Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

6 kilo

Użytkownicy
  • Postów

    754
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez 6 kilo

  1. 6 kilo

    wódz

    dziękuję Jolu:) bardzo.
  2. z sympatii zajrzałem:) niezły wiersz, chociaż "bezradna" dużo lepszy, lubię Twoje pisanie, pozdrawiam - j.
  3. czyżby? odniosłem wrażenie, że zaryczała o 13.34.38, ale co to tam za ryk? beznadziejny bardzo.
  4. 6 kilo

    post factum

    fantastycznie dobry wiersz, cudownie napisany.
  5. Opowiadanie trochę inne niż te do jakich nas Wandziu przyzwyczaiłaś. Smutne. Nasączone melancholią. Prowadzone jakby jednym ujęciem kamery zamocowanej w jednym miejscu. Ale przeżywanie czytelnika wielopłaszczyznowe. Świetne!!!
  6. 6 kilo

    wódz

    "Wściekły Azor", tfu "...Azot" oczywiście, ramówki TV Trwam? nie wiem - widać w przeciwieństwie do Ciebie nie gustuję, A ten Twój komentarz Azot jest taki trochę jakby Ci do ..../ tutaj ze względów obyczajowych ugryzę się w język/ wtrysnęli pod ciśnieniem podtlenek azotu i pobudzony nabrałeś strasznego tempa na dywanach władzy, jako szczotka elektrycznej "mietły" ?
  7. 6 kilo

    wódz

    no, chyba ten skubaniec naprawdę mówi,
  8. 6 kilo

    wódz

    więc się zbieracie do kupy pryszczaci pajace i twarze własne w rozkroku muskane nieście na opak i wstecz zawołaniem ku bramom piekieł w wątłych ramionach na przekór sobie i kolegi krocza ku twarzy własnej wstrząsem miłosnym umorusanej aż świt blady zaskoczy zbyt wcześnie lustrzanym odbiciem wystraszy zbyt mocno wnet wstręt nikły poczujesz do siebie rozpustą władzy sponiewierany już wiesz że nie masz racji gdy głosisz z trybuny jak cudnym jesteś dzieckiem rządowej palikociarni
  9. Dziękuję Wandziu. A czy autentyk czy prawie autentyk odpowiem tak: to jest prawie autentyk, udramatyzowany przeze mnie wedle posiadanych umiejętności. Chyba.
  10. 6 kilo

