły w zaroślach bezużyteczne aureole świecą nad głowami żywych Połamałabym inaczej strofkę, bo niemal wkrada Ci się błąd składniowy (aniołowie zastygły). Trzeba tego unikać. Ale i tak jest nieźle. Cieplutko, Para:)
  23. To Arturze przejmująca proza poetycka. Wzruszająca pointą, z tragicznym finałem, refleksją o kruchości naszego życia, bezradności wobec choroby nowotworowej! Niestety - jest sporo błędów. Wybacz, poprawię (bo są i składniowe, nie tylko interpunkcyjne). Nie obraź się, jeśli zignorujesz - ja z kolei się nie pogniewam. Siadywała na krawężniku... Lekko roztrzepana fryzura, urwany pasek od sandała I dziura na kolanie w czerwonych rajstopach, To dodawało jej wyjątkowego uroku. Pamiętam, jak przechodziłem obok, Zawsze podstawiała mi nogę, żebym się potknął, Wybuchała wtedy śmiechem. Nie byłem na nią zły, no może trochę. Pamiętam, jak włóczyła się do późna pomiędzy blokami, A światło w jej pokoju gasło prawie zawsze ostatnie. Któregoś razu nie pojawiła się między wszystkimi szalejącymi, Skaczącymi po podwórku dzieciakami I poczułem, że ten zwykły jak dotąd obraz Nas wszystkich, jest o jej nieobecność jakby uboższy. Po raz pierwszy było mi jej brak. Tak upłynął ponad rok. My wszyscy chyba przestaliśmy wspominać, I może nawet pamiętać, że była. Siadałem czasami w jej miejscu na krawężniku, Mając nadzieję, że coś poczuję, ale niestety. Po długich miesiącach, stercząc któregoś dnia w oknie, Zobaczyłem, że światło w jej pokoju znów się zapaliło, Pamiętam, jak podskoczyłem z radości I pobiegłem do mamy krzycząc... - ZOBACZ! ZOBACZ! ona wróciła. Mama nie miała pojęcia, o co i o kogo chodzi, Ale to nie było ważne, moja radość nie była naiwna. W weekendowy poranek Jak zwykle pobiegłem na podwórko już z daleka wypatrując jej postaci. Szedłem tak jak zawsze, w myślach liczyłem kroki. Nie mogłem się doczekać, kiedy znowu się potknę o jej wysuniętą nogę, Ale niestety. Stanąłem przed nią i powiedziałem... - CZEŚĆ... nie odpowiedziała. Dlaczego!? Była blada, z podkrążonymi oczami, Jej skóra jak pergamin prześwitywała odsłaniając jej drobne żyły. Była łysa. Wystraszyłem się... - CO SIĘ STAŁO...!? I znów milczenie! Odwróciłem się, spojrzałem na dzieciarnię szalejącą po placu zabaw, Wstała i po chwili złapała mnie za rękę, pokazała palcem krzak bzu i podeszła do niego, Urwała kwiat i dała mi szepcząc... - TĘSKNIŁAM ZA TOBĄ. Oniemiałem. Dziś, jak wspominam, wszystko wygląda inaczej, A przecież życie trwa i trwać musi. Mam piękną córkę, która jest tak podobna do niej, Że czasem w serce kłuje szpila ostra i na wylot, Przez łzy mówię... - MARZENA ? Córka mi wybacza, jej też brakuje matki. CZARNO-BIAŁE ZDJĘCIA JUŻ POBLAKŁE NIECO I WSPOMNIENIA JAK ŻYWE NA WIEKI W NAS BĘDĄ, JEDNYM SIĘ UDAJE DZIELĄC SIĘ Z INNYMI, INNI ZAŚ ODCHODZĄ I JAK KWIATY WIĘDNĄ. Nie widzę też powodu dla użycia dużych liter. Pozdrawiam cieplutko, Para:)
  24. Dobrze jest, Leo. Podoba się. Cieplutko, Para:)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...