jesteśmy jak dwa dzbany
w których od dawna brak mąki i oliwy
nienapełniani
połykamy słowa
ziejemy pustką i wspomnieniem tłustych lat
cokolwiek nas wypełnia nie syci
przecieka przez ciszę jak wiatr
hula
z dala od urodzajnych łąk
kiedy ktoś umiera
pęcznieje w mojej głowie
ubiera się w nieznane kształty
stroi we mnie tysiące strun
ciekawskich
a dziś jeszcze za lekkich na żal
kiedy ktoś umiera
budzi się we mnie
człowiek
mknie przeze mnie cieniem nienazwanym
dziwnie odległy ból
prawie nie mój
Bardzo trudny utwór, jak i przytoczony film.
Chwilami jestem na tak, chwilami chcę krzyknąć - nie!
Sprzeczne mam odczucia.
Ale coś jest w tym tekście na pewno.
Może warto nad nim jeszcze posiedzieć.
co mam napisać kiedy czujesz się samotny
że moi mężczyźni przytulają się do szalików
noszą moje pierścionki
bez oczka
na małym palcu zawijają ostatni zapach
kiedy jestem szybsza od świtu
poranki rodzą się zamglone
trzeźwy umysł podpowiada tysiące rozwiązań
najgorszych
rad nie udziela się na wynos