
Don_Cornellos
Użytkownicy-
Postów
513 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Don_Cornellos
-
bądź w sobotę w dyskotece (12.02.2011)
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Sanestis_Hombre utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
To ten z przytupem? :-) -
bądź w sobotę w dyskotece (12.02.2011)
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Sanestis_Hombre utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
To o której godzinie mamy się pojawić? -
Jeszcze drzwi od sklepu dobrze się nie zamknęły, a ja znów musiałem zadać pytanie: - A tą panią, to kurde felek, skąd znasz? - Pracowała kiedyś z moją matką. - Jest jakieś dziesięć lat starsza od nas, co? - Może być koło trzydziestki, ale mi się podoba. Jest niezła. - Nieźle, to ty ją bajerowałeś! - No co ty! Nie powiedziałem jej żadnego komplementu! Przypomnij sobie. - Jak nie?! Nie powiedziałeś? - No zwyczajnie, nie powiedziałem. Że ma czerwone paznokcie? To ma być według ciebie komplement?! - Faktycznie – odpowiedziałem nieco zmieszany - ale wyglądała na kompletnie zbajerowaną! - Tak myślisz? No to się ucz jak zdobywać względy, prawie nic nie mówiąc – i roześmiał się. Nie skwitowałem tego, a jedynie pomyślałem sobie, że gdybym ja był tak przystojny, to pewnie w ogóle nie otwierałbym gęby. Przez jakąś chwilę, z brodami schowanymi w kołnierzach kurtek, szliśmy w milczeniu. W pewnym momencie Bogdan przystanął. Klepnął mnie z tyłu albo czymś we mnie rzucił. - Nie goń tak! Nie będę się darł pod wiatr! No stań. Rozglądnij się! Odwróciłem się i Popatrzyłem pytająco. - Spójrz dookoła! – powiedział. Rozejrzałem się. Nie wiedziałem, co konkretnie mam dostrzec. W tamtej chwili, zauważyłem jedynie, że znacznie pogorszyła się pogoda, a gwiaździste dotąd niebo zostało przysłonięte chmurami. Trudno się było w ogóle rozglądać; silne podmuchy tak sypały śniegiem poderwanym z zasp, że nie sposób było patrzeć inaczej, jak tylko mocno mrużąc oczy. - To jest realność! – wykrzyknął – Nie wydaje ci się, że teraz jesteśmy bardziej prawdziwi, niż tam z tymi ludźmi? - Jasne. Tam forma była zniekształcana. - Kurwa, nie chodzi o formę! Chodzi mi o to, że mój dom z tymi ludźmi jest nierzeczywisty - rozumiesz? Gdyby nie to kurewskie zimno, może wcale nie widziałbym potrzeby żeby tam iść. Rozumiesz?! Ten wiatr… mróz… to szczypanie w uszy – to jest prawdziwe, tak kurewsko prawdziwe! - Trzeba było wziąć czapkę. - Ale znów pierdolisz! - Żartuję. Chyba wiem, o co ci chodzi. Też tak czasami mam. Całe życie wydaje mi się odległe i mam wrażenie, że rzeczywista jest tylko ta jedna chwila. - Właśnie, właśnie! – uczynił grymas próbując się uśmiechnąć. I nagle w całym mieście zgasło światło, zgasła również całkowicie postać Bogdana. Zapanowała głęboka ciemność z istniejącą w niej jedynie domyślnie bielą śniegu. Kontury budynków tylko nieznacznie odznaczały się od tła. Mimo, iż wiatr wciąż wył, zrobiło się jakby ciszej. Rozglądając się, powoli obracałem się wokół własnej osi. Miałem wrażenie, że wraz z zanikiem światła zmieniło się miejsce naszego przebywania; jakbyśmy za sprawą jakiejś tajemniczej siły zostali przeniesieni z miasta w głąb niebezpiecznej głuszy – będąc zdanymi jedynie na łaskawość żywiołów przerażającej, zmutowanej natury. - Próbujesz złapać klimat? – zapytał wzruszonym głosem. - Ta... - To jest właśnie życie! Jego przerażające oblicze! Taka jest prawda! - Ciemność… wszystko odsłania! – przytaknąłem ledwo widocznej sylwetce. - A światło… zaciemnia. Zdało mi się, że ostatnie słowa wydobył jakby prosto ze swych trzewi. - Co tak dziwnie mówisz, jakbyś był, kurde, duchem? - Dziwnie? … Nie wiem. Ty też jakoś inaczej gadasz. - Bogdan, może już pójdziemy? - Gdzie… do domu? Nie, kurwa. Daj się nasycić! Ale, tak jak noc blednie gdy wyłania się brzask, tak i ta chwila traciła na grozie, ponieważ coraz liczniej w oknach pojawiały się migające światełka. - Ludzie zapalają świeczki! Masz w domu świeczki?! - Nie wiem. Nie obchodzą mnie teraz żadne świeczki! - Jak nie masz, to możemy wrócić się do sklepu. - Nigdzie nie idę. Chcę tu postać jeszcze chwilę. A w ogóle to chyba są w domu. - Może w razie czego kupimy, co?! - Nie. Zamilkłem, a mój wzrok podążał bezwiednie za nowo pojawiającymi się światełkami świec i latarek. Po chwili już świadomie zacząłem wyczekiwać jakiegoś światła w wybranym przypadkowo ciemnym szeregu okien. Gdy ukazała się tam bodaj słaba poświata, dochodząca z głębi pomieszczenia, swoje spojrzenie kierowałem w inne miejsce. Za którymś razem wydało mi się wreszcie, że to siła mojej koncentracji sprawia rodzenie się tych jaśniejszych, migocących punktów. Ze swoistego transu, w jaki wpadłem, wybił mnie głos przyjaciela. - Chodź! Idziemy. Zmarzłem.
