Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

M._Krzywak

Użytkownicy
  • Postów

    11 587
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez M._Krzywak

  1. Weź sobie tabletkę na powstrzymywanie się od wpisów, które nie mają najmniejszego sensu a wprowadzają tylko chaos, z czego zresztą jesteś doskonale znany. I nie "se" a "sobie". Ja mogę być doskonale znany z tego czy owego, bo twoje zdanie waży dla mnie tyle co kurze pierze, takoż w gruncie rzeczy jest to dla mnie komplement, Administratorze. Niemniej to co zacytowałeś nie było kierowane do ciebie, lecz do autorki wątku, ale skoro odkryłeś w sobie powołanie kaznodziejskie, to fajnie, bo to zapowiada się wyjątkowo atrakcyjnie dla wszystkich tych, dla których kurze pierzę niewiele waży; a jest tu gwardia takich, dla których słowo twoje taką ma bryzę jak szpaszniałe jajko, więc postaraj się mnie zrozumieć, i uśmiechnij się razem ze mną ;)) Jakie to szczęście, że nie jestem tobą :))) Bywaj.
  2. www.youtube.com/watch?v=9NcV9G9pQyo&feature=related www.youtube.com/watch?v=jn7lCR-U4Q8&feature=related www.youtube.com/watch?v=W76HptPVuWY&feature=related www.youtube.com/watch?v=gc5Rr5NtDu0&feature=related www.youtube.com/watch?v=OJ97ERlcHc8&feature=related www.youtube.com/watch?v=N57brnQz6NQ&feature=related a to już na wiosnę: www.youtube.com/watch?v=615WQsv0d4k&feature=related :)))
  3. Weź sobie tabletkę na powstrzymywanie się od wpisów, które nie mają najmniejszego sensu a wprowadzają tylko chaos, z czego zresztą jesteś doskonale znany. I nie "se" a "sobie".
  4. Pani mnie nie rozumie. Wskazuje na to, że nie mam fizycznej możliwości skasowania wpisów, bo gdybym miał, to niechybnie bym to uczynił. Motywy wycofania się z portalu zupełnie mnie nie interesują, to już pani sprawa. Problem w tym, że jeżeli pani zdecydowała się na publikacje (jak to głosi zapis w regulaminie) samodzielnie, za późno teraz na wycofanie się. Analogicznie - wydaje pani książkę, nagle stwierdza, że jest głupia i co? I dzwoni do wydawcy, żeby usunąć nakład? Jeżeli pani zdecydowała się zalogować, automatycznie zaakceptowała pani tutejszy regulamin - to pani decyzja, nie administracji. Istnieje możliwość "wyrzucenia użytkownika", ale to mija się z sensem, bo wtedy nie będzie pani mogła pokasować swoich wpisów. Ja ręcznie ponad 6000 tysięcy wpisów na pewno usuwać nie będę. Zapytam jeszcze szefa dla pewności.
  5. Znaczy się portal poezja.org doczeka się kiedyś opcji "usuń konto"? tylko wtedy możnaby było usunąć konto samodzielnie;) inaczej, żeby tego dokonać trzeba mieć uprawnienie administratora. Bo tylko on ma wpływ na skrypty wykonywane po stronie serwera. A jaki panel oglądałeś, że widziałeś skrypt - "usuń konto"?
  6. Jakbym miał możliwość, to bym w 3 sekundy to wykasował. Ale nie mam (albo nie potrafię :) W każdym razie nawet dzieciom po szkołach się tłumaczy (tzw. profilaktyka), że to, co zamieszczą w internecie, zostaje w nim po wieki wieków, amen. Myślę, że ewentualnym ciekawym adwokatom taka odpowiedź wystarczy, jak wcześniejszej nie pojęli.
  7. Szanowny Użytkowniku- otóż chyba nie. Prawdopodobnie trzeba to zrobić samemu. Chyba taka odpowiedź dla wytrwałego i wnikliwego bywalca internetu jest jasna i zrozumiała? Żegnam. Bywaj.
