Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dama Kameliowa

Użytkownicy
  • Postów

    352
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Dama Kameliowa

  1. opustoszało bez cienia w wątpliwości czy wracać człowiek niezadowolony ze swoim losem samotny opuszcza miejsca i ludzi zaraz po ich oswojeniu tworzy domy w których z czasem ktoś wyłamuje drzwi wybija okna cegła po cegle przenosi nas w bezpamięć a przecież tam kiedyś poznaliśmy kogoś tam rozpacz sięgała zenitu przelewały się usta rozkoszą szczerze śmiały się ściany tam pachniał pierwszy przypalony obiad smakowała dorosłość cieszyła dziecięcość korytarz zbyt wąski zbyt ciasna sypialnia zatłoczona kuchia...
  2. Nie potrafię tak wielu rzeczy Nie potrafię przestać całować twoich ust Wciąż smak kojący skapuje mi gdzieś z kącika Nie potrafię nie czuć twego zapachu Na swoim ciele umarłym tak wiele razy Nie potrafię wyjść przez otwarte drzwi Tyle razy ruszam klamką zakmniętą na wiele zamków Tak wiele razy nie byłam wstanie Odwrócić wzroku od twoich oczu Choć tonęłam i brakło mi tchu Tak wiele razy nie potrafiłam Zabrać dłoni nie dotknąwszy ciebie Choć parzyłeś jak ogień Zagubiona, strącona w przepaść Marą ja,marą ty,kochanku romantyczny Ja twoją kochanką,nałożnicą umarła wczoraj Żyję tylko październikiem Nie potrafię spojrzeć na inne daty Tak obce w kalendarzu Dom za domem Uśmiech za łzą Odchodzi i wraca Lecz ja nie potrafię...
  3. Przywołaj mnie Przywołaj mnie na pustynię ludzkich istnień Na suchego przestwór oceanu, I nie myśl, i nie czuj, i nie patrz Przywołaj mnie, I niech mój głod ciebie i moja tęsknota Przywoła Ciebie... Przywołaj mnie Niech we mnie zamilkną wspomnienia i myśli Aby móc ciszy usłyszeć, motyla szemranie Ciche gdzieś z dala Ojczyzny skonanie Niech słowa miłości i przebaczenia Ogarną duszę mego istnienia I nie myśl, i nie czuj, i nie patrz Bo myśl twa jak kotwica, pociągnie cię w otchłań chaosu I nie myśl,i nie czuj, i nie patrz Ptzwyłaj mnie i bądź mój...
  4. całkowicie spokojnie, krok w krok, i wtedy co? i wtedy nic, przystanęliśmy, psychicznie wycieńczeni, by złapać oddech intelektu, i wdychać wspólne powietrze, nie mówiła, bo jak mówiła, płakała
  5. Jakie ty życie znałeś? Patrząc jedynie w mrok Nie mając nikogo u boku Ciszy słuchając słów Świec tysiące płonęło co noc Lecz dusza twa pusta, ciemną wciąż była Nawet najtkliwszy źrenicy żar Nie poruszył strun serca zbolałego Z dala czystym i wielkim byłeś Wszedłwszy do środka Pusty i bezludny, jawiłeś się ciałem bez duszy Nie mając imienia Człowieka Tak często przechodziłeś obok Lecz żar raz zgaszony, nigdy nie płonie powtórnie Jednak inny niż wszyscy byłeś Wśród jeziora bezimiennych twarzy jedna była tylko ludzka Kochałeś tak bardzo, lecz ona zabiła Z miłości zamknąłeś otwartą dłoń Zachowałeś swój wstyd Umarłeś z miłości
  6. Najtrudniejsza rzecz to z miłości zamknąć otwartą dłoń i jako darzący zachować wstyd. Chodzi o to,że nie zawsze osoba którą kochamy przyjmuje od nas ten dar,i właśnie,wtedy najtrudniej jest się pogodzić z faktem,że musimy zamknąć dłoń,i zachować swój wstyd,bo czasami jest tak,że niektórzy śmieją się z naszych uczuć.Prawdziwa miłość nigdy nie błaga,ona tylko prosi,bo jeśli błaga to to jest więzienie serca.Zamknięce dłoni jest tym pogodzeniem z porażką,zachowanie wstydu,to zachowanie swego bólu w sobie.Chociaż różnie można zinterpretować zamykanie otwartej dłoni z miłości...
