Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

jacek_sojan

Użytkownicy
  • Postów

    2 329
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez jacek_sojan

  1. Marlett.; dobrze, że mam w domu wino, to jakoś te Twoje ości przełknę, a myślałem, że ten problem będę miał dopiero w wigilię... :); J.S
  2. Dużo trudniej jest śpiewać zaoraną ziemię która syci się potem Przemienia wodę w soki tak do krwi podobne Skruszałe skały dorodne wyradzają ziarno Trudniej jest śpiewać światło Promień jego ogromny odmierza studni głębię i grubość słojów drzew Wabią ruchome świata widnokręgi Z pochodnią rozumu brniemy w noc i w błąd Nasze niebo wsparte na kolumnach z chleba zwieńczonych przez artystę poznać sławić jego dzieło zapragnąć takiej sztuki i umrzeć jak on Na rzemieniach powietrza pod słońce dźwigać ląd zburzonych miast - pomników świętokradczych złudzeń to zaledwie materia Sinych dymów splot Kość wyrzeźbić i kazać jej po łąkach biegać to głód wyobraźni Póki nie da mleka będzie jątrzyć Jest martwa póki nie da wełny Zanurzyć ostrze pługa w wypaloną trawę jest trudniej niż ją palić Czernić tło idącego od wschodu świetlistego misterium w którym spełnia się co dzień akt Ofiarowania
  3. a ja myślałem, że beethovenowska... /? J.S
  4. spróbuję odczytać tę uwagę jako akceptację wiersza; :); J.S i dziękuję!! Wiersz c z y t a s i ę sam. Po co (mu) aprobata? Skoro czyta się z radością jaką daje pieśń nowa albo wytęskniony spacer. A propos pieśni; ponoć znaleziono nową „ewangelię”. Cóż z tego, że apokryf, cóż z tego, że niesławnego pana z Iskariotu. Czyta się sama bez niczyjej aprobaty. A propos pieśni (po raz wtóry) może warto się nie podpisywać. Wybacz kuglarski ton, rozbawił mnie Twój od-komentarz. a Ty mnie rozbawiłeś komentarzem, z którym w całości się zgadzam, niepodpisane pieśni żyją wiecznie, chocby pod pseudonimem Homer; :); J.S
  5. najkrócej - fantastyczne! J.S
  6. jeśli w tytule pada przymiotnik "oniryczny", od razu wiadomo, że peel będzie fruwał ignorując prawa fizyki - przyciągania ziemskiego; a ja wolałbym, by owo określenie zjawiło się w głowie czytelnika wiersza samoistnie...jak dla mnie - niepotrzebne nadmierne rozbicie tekstu przez entery, ja bym to zagęścił...zbyt dużo pustego miejsca, człek zaczyna się gubić... J.S
  7. jakieś posłowie do "Pinokia"; ale "masturbowanie się cichaczem na strychu" to raczej temat na prozę - poezja woli syntezę od faktów... J.S
  8. subtelnie liryzujesz; dobry wiersz! :)); J.S
  9. Leszku, a kogo ty tak napompowałeś, że nazywasz go "Wielkim"? ja kurduplem nie jestem, ale jak myślę "wielki" - to mam w oczach Gerlach, Kominiarski, Lodowy, Rysy; reszta to robaczki...bardzo przy tym upierdliwe i dokuczliwe, coś jak gzy...bzzzzz :))); jesteś fajnym facetem, i nie wiem, po co latasz samolotem, skoro wystarczy pisać wiersze i masz dokładnie te same wrażenia, a jak w trakcie napijesz się wina, to i stan nieważkości uświadamia Ci, że dusza nie jest niczym zdeterminowana, ale wolna jak poeta (chocby maczany w winie); pozdrawiam! :))); J.S
  10. Głód mój niezwyczajny nie określi gwizdem czajnik wieczoru Chociaż sufit odebrał ze stołu jego blask księżycową sypialnią odrodzi się w nas Jest głód europejski na cztery nogi kuty jucznego stołu Ten atuty ma na jeden dzień i pada z wszystkich czterech nóg Głód mój śmierć nawiedza tak jak wieczność Bóg I ciasny jest mu nawet kontynentalny stół ziemi na ten opłatek Po prostu niezwyczajny jest głód białą leżący na wznak kartką i nie umiem określić już sam głód ten co bezustannie rozdaje się słowem I nadal twierdzić będę bez uzasadnienia że każde spotkanie to łamanie chleba
  11. Pani Szechina jak zawsze ukryta, a nawet niedostępna; zatem jak ja widzieć...w znaczeniu religijnym (jak w judaiźmie)? czy w ramach teologii feministycznej (Sefer ha-Bahir), ale 10 krąg to jak trafić w dziesiątkę, a ja mam okular na nosie... J.S
  12. W takim razie przepraszam Poetę, biorę to sobie do serca na przyszłość. Pytanie proszę potraktować za niebyłe. za co mnie przepraszasz?! i bez takich żartów, jak "poeta" z dużej litery, bo rzeczywiście - popatrzę z wysokości...:)));
  13. dzie wuszka.; mówisz, że muszę sobie poprawić zgryz? mnie taka poprawność tu nie pasi - i wyżej wyjaśniłem, dlaczego; a sens jest przecież czytelny... poeta owszem, maczany, jak ten towar macany, co należy do macanta...:); i to nie Tobie się pokręciło, to mnie się kręci jak tornado, dlatego tak sobie nucę pod nosem, bo do najgorszego trzeba się uśmiechnąć, choćby półgębkiem; wszak najgorszego nie znamy nigdy, a jak poznamy, to za późno; więc póki co: jesień, wino i śpiew! J.S