  8. Oświadczenie przyjęte, jednak z "prośbą" może być delikatny problem. Czasem warto przed publikacją przeczytać regulamin danego serwisu.
  9. Ok, poczytałem komentarze Fly, dwa tygodnie wypoczynku na uspokojenie nerwów. "Wiersz zawisł nad moim, to się wypowiem, że łapiesz słowa, bo lubisz być może dziwki" a szczególnie za to zdanie. za takie coś ban??? to była wymiana zdań, nie czuję się urażony a do dziwek nic nie mam, po prostu parszywy zawód, jak pani w mięsnym, i tyle ostre coś szefostwo ps. myślałem, Michał, że przeszedłeś z komentarzem, a tu niespodzianka;) Skargi się sypią, to poszło, mam wrażenie, że Fly przyda się odpoczynek. A ja od poezji na razie trzymam się z dala :)))
  10. A ja tak: www.youtube.com/watch?v=t7fBfrxvg8k&feature=related
  11. Ok, poczytałem komentarze Fly, dwa tygodnie wypoczynku na uspokojenie nerwów. "Wiersz zawisł nad moim, to się wypowiem, że łapiesz słowa, bo lubisz być może dziwki" a szczególnie za to zdanie.
  12. A ja usilnie staram się odnaleźć wątek, gdzie odrzucono naszą propozycje wydania tomiku na rzecz innego wydawcy i nie mogę tego znaleźć - jak ktoś pamięta, niech da cynk. (za to znalazłem miejsce, w którym się zdecydowanie wycofałem z organizacji :)))
  13. Super-Tango102 - niestety muszę z "przykrością" poinformować, że każdy nick, który używa osoba już zbanowana wielokrotnie (czyli Lilianna Sz.) będzie bezwzględnie i niezwłocznie wyrzucany z portalu. "Tworzenie rzeczywistości" przez nick "Marianna ja" wynika po prostu z jej beztroski w ferowaniu sądów, a może z chęci wszczynania kolejnych awantur. Niech sobie pani "poetka" znajdzie odpowiedni wątek, a potem łaskawie wypowiada się w temacie. W kwestii tomiku wypowiadałem się już x -razy, napiszę jeszcze raz - wiem tyle co zainteresowani, czyli nic. Jeżeli wynikły jakieś nadzwyczajne komplikacje, o których nie wiemy, widocznie jest jakiś powód. A tomiku szkoda.
  14. Serdecznie zapraszam na mój koncert piosenek piwnicznych 22 października w piątek o godz. 19 do Piwnicy pod Baranami (Kraków, Rynek Główny 27). Ela Wojnarowska
  15. Jak zwykle jesteś w błędzie. Nie od 7 a od 4, a proszę sprawdzić od np. 13 września ile miałem wizyt tutaj. Do tego dorzucić okres wakacyjny. I jak zwykle twoje posty okazują się nadmuchanymi wydmuszkami. Co więcej, tutaj nie trzeba okazywać oczytania, tylko jako taką znajomość orientacji, gdzie się żyje. A nie pokój, diabeł i widzimisię z dodatkiem internetu, do którego namolnie wracasz, by raz za razem się kompromitować. Mnie to już by się znudziło. Psze Krzywak, ja sam na tym forum jestem lat sześć, a Pan, jak pamiętam, od zawsze jesteś immanentną częścią krajobrazu tego forum, więc proszę wrócić do przedszkola, do techniki, liczenia na palcach. Ja nie będę Pana poczynań śledził wie Pan - ja nie jestem Panem; ale to, na szczęście, z całą pewnością Pan wie. Więc wybacz Pan Panie, ale Pana "znajomość orientacji"...eeech, wie Pan. Pan po prostu jesteś suchar niewymowny, więc ja już nie będę się poniżał i rozmawiał z tym Pańskim niebywałym znawstwem, którego głównym atutem jest wszelka ostentacyjność; przede wszystkim zaś krytykanctwo i - co szczególnie ciekawe - moralizatorstwo łeehehe. Psze Krzywak moralizatorek, łehehehe. Dryfuj se Pan ;) Skoro wiesz lepiej, niech ci będzie. Wg mnie data mojej rejestracji to: 2005-10-02, ale w końcu jesteśmy w internecie, a to dzieło Szatana, to na pewno to jest złośliwa manipulacja skierowana przeciwko tobie. Żegnam w każdym razie. PS - i nie siedź za długo przy internecie, bo to gniazdo Belzebuba.