  7. Oh Wanesso,ależ ja kocham siebie,bo nie można kochac innych nie kochając siebie.Taka jest prawda.Nauczyłam się kochać samą siebie gdy byłam w depresji i zdawałoby się,że nikt mnie nie rozumie,ja siebie rozumiałam. Najtrudniejszą rzeczą jest z miłości zamknąć otwartą dłoń i jako darzący zachować wstyd. Pozdrawiam
  8. Ja bez Ciebie to tylko słowo w liczbie pojedyńczej Pierwszy taniec stał się ostatnim Znad topieli cię wypatrywałam, patrząc w te bliźniacze oczy, jakże ciepłe tamtego wieczora Znowy przyszła zima, jakże jej podobna jest rozłąka Tyle ile w Tobie, drzwi były zmaknięte, ale ty wyszedłeś Choć tak głośno krzyczałam, ten jeden jedyny raz powiedziałam Nie... To dla Ciebie nauczyłam się tych trzech liter Wszystko leżało jak dawniej, myślałam, że jeszcze wrócisz Lecz ty się odwróciłeś, żegnając mnie Ja bez Ciebie to tylko ja Zostałam ja, ze swoimi bladymi dłońmi Utopiłeś mnie jednym słowem Na nic ogień, na nic ciepło innych Tylko twoje dłonie mnie grzały Zostałam tu sama, tylko ja i nikt innym...
  9. Tylko ty potrafisz patrzeć w głębię oceanu i nie zatonąć w nim Tylko ty potrafisz przytulić ogień i nie poparzyć się nim Tylko ty potrafisz mówić do ściany tak by cię wysłuchała i nie rezygnujesz po pierwszym słowie Nie pamiętam już jak wyglądasz Twoja twarz tli się mętnie gdzieś ponad mną Zostań ze mną choć na chwilę Choćby którtką chwilę, tylko by dom nie był zbyt pusty dla mnie Powiedz jedno słowo, najgłupsze w świecie Chćby szeptem, tylko bym poczuła, że ktoś jest obok Zgasła ostatnia świeczka w oknie Nie widzę naszej gwaizdy na niebie Tylko ty potrafiłeś dać to czego się nie daje Tylko ty potrafiłeś być przy mnie Gdy ja byłam gdzieś indziej
  10. Co się stało z nami dzisiaj Ptyam patrząc wciąż w te twarze Czy odpowie mi ktoś jeszcze Kto pozostał pośród marzeń Kiedy patrzę w nasze twarze Żaden uśmiech mi nie błyska Nie ma wspomnień, nie ma marzeń Przeszłość znikła nic nie czuje Co się stało z nami dzisiaj Kiedyś dłonie były razem Teraz idą własną ścieżką Byle odejść jak najdalej Cienie wspomnień mi się marzą By oglądać to co było Na ścianie pośród nocy Móc dostrzegać twarze nasze Odnalazłam ciała nasze Lecz tak wiele się zmieniłó Ty poszedłeś drogą marzeń A ja żyłam tym co było Teraz patrząc wprost na zdjęcia Widzę ogień tej przeszłóści Dłónie nasze ciągle razem Lecz już idą gdzieś osobno
  11. Oddaliłeś się ode mnie Ciałem rozpalonym Nakarmiłeś mnie pocałunkiem gorzkim Podając kielich trucizny A ja posłusznie piłam Już zamiotłeś swe podwórko Całą mnie, te wszystkie chwile Zmiotłeś je jednym ruchem Miotłą żalu danych lat Byle spalić to wszystko z resztą śmieci Żalu nie czując ni krzty Nie patrząc mi w oczy Poszedłeś swoją drogą Pieląc chwasty Wycinając kolczaste róże Byle nie zranić się w nogę lub rękę Chciałeś coś naprawić uległością ulotną Pierwszy deszcz odwiódł Cię od pomysłu Oddaliłeś się ode mnie Bo moja ścieżka była Ci nie po drodze Wypiłam truciznę, a ty zamiotłeś resztki wspomnień Teraz płoną wraz z ostatnimi liśćmi tej jesieni Wraz ze mną, nic nieznaczącą trawą po której szedłeś Do domu...