-
Osobno, proszę!
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Ania_Ostrowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Odwzajemniam pozdrowienie :-) Widzę, że kurz po bitwie już opada. Rozpoznaję gatunki blisko rosnących kwiatów A i las powoli z horyzontu się wyłania Czas wstać Z pyłu się otrzepać I pójść nad wodę, by orzeźwić twarz Ps o! Taki wierszyk, tera, żem se ułożył :-) -
Osobno, proszę!
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Ania_Ostrowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Co pani nie powie? Która jest korektorką? -
Osobno, proszę!
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Ania_Ostrowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Ania zawsze może zignorować komentarze. Tylko jakie będą tego konsekwencje? Ano takie, że nie będzie mogła liczyć już na krytyczne uwagi pomagające jej się rozwijać, a jedynie na komentarze pełne zachwytu jakie Pani taśmowo wypisuje. I ja, proszę Pani, walczę teraz o jej dobry wybór. O co Pani walczy nie wiem. O dobre swoje imię? -
Osobno, proszę!
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Ania_Ostrowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Anna Para napisała: ” Warsztatowo jesteś także doskonała. Pozwalasz sobie na długie frazy, i masz do tego prawo, bo zdania wielokrotnie złożone udają Ci się doskonale, bez plątaniny składniowej, bez usterek logicznych ciągów wnioskowania, a to, należy przyznać z uśmiechem, potrafi naprawdę niewielu z piszących tutaj, i komentujących dobre felietony, a to jest bardzo dobry felieton, i jestem pewna, że wydrukują Ci to nawet w poważnym piśmie! Uffff, specjalnie zbudowałam tak długie zdanie, żeby się popisać warsztatem:)” Moim zdaniem, jak na popis umiejętności warsztatowych, to słabo wyszło Pani powyższe zdanie. Za dużo jest tego „a to”. Poza tym zamiast przecinka przed drugim „a to” lepiej byłoby postawić kropkę i zacząć myśl od nowego zdania. Nie tylko umiejętność pisania długich i złożonych zdań świadczy o posiadanym warsztacie. Trzeba jeszcze wiedzieć kiedy te zdania zakończyć! Ponadto, bardzo źle świadczy o Pani, wytknięcie błędów w komentarzu Adama. Zresztą wytykając błędy sama Pani zrobiła błąd ortograficzny! Wiedziała Pani, że Adam chciał swoimi słowami poprzeć mnie i tym samym uczulić autorkę na wymienione przez nas miejsca, które wymagają poprawek. O tych miejscach mówił również Marcepan 30 na stronie Dokunamente. Raczej trudno sobie wyobrazić, że gdyby autorka przychyliła się do naszych uwag i poprawiła te miejsca, jednocześnie jej poprawki sprawiłyby, że Paniom ów tekst przestałby się podobać – że to, co dla nas jest słabością, dla was akurat jest siłą! Mało prawdopodobne. Myślę raczej, że wówczas tekst Ani prędzej podobałby się zarówno Wam jak i nam. Dlatego tłamszenie i wyśmiewanie komentarza Adama traktuję, jako chęć odsunięcia Ani od pomysłu poprawienia słabszych miejsc w tekście w celu jego udoskonalenia (skoro waszym zdaniem jest wspaniały). Wnioskując dalej, można pokusić się o twierdzenie, że w jakimś niezrozumiałym Waszym interesie jest to, aby Ania nie rozwijała swojego warsztatu! -
Osobno, proszę!
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Ania_Ostrowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Pani Magdo, Wasze komentarze uważam raczej za przejaw jakiegoś zjawiska socjologicznego - coś jakby, przeniesienie nieszczerości z codzienności życia na obszar internetu. Chyba, zauważyła już Pani, Pani Magdo, że ja z Panią nie dyskutuję? Moim zdaniem, Pani komentarze pełne zachwytu przynoszą więcej krzywdy autorom niż pożytku. -
Osobno, proszę!
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Ania_Ostrowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
A od kiedy wyraz "byki" pisze się przez pięć "i"? Też się pani nie popisała znajomością ortografii. -
Osobno, proszę!
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Ania_Ostrowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Skoro mi to wypomniałaś, tedy nie odmawiam Ci tego prawa. Rzecz jest w czymś innym. W podejściu. Ty zignorowałaś wszystkie uwagi. To odczytałem, jako arogancję dla moich dwóch godzin poświęconych Tobie, żeby ci pomóc. -
Osobno, proszę!