  16. No nic nie poradzę na to. Tak to jest, jak się czerpie z internetu chlapiąc w ekran wodą święconą. No tak, faktycznie, zapomniałem, że Pan jest Omnibusem - moja wina. Ale za to lubię Pana błyskotliwą przenikliwość i całą resztę pozy orgowego karierowicza: od siedmiu lat dzień w dzień na orgu, a tak mało w internecie... Hehehehehehehe /niezmiennie zawsze uzasadniony/ Miłego psze Krzywak Jak zwykle jesteś w błędzie. Nie od 7 a od 4, a proszę sprawdzić od np. 13 września ile miałem wizyt tutaj. Do tego dorzucić okres wakacyjny. I jak zwykle twoje posty okazują się nadmuchanymi wydmuszkami. Co więcej, tutaj nie trzeba okazywać oczytania, tylko jako taką znajomość orientacji, gdzie się żyje. A nie pokój, diabeł i widzimisię z dodatkiem internetu, do którego namolnie wracasz, by raz za razem się kompromitować. Mnie to już by się znudziło.
  17. Tutaj nie rozumiesz (albo ja źle tłumaczę :) - od jakiegoś czasu mamy chyba najbardziej spokojny okres w dziejach świata (właśnie dzięki mediom, które węszą, tak wpadli owi strażnicy Guantanamo), więc Bogu dziękować za to. Poczytaj stymulacji agresji właśnie przez filmy, czy gry, czy insze takie, a z ciekawości zajrzyj, jak sobie radzi Japonia, która ma najmniej przestępstw seksualnych na świecie. Dziękuję, ale podziękuje. Nie dlatego, ażebym był przekorny, lecz dlatego, iż niekoniecznie dowierzam pańskiemu rozeznaniu czytelniczemu. Pozdrawiam. No nic nie poradzę na to. Tak to jest, jak się czerpie z internetu chlapiąc w ekran wodą święconą.
  18. Czy ja wiem, czy zawężam? Akurat pod względem tolerancji chrześcijanizm jest bardzo do przodu - zresztą jego korzenie wywodzą się właśnie z takich, a nie innych myśli. To, że potem to wypaczono, nie powinno rzucać cienia na dzień dzisiejszy, gdzie na dobrą sprawę kultura Zachodu bardziej jednak stoi po stronie pokoju (chociaż to obrzydliwie trywialnie brzmi, ale jak już dzielimy problemy na Wschód/Zachód, niech tak zostanie. Po prostu nie podoba mi się wmuszanie w ludzi wiary, poglądów i takich tam fanaberii myślowych. Skoro jesteśmy przy ordynarności seksualnej, proszę zapoznać się z postacią: Irma Grese - jestem na milion procent przekonany, że świat dzisiejszy, w dobie internetu, nie pozwoliłby na coś takiego. Proszę wybaczyć proszę łaskawego rozmówcę, ale generalnie niezbyt rozumiem. A ta Irma, wie Pan, ja bym tu Panu podrzucił takie linki, o takim ładunku brutalności, że można by podskoczyć i nabić sobie guza o sufit z przerażenia. Są niektóre strony tak dalece zdemoralizowane, o takim ładunku sadyzmu - który się sprzedaję - że nawet szkoda gadać o tym. Ogólnie mówi się na takie coś: "skurwysyństwo które może cię rozbawić"; w kręgach ludzi młodych, którzy sobie na to coś patrzą, i reagujących komentarzami "to jest chore", ale jednak, wie Pan, "warto to skurwysyństwo obejrzeć", bo "to jest takie chore, że aż śmieszne; hehehehe. pojeby". Tutaj nie rozumiesz (albo ja źle tłumaczę :) - od jakiegoś czasu mamy chyba najbardziej spokojny okres w dziejach świata (właśnie dzięki mediom, które węszą, tak wpadli owi strażnicy Guantanamo), więc Bogu dziękować za to. Poczytaj stymulacji agresji właśnie przez filmy, czy gry, czy insze takie, a z ciekawości zajrzyj, jak sobie radzi Japonia, która ma najmniej przestępstw seksualnych na świecie.