    inne

    Judytko, takie to pisanie Twoje, tylko Twoje, lubię, pozdrawiam, j.
  11. Zaraz po północy na komisariacie policji w mieście wojewódzkim zjawiła się kobieta i powiedziała, że jej narzeczony chciał ją zgwałcić, obrabować i prawie to samo chciał zrobić jej matce. Policjanci nadstawili ucha bo lubią pasjami takie obywatelskie donosy. 35 letnia Marzena J. prosiła usilnie aby policja złapała jej narzeczonego i najlepiej aby go od razu zamknąć, tylko żeby broń Boże nic nie mówić, że to ona na niego doniosła. Więc jak to panią obrabował? dopytywali. Grzebał mi w torebce. Ale czy coś ukradł? No nie, bo go przegoniłam. A ten gwałt? pytali. Ten bandyta wszedł najpierw do łóżka mamusi, a kiedy ona walnęła go butem w łeb wlazł do mojego. I to wszystko?. A co, mało? To może miał mnie jeszcze zabić? A więc policjanci dowiedzieli się, że jakiś pijany facet który był narzeczonym 35 letniej panienki wlazł bez specjalnego zaproszenia do jej łóżka, a przegoniony dobrał się do portmonetki narzeczonej. A więc przestępca jakich wokół pełno i szkoda na takiego łotra kancelaryjnego papieru. Panienkę przesłuchiwał stary policjant którego po wypadku na służbie przeniesiono na biuralistę w komendzie. Wcześniej jednak pracował w sekcji ścigania złodziei dzieł sztuki. Poruszył w nim wspomnienia medalion zawieszony na zwykłym czarnym sznurku, dyndający na piersiach tej mocno przewrażliwionej na kulturę współżycia w narzeczeństwie dziewczyny. Nie stało się to od razu ale dopiero po kilku dniach, kiedy policjant nabrał pewności, że wisior jest tym, którego zdjęcie wisiało przez lata nad jego biurkiem. Marzena J. wróciła do domu dalej męczyć się z narzeczonym. Ale po kilku dniach odwiedził ją policjant który przyjmował od niej zeznania. Na sznurku dalej kołysał się medalion który był celem wizyty przedstawiciela policji. W domu przy stole siedział mężczyzna, ciemny, przypominający cygana. Policjant poprosił Marzenę J. aby z nim przeszła na komendę. Ale po co? oburzyła się narzeczona cygana. Chodzi o anulowanie zeznań jakie pani składała, kłamał policjant. Ponieważ komenda była na sąsiedniej ulicy kobieta powiedziała do narzeczonego, że zaraz wraca i poszła z policjantem. Na komendzie została zaproszona do pokoju na piętrze do którego zaraz wszedł inny policjant po cywilnemu. O jaki piękny ma pani wisiorek, powiedział. Można zobaczyć? Po chwili trzymał w dłoni przedmiot który przez wiele miesięcy kilka lat temu spędzał mu sen z powiek. A skąd go pani ma? zapytał. Od narzeczonego. Dał pani? Tak, na urodziny. To o czym Marzena J. nie wiedziała, to wysłanie do jej mieszkania patrolu policyjnego i przewiezienie Marka W. mężczyzny z pochodzenia cygana na komendę. Tak dałem narzeczonej ten medalion. A co nie wolno? pytał. Wolno, wolno, ale skąd go pan miał? Kupiłem od kumpla. Adres i nazwisko. Janek R. z Konina, odpowiedział cygan. I tak, po ośmiu latach poszukiwań policja natrafiła na ślad przestępców którzy prawdopodobnie zabili dwoje ludzi i skradli dzieła sztuki wartości rynkowej około 40 milionów złoty. Jan R. został zatrzymany tego samego dnia przez specjalną grupę z komendy głównej. Był bardzo zaskoczony zatrzymaniem które nastąpiło podczas libacji trwającej któryś kolejny dzień. Po wytrzeźwieniu Jana R,. zaproszono do pokoju w którym był prokurator i dwóch policjantów. Co ma do powiedzenia w sprawie wisiorka? pytali. W sumie nic, przekonywał całkiem spokojny przesłuchiwany. To powiedzcie nam o wszystkim, a sąd już weźmie wasze zeznania pod uwagę przy wyroku. Jakim wyroku? wystraszył się Jan R. Ja nic złego nie zrobiłem. To skąd u was ten wisior? Znalazłem go pod parkową ławką na skwerku w Koninie. Tak sobie tam leżał?. No tak, odpowiedział przesłuchiwany. Jana R. zamknięto wstępnie na trzy miesiące. Przesłuchiwano go prawie codziennie z użyciem specjalnych technik stosowanych przez policję. Wreszcie przesłuchujący zrozumieli, że Jan R. to nieszkodliwy pijak kochający spontaniczne przeżywanie własnego życia, który naprawdę nic nie wie o pochodzeniu medalionu. Badania na wykrywaczu upewniły przesłuchujących, że znalazł on ten drogocenny przedmiot rzeczywiście pod parkową ławką w Koninie. Śledztwo po raz kolejny utknęło w martwym punkcie. Medalion był jedynym odzyskanym przedmiotem z kolekcji złotych monet i biżuterii cesarstwa rzymskiego, pozostałej z tajnych operacji komunistycznej bezpieki pod kryptonimem ŻELAZO, przewożonej 7 marca 2001 roku w pancernym schowku samochodu marki BMW między Wrocławiem a Warszawą. W dniu tym zaginął bankowóz razem z dwoma funkcjonariuszami specjalnej ochrony MSW wyposażonych w kamizelki kuloodporne i uzbrojonych w broń ostrą. Mimo przeprowadzonych wówczas na ogromną skalę poszukiwań nie odnaleziono ani samochodu, ani przewożonej pancernej walizki, ani jej zawartości. Nie natrafiono też na żaden ślad, że funkcjonariusze żyją i ukrywają się gdzieś poza granicami kraju. Założono podsłuchy domowe i telefoniczne w domach bliskich i dalszych krewnych zaginionych konwojentów oraz poddano ich przez trwającej ponad dwa lata inwigilacji. Bez rezultatu. Do dzisiaj. Czasami ludzie cieszą się przedmiotami których historia jest