  12. Z NIM być nie mogę, chociażby dusze lgnęły do siebie, poddać się muszę. Choćby się myśli nasze łączyły chociażby serca już razem były nie może nasza miłość rozkwitać, ani myśl taka w głowie mi świtać Bo to owoców przynieść nie może chociaż me serce w ofierze złożę. Choć rozumiemy się tak w pół słowa, To jest bez sensu - to mówi głowa. My w tej epoce się nie spotkamy lata w oddali przed sobą mamy. Lecz wierzę szczerze i na to czekam że spotkam jeszcze tego człowieka. W następnym życiu, na innym świecie jak piękne kwiaty w jednym bukiecie będziemy sami tak blisko siebie na zawsze razem w każdej potrzebie. Tyle czekania. lecz wiem,że warto byłoby zagrać tą życia kartą. Wtedy powiemy otwarcie sobie o tych uczuciach ,co w każdej dobie przez długie lata trwały tu z nami a teraz mogą błysnąć ogniami. Że miłość nasza będzie trwać wiecznie a serca nasze czuć się bezpiecznie. ze będę Twoja ciałem i duszą Twe ciepłe słowa łzy me osuszą. Na żadnym świecie i nigdy więcej nikt się nie będzie kochał goręcej.
  13. Zawsze znać Cię miedzy głębią płytkości naszych serc i płytkością głębi spojrzeń Dotknąć wargami zmysłów pieścić opuszkami Twoje nefrony w szaleńczym rytmie pauza napełnienie komory miłością wiedzieć którym kolorem malować kawę do śniadania Zawsze znać Cię na tyle, żeby móc dalej Kochać
  14. W ogniu gasnących minut Patrzę głęboko w twe oczy Głęboko, wszystko jest głęboko I strach gdzieś zaszyty w kącie Milczy słów tysiąca niewypowiedzianych głosem Uciekam od ciebie Patrzenie tak boli Ty wiesz ile chybotliwych wytworów było w mej głowie Ty wiesz, że wszędzie szłam pieszo Bo bałam się jechać czymkolwiek Jeden deszcz wystarczył by zmyć ze mnie całe życie I strach... tak mnie dzis ogarnął dotykał mnie po piersiach i rozproszył myśli Zapomniałam że wierze zapomniałam że ufam że uczę się kochać zapomniałam.. Bo był taki silny i taki prawdziwy ... Chciałam zniknąć zatopić się w Twoim spojrzeniu ukryć się w Twoich ramionach ale pomyślałam że nie są do konća moje... i strach.... I strach ten śmiertelny Bał się mojego strachu Skulony gdzieś w kącie Ronił łzy rzewne Wypuścił twą dłoń i pozwolił odejść Bo bał się mojego strachu
  15. Dziękuję Wam kochani. Pozdrawiam jescze świątecznie ;)
  16. Może niekoczniecznie,każdy jest kowalem swego losu,w tym i swojej rozkoszy...
  17. Hmm....dokładnie.Kraina rozkoszy nie jest zła, gdy wie się jak ją stworzyć. Pozdrawiam
  18. Skomponuj coś kompozytorze Grając na mej piersi perłowej Na ustach różanych Delikatnie sunąc po mych strunach Ciało mi drży Czy czujesz tę różaną atmosferę? Drganie Chopinowskich klawiszy? Gdzieś w dali dźwięcznie gra struna Vivaldiego A ty tutaj komponujesz, grasz Niewinnie patrząc mi w oczy Skomponuj coś kompozytorze Stwórz ogród dla mej duszy Niech rosną kolejno róże i lilije Jako lekkość w naszych głosach Niech popiół zapłonie ogniem żywym Teraźniejszością przeszłości niech płonie Skopmonuj coś kompoytorze Me ucho gotowe Nogi rozchylone w gamie dźwięków Teraz twoja kolej kompozytorze...
  19. Czy istniałeś kiedyś tak napradwę? Czy byłeś zaledwie moim niedbałym wymysłem upchanym na siłę w psychice? Lustrzanym odbiciem, bez pokrycia Cieniem człowieka marwtego od lat Chciałam Cię odnaleźć w oczach Oceanu bezkresnego Nocą niewidomą I dniem głuchym na wołanie W ogniu rudym chciałam Cię znaleźć Nie przestałam patrzeć w twoje oczy Rzeczywistość już wystawiła mi rachunek Teraz tylko czeka spłaty Zapukam do Ciebie, wiem gdzie jesteś Nie przestałam patrzeć w twoje oczy W zapomnianym ogrodzie Widziałam Ciebie pośród kwiatów Spłaciłam swój dług Teraz możemy być razem Już mogę nie patrzeć Ci w oczy...
