Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

BlackSoul

Użytkownicy
  • Postów

    1 240
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez BlackSoul

  1. kochana, to co mówisz zapada głęboko ;) dziękuję :*
  2. on zagryza cytryną nabrzmiałe od deszczu usta ociepla policzki, marszczy czoło ona nie wierzy, nie marzy o statecznym jutrze woli małostkowość pokoju rude firanki mlecze w wazonach w pościeli buszują muszki owocowe rozlatując suche powietrze * koloryt ścian ochładza się przemija z chwili w chwilę
  3. Ociekam wodą. Mówiłaś, że dni nie mają umiaru, są jak studnie bez dna. Wierzyłam. Ogarniałam dłońmi światopogląd matek, ich dzieci, mężów pijaków, dziadków gwałcicieli. Sterowana chorobą powielania, pogłębiałam ślady na piasku. Drążyłam coraz większe dziury w drzewach. Stateczność ociekała dobrym wychowaniem, jak cukierek ciepłym adwokatem. Wlewam gazowane litry w krzywe kończyny, nadęte tłuszczem. Uwypuklam oczy spod ciemnych włosów. Tak jest, znalazłam sposób na ucieczkę z grzązkich piasków. Na razie wynurzam cebulki, wielkie jak ludzka wyobraźnia. Rozlewam się do doniczek, przeciekając przez dziury w spodach. Zasysam się odkurzaczem, błądząc w kocich kłakach - szukam parapsychologii, żeby wyjaśnić wątpliwości. Wielkie teorie zahaczają o fanatyzm lekomanów. Nie mam do nich zaufania. Choruje na reumatyzm. Strasznie boli mnie umysł kiedy nieproszony, zaczyna padać. Obija mi czoło, szerokimi biodrami. Zapalam się i płonę. Wewnętrzne wzniecanie - ktoś podsyca ogień, dorzuca stare ubrania. Wypalam się, rozsypuje po dolinach. Ląduje nosem w przymierzalni, nogą w końskim gównie, wzrokiem w odmętach. Ocean nie jest taki wielki. Mieści mi się w ustach.
  4. po bardzo długim czasie , zmieniłam forme
  5. UFO strasznie miło na duszy żeś zabrał do ulubionych :) a odtajanie przyjemne jak dla mnie pozdrawiam
  6. Dziękuję UFO.Starałam się opisywać tak, żeby można to było sobie wyobrazić. pozdrawiam
  7. Katarzyno to dobrze :) Pancy dziękuje :) dzisiaj jakoś mało wylewnie ;) pozdrawiam
  8. młodociane radzenie sobie ze światem i jego gorzkim, cytrynowym smakiem więcej tak nie siedź - szkodzi na kręgosłup ;)
  9. przyciągam kolana do brody naciągam je z tyłu głowy kokarda nadmuchana tlenem wiązana na ścięgna mam gładką cerę i stopy w nosie chodzę na głowie
  10. zawija się ręce w stare szmaty upycha watę pod paznokcie, zaszywa jajowody kochankowie zbudzeni nocą nie mają siły szukać się pod łóżkiem całują przestrzeń między myślą, a dotykiem wieczory ciągną bez końca korowody wydumane, nadęte jak sterowce - krążą po raz setny nie wycieknie do końca zgęstniałe powietrze wtedy spadają na dziób, na podniebny pysk skrzywiając się łamią w połowie za oknem cień miasta * na wysokich kolanach rude sterowce przysypane piaskiem
  11. HAYQ twoje cięcia są zbyt drastyczne bo przez to tekst traci płynność jak dla mnie
  12. dokonano drastycznych cięć teraz jest bez palców u lewej stopy ich generalnie nie widać chowają się w pełnych butach na wysokiej podeszwie stał się poliglotą klnąc na smutek w pięciu językach
  13. "zapamiętasz" bym zmieniła na coś bardziej dotykowego i uboższego w literki - bo to mi w ogóle nie pasuje "doskonałość" też taka o - zbyt wyniosła, wydumana, "obszerna" w znaczeniu wizualnym (za bardzo wychodzi po za dwa ciała)
  14. Powiem szczerze: jest strasznie dużo błędów składniowych, dużo niepotrzebnych słów lub wyrazów. Podam kilka przykładów : - "Zawsze wierzę dziadkowi, więc biegałam po polach i lasach przez całe dnie." - radzę zastąpić "zawsze" - "więc całymi dniami biegałam po polach i lasach" lub "więc biegałam po polach i lasach całymi dniami" - "siedzę pośrodku sali na lekcji." ... "stała na środku sali" - po co znowu pisać o tym samym? - z tym matematycznym zadaniem to mnie zanudziłaś, więcej płynności. Czułam się jak turysta przedzierający się na bosaka przez krzaki. - "To wołał dziadek." - NIE - "Jednak na wozie zamiast siana, leżały tam drewniane skrzynki." - po co słowo "tam" , przeciez wiadomo, że na wozie I tak dalej. PRZECZYTAJ to sobie na głos i w trakcie czytania zanotuj na kartce co i jak chcesz zmienić.