znacznie bardziej zagmatwana od ich własnego, poznaczonego wieloma zdarzeniami życia Bywa nieraz tak, że bibeloty i biżuteria, chociaż piękne i porywające, mają zamknięty w sobie ów zapach śmierci i cierpienia, odstraszający przecież przyzwoitych ludzi od zbrodni i przestępstwa. KOMPLIKACJE Czym się pan zajmuje, zapytała Anna G. mężczyznę z którym wspólnie podróżowała kilka lat temu, pociągiem relacji Zielona Góra – Warszawa. Jestem biznesmenem, odpowiedział dumnie jeszcze wówczas nieznajomy, a dzisiaj mąż Anny G. Wiesław C. Nim doszło do ślubu narzeczona wiedziała, że ten biznesmen za którego wychodzi jest tylko współwłaścicielem budki warzywnej na Bielanach. Dzisiaj, kilka lat po ślubie, Wiesław G. dalej przesadza opisując swoje życie, a w szczególności swoje stosunki z księgową własnego już lokalu w handlowym centrum stolicy. Ta przesada to wmawianie żonie, że swoją księgową czyli Monikę K. bardzo ceni za talenty finansowe jakie ponoć owa księgowa wykazuje. W rzeczywistości chodzi o talenty jakie młoda dziewczyna przyjęta na księgową w firmie, wykazuje w zaspokajaniu aspiracji seksualnych właściciela. Już tak w życiu bywa, że stare żony są dla wiecznie czujących się atrakcyjnie małżonków ucieleśnieniem nudy. czasami nawet bardzo fizycznie. W tym związku Anny G z Wiesławem C. zachodzi pewna społeczna dysproporcja. To on jest o niebo ładniejszy od niej, ale ona dużo bogatsza od niego. Ponieważ stan majątkowy obojga przyszłych małżonków został zapisany w przedmałżeńskiej intercyzie, pieniądze na które ma apetyt pazerny nie tylko na wdzięki młodych dziewcząt Wiesław C., są dla niego niedostępne obecnie tak samo jak kilka lat temu. Potrzeby finansowe zaś małżonka wzrastają kiedy księgowa zachodzi w ciąże i jest na dodatek bardzo uparta w kwestii urodzenia dziecka. Dochodzi do ostrych scen szantażu aż biznesmen kupuje smarkuli mieszkanie, wyposaża je i płaci na utrzymanie kochanki mimo, że ona rzuciła jakiś czas temu pracę. Wiesław C. mężczyzna o w dalszym ciągu miłej aparycji, nie widzi siebie w roli ojca. Jego myśli krążą raczej przy sprawach bardziej wzniosłych od bawienia w ukryciu dzieciaka którym chce go związać Monika K. Te sprawy bardziej wzniosłe to nowa panienka, konkretnie licealistka miejscowej szkoły. Są wspólne wyjazdy, szalone noce w pokojach hotelowych, nie tylko zresztą krajowych, oraz coraz większe wydatki. Licealistka dowiaduje się o księgowej i postanawia ją odwiedzić. Dzieje się to któregoś dnia, w tym samym czasie kiedy u księgowej gości biznesmen. Licealistka jest zaborcza o względy Wiesława C. Wydziera się aby ta stara ździra czyli Monika K. właśnie, odczepiła się raz na zawsze od jej chłopaka. Biznesmen opuszcza mieszkanie kiedy kobiety zaczynają toczyć debatę na dywanie wyrywając sobie wzajemnie włosy. Idzie się upić i stan alkoholowej nieświadomości trwa tydzień. Nie wie więc Wiesław C,. że jego żonę Annę G. odwiedza księgowa informując zdumioną gospodynię o wyczynach jej męża. Księgowa prosi żonę swojego kochanka aby ta wpłynęła na licealistkę i przepędziła ją w diabły. Szczególnie od ich wspólnego męża i kochanka, i niech wszystko wróci do stanu pierwotnego. Anna G. wyrzuca póki co z domu rozpaczającą księgową. Taki jest stan spraw kiedy policja zatrzymuje wciąż nietrzeźwego Wiesława C. Zatrzymanie następuje w pokoju hotelowym, zaledwie kilka przecznic od jego żony domu, w którym to kilka godzin wcześniej, dochodząca gospodyni znalazła leżącą w kałuży krwi Annę G. W szyi denatki tkwił wbity nóż kuchenny służący normalnym ludziom do krojenia chleba. Rozpoczyna się śledztwo. Prokurat podpisuje nakaz aresztowania na Wiesława C. Tkwiącego w areszcie biznesmena zastępuje po kilku tygodniach księgowa Monika K. Są bowiem świadkowie którzy twierdzą, że biznesmen w czasie śmierci był w hotelowym barze. Księgowa zostaje aresztowana kiedy policja dowiaduje się, że publicznie życzyła śmierci żonie swojego kochanka. Po jakimś czasie pobyt w areszcie prokurator funduje też licealistce. Podczas rewizji w jej domu policja znajduje ślady krwi na spodniach typu rurki w których ta młoda dziewczyna spędzała dni. Jedna z sąsiadek domu Anny G rozpoznała licealistkę na zdjęciach okazanej jej przez policję jako tę dziewczynę którą kilka razy widziała w okolicy domu denatki. Po badaniach laboratoryjnych okazało się, że krew jest ludzka jak najbardziej, ale pochodzi od Moniki K. Konkretnie z jej głowy, i na spodniach znalazła się, kiedy obie kobiety walczyły na przewracanki o względy Wiesława C. Ponieważ śledztwo się przedłużało a nie można było nikomu postawić zarzutów, prokurator podjął decyzję o jego zamknięciu. Mąż zwrócił się do sądu o orzeczenie spadku po tragicznie zmarłej żonie i sprawę wygrał. Został jedynym właścicielem eleganckiej wilii w stolicy, domu w Karpaczu i przynoszącej krociowe zyski fabryczki części dla niemieckiej motoryzacji. Była księgowa Monika K. wystąpiła do sądu o alimenty dla synka, ale badania genetyczne wykluczyły ojcostwo Wiesława C. Dobrze jest być bardziej niż przystojnym bo to gwarantuje częściej niż statystycznie, bogactwo i uciechy z życia za które często nie trzeba prawie nic płacić.
  12. 6 kilo