  19. Nie do końca wyczuwam intencji - bo w sumie rozumuje tak, że skoro świat jest uciskany i się broni, to jest dobro walczące ze złem. Ale to jest uproszczenie i nieprawda (tak tak). Jeżeli piszemy o współczesnym Wschodzie, to musimy opierać się na tamtejszym fanatyzmie, fundamentalizmie i wojnie z niewiernymi (m. in dżihad). Jeżeli terroryzm, czyli zabijanie cywili uznamy za walkę o dobro, to ja wolę pozostać przy tym absurdalnym złu, jakie by ono nie było. Na to "wszyscy" też się nie zgadzam, bo ja np. nigdy prozacu nie zażywałem. Kurde, nie brałem nawet dopalaczy :) A co do pornografii dzisiejszej, przypomnijmy sobie o dawniejszej - ot, Markiz de Sade, Masoch, Kamasutra - przecież to jest dokładnie to samo. Dalsze kwestie to już moje domysły - czyli sugerujesz system totalitarny, gdzie wszelka godność ludzka będzie na równym poziomie. Był już taki - "bolszewizm" i całkowicie się nie sprawdził. Co gorsza, "splugawił" człowieka po dziś dzień. Ale przez moment wydawało się, że wszyscy będą kolektywnie równi i każdemu wg potrzeb. A tu jeb... :) No ale nie cały Wschód usiany jest fanatyzmem i ekstremizmami religijnymi, i ja bym nie zachęcał do postrzegania całego tamtejszego konglomeratu społecznego przez pryzmat skrajnych ortodoksyjnych i fanatycznych zachowań, bo to jest zacieśnianie spektrum spojrzenia do jednej zwartej grupy pseudo religijnych idiotów. Ten dżihad na przykład to jest akurat efekt wypaczonego rozumienia Koranu; a sławetny terroryzm gdybyśmy spojrzeli na to głębiej jest formą kontrreakcji wobec Zachodniego świata, który dopuszcza się wycieńczających tamtejsze społeczeństwo eksploatacji złóż naturalnych i innych dóbr występujących w tamtym regionie. Nie usprawiedliwiam terroryzmu, ale mam wrażenie, że gdyby nie krótkowzroczna filozofia cywilizacji Zachodu, nie byłoby skrajnych działań ze strony Wschodniej; bo akurat z twojego komentarza wynika mi - choć może mam krzywe spojrzenie na sens przekazu - że zjawisko terroryzmu wynika z tego, iż Koran nakazuje dżihad: a to jest sprowadzenie problemu do bardzo, za przeproszeniem, zawężonego, trywializującego sprawę oglądu. A co do prozaku to wiadomo że nie wszyscy, ale wyliczenia statystyczne są takie, że 40% dorosłych Amerykanów. A pornografia o której wspominasz mimo wszystko wówczas zawarta była w przekazach literackich, a nie obrazkowych - dzisiaj żyjemy w epoce wizualnych doznań, które nie wymagają od odbiorcy użycia wyobraźni na takim poziomie jak podczas czytania; dlatego moim zdaniem obecna ordynarność seksualna jest groźniejsza aniżeli literackie przekazy epok minionych. A co do totalitaryzmów to nie są moje sugestie; ja wcale nie muszę być szczególnie konstruktywny jeśli chodzi o przedkładanie alternatyw, więc wcale tego nie robię, natomiast jest w tym jakaś zasadnicza ślepota, iż w regionach Bliskiego Wschodu, zachłyśnięty demokratyzmem Amerykanin czy inny Europejczyk stara się doprowadzić do ogólnego ładu społecznego, wciskając wartości demokratyczne tam, gdzie nikt takich wartości nie chce i gdzie one - jak wiemy - niespecjalnie się sprawdzają ;) Czy ja wiem, czy zawężam? Akurat pod względem tolerancji chrześcijanizm jest bardzo do przodu - zresztą jego korzenie wywodzą się właśnie z takich, a nie innych myśli. To, że potem to wypaczono, nie powinno rzucać cienia na dzień dzisiejszy, gdzie na dobrą sprawę kultura Zachodu bardziej jednak stoi po stronie pokoju (chociaż to obrzydliwie trywialnie brzmi, ale jak już dzielimy problemy na Wschód/Zachód, niech tak zostanie. Po prostu nie podoba mi się wmuszanie w ludzi wiary, poglądów i takich tam fanaberii myślowych. Skoro jesteśmy przy ordynarności seksualnej, proszę zapoznać się z postacią: Irma Grese - jestem na milion procent przekonany, że świat dzisiejszy, w dobie internetu, nie pozwoliłby na coś takiego.