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Ania_Ostrowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Chodzi Tobie, Aniu, o takie komentarze, jak ten, który zamieściła Anna Para? Myślisz, że dzięki komentarzom tego typu, będziesz rozwijać swój warsztat? W ten sposób będziesz karmić tylko swoje ego! Jak możesz być tak naiwna i sądzić, że już pierwsza próba napisania felietonu jest na wysokim poziomie! Aniu, też miałem romansik z poezją. Dwa razy byłem wyróżniony na ogólnopolskich konkursach. Powiem więcej, w nr. 3 z 1999 roku "Nowej Okolicy Poetów" na pierwszej stronie, jestem cytowany razem ze Zbigniewem Herbertem i Tomasem Transtromerem. Obaj zdaje się kandydowali do literackiej nagrody Nobla. - Ale co z tego!!!? Co z tego!!!? - Czy to znaczy, że posiadłem już warsztat? Że mogę olać uwagi czytelnika? Ludzie - więcej pokory! Bądźmy uczniami, którzy wciąż chcą uczyć się pisać. Traktujmy wszelkiego rodzaju uwagi czytelników jak zesłane błogosławieństwo. Tak naprawdę, uważam, że jest jeszcze zbyt wcześnie, by się z nimi nie zgadzać. Jeśli czytelnikowi coś nie pasuje, czegoś nie rozumie - to niech to będzie z naszej winy! Aniu, za wcześnie na jakieś kombinowanie z niby konwencją. Za wcześnie na eksperymenty niezrozumiałe. Za wcześnie na zdania z przestawionym szykiem. Tobie i mi jeszcze trzeba uczyć się pisać zwyczajnie - gładko i poprawnie. Daleko i Tobie i mi chociażby do warsztatu Leah Jacobs, której za fragment "Diabła udomowionego" nawet nie raczyłaś pochwalić. Nawet nie masz pojęcia, jak jest mi w tej chwili smutno. Swoim komentarzem udowodniłaś mi, że wpadłaś już w pułapkę własnych ambicji, marzeń, że coś potrafisz dobrze napisać. A na dodatek Ci komentatorzy - Diabły, każące karmić się twojemu ego ich miłymi słówkami. Przepędź pochlebców! Gardź nimi, bo są tylko przeszkodą w rozwoju. -
Osobno, proszę!
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Ania_Ostrowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Chodzi Tobie, Aniu, o takie komentarze, jak ten, który zamieściła Anna Para? Myślisz, że dzięki komentarzom tego typu, będziesz rozwijać swój warsztat? W ten sposób będziesz karmić tylko swoje ego! Jak możesz być tak naiwna i sądzić, że już pierwsza próba napisania felietonu jest na wysokim poziomie! Aniu, też miałem romansik z poezją. Dwa razy byłem wyróżniony na ogólnopolskich konkursach. Powiem więcej, w nr. 3 z 1999 roku "Nowej Okolicy Poetów" na pierwszej stronie, jestem cytowany razem ze Zbigniewem Herbertem i Tomasem Transtromerem. Obaj zdaje się kandydowali do literackiej nagrody Nobla. - Ale co z tego!!!? Co z tego!!!? - Czy to znaczy, że posiadłem już warsztat? Że mogę olać uwagi czytelnika? Ludzie - więcej pokory! Bądźmy uczniami, którzy wciąż chcą uczyć się pisać. Traktujmy wszelkiego rodzaju uwagi czytelników jak zesłane błogosławieństwo. Tak naprawdę, uważam, że jest jeszcze zbyt wcześnie, by się z nimi nie zgadzać. Jeśli czytelnikowi coś nie pasuje, czegoś nie rozumie - to niech to będzie z naszej winy! Aniu, za wcześnie na jakieś kombinowanie z niby konwencją. Za wcześnie na eksperymenty niezrozumiałe. Za wcześnie na zdania z przestawionym szykiem. Tobie i mi jeszcze trzeba uczyć się pisać zwyczajnie - gładko i poprawnie. Daleko i Tobie i mi chociażby do warsztatu Leah Jacobs, której za fragment "Diabła udomowionego" nawet nie raczyłaś pochwalić. Nawet nie masz pojęcia, jak jest mi w tej chwili smutno. Swoim komentarzem udowodniłaś mi, że wpadłaś już w pułapkę własnych ambicji, marzeń, że coś potrafisz dobrze napisać. A na dodatek Ci komentatorzy - Diabły, każące karmić się twojemu ego ich miłymi słówkami. Przepędź pochlebców! Gardź nimi, bo są tylko przeszkodą w rozwoju. -
Osobno, proszę!
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Ania_Ostrowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Nie rozumiem, jak można być tak nieszczerym w stosunku do autora. To straszne, co robicie autorce! Tekst ewidentnie nieudolny, a Wy wychwalacie pod niebiosa. Czuję się bardzo przygnębiony i zniesmaczony. To smutny dla mnie dzień. -
Osobno, proszę!