  14. Fagot to szlachetny instrument, i tu także podaje właściwy melodii wiersza ton - za to dziękuję! J.S Messo N.; transakcje i przelewy o których mówisz, to nie moja orkiestra - a przelewy czytaj w kontekście wylewów, zalewów... :) J.S kalina kowalska.; opłaty, spłaty, długi - tym żyje każda rodzina, rzekłbym - prawie każdy Polak, i to temat podstawowy, ale też natrętnie obsesyjny...dlatego w takich powtórzeniach; co do deklinacji, nie jestem purystą językowym, i w poezji swobodniej traktuję kwestie gramatyczne...mogę? czy od razu nurz w bżóh?! :)); dzięki za uwagi; J.S Beenie M.; w poezji słowo "powinno" brzmi nader dziwnie...to chyba poeci ustalają tu reguły; :) J.S M. Krzywak.; jakiś ty Michale rzeczowy w czytaniu...jak na 100 metrów tego piwa coś go ostatnio wysączył - toś swoisty fenomen; :))); co do odmian rzeczowników stanowisko już zająłem (wyżej); ale problem lirycznych przelewów i ich kont czujesz znakomicie...:)) J.S pani mecenas? znam taką jedną, nazywa się Sophia...ale, rozumiesz, ciężko o względy...ale walczę!
  15. złotodrzew jesienny sen przerósł i zakwitł zaświtało na drogach w podwórkach i listach rosła cena ziemi cena słońca rosła i nic dług tak wielki już nie mogło spłacić świt każdy był pod zastaw i brakło nadziei by wiersze pisząc spłacić się choć taką pracą czas bez śmierci chodził i jak pies się błąkał tak że sen na wino musiałem zamienić i choćbym się miał nawet na wieczność zawierszyć to nie wiem czy bym się opłacił słowami za trud przyszłaś przygarnęłaś dzień oczami jasny i w bezsłownej hojności spłaciłaś mój dług
  16. celem uzupełnienia...Bezet przyszedł sam, bo wszystkie jego 15 kochanek musiało odespać jego nadmiar inicjatywy...znam ich imiona, bo dziwnym zbiegiem okoliczności wszystkie mają tak samo na imię (!), a więc tak pierwsza jak i ostatnia ma na imię Praca, i pracuś Bezet musiał być podstępnie uprowadzony do lokalu nocnego, aby odzyskał przede wszystkim swój wigor literacki i poetycki, co dało rezultaty natychmiastowe (patrz wyżej); nie mniej zaraz po północy ten obsesjonat stachanowszczyzny czym prędzej zerwał się na równe (niestety) nogi aż Starym Portem (nazwa lokalu) zakołysało, i po gorących obściskach porzucił lenistwo i kieliszek, i wrócił do swoich 15 kochanek...czym dał innym zarażliwy i demoralizujący przykład, tak że z grupy "orgowej" na pokładzie czuwały już tylko 3 osoby: kazelot coraz bardziej rozmowny, Agnes coraz częściej ziewająca i oczywiście główny sternik Jacek Sojan topiący wszystko i wszystkich w czerwonych, coraz bardziej sztormowych falach wina...ale kiedy statek osiadł na mieliźnie (czyt. ukazało się dno kolejnej butelki) a w lokalu zaczęto sprzątać, i zegarki wskazały godzinę 3.30 - dzielna trójca powstała, i na całkiem prostych nogach opuściła tonący wrak okrętu, i przedostała się na suchy ląd zwany miastem Krakowem. Ja zapewniam, wypiłem zdrowie wszystkich użytkowników "orga", wszystkim życząc weny, niektórym dodatkowo dwóch "r" - czyli rozsądku i rozumu, bo to czyni "poezję" poezją po prostu czytelną. Evviva l'arte! Każda sztuka, sztuka trucia, sztuka słów żucia, sztukamięs i a zwłaszcza sztuka serowarska i winiarska. Ahoooj!Wesoooołych Świąt Bożego Narodzenia, a nade wszystko winnego! J.S
  17. belferski ton zabija! na śmierć.
  18. a może Stefanie - "Strofy po Lucku"?
  19. wróciłaś, czy się nawróciłaś...? czy się przewróciłaś...a może zawróciłaś, wywróciłaś, a może zwróciłaś?>>>> :))) J.S
  20. "bezdzietne schody" - bardzo ryzykowne powiązanie, a brzmi niepoważnie; "nieugięta męka" - przerysowane, jak większość dopełnień wg. tego schematu, trzeba się z tego wyzwolić, koniecznie! J.S
  21. lilij woń wąchał koń znudził mu się zieleń błoń żeromszczyznę zamiast owsa żarł - do rzeźni bilet dostał rzeźnik konia tu odesłał żeby nie psuć w rzeźni mięsa a na orgu znarowiony koń poezji całe tony zwozi tak niezmordowanie że w pisaniu na czytanie brak mu czasu a nam sił tak to jest gdy koń sie zbiesi
  22. peel złożył samokrytykę wzięty ostro w cugle przez życie; chciałby pohasać...widać poniewczasie; tak to bywa jak się idzie potulnie w "szeregu"...współczuję! ciekawy tekst; J.S
  23. przewrotny tekst, kabaretowy, dowcipny; szkoda że nie mam na imię "Samotność"...wziąłbym, czemu nie! :))); J.S
  24. albo: "Spóźniona premiera" /? albo: "Ale kino" /!?
  25. kto się obraża ten się sam naraża... przyjdź Dorma, obrazimy cię po krakowsku, może poczujesz się lżej...J.S
×
×
  • Dodaj nową pozycję...