  20. Na pewno jakiś procent tonie w internecie, aczkolwiek idąc tym tropem wrócimy do samobiczowania się. Znajomy ostatnio mi powiedział - "no popatrz, Zachód niby taki dziki, bandycki, bo technologia, bo cuda i dziwy, a to na Wschodzie dzieciaki ganiają z kałasznikowami a kobiety kastruje się w imię religii". Zresztą i tak Wschód to jest temat tabu, z chwilą gdy to Zachód dorósł do w miarę rozsądnej tolerancji. Nawet ewolucja Kościoła jest widoczna. Ostatnio byłem w Niepokalanowie i zapytałem księdza, jak teraz Kościół, które jeszcze 15 lat temu gromił pornografię i miłość damsko-męską, radzi sobie z miłością lesbijską, z gejostwem i wzorem rodziny: dwie matki, dwóch ojców? Kiedyś całowanie się w parku uważano za rozpustę, w tym momencie w centrum miast ogląda się cyrk (co mnie osobiście wkurza, bo ja z gołą dupą po mieście nie latam) pseudoanarchistów, feministek, feministów i kij wie, co tam jeszcze poupychali. I jak myślisz, czy te dawniejsze "pornografie" nie są poczciwsze niż te dzisiejsze? Są, szczególnie, że wrodzony homoseksualizm to 3% całości. Reszta to nuda, ciekawość, moda. Ale gdzie tutaj internet? Internet to taka szybsza gazeta, ale nie gniazdo szatana! No to jest akurat ciekawe co to znaczy "rozsądna tolerancja"; niektórzy mówią że tolerancja to jest mniejsza bądź większa obojętność, a mnie się wydaję że ta obojętność wobec niektórych zachowań i praktyk w tak zwanym Zachodnim Świecie przekracza granice absurdu. Na Wschodzie tak jest jak jest, bo tam ludzie są uciśnieni politycznie albo zaszufladkowani wyznaniowo, i to bezpośrednio dotyka ich swobód obywatelskich, więc powstają organizacje zbrojnego oporu - to jest naturalne przeciwstawianie się złu w zgodzie z poczuciem niesprawiedliwości; natomiast na Zachodzie jest tak, że wszelkie granice zła są mocno rozmyte i podskórne: niby jest tolerancja i demokratyczne społeczeństwo, ale jest mnóstwo przyzwolenia na niegodziwe i zdemoralizowane treści szerzone bez najmniejszej odpowiedzialności przez autorów tych treści, a wszystko pod szyldem swobody i wolności słowa a także swobody wypowiedzi; więc rzecz jasna, nie ma się czemu przeciwstawiać, gdyż osiągnęliśmy już cywilizacyjne apogeum rozsądku, dlatego wszyscy są na tyle zobojętniali, że wpieprzają prozak garściami. A co do pornografii niegdysiejszej to rzecz jasna ona nie była aż tak ordynarna i bezecna; nie była tak bezpośrednia i chroniona w ramach bzdurnie - jako się rzekło - postrzeganej tak zwanej "godności jednostki i wolności wyrazu", hehe (i tu internet bije wszelkie rekordy obnażania cielesności i jej splugawiania). No dobra, może jestem moralnym ekstremistą który robi z igły widły, aczkolwiek nie jestem na tyle radykalny, aby internet był dla mnie jeno siedliskiem szatana - bardziej jawi mi się jako narzędzie w jego ręku - narzędzie wyjątkowo sprawne i szczególnie skuteczne. Nie do końca wyczuwam intencji - bo w sumie rozumuje tak, że skoro świat jest uciskany i się broni, to jest dobro walczące ze złem. Ale to jest uproszczenie i nieprawda (tak tak). Jeżeli piszemy o współczesnym Wschodzie, to musimy opierać się na tamtejszym fanatyzmie, fundamentalizmie i wojnie z niewiernymi (m. in dżihad). Jeżeli terroryzm, czyli zabijanie cywili uznamy za walkę o dobro, to ja wolę pozostać przy