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Ania_Ostrowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
1) Napisałaś: „Myślę, że w publicystyce rządzą trochę inne prawa niż w literaturze pięknej. Emocjonalny stosunek autora do przekazywanych treści, skrajny subiektywizm wyrażanych poglądów i chęć zainteresowania czytelnika - jak najbardziej dopuszczają, a wręcz niekiedy wymagają, użycia środków odbiegających od powszechnie stosowanych i uznawanych za klasycznie poprawne i właściwe” Odpowiadam: Jakie inne prawa? Moim zdaniem dobra publicystyka i literatura rządzą się dokładnie tymi samymi prawami. Czym jest literatura, jeśli nie subiektywnym wyrazem autora. Obie muszą zainteresować a nawet uwieść czytelnika. Chcesz powiedzieć, ze skoro napisałaś felieton, to nie należy się doszukiwać błędów? Po cóż w takim razie, istnieje dziennikarstwo jako kierunek studiów? 2) „Sądzę, że gdybym przyjęła Twoje propozycje ugładzonych i wypolerowanych zdań, tekst straciłby na dynamice i mógłby stać się raczej nudną” Odpowiadam: Ależ właśnie dlatego, że nie można płynąć z tekstem, że jako czytelnik wciąż się potykałem – nie mogę zaliczyć tekstu do dynamicznych. Co do nudy. Widzę Aniu, że się starałaś, aby nie był nudny. Pewnie temu służyły te liczne dygresje. Jednak daleko tekstowi do Masażu Ajuwerdyjskiego. Tam wszystko było jakieś naturalne, tu wymuszone – sztuczne – jakby od czapy. 3)” Po drugie, zwróć, proszę, uwagę, jaka jest ogólna konwencja. To wynurzenia blondynki, a te – jak wszystkim wiadomo – uwielbiają sprawiać wrażenie mądrzejszych, niż są w rzeczywistości. Dlatego lubują się w długich zdaniach i jeśli mogą powiedzieć: „wiecznotrwały” zamiast „wieczny”, albo „równoprawny” zamiast „partnerski”, albo użyć wtrętu z obcego języka - bez wahania to robią, a nawet są dumne, że znają takie „mądre” słowa!” Odpowiadam: Konwencja interesuje mnie o tyle, o ile wnosi ze sobą coś nowego i interesującego. Jeżeli tekst mnie zwyczajnie nudzi i męczy, to znaczy dla mnie przynajmniej tyle, że autor nie potrafił się odnaleźć w zadanej sobie konwencji. Podsumowanie: Nie będę wypisywał już swoich uwag. Powiem z całą szczerością, że tekst moim zdaniem jest bardzo zły. Jest ciężki i nudny. Gdybym był redaktorem naczelnym czasopisma poprosiłbym Ciebie, żebyś napisała go od nowa. Możesz mi nie wierzyć. Możesz wierzyć Magdzie, która taśmowo się wszystkim zachwyca. Ale jeżeli chcesz się upewnić co do wartości tekstu, to zaproponuj któremuś z czasopism, aby wydrukował Twój felieton. Powtórzę jeszcze raz, że Masażowi Ajuwerdyjskiemu nie sięga do pięt. Pozdrawiam -
Osobno, proszę!
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Ania_Ostrowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
4) „Oczywisty wniosek zaburza nieco - a może znacznie, ma ktoś cierpliwość sprawdzić? - amerykański szlagier serialowy o tymże tytule, który aktualnie leci na Hallmark’u i wywołuje emocje prawie jak Gregory House.” a) Wychodzi że „wniosek zaburza szlagier serialowy” – to nie brzmi dobrze po polsku. Ponadto w środku zdania jest pytanie, które tylko utrudnia zrozumienie. Lepiej brzmiałoby np. „Dojście do jednoznacznego wniosku, utrudnia olbrzymia ilość wyników dotyczących amerykańskiego serialu, o tymże tytule”. b) Poza tym, co czytelnika lekkiego felietonu obchodzi, że w badaniach napotkałaś na problemy utrudniające wysnucie wniosku? 5) „Dużo bardziej trendi brzmi „partner”. – Jak ja nie cierpię tej angielszczyzny! Nie mogłaś napisać „na czasie”? 6) „Okej. „Idealny partner” czterysta siedemdziesiąt tysięcy w dziewiętnaście setnych sekundy a „idealna partnerka” zaledwie pięćdziesiąt trzy tysiące dwieście w dwadzieścia dwie setne.” a) Dobrze, że tutaj napisałaś „zaledwie” – nie musiałem porównywać liczb! 7) „…wyniki wyszukiwarki nabijają problemy (bez obrazy) samiczek…” – Wyniki nabijają problemy? Kompletnie dla mnie niezrozumiałe. 8) „Feministki chyba by mnie rozszarpały!” – Za co by Ciebie rozszarpały? Gdybyś coś takiego napisała? Ale Ty już napisałaś (!), więc powinnaś napisać np. „Feministki, czytając to, pewnie teraz mają ochotę mnie rozszarpać!” 9) „Pora popukać się w rozumek” – Po co pukać się w rozumek, skoro rozumek z racji bycia tylko „rozumkiem” niewiele przecież może? Lepiej np. „pora pójść po rozum do głowy”. 10) „Jak często ktoś klika w necie taki temat, jeśli uwił już słodkie gniazdeczko i karmi się złudzeniami, że tak będzie zawsze?” a) Już sama budowa zdania bardzo mi się nie podoba. Przeważnie, gdy w zdaniu mamy „jeśli” to zdanie brzmi raczej w ten deseń; „Jeśli ktoś coś, to czy…” lub „Jeśli ktoś coś, to jak często…” – U ciebie ten naturalny szyk jest zburzony. b) „jeśli uwił już słodkie gniazdeczko” – to się źle czyta. Potknąłem się o to. Lepiej „Jeśli uwił sobie słodkie gniazdko” – czemu nie użyłaś utartego związku frazeologicznego? c) Napisałbym np.„ Zastanawiam się, ilu z tych, co to uwiło sobie słodkie gniazdko i karmi się złudzeniami, że tak będzie zawsze – czyta na takie tematy?” d) Czemu „klika” a nie „czyta”? Wieczorem bądź jutro ciąg dalszy uwag :-) -
Osobno, proszę!
