Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Magda Rosa

Użytkownicy
  • Postów

    225
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Magda Rosa

  1. Dziękuję wszystkim! A może by tak coś poprawić? W każdym razie miło przeczytać, że każdemu coś... a do picia herbaty zachęcam bardzo:-) A może raczej zielonej...bo podobno zdrowsza! Pozdrawiam cieplutko! MR
  2. Kroplą herbaty przelewam sny między filiżankami szkło kaleczy mocniej a jednak dopóki wierzę lustrem nie będzie dno Mówiłeś pamiętaj kryształki cukru zamknięte w nich słońca zachody i wschody a ja znam tylko blask złocisty gorąca chwili wtulonej w dłonie Wtedy wierzyłam miedzy wrzątkiem a lodem jest przestrzeń Dziś wiem cukier i gorycz splatają się w jeden smak herbaty w promyku słońca o świcie I tej ostatniej przed snem
  3. Dziękuję...za to w warsztacie przede wszystkim:-) I za spojrzenie raz jeszcze tutaj. Co do krzyku, to chodzilo raczej o zerwanie kwiatów krzykiem. A rola chwiejąca od zachwianej różni się tym, że kiedy jest się w roli chwięjacej, to się samemu chwieje czymś lub kimś, a w roli zachwianej, ktoś jest przyczyna naszego zachwiania. A jeszcze to chwianie i zachwianie to a propos liny. Lina ma rolę chwiejacą, bo ten, kto na niej tańczy albo chociażby idzie chwieje się. Fakt, że i linie sie to udziela. Ale to by tak można rozważać długo... To tyle ode mnie:-) Pozdrawiam jesiennie MR
  4. słowa staną się ciałem wierzyłam pleciona ciszą pościeli kolejna granica pękaniem gór rzuconych w rzekę kamieniem wzniesień kwiatów zerwanych krzykiem w szczelinie drzwi niedomkniętych twoim tańcem na linie wypadłam z roli chwiejącej w zachwianą niewypowiedziana do końca nie stałam się ciałem
  5. Dzięki! A ja wzięłam trochę z trochę:-) Z tym tańcem wolałabym zostawić, bo inaczej zmieniona jest myśl. Może tak być? Pozdrawiam MR
  6. słowa staną się ciałem wierzyłam pleciona ciszą pościeli kolejna granica pękaniem gór rzuconych w rzekę kamieniem wzniesień kwiatów zerwanych krzykiem w szczelinie drzwi niedomkniętych twoim tańcem na linie wypadłam z roli chwiejącej w zachwianą niewypowiedziana do końca nie stałam się ciałem
  7. Za szklaną warstwą powietrza ponad objętość oddechu myślom duszącym się na moście straceń do brzegu dalej niż w dół Błękitne skrzydła więzione nad przepaścią lekkie a opadają kamieniem Na górze szept życia taniec swobodny Tu ściana zaciska w dłoni maleńkie serce motyla rzeźbiąc w nim własny kształt Szyba za którą klęczę od zawsze należy do mnie kaleczy skrzydła a potem płacze krwią tak łatwo odlecieć a tak trudno się wzbić
  8. O.. tak rzeczywiście chyba lepiej. Dzięki! A może w efekcie bedzie bez. Na razie niech jest "straceń". Jak dobrze wracać. dziekuję bardzo za pomoc. I mobilizację do zmian:-) Buziaczki!! Pozdrawiam MR
  9. Hm... dzięki. Jeżeli zgrzyty mogą być miłe dla ucha, to bardzo się cieszę, że te akurat są:-) Bo w to, że są nie wątpię... Pozdrawiam MR
  10. Za szklaną warstwą powietrza ponad objętość oddechu myślom duszącym się na moście straceń do brzegu dalej niż w dół Błękitne skrzydła więzione nad przepaścią lekkie a opadają kamieniem Na górze szept życia taniec swobodny Tu ściana zaciska w dłoni maleńkie serce motyla rzeźbiąc w nim własny kształt Szyba za którą klęczę od zawsze należy do mnie kaleczy skrzydła a potem płacze krwią tak łatwo odlecieć a tak trudno się wzbić --------------- A może tak? Dziękuję! I wiem, marudzę... Ale to u mnie ostatnio często sie zdarza:-) Moze zbyt uparta jestem...ale trudno mi tak przyjąć inna wersję, co nie znaczy, że mi się nie podoba. Wręcz przeciwnie. Ale może jednak tak? Ech... dzięki raz jeszcze! Pozdrawiam wdzięcznie MR