  15. Dominiko dziękuję :) tekst pisany, z długimi przerwany, jakieś pare miesięcy ... ja to mam ruchy x) pozdrawiam
  16. Stefanie chętnie pozwoliłabym ten mój majątek rozkraść.
  17. Pancyy gumowce się przyplątały , bo niby takie niepotrzebne, a jednak ważne - nieprzemakalne u mnie wczesny ranek (w dni wolne) zaczyna się o 12.00 ;) więc wiesz mam nadzieję, że więcej tłumaczyć nie będe musiała, a napewno nie w tym temacie ;) Kasia ;)
  18. Miałam pewne obawy, że nadmiar poetyckości rozmyje obraz Ann i nie za bardzo będzie wiadomo kim jest i o co jej chodzi. Twój komentarz mile mnie zaskoczył. Błąd poprawiłam, a co do przecinków to nie mam pojęcia gdzie można je zaczepić. Wierze, że moja wizja Ann i tego co ją otacza nie ucieknie z głowy :) - byłoby super. pozdrawiam :) i dziękuję za dotrwanie do końca początku ;)
  19. Nie ma spokojnych ulic w naszym mieście. A może są, tylko ja o nich nie słyszałam. Dzień jest deszczowy. Krople uderzają o chodnik z hukiem, dekoncentrując przechodniów. Wprowadzają ich w pewien rodzaj zbiorowej melancholii, jakiegoś nieprzewidzianego gniewu czy niekontrolowanego smutku. Anastazja siedzi na skraju okna witając świat rozciągniętymi nad głową rękami. Jej bursztynowe oczy błyszczą w szarych promieniach słońca. - Hej Ann, co ty tam znowu kombinujesz ?! - krzyknęła z dołu młoda brunetka ubrana w grubą, zimową kurtkę. Trzyma w ręku ogromny parasol którym mogłaby zakryć połowę osiedla. Widocznie, nie lubi być mokra. - Cześć Helen! A nic, siedzę i liczę gwiazdy. Patrz, nad sklepem unosi się Wielki Wóz. Helen powiodła wzrokiem za palcem Anastazji. Zamiast gwiazd dostrzega raptem dwie dogasające latarnie. - Daruje sobie komentarz - mruknęła pod nosem. - Ok Ann, nie przeszkadzam w obserwacji. Widzimy się w szkole. Na razie. Dziewczyna odwróciła się na pięcie i pobiegła do grupki ludzi stojącej pod blokiem obok. Wszyscy wiedzą, że Anastazja jest marzycielką. Dla niej świat mitów czy opowieści ze Starego Testamentu są pewnego rodzaju odskocznią od realiów podwórka, ulicy, miasta. Zamiast pójść z przyjaciółmi do pubu czy na dyskotekę, woli zamknąć się w pokoju i śnić na jawie o rzeczach nadprzyrodzonych, nie mieszczących się pod żadnym sufitem. Kiedyś w podstawówce musiała napisać wypracowanie "Kim chciałaby zostać w przyszłości?" Napisała, że jednym z Proroków, bo oni umieją rozmawiać z Bogiem. Nauczycielka poprosiła ją o napisanie czegoś normalnego, tak jak Staś który chciałby zostać strażakiem czy Marysia, która chciałaby w przyszłości leczyć zwierzęta. Anastazja z oburzeniem i powagą odpowiedziała "To poważne marzenie i proszę nie myśleć, że jestem nienormalna!". Nauczycielka, zmęczona całym dniem w szkole, problemami w domu i innymi ważnymi sprawami, machnęła ręką wracając do tematu lekcji. Anastazja zakończyła badanie gwiazd schodząc z okna. Patrzenie na wszystkich z góry jest przyjemne i pozwala jej zachować bezpieczną