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Ania_Ostrowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
1) „Trochę pod wpływem wakacyjnych klimatów, a trochę ze względu na nie-najlepsze, własne doświadczenia niby równoprawnych związków, tudzież inne obserwacje z życia wzięte, postanowiłam dołożyć swoje trzy grosze do wiecznotrwałego dylematu czkającego w chwilach burzy i naporu: właściwie, czy nie lepiej być singlem?” a) Wydaje mi się, że całe zdanie jest za długie i zbyt skomplikowane jak na tzw. lekki felieton. Poniżej wypiszę słabości tego zdania. b) „a trochę ze względu na nie-najlepsze, własne doświadczenia niby równoprawnych związków” – wywaliłbym „niby równoprawnych związków”, ponieważ wiadomo o co chodzi, a to wyrażenie niepotrzebnie wydłuża zdanie. c) „równoprawny związek” (185 wyników) to chyba jakiś prawniczy termin. Nie lepiej zwyczajnie napisać „partnerski związek” (18,800 wyników)? d) Zastanów się, czy napisałaś pod wpływem „obserwacji z życia wziętych”? – może „poczynionych obserwacji”? – no bo, „obserwacje życia” czy „obserwacje z życia” e) Czemu „wiecznotrwały dylemat” (0 wyników) a nie „wieczny dylemat” (20,100 wyników)? Sama widzisz teraz, że nikt tak nie pisze. :-) Pisząc treść felietonu, już nie korzystałaś z narzędzia wyników wyszukiwarki. :-) f) „wiecznotrwałego dylematu czkającego w chwilach burzy i naporu” – w pierwszej chwili myślałem, że „czkającego” to literówka, że chodziło może o słowo „czającego” bądź „czekającego”. W ogóle musiałem trochę pogłówkować, co autorka tym wyrażeniem chciała mi powiedzieć. Zbyt to zagmatwane. 2) „obrusza się moje wewnętrzne blonde” – Skąd tu nagle ta angielszczyzna? Po co? No po co? 3)„Czterysta osiemdziesiąt tysięcy wyników w osiem setnych sekundy. Dla porównania „mąż idealny” – dwieście dziewięćdziesiąt tysięcy w dwadzieścia pięć setnych sekundy.” a) Znów trzeba się było natrudzić, tym razem żeby skumać, która liczba jest większa. A można byłoby napisać 480,000 w 0,08 sek. Dla porównania „mąż idealny” prawie połowę mniej, bo zaledwie 290,000 w 0,25 sek. Pisząc to, co ja dopisałem, czyli „prawie połowę mniej, bo zaledwie” – nie zmuszasz czytelnika do porównywania tych cyfr. Nie musi się wybijać z rytmu. Dla niego może te cyfry nie są tak istotne jak dla ciebie, bo on czyta twój felieton jedynie z nudów. W ogóle, po co pisałaś o tych sekundach? To ma jakieś znaczenie? Jutro ciąg dalszy uwag :-) -
Pamiętnik bieszczadzki część I
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Joanna_Janina utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Jest dużo błędów. 1)"Z mojej klasy jechało oprócz mnie tylko 2 osoby" - Powinno być "jechały dwie osoby". Napisałbym: "Z mojej klasy oprócz mnie jechały jeszcze dwie osoby" 2) "Nie chciał się zgodzić i siadł sobie z samego tyłu, więc ja się przysiadłam." - On po prostu "nie zgodził się i usiadł na końcu autobusu" Co znaczy "siadł sobie z samego tyłu"? - brzydko brzmi. 3)"Oczywiście wyprawiłam jedno z moich słynnych kazań" - kazania się wygłasza. Wyprawia się urodziny bądź skórę (jeśli się nie mylę). Błędów jest jeszcze więcej. Nie mam czasu na ich wypisywanie. Doradzę tylko sprawdzać poprawność form gramatycznych np. wpisując wyrażenie w google po uprzednim zawarciu wyrażenia w cudzysłowie. Dużo pisz Pozdrawiam -
Wyobraź sobie droga autorko, że coś wytwarzasz - produkujesz, a później zabiegasz aby Twoje produkty ktoś kupił. Chyba zgodzisz się ze mną, że jako producent będziesz się starać, aby były jak najlepszej jakości. Zwyczajnie zdajesz sobie sprawę z tego, że jeżeli będą złe, wówczas ten sam klient już nie kupi ich po raz drugi - co jest jedną z najkrótszych dróg do bankructwa. Otóż, moim zdaniem, my piszący - powinniśmy tak samo traktować czytelnika. Swoim pisaniem, rzetelnością z jaką do tego podchodzimy, powinniśmy zdobywać jego zaufanie i serce, aby znów zechciał coś naszego przeczytać. To nie poeta i nie pisarz jest tu najważniejszy lecz właśnie czytelnik. Że tak powiem górnolotnie - to bez czytelnika nie ma literatury zmieniającej świat. Pozdrawiam
-
Wielkie dzięki Leah za wszystkie uwagi. :-) Pozdrawiam i kłaniam się nisko :-)
-
Znajduje się tutaj również dział poezji dla początkujących. Zachęcam, abyś tam zajrzała. Na pewno znajdziesz tam więcej zrozumienia, ponieważ piszących pośpiesznie i bez sprawdzenia publikujących tam - jest bez liku. Poza tym, jeden z punktów regulaminu poezji.org wyraźnie mówi o tym, żeby nie zamieszczać tekstów z błędami ortograficznymi. Wiadomo, że każdemu może zdarzyć się popełnić taki błąd, jednak należy się ich wystrzegać.