  11. Za szklaną warstwą świata powietrza na więcej niż oddech gdy duszą się myśli urwane na moście strącone w dół daleko drugi brzeg Błękitne skrzydła więzione nad przepaścią lekkie a opadają kamieniem Na górze szept życia taniec swobodny Tu ściana zaciska w dłoni maleńkie serce motyla rzeźbiąc w nim własny kształt Szyba za którą klęczę od zawsze należy do mnie kaleczy skrzydła a potem płacze krwią tak łatwo odlecieć a tak trudno się wzbić -------------------------- A może tak? Troche po mojemu, a troszkę pożyczone?:-) Jeżeli mogę... Dzięki wielkie! Pozdrawiam jesiennie MR
  12. Oj dawno... zatęskniłam:-) dziękuję, że o mnie pamietasz i zagladasz. Że zgrzyta...niestety wiem, dlatego w wrsztacie. Ale skoro nie jest tak tragicznie, to niech zgrzyta... Dzięki! Pozdrawiam cieplutko MR
  13. Za szklaną warstwą świata powietrze na więcej niż oddech gdy duszą się myśli urwane na moście zrzucone w dół daleko drugi brzeg Błękitne skrzydła zamknięte w bezdennym uśmiechu przepaści tak lekkie opadły kamieniem Na górze szepcze życie i tańczy swobodnie czas Tu ściana zaciska w dłoni maleńkie serce motyla rzeźbiąc w nim własny kształt Szyba za którą klęczę od zawsze należy do mnie kaleczy skrzydła a potem płacze krwią tak łatwo odlecieć a tak trudno się wzbić
  14. Wpleciona w warkocz wędrowców na ścieżce uśpionych dni szukam własnego nieba by zamieszkać gdy wspólne za wysoko pod śladem buta jaśnieją czyjeś skrzydła zgubione przybrudzona tożsamość anioła albo bilet do nieba Na pierwszej drodze zazdroszczę miękkich dywanów chmur światła niegasnących lamp błękitu i bieli skrzydła i bolące stopy wielka przepaść tęsknoty za innym światem Na drodze ostatniej rozumiem wyruszył by lśniące przedsionki wyrzeźbić w garści brudnego piasku po trudach ze szczęściem w oczach odnaleźć szarą ziemię
  15. Wpleciona w warkocz wędrowców na ścieżce uśpionych dni szukam własnego nieba by w nim zamieszkać gdy wspólne za wysoko biegnę w siebie na oślep potykam się to tylko czyjeś skrzydła zgubione przybrudzona tożsamość anioła albo bilet do nieba gdy on wolał wyruszyć by tutaj znaleźć swój raj Na pierwszej z dróg zaczynam mu zazdrościć miękkich dywanów chmur światła niegasnących lamp błękitu i bieli skrzydła i bolące stopy pomiędzy wielka przepaść tęsknoty za innym światem przerzuconej z jednego brzegu na drugi pozwala zrozumieć Na drodze ostatniej już wiem lśniące przedsionki zamienił na przydrożny kurz by w garści brudnego piasku po trudach ze szczęściem w oczach odnaleźć szarą ziemię
  16. Dziekuję. Zresztą już za to w warsztacie:-) Tak, rzeczywiście każdy. A ja uciekłam chyba w wiersz o cieniu :-D Pozdrawiam cieplutko MR
  17. Zapomniał cień, że w słońcu stoi, że tylko wyspą jest, zapragnął znów narodzić się i przestać wciąż za sercem biec. Nie wiedział cień, że nie dosięgnie wytchnienia słodkich snów, zbyt blisko serca wcześniej żył, inaczej nie potrafi już oderwać się od butów losu, samemu ponieść cel, więc wmówił sobie, że pokochał przy sercu rano budzić się Nie poczuł cień, że można przecież w ciemności bólu nie kryć się i zniknął nagle, jakby zgasł - pokonał go przed nocą lęk.