  20. Na pamiętkę zostawiam Ci swoje ciało Dawno już wypalone żarem pożądania Usta rozgrzeszone licznymi pocałunkami Zmysły zwyzywane przeklętymi Zapach duszący nim się go poczuje Na pamiętkę zostawiam Ci ciało tonące w fizycznych uciechach usta znów czerwone - ostatni raz kosztują Ciebie zmysły pobudzone nie rozpoznają już dnia ni godziny serce znów tryumfuje - zasady nie ważne wyobraźnia przeklęta ustępuje jaźni sny, myśli przegrane - ostatnia chwila Zegar już wybija godzinę końca Zostawię Ci coś jeszcze Na pamiątkę zostawiam Ci swój uśmiech I oczy byś kiedyś gdy będziesz szukał nieba Mógł je znaleźć tu na ziemi
  21. Nie bardzo pamiętam czy otworzyłam ci poprzednim razem serce. Mówisz o prawach wartości, która nie istnieją. Nie ma miłości jest przywiązanie, Nie ma przywiązania jest czas, Nie ma czasu bo śmierć na nikogo nie czeka. Czekają na ciebie. Ale nie wiem czy tutaj. A tam wpuszczają tylko wybranych. Nie pamiętam dlaczego zamknęłam przed tobą drzwi Słyszysz to znowu gdzieś ktoś płacze? Ludzkie łzy zmieszane ze śmiechem Nie potrafię już otworzyć oczu I patrzeć tak jak dawniej Czy jeszcze coś widzę? W ciemności widze ciebie, tylko kontur niewyraźny Lecz to mi wystarczy To znowu ty? Tak bardzo chcę ,żebyś to był ty Żebyś wrócił, i został na stałe
  22. Gdzie dziś mam szukać tamtego wędrowca? Z bacinych bajek, w podartych sandałach Dziś czuję żal do całego świata, że rzucił kamieniem Gdy życie przyszło do niego Gdzieś w dali w stajence Panna poczęła rodzić Boga zrodziła Króla nad królami Pana nad Panami Który uleczy zbolałe już serce Choć kardiologiem nie jest wcale Dziś staję w pokorze przed tobą Panie Gwoździe wyciągam ze śiany Wiem że i ja mam nieczyste sumienie Bo też jestem człowiekiem Lecz nie ja pierwsza wbiłam gwoździe w krzyż Mnie jeszcze wtedy nie było na świecie Wołam lecz wiatr słówa w usta mi wciska Gubiąc się na własnej ścieżce Padam prosząc w pokorze Daj mi to com straciłam o Boże Zwróć czas dawno miniony Dziś czuję żal do samej siebie Że rzuciłam kamieniem Choć nie wiedziałam w kogo Idą święta o Boże Daj mi ten ostatni prezent
  23. Gdzie dziś mam szukać tamtego wędrowca? Z bacinych bajek, w podartych sandałach Dziś czuję żal do całego świata, że rzucił kamieniem Gdy życie przyszło do niego Gdzieś w dali w stajence Panna poczęła rodzić Boga zrodziła Króla nad królami Pana nad Panami Który uleczy zbolałe już serce Choć kardiologiem nie jest wcale Dziś staję w pokorze przed tobą Panie Gwoździe wyciągam ze śiany Wiem że i ja mam nieczyste sumienie Bo też jestem człowiekiem Lecz nie ja pierwsza wbiłam gwoździe w krzyż Mnie jeszcze wtedy nie było na świecie Wołam lecz wiatr słówa w usta mi wciska Gubiąc się na własnej ścieżce Padam prosząc w pokorze Daj mi to com straciłam o Boże Zwróć czas dawno miniony Dziś czuję żal do samej siebie Że rzuciłam kamieniem Choć nie wiedziałam w kogo Idą święta o Boże Daj mi ten ostatni prezent
  24. Nie to nie żart,a wybacz zrobiłam tylko przeinaczenie,bo tam ktoś ci pokazywał jak byś mogła zmienić.Przepraszam mój błąd,moim celem było przinaczenie i pokazanie ci tego ciut.
  25. Wychodzisz jakbyś miał już nigdy Nie wrócić, odejść tak daleko Że nawet z bliska nie można by cię dostrzec Mówisz tak jakby to były twoje ostatnie słowa Jakbym więcej miała ich już nie słyszeć Mówisz tak cicho, szeptem Byle by sąsiedzi nie usłyszeli Układasz myśli tak jakbyś szykował się Do podróży, takiej na dłużej Każdego dnia żyjąc inną datą kalendarza Chowając słowa w najciemniejsze zakamarki Unikasz moich oczu, tak jakby patrzenie w nie bolało Jakby były one jakieś felerne, zepsute A przecież to najzwyklejsze błękitne oczy Lubiące pochłaniać cię bez reszty Szukam wśród tych nieobcych twarzy Tej jednej która kiedyś wyszła, zapeniając ,że wróci Tej która chciała być przyjacielem A była mordercą
×
×
  • Dodaj nową pozycję...