-
Niestety, ale wiele już razy spotykałem się na forach ze zdaniem, że takie błędy świadczą o wyżej wspomnianym braku szacunku dla czytelnika. Nie mieści mi się w głowie, jak można nie sprawdzić, czy tam gdzie ma być "ę" rzeczywiście jest "ę" - tym bardziej w tak krótkim tekście. Rozumiem jeszcze tego typu błędy, jeśli znajdą się w komentarzach - z powodu pośpiechu, nieuwagi. No, ale nie w utworze, który z założenia jest rzeczą z grubsza przemyślaną i dopracowaną. Poza tym,Twój wiersz znalazł się w dziale prozy - zauważyłaś droga autorko?
-
Diabeł tkwi w szczegółach. W tak krótkim tekście jak ten, niechlujstwo bardzo źle świadczy o autorze i jego szacunku dla czytelnika.
-
Jedna ze stopklatek
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Kornelia Cudowiańska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Nie wiesz co wyjaśniać? No napisz zwyczajnie o czym to jest. -
Chłopak jeszcze przez chwilę kontynuował, po czym przeszedł z kryminałów na jakiś inny temat, lecz cóż z tego, skoro znów uparcie do czegoś przekonywał. Nie mam pojęcia, co takiego powiedziałem bądź zrobiłem, że zobaczył we mnie swojego rywala? Może zbyt pożądliwie spojrzałem na Martę? W każdym razie, jego głos stawał się coraz bardziej zawzięty, nie mówiąc już o mało przyjaznym wyrazie twarzy. Jego grymasy mówiły nie tylko o tym, że wypił alkoholu więcej niż reszta, ale że powinienem się mieć też na baczności. Zdecydowanie sprawiał wrażenie takiego, któremu wystarczy byle pretekst, aby przejść od słów do rękoczynów. Co prawda, zganił kumpla łagodnie – jednak, niepokojące było to, że Paweł jakoś szybko zamilkł. Z kuchni, która znajdowała się tuż przy drzwiach wejściowych, cały czas dochodziły dziewczęce głosy. Kiedy wszedłem do mieszkania, nawet nie miałem sił pomyśleć, żeby rzucić okiem w tamtą stronę. Przez to osłabienie byłem w takim strachu, że instynkt samozachowawczy zagłuszył wszystkie moje popędy. Ale później, z minuty na minutę miałem się coraz, coraz to lepiej. Artur ewidentnie przynudzał, a ja zdążyłem się otrząsnąć z tego wrażenia jakie wywarła Marta i mimowolnie zacząłem nadstawiać uszu na głosy z kuchni. Zwłaszcza jeden budził przyjemne uczucie. Był to słodki, można by powiedzieć nawet „lepki” głos. A gdy jego właścicielka zakrzyknęła „Ała, gorące!”, po czym roześmiała się głośno – nie wytrzymałem! Wstałem od stołu, że niby muszę do łazienki, a poszedłem oczywiście w stronę kuchni. Niezauważony przystanąłem w progu i przyglądałem się dziewczynom, które pochłonięte były swoimi czynnościami. To, co zobaczyłem przerosło moje oczekiwania. Ujrzałem dwie piękne brunetki, wysokie i zgrabne – które, co również mnie zaskoczyło, były w identycznych jak u Marty zielonych spódniczkach. Ta bliżej mnie, rechocząc, układała kanapki na talerzu - zaś druga, będąc opartą tyłkiem o blat, starała się powstrzymać śmiech i dmuchać na oparzone palce. — Cześć dziewczyny. Jestem Kornel. — O! A ja… Kaśka. - przedstawiła się ta bliżej mnie, lekko zaskoczona. — Cześć! Ania. Mam upaćkane łapy. – rzekła druga, jednocześnie odpychając się z gracją od szafki, aby podać mi rękę. — Nie szkodzi – odpowiedziałem, uścisnąwszy jej dłoń. - Fajnie was… dziewczyny…poznać. Na moment zapadła krępująca cisza, którą przerwała Ania. — Trzeba pozmywać te półmiski. Kurde… Kasiu, płyn się skończył – powiedziała rozglądając się na wszystkie strony. — Naczynia to można umyć szamponem do włosów – wydusiłem z siebie, przełykając głośno ślinę. Dziewczyna spojrzała mi w oczy — A wiesz, że to niegłupi pomysł! — Zaniesiesz herbatę? – Chwytając za talerze, Kasia spytała koleżankę. — Jasne. Już. Tylko przepłuczę ręce. Po chwili, niczym rasowe kelnerki, ruszyły wprost na mnie. Odskoczyłem, robiąc przejście a jednocześnie stwarzając sobie możliwość odprowadzenia wzrokiem ich tyłeczków. Po nacieszeniu oczu, nie pozostało już nic innego jak wleźć jednak do tej łazienki. Gdy myłem ręce, pomyślałem, że dobrze byłoby się też odlać. Ledwie wyciągnąłem ptaszka, gdy nagle drzwi się otworzyły i do środka wparowała Ania. — Przyszłam po szampon. O, jest tam za tobą, na wannie. Widzisz? Podasz mi? — Zaraz. — Dobra. Sama sięgnę – nachyliła się i sięgając po butelkę