Bogdanie pisze ODTAJA :) nie ma tam nigdzie Ą :)
To z oczami zdecydowanie zawiłe tak jak patrze ;)
dziękuję za odwiedziny i pozostawienie komentarza :)
kobieta czując pulsującą nadzieję
rozwiera dłonie na ostrzu jak skrzydła
- daleko ma do dna więc
zmniejsza obwód oczu
do zera
nie ma słów i momentów
wszystko jest tu zapięte
na guziki skruszone w dłoniach
zmięte jak mokra ścierka
upija matkę stale cierpiącą
do nieprzytomności znosi
w sobie milion stanów
jak lalka z muliny
Twoje palce, usta, nadgarstki
wywołują jęk
w podziemnych pokładach odkupienia
odtaja zamarznięta rzeka
zalewając wewnątrz
chaos w oczach przelewa się
na policzki
natchnij mnie
kolejną nocą w chwili
pomiędzy.
pan od trolejbusu już śpi
nadepnęła go iluzja nocy
przyklejony do jej podeszwy
rozgniata się w cieniu słońca
chłopiec mojej matki skurczył się
do rozmiarów niepomiernych
zwilżonych na lepsze przełykanie
brak mi
sąsiada od starożytności
który zszywał ludziom usta
to nie miała być powtórka z drogi krzyżowej Pana Jezusa, żeby odbiorca czuł ciężar krzyża na plecach, szczypiące pręgi na ciele i korone cierniową we włosach
Mr. Ż dziękuję za komentarz i życzę wesoło-śniegowo-spokojnych świąt :)
Sylwestrze zgadzam się z tobą.Każdy dźwiga swój krzyż i idzie własną drogą. Mam nadzieję że te święta przyniosą dużą ulgę dźwigającym te najcięższe krzyże.
Wesołych i pogodnych