tym absurdalnym złu, jakie by ono nie było. Na to "wszyscy" też się nie zgadzam, bo ja np. nigdy prozacu nie zażywałem. Kurde, nie brałem nawet dopalaczy :) A co do pornografii dzisiejszej, przypomnijmy sobie o dawniejszej - ot, Markiz de Sade, Masoch, Kamasutra - przecież to jest dokładnie to samo. Dalsze kwestie to już moje domysły - czyli sugerujesz system totalitarny, gdzie wszelka godność ludzka będzie na równym poziomie. Był już taki - "bolszewizm" i całkowicie się nie sprawdził. Co gorsza, "splugawił" człowieka po dziś dzień. Ale przez moment wydawało się, że wszyscy będą kolektywnie równi i każdemu wg potrzeb. A tu jeb... :)
  21. Rodzinnej separacji sprzyja jak od dawien dawna alkohol, narkotyki, z nowszych zjawisk pracoholizm, zakupoholizm. Brak samoakceptacji wpędza dzieciaki w różne choroby - przemoc, złodziejstwo, anoreksje - i każdy psycholog odpowie, że ludzie, którzy czują się odrzucani, powinni szukać pomocy. A tam, gdzie pokutuje zaśniedziała dulszczyzna, dzieciaki szukają pomocy właśnie w internecie - możesz to traktować jako drugą stronę medalu. Zresztą separacje powoduje nie rzecz, a mentalność człowieka w związku. A przecież tak wygodnie zawsze mieć wymówkę - to nie ja, to internet... Nie nie, to nie tak. Pracoholizm skoro już to nawet jesli jest zjawiskiem mającym korzenie w epoce kamienia łupanego, to jednak swoje apogeum przeżywa teraz - w świecie szybkiego pędu, błyskawicznych przelotów lotniczych, prędkiej komunikacji, telefonii komórkowej, internetu, globalizacji. Poza tym nie mowa tylko o dzieciach, ale także o ludziach dorastających. Narkotyki, alkohol - to są kontreakcje na absurdalne oczekiwania społecznych wzorców i modeli "szczęścliwego życia" krzewionych za pomocą internetu chyba w sposób najprzystępniejszy jednak dla młodzieży, która to młodzież jednocześnie najłatwiej się w tym odnajduję, mają przy tym najbardziej chłonne mózgi. Rzecz jednak w tym, że w wielu rodzinach relacje są niedobre, i tam gdzie dzieciak siedzi z kapturem na głowie z nosem w monitorze od rana do wieczora nikt nie powinien zwalać winy na sieć; tylko że w sieci tworzy się kontrofensywa takich młodocianych patologicznych internautów, którzy łączą się w wirtualne grupy pokrzywdzonych, silnie utwierdzających się w przekonaniach, że nadrzędne emocje potrzebne do przetrwania to opór, gniew, bunt i siła. Internet nie integruję tylko pseudo literatów o szczytnych ambicjach, ale także, jak nie przede wszystkim, jest narzędziem i sposobem za pomocą którego przemoc rozprzestrzenia się jak wirus. W Polsce ponoć około 8% rodzin to rodziny niepatologiczne; internet jest przyczółkiem... Na pewno jakiś procent tonie w internecie, aczkolwiek idąc tym tropem wrócimy do samobiczowania się. Znajomy ostatnio mi powiedział - "no popatrz, Zachód niby taki dziki, bandycki, bo technologia, bo cuda i dziwy, a to na Wschodzie dzieciaki ganiają z kałasznikowami a kobiety kastruje się w imię religii". Zresztą i tak Wschód to jest temat tabu, z chwilą gdy to Zachód dorósł do w miarę rozsądnej tolerancji. Nawet ewolucja Kościoła jest widoczna. Ostatnio byłem w Niepokalanowie i zapytałem księdza, jak teraz Kościół, które jeszcze 15 lat temu gromił pornografię i miłość damsko-męską, radzi sobie z miłością lesbijską, z gejostwem i