odwróciła głowę w moją stronę. Przez chwilę patrzyła na mojego skowronka, który z jakiegoś powodu wciąż jeszcze nie sikał. — Ładnego masz. — Weź..! Proszę! Możesz wyjść? — To mam wziąć, czy wyjść? – roześmiała się - Dobra. Idę! Posłuchała prośby, a ptaszek wreszcie zaćwierkał piosnkę dla sedesu. Po wyjściu z łazienki zajrzałem raz jeszcze do kuchni. Ania właśnie kończyła zmywanie naczyń. Przy nieco pochylonej sylwetce uwydatniały się krągłe pośladki, od których nie dało się oderwać oczu. — Kończysz? – ni to zapytałem, ni stwierdziłem. — Taa..! Umyję tylko ten półmisek i siądę z wami. — Ej, brachu… Przywiozłeś jakąś flaszkę?! – usłyszałem zza pleców. — Ja pierdzielę. Bogdan – na śmierć zapomniałem! Zaraz skoczę do nocnego. — No. Bo już mało zostało. Pójdę z tobą. Bo znów gdzieś zginiesz. — Ale co?! Teraz?! — A kiedy? — Herbaty nie wypiłem. — Nie marudź, kurwa. Wypijesz później… Dawaj! Ubieraj się! Ledwie zatrzasnęliśmy za sobą drzwi, od razu z ust moich wyrwało się pytanie: - Skąd wytrzasnąłeś te laski? Są nieziemskie! - Ha, ha! Wiem. Mów, która ci się podoba. - Wszystkie są fajne, ale chyba najbardziej Ania. - No mi też. Jest sexy, nie ma co. Widziałeś jej dupcię? - No. - Jest zajebista, nie?! - Noo! Wyszliśmy na dwór. Kilka lamp na osiedlu pomagało takim jak my nie zgubić się w drodze. - Zimno jak skurwysyn i do tego jeszcze ten wiatr! Brr! – powiedział Bogdan. - Jak tu szedłem to nie wiało. I tak jest lepiej, niż miałaby być chlapa. Buty w Stargardzie tak mi przemokły, że ja pierdolę. Dobrze, że chociaż w pociągu grzali, to se wysuszyłem skarpety. Ty, ale powiedz, skąd znasz te laski? - Skąd? Byłem z Arturem na imprezie w Szczecinie. - Z jakim Arturem? Z tym, tutaj? - No z nim. On był z Martą. Słuchaj. Zajebista prywatka. Mnóstwo ludzi. Same dzieciaki nadzianych gości. Pierwszy raz byłem na czymś takim. Tam Marta poznała mnie z Anką i Kaśką. Bo one we trzy są kumpelkami, wiesz? - Zdążyłem zauważyć. - Zauważyłeś, że mają identyczne miniówy? Anka mówiła, że w sklepie kosztują majątek, a dostały je w prezencie od jakiejś firmy czy sponsora, za udział w pokazie mody. - Aa! To są… modelki!? Wszystko jasne. A ja się zastanawiałem, jakim cudem ściągnąłeś na chatę trzy zajebiste laski. - Ha, ha, ha! Przecież od razu widać, że to modelki, i to jeszcze, kurwa, jakie modelki! - Co masz na myśli? - Chłopie. One dają dupy na lewo i prawo! - Taa. Ale tylko nadzianym gościom. - Trochę wódki i dadzą nam! Tylko pamiętaj, że Anka jest moja. Spróbuj wyrwać Kaśkę. Nie mów tylko, że byś jej nie szturchnął?! W tym momencie zrobiłem pewnie jedną z tych swoich debilnych min. - No, Kornel. Szturchnąłbyś ją czy nie?! - Nie, no fajna jest. - Ale pierdolisz. Jest zajebista. Może nawet ładniejsza od Marty. To co, bierzesz się za nią? Bierzesz?! - Kurwa, Bogdan. Nie lubię takich gadek. Zobaczymy jak się wszystko ułoży - Kurwa, Kornel. Tobie ma stać, a nie układać się. Przecież, ty nie masz z nią iść na randkę, tylko na dywan albo pralkę! Ha, ha,ha! Ale się rymło! - A gdzie w tym romantyzm? - Nie masz jeszcze dosyć romantyzmu? Nagle coś mu strzeliło do głowy i wgramolił się na metrową zaspę śniegu. Rozpostarł ramiona i uroczyście przemówił: - Romantyzm jest we mnie. Surrealizm jest we mnie. Więc skoro dzisiaj jestem taki... To takie oblicze ma dzisiaj romantyzm! Zgadza się, kurwa?! - Zgadza się. Zejdź! Ale ty wiesz, o co mi chodzi? Wiesz, czy nie?! - O nic nie chodzi. Po pierwsze nie pierdol. Po drugie nie pierdol i po trzecie...? – w tej sekundzie zeskoczył. - Nie pierdol. – dokończyłem maksymę. - Właśnie, Kornel. Nie pierdol! - Tak, wiem. Może i masz, Bogdan, rację. Dobrze byłoby w końcu zobaczyć, jak to jest. - No właśnie. A pierwszy raz jest ważny. Masz, chłopie, okazję. Pierwszy raz i to od razu z modelką! Jedną z najlepszych w Szczecinie. To co? Ej? - Mówię ci. Zobaczymy, jak się ułoży. Nic na siłę, Bogdan. - Pierdolisz faktycznie jak dziewica. Doszliśmy do rogu ulicy, skąd widać już było nasz sklep. Jakieś dziesięć metrów za nim stał milicyjny radiowóz, poza tym pusto. Było dopiero parę minut po 22-ej, a w centrum miasteczka byliśmy tylko my, jeden bezpański pies i wpadający zewsząd na nas wiatr. Przed sklepem, w