    Hańba

    oczywiście! i jeszcze słówko do tego co napisałaś wcześniej /użyję Twoich słów do uogólnień/, więc napisałaś tak: "W sekrecie wyznam, sama mam kilka par takich powyciąganych i spranych. Do spania najlepsze! :))", ja sobie myślę, że posiadacze gaci xxl mają fajnie, nie tylko się w nich wyśpią /jak aktywista ma wolne/ ale jeszcze nakryją nimi moknący na dworze samochód - taka empatia w relacji człowiek - maszyna, ale to na marginesie, miłej nocy Dorotko.
  13. 6 kilo

    Hańba

    wielkie słowa, małe słowa......tylko słowa, te gacie, no właśnie, bo podczas "rozmowy" z takim aktywistą gacie gdzieś lądują, chociażby na żyrandol, a temu staremu świecznikowi w nich do twarzy, ale ja nie o tym, więc te gacie na żyrandol i chwilo trwaj i trwaj...... tak z pięć godzin, takie rozmowy mają wymiar życiowy i zawierają piękno którego nie powstydziłaby się w swojej zaangażowanej poezji nawet sama komunistyczna wówczas pani Szymborska, gacie mają wymiar ponadczasowy, tak myślę,
  14. 6 kilo

    Hańba

    Jacku, nie przesadzasz aby? Po pierwsze temat na forum stosunkowo niedawno był i wiersze powyższe przytoczył w dyskusji jeden z uczestników, po drugie brzydzi mnie sposób podania informacji. I cóż mi to za rewelacja? O sprawie widomo, temat wyświechtany i naciągany na różne strony niczym nie przymierzając stare gacie :)) Od razu zamazywanie historii, wielkie słowa... Doświadczenie pokazuje niestety, że najgłośniej krzyczą Ci, którzy mają najwięcej do ukrycia. Nie wszystkie wiersze Pani Szymborskiej lubię, nie ze wszystkimi się zgadzam, ale szanuję talent i dorobek. Aktywistom spełniającym się w pisaniu tego rodzaju postów mówię NIE! Dorota, pewno, że przesadzam ! jak zresztą wszyscy, ci co za i ci co przeciw, sam lubię czytać Broniewskiego i ta autentycznie zaangażowana poezja bardzo mi się podoba, a sam Autor mi imponuje, też nie cierpię aktywistów nawet przebranych w stare gacie, napisałem parę słów bez emocji, na luzie i broń Boże nie miałem zamiaru Cię zniesmaczyć, takie tam pisanie.....
  15. 6 kilo