odległość od aspołecznych mas. Wysokość to rodzaj granicy którą lubi. Wystarczy już, że jej ubrania przesiąknęły smrodem pijaków, śmieciarzy, handlarzy Czarnego Rynku czy niedoszłymi wisielcami. Całą tą miejską ELITĄ. Ta wesoła gromadka często urzęduje na ławce pod jej oknem. Zazwyczaj są grzeczni wykonując jak należy codzienne obowiązki: piją czerwone wino z kartonów, palą papierosy bez filtra, opowiadają świńskie dowcipy. Ich pory dyżurowania przypadają na godziny wieczorne to znaczy od 17.00 do ostatniego trzymającego pion. Dwa dni temu pan Henryk; człowiek dość otyły, z nie przystrzyżoną siwą brodą i zawsze w ciemnej przepoconej czapce z napisem "Polska", zadyszany przyleciał na ławkę. Panowie koledzy , powitali go okrzykiem pytając co się stało. - Słuchajcie chłopaki, wczoraj pod biedronką nasi bliscy koledzy "po fachu" sprzedali mi żart. Mordy w kubeł i słuchać, bo zapomnę. - Dawaj Heniu, do winka najlepsza jest zaprawa. - nie zastanawiając się długo polali brodaczowi czerwonego wina do plastikowego kubka z jego imieniem. - Dobra, a więc tak: Trzech facetów rozmawia o tym, jakie pochwy mają ich żony. Porównują je do miast. Pierwszy mówi, że jego żona ma jak Paryż. Dlatego, że taka jest wspaniała, tętniąca życiem. Drugi mówi, że jak Londyn. Zawsze taka mokra, troszkę tajemnicza. A trzeci, że jego żony jest jak...Toruń! - Dlaczego? Pytają tamci. A on na to: - Dziura ... po prostu dziura. Panowie przeraźliwie zarechotali i uśpione osiedle rozbudziło się pod naporem hałasu. Zapomnieli, że trwa cisza nocna. W natłoku myśli zaczęli porównywać swoje żony do miast, urządzeń elektrycznych, jeden nawet nazwał swoją Halinkę kobyłą co nie zdziwiło pozostałych. Pijacki rozgardiasz trwał, a oni śmiali się i pili. Anastazja nie jest zła czy zniesmaczona, w końcu siedzi powyżej. Oni, odnudzają świat kiedy patrzy się na nich z boku. Stawiają wszystko na głowie i życie wydaje się niemożliwe do zabicia. Stojąc na środku pokoju przypomniało jej się, że czeka na nią szkoła i ławka z wżartą w oparcie krzesła Moniką. Dziewczyna gadatliwa, niemądra, taka różowa landryna myśląca jedynie o solarium i innych fascynujących miejscach jak sklep adidasa, Mc Donald czy night club zwany dyskoteką. Czasem uda jej się powiedzieć coś mądrego, ale niestety, jest to zjawisko występujące w czasie większych świąt czy w momentach "burzy mózgu". Ann siedzi z nią ponieważ nauczycielka na początku roku zabawiła się w grę "przesadź tak by było cicho". Rzeczywiście, oprócz dwóch ostatnich ławek nikt inny nie rozmawia. Dobranie charakterów i upodobań okazało się na tyle trafne, że "znajomi" z ławek siedzą z nosami w zeszytach. Gadanie po przekątnych czy posyłanie poczty w kształcie zmiętych karteczek gdzieś w klasę kończy się staniem na baczność do końca lekcji lub uwagą w dzienniku i zeszycie. Bardziej inteligentne osobniki z klasy siedzą cicho, a mniej rozgarnięte próbują przemycać informacje