świetle ulicznej lampy, odliczyłem z pieniędzy wyżebranych od matki trzy tysiące na pociąg, a całą resztę oddałem Bogdanowi. Otrzepując buty ze śniegu, weszliśmy do sklepu, w którym prócz ekspedientki – również nikogo nie było. - Dzień dobry, a raczej, dobry wieczór, pani Zosiu. Ciepło tu u pani! – powiedział Bogdan, głosem podrywacza, a zarazem mistrza w żonglowaniu intonacją. - Cześć, Bogdan – odpowiedziała radośnie. - Co ma pani dla nas dobrego? - A, to co widać. - Noo. Widać … Hm… Paznokcie pomalowane na czerwono – powiedział uśmiechając się. - A jakie miałam, jak mnie ostatnio widziałeś? - Tydzień temu miała pani niebieskie. Zgadza się? Jak te oczy. – okrasił ostatnie słowa wymownym spojrzeniem. - Och! Ty to masz pamięć. Naprawdę... Spuściła wzrok, wyraźnie speszona. Bogdan zadowolony z efektu, nadął się i już innym tonem, bardziej obojętnym – rzekł: - A więc pani Zosiu... Potrzeba nam trochę alkoholu. Co pani w tę wietrzną i gwiaździstą noc poleca? - No, nie wiem. Co ostatnio kupywałeś? - Ostatnio ku-po-wałem Żytnią. - To może Żytnią? - Dobra. Wezmę dwie połówki. A za twoje, co kupimy? – zwrócił się do mnie. - Podobno Żołądkowa Gorzka jest dobra. Kobieta postawiła na ladzie dwie butelki i z błyskiem w oczach oczekiwała kolejnego zamówienia. - To da pani, pani Zosiu, jeszcze jedną Żołądkową Gorzką i… paczkę prezerwatyw, no i jakąś torbę – powiedział Bogdan i położył banknoty. Ekspedientka zakręciła się i po chwili do butelek żytniówki dostawiła trzecią butelkę. Sięgnęła po torbę, a następnie po paczkę prezerwatyw. Uśmiechając się, położyła ją na wyciągniętej, otwartej dłoni Bogdana. Ten, musnąwszy wpierw kciukiem jej palce, pewnym ruchem schował paczkę do kieszeni spodni. Zarumieniona kobieta zaczęła pakować butelki i gdy wkładała ostatnią do torby, spojrzała w okno i dziwnie zaczęła się śpieszyć. Szybko, ale i z widoczną nerwowością w ruchach, wydała resztę i powiedziała „dobranoc chłopcy” - tak, jakby chciała powiedzieć: „Proszę was, idźcie już sobie!”. Popatrzyliśmy po sobie zdziwieni, ukłoniliśmy się i skierowaliśmy w stronę wyjścia. W drzwiach minęliśmy się z dwoma milicjantami, którzy zmierzyli nas surowym wzrokiem. CDN
-
Diabeł udomowiony rozdział II
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Leah Jacobs utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
1. „Rob, coraz bardziej zdziwiony, popatrzył po twarzach młodych, widocznie podekscytowanych studentek.” a) Nie podoba mi się „popatrzył po twarzach”. Proponuję „Powiódł wzrokiem po twarzach” albo „przeleciał wzrokiem po twarzach” b) Nie podoba mi się „widocznie podekscytowanych…”. Proponuję „wyraźnie podekscytowanych studentek” – nawiasem mówiąc, wyszukiwarka Google dla wyrażenia „widocznie podekscytowanych” podaje 2 wyniki, a dla „wyraźnie podekscytowanych” aż 64. 2.” Przybytek urządzony był sposób, jaki każdemu przeciętnemu człowiekowi kojarzył się z najwyższych lotów elegancją.” a) Gramatycznie i stylistycznie raczej nie wyszło Ci to zdanie. b) Zgodnie z radą Stephena Kinga mogłabyś zmienić tryb czasownika, z biernego na czynny, co nadałoby fragmentowi więcej dynamiki. Zamiast „przybytek urządzony był” - napisać „ Urządziła przybytek…” c) Proponuję np. „Urządziła przybytek w taki sposób, że każdy przeciętny klient miał nieodparte wrażenie, iż znalazł się właśnie w lokalu o niezwykłej elegancji”. d) Słowo „kojarzył” też jest chyba użyte niezbyt fortunnie. Sugeruje tylko "kojarzenie", a nie pierwsze wrażenie. 3.” Tak, dobrze było mieć kogoś takiego po swojej stronie.” a) Może źle odczytuję sens tego zdania, ale wydaje mi się, że lepiej zamiast „było” napisać „byłoby”. Podsumowanie: Wspaniale, wręcz mistrzowsko poprowadzona rozmowa studentki z profesorem. No i ta narracja! Czułem się jakbym oglądał film. Jestem naprawdę pełen podziwu. Ps Wiesz, jak bardzo jestem pod wrażeniem Twojego warsztatu. Znów mam prośbę. Tym razem, abyś przemaglowała moją Imprezę 02. Co prawda, pierwszą połowę tekstu już skomentowałaś, bo na okazję, Twojego wglądu zamieściłem w Imprezie 01. :-) – no, ale została jeszcze pozostała część. Z góry dziękuję i czekam na rozdział trzeci Diabła udomowionego. Pozdrawiam bardzo serdecznie :-)