    Hańba

    ewas, świetny temat, są różni frustraci, zamazywacze historii itd. obecni również na tym forum, którzy najchętniej obrzydliwe utwory czczonych przez siebie twórców będących dzisiaj na topie, spaliliby na stosie /najchętniej cichcem - jak ubecy palili akta w 1989 roku/, nie na stosie hańby, tylko takiej prostoty myśli, spłaszczenia historii, która czyści przeszłość jak domestos klozet, dobrze im o tym przypominać.
  16. 6 kilo

    Hańba

    Gdyby opisać taką poezję trawestując słowa Władysława Gomułki wygłoszone o Szpotańskim, to można by rzecz spuentować tak: ".....zawiera treści jadowitej nienawiści do własnej ojczyzny, na jakie może się zdobyć tylko człowiek tkwiący głęboko w zgniliźnie rynsztoka, człowiek o moralności alfonsa".
  17. 6 kilo

    Do poznania

    Aniu, Twój wiersz pachnie jak Amouage Gold, pięknem namiętności, erotyzmem, pozdrawiam, jacek.
  18. 6 kilo

    A co...

    Aniu, przesympatyczny i uroczy wiersz, taki wiersz przytulanka, miło było go czytać, pozdrawiam, jacek.
  19. bardzo przyjemnie napisane, z miłą lekkością, pozdrawiam Fly, j.
  20. arcyciekawy wiersz, myślę, że autor sobie wszystko dobrze przemyślał, dobre pisanie, 6 kilo /troszkę więcej niż w wierszu/ :):)
  21. 6 kilo

    pierdolony świat

    Eunicee, to Ty jesteś genialna !!!!!!! stęskniłem się za Tobą, ale dobre wiatry Cię przywiały i niech je Bóg chwali, witam, dzień dobry, i jeszcze dziękuję, a buzia mi się uśmiecha, no,
  22. 6 kilo

    pierdolony świat

    Janku, dobry pomysł, wykorzystam wers pierwszy który zamknie mój wierszyk, serdeczne dzięki, j.
  23. 6 kilo

    pierdolony świat

    :):):):) no, no, f.isiu, jest mi bardzo miło, że ktoś kogo podziwiam za spostrzegawczość i inteligencję a cenię za tak niezmiernie rzadką u kobiet klasę, pofatygował się chwilę nad moim wierszykiem, a teraz do rzeczy, zaprezentowana przeze mnie puenta jest do luftu, więc ją usuwam, niestety na finezję mnie nie stać z braku umiejętności takiego dramatyzowania, które jest subtelne, jasne, czytelne, mocne i piękne, ale będę nad sobą pracował - obiecuję, dziewczyna pela pierdoli jego samego fizycznie /co jest czułe/, i instytucjonalnie składając jako TW Sarna meldunki do SB, władza komunistyczna dmucha pela prawnie, wyrywając 18 letniego chłopaka od książek, dziewcząt, kolegów, rodziny i zamyka w więzieniu w więzieniu dla okrutnych morderców, więc pele czuje się dzisiaj, po otrzymaniu wielkiej paki z IPN, dymany dalej, bo tak, podpisani na sbeckich papierach pułkownicy i generałowie zgarniają pokaźne emerytury, leczą się bez kolejek w lecznicach MSW i ze swadą brylują w telewizorze, więc pele pierdoli ich wszystkich razem i każdego z osobna, sbeków z hemoroidami brykających na Sarnie czy Sarne hycającą na sbekach, pele pierdoli niepogodę, rząd, pederastów, obrzydliwca z Gdańska który jest już wielokrotnym doktorohonorocautis /czy jakoś tak/, Żydów, Niemców, myśliwych, komuchów itd., a sam pele? jest wesołym, radosnym i fajnym /!!!!!/ facetem, dopiero co wróciłem z zaśnieżonych polskich lasów gdzie relaksowałem się jak cholera, więc może trochę chaosu jest w tym co napisałem, no trudno, f.isiu - pięknie dziękuję, jacek.
  24. 6 kilo

    pierdolony świat

    ja ciebie też, raz po raz a potem trzy razy po dwa razy, aż ci ta czapka z nutrii spadnie,
  25. 6 kilo

    pierdolony świat

    Elika, jak miło, że jesteś!!! najpiękniej Cię pozdrawiam, jacek.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...