  18. dziękuję. no tak mi się skojarzyło, że jak się patrzy na cień na ziemii, a wkoło jest jasno, to wyglada jak wyspa. Ale to takie moje skojarzenie... Pozdrawiam MR
  19. Zapomniał cień, że w słońcu stoi, że tylko wyspą jest, zapragnął znów narodzić się i przestać wciąż za sercem biec. Nie wiedział cień, że nie dosięgnie wytchnienia słodkich snów, zbyt blisko serca wcześniej żył, inaczej nie potrafi już oderwać się od butów losu, samemu ponieść cel, więc wmówił sobie, że pokochał przy sercu rano budzić się Nie poczuł cień, że można przecież w ciemności bólu nie kryć się i zniknął nagle, jakby zgasł - pokonał go przed nocą lęk. ---------------------- Nie wiem, czy to wogóle ma sens, ale myślę o piosence, dlatego proszę o kilka słów... I nie wiem, co z interpunkcją. Wyrzucić wogóle czy jeszcze poprawić? Pozdrawiam MR
  20. Dzięki bardzo wszystkim! A frywolność mile widziana:-) Zmieniać nie będę, przynajmniej na tą chwilę. Chyba, że jakoś przetrawię proponowane zmiany. W każdym razie jeszcze raz dzięki. Pozdrawiam cieplutko MR
  21. Rzeko tuląca w ramionach splątane cztery strony świata kierunek przecieka przez palce światłem zbyt jasnych dni ten sam co cieniem na drodze ciągnie się za butami niebo – chwilowe odbicie maluje słońce pędzlem chmur na zbuntowanej trawie wczoraj zamknęłaś w kropli nadziei wplotłaś w warkocz błękitu dwa słowa o przemijaniu gdzie senne echo niesie polem wśród śpiewu starych wierzb że warto pogubić sandały tam wiatr wysyła list polecony ze znaczkiem w koronie zbóż
  22. Dziękuję bardzo. I bardzo się cieszę. Bo troszkę mi smutno było, że nikt nic. A tu proszę , jaka niespodzianka :-) Pozdrawiam MR
  23. Rzeko tuląca w ramionach splątane cztery strony świata kierunek przecieka przez palce światłem zbyt jasnych dni ten sam co cieniem na drodze ciągnie się za butami niebo – chwilowe odbicie maluje słońce pędzlem chmur na zbuntowanej trawie wczoraj zamknęłaś w kropli nadziei wplotłaś w warkocz błękitu dwa słowa o przemijaniu gdzie senne echo niesie polem wśród śpiewu starych wierzb że warto pogubić sandały tam wiatr wysyła list polecony ze znaczkiem w koronie zbóż
  24. Cieszę się bardzo.dziekuję:-) M'ironio za duży plus naprawdę "duże" dzięki, miło, że zostawiłaś swój komentarz, bo zawsze na nie czekam i z każdego się cieszę, ale nieśmiałość chyba na drugi raz możesz zostawić w kieszeni:-) Pozdrawiam cieplutko MR
  25. Tak, tak, jeszcze z warsztatu, dawno dosyć, ja też pamietam :-) I za wszelka pomoc dziękuję! a nad uwagą jeszcze pomyślę, może uda się cos jeszcze zmienić. Pozdrawiam cieplutko:-)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...