wzorem rodziny: dwie matki, dwóch ojców? Kiedyś całowanie się w parku uważano za rozpustę, w tym momencie w centrum miast ogląda się cyrk (co mnie osobiście wkurza, bo ja z gołą dupą po mieście nie latam) pseudoanarchistów, feministek, feministów i kij wie, co tam jeszcze poupychali. I jak myślisz, czy te dawniejsze "pornografie" nie są poczciwsze niż te dzisiejsze? Są, szczególnie, że wrodzony homoseksualizm to 3% całości. Reszta to nuda, ciekawość, moda. Ale gdzie tutaj internet? Internet to taka szybsza gazeta, ale nie gniazdo szatana!
  22. Nie ma złotego środka. Ja młodość spędziłem bez internetu, bo go nie było i przyznam, że gatunkowej różnicy w zachowaniu nie widzę - i były bijatyki i były worki z klejem i były narkotyki mimo większych rygorów w szkole. Nawet teraz mam wrażenie, że część potencjalnych agresorów spędza czas właśnie przy internecie, przez co nie wychodzi na ulicę i jest spokój. A zresztą pewne mity trzeba obalać. Jak ktoś mi mówi, że kiedyś ZOMO było skuteczne, bo się nie certoliło, to muszę się śmiać wiedząc, że jeszcze w latach 1980-tych były w Hucie knajpy, gdzie Zomo wchodziło z odbezpieczoną bronią. Jak ktoś twierdzi, że internet to zło, to mam wrażenie, że należy do osób, które zamykają oczy na ulicy, a potakują temu, co usłyszą w telewizorze. Naturalnie, że pojawiła się tzw. "cyberprzemoc", aczkolwiek chciałbym wiedzieć, jaką granicę wyznaczamy dla tego "kiedyś", kiedy to było lepiej i bezpieczniej - czasy komuny, czasy II wojny światowej, a może I ? Grunt, to zdrowie psychiczne, a nie bezpieczeństwo jakoweś; druga czy pierwsza wojna, wskutek zagrożenia i osobistych dramatów, jeszcze cementowały relacje rodzinne, gdzie obecnie internet jest narzędziem rozprężenia tych więzi. Dzisiaj rzekomo wszystko jest cacy: demokratycznie jest, wolność jest, prawa obywatelskie, ZOMO nie lata z pukawkami... Kiedyś też zapewne widział Pan jak Pan się tak przechadzał, dzieci które grały sobie w piłkę, biegały, szukały się po kątach - tu jest, akurat gruntem, zdrowie fizyczne akurat - a teraz niezbyt to widać, bo po co się organizować w grupy podwórkowe, jak można w internetowe się organizować. Jedno co ja widzę to to, że młodość dawno macie za sobą. Nie wszystkie rodziny są perfekcyjne pod względem wychowania, a faktem oczywistym jest to, że internet sprzyja domowym seperacjom; i nawet nie byłoby w tym niczego strasznego, gdyby owe separacje nie skutkowały rozprężeniem relacji rodzinnych na rzecz relacji koleżeńsko-internetowych; zorganizowanych pod względem panujących tam uproszczonych i wygodnych wartości. Co modne jest i wymyka się spod kontroli, bo internet uzależnia, a dostęp mają do niego młodzi, nastoletni ludzie etc.etc. Rodzinnej separacji sprzyja jak od dawien dawna alkohol, narkotyki, z nowszych zjawisk pracoholizm, zakupoholizm. Brak samoakceptacji wpędza dzieciaki w różne choroby - przemoc, złodziejstwo, anoreksje - i każdy psycholog odpowie, że ludzie, którzy czują się odrzucani, powinni szukać pomocy. A tam, gdzie pokutuje zaśniedziała dulszczyzna, dzieciaki szukają pomocy właśnie w internecie - możesz to traktować jako drugą stronę medalu. Zresztą separacje powoduje nie rzecz, a mentalność człowieka w związku. A przecież tak wygodnie zawsze mieć wymówkę - to nie ja, to internet...