dalej niż ławkę obok. Ann popatrzyła jeszcze raz na żółte słońce i z ogromnym ciężarem wpiętym w oczy zaczęła się szykować. Otworzyła szafę. Na prawych drzwiach ojciec dziewczyny zamontował parę lat temu duże lustro w kształcie jajka. Ma śliczną metalową ramę na której można zobaczyć kawałki rdzy. Stanęła przed nim błądząc palcami po chropowatych bokach, śliskim szkle. Odbicie wydawało jej się dziwnie zniekształcone, jakieś takie obce. - Aaaa, to przecież ja. Wykrzywiłam usta i zrobiłam zeza. Heh, tak właśnie wyglądają prawdziwi ludzie. Mają chaos wypisany na twarzy, a w sercu panuje wojskowy porządek. Wszystko ustawione rzędami w jednolitych kolumnach. Aspołeczni ludzie mają na odwrót. Powłokę wygładzają do perfekcji różnymi operacjami, w przewadze kruche obietnice i kłamstwa, a w środku? Szkoda mówić. Wielkie Nic, bajzel na kółkach. Dlatego tylu jest psychologów, psychoterapeutów i innych psychowybawców którzy sprzątają i układają uczucia na właściwe półki. Te wszystkie telefony zaufania, czerwone linie, hostele dla bezdomnych, pokrzywdzonych przez los lub ojców alkoholików to świadectwo, jakie daje nam nasze idealne społeczeństwo - kolejny kilkuminutowy monolog do lustra - Ech, mówię coraz krócej, bardziej rzeczowo. Czyżby wszystko zostało powiedziane, domówione, odkryte ? - z tymi pytaniami zaczęła nakładać koronkowy czerwony stanik i majtki z małą czarną kokardką z przodu. Po chwili wlepiła wzrok w odstające kości miednicy, małą dziurkę w brzuchu, niewielkie piersi. - Ideał piękna zasuszony w kobiecie. Nie w jej odczuwaniu, tylko w ciele. Przez wieki zmieniany: pogrubiany, odchudzany, odbarwiany, golony do połowy głowy, obnażany, palony na stosach, okrywany chwałą. Echo martwych kultur szumi za oknem. Wydaje się jakby stado epok próbowało zburzyć ściany. Słyszy się nawoływania, świsty, brzęk - walka gałęzi z rynną, dosyć zacięta jak na tę porę roku. Po raz ostatni spojrzała w lustro dedykując sobie słodki uśmiech. - Pora stać się człowiekiem. Wyszła, zamykając cicho drzwi.
  20. jeśli już się tak spoufalamy moja droga to wiedz, że jestem kobietą :) nie jestem zła, moje pseudo pomyliło już niejedną/niejednego ;) pozdrawiam i dziękuję za odzew :)
  21. u kochanka zostawiłam dziurawe gumowce na szafce suszą się zwinięte pończochy jego to nie rusza wcześnie rano od końca południa do zaniku stetoskopów szuka swoich szortów wyblakłych w praniu szarym mydłem - Dziś mam wolne kochanie
  22. Pancy, wedle życzenia ;) pozdrawiam
  23. ręce z piasku przechodzą w każdej godzinie rodzenia swoich słabości mam jak lukru ponad miarę wgryzają się w płaskostopie rozpływają po kościach wiją zatrzymując echo wezbranej ciszy mokrym językiem wewnętrznych doznań rozprowadzam w przełyku moralność która przecieka
  24. kurcze ..... nie wyedytowało się ... nasz kochany org choruje ...
  25. a mi się ta sukienka najbardziej podoba ....
×
×
  • Dodaj nową pozycję...