  23. Nie ma złotego środka. Ja młodość spędziłem bez internetu, bo go nie było i przyznam, że gatunkowej różnicy w zachowaniu nie widzę - i były bijatyki i były worki z klejem i były narkotyki mimo większych rygorów w szkole. Nawet teraz mam wrażenie, że część potencjalnych agresorów spędza czas właśnie przy internecie, przez co nie wychodzi na ulicę i jest spokój. A zresztą pewne mity trzeba obalać. Jak ktoś mi mówi, że kiedyś ZOMO było skuteczne, bo się nie certoliło, to muszę się śmiać wiedząc, że jeszcze w latach 1980-tych były w Hucie knajpy, gdzie Zomo wchodziło z odbezpieczoną bronią. Jak ktoś twierdzi, że internet to zło, to mam wrażenie, że należy do osób, które zamykają oczy na ulicy, a potakują temu, co usłyszą w telewizorze. Naturalnie, że pojawiła się tzw. "cyberprzemoc", aczkolwiek chciałbym wiedzieć, jaką granicę wyznaczamy dla tego "kiedyś", kiedy to było lepiej i bezpieczniej - czasy komuny, czasy II wojny światowej, a może I ?
  24. Kiedyś były czasy, że wykształcone elity nie dopuszczały do siebie myśli, aby "prosty człowiek" czytał książki. Potem był druk i został on uznany za dzieło diabła. Potem atakowano prasę, a odcinkowe powieści uznane zostały za koniec literatury. Wreszcie narzekano na zalew powieści sensacyjnej, na szlachetczyznę i że nikt w Polsce nie czyta książek. Krzyczano, że uczniowie czytają "Słówka" Boya pod ławką i że propaguje on antyklerykalną pornografię :) Teraz nadszedł czas internetu i pojawiają się nowe problemy, które tak naprawdę są te same co kiedyś. Aczkolwiek nie zgadzam się z tezą zanikania "tożsamości", bo uważam wręcz przeciwnie - że ta tożsamość wręcz robi się niebezpieczna. Bezstresowe wychowanie, kary za klapsy, nauczyciel bojący się chwycić ucznia za ucho, bo momentalnie zostają uznani za pedofila - to jest problem. W tym momencie twórca jest nieograniczony - pisze i wydaje, ma pieniądze - drukuje tomiki i wynajmuje sale za wieczory autorskie, koncertów jest bez liku, bez żadnej cenzury (ja pamiętam czasy, jak koncert był raz lub dwa w miesiącu) - czyli: żyć nie umierać. A co do książek - ja mam ten problem, że czytam ich zbyt dużo i gdybym miał je kupować, chodziłbym bez butów. Polska "powieść współczesna" charakteryzuje się tym, że jest drukowana ogromną czcionką ładnie wyglądającą na szerokich marginesach i czyta się taką "powieść" w 2 godziny (vide sławetny "Gnój" Kurczoka, dobrze pamiętam?), a płaci jak za 2 doby czytania. Może stąd niechęć do kupowania książek i szukanie łatwiejszego źródła?
  25. To tak od lżejszej strony: www.youtube.com/watch?v=ef7KNZl6E3g www.youtube.com/watch?v=n9WmlLzeNfg A tak swoją drogą - nie ogarniam co to jest ten "grunge" :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...