Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

M._Krzywak

Użytkownicy
  • Postów

    11 587
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez M._Krzywak

  1. pękło mi serce... Czasem kwiatek kolce ma. - faktycznie... Nie. Pozdrawiam.
  2. rzucony z okien szyb pytasz - jak tego nie rozumiem, to i reszty raczej nie zrozumiem. nie. Pozdrawiam.
  3. Byłam żoną, kochanicą, postanowiłam zostac poetką - powodzenia. pozdrawiam.
  4. banał na banale, na banale banał, cóż więcej... Pozdrawiam.
  5. p. kol. R. M. - nie wierzy pan w moje przeżycia ??? jakos nie wierzę a taką poezje skierowaną do chłopa. Tyle.
  6. mnie w sumie też. okazuje się, że jednak mozna pisac na taki temat i nie wychodzą bzdury, a naprawdę wartościowa poezja :)
  7. zdarzają sie dobrze skonstruowane wiersze o takiej tematyce - ostatnio wpadł mi w ucho wiersz Patche np. Ale wiem, do czego dąży i potraktuje to też z humorem. A nasi autorzy szkolni tacy grzeczni nie byli, hehehe. Ale nie każdy o tym wie. Ale to jarzmo edukacji z lat 50-tych. biorę go. Pozdrawiam.
  8. 1 Idziemy tam? 2 Idziemy. 1 Tam, gdzie zamek lśni na szczycie? 2 Tam. 1 Czarny on jest. To zły zamek ? 2 To dobry zamek. 1 I królowa złotowłosa na tronie, czy będzie? 2 Być może. Będzie. 1 I win pełne piwnice? 2 Tak naszych, jak i cudzych. 1 Zostańmy lepiej tutaj. 2 Tutaj jest ciemno. Tutaj nas znajdą. Tutaj nas być nie może. 1 To idziemy tam? Trzeba się wspinać. 2 Jest nas w końcu dwóch. Już od tak dawna. 1 A może tam Raj zakryty jest? Nie powinniśmy odsłaniać tajemnic. 2 Nie powinniśmy. Ale znajdą nas tutaj. 1 A gdyby tak pióra woskiem zlać i do ramion przyczepić? Spójrz, jaki czarny ten zamek. 2 To niebo jest zbyt błękitne, zamek biały być musi. To dobry zamek. 1 Ale ja błądziłem, pieśniarzem byłem, ba, żebrałem pieśniami o Niej. 2 I cóż ci zostało? 1 Z Niej? 2 Z pieśni. 1 Nic. 2 To nie pamiętasz? 1 Za stary wtedy byłem. Minęło ich już kilka tysięcy. 2 Ja nie śpiewałem. Ale długo szedłem. 1 Pod górę? Jak ta tutaj? 2 Takie góry nie istnieją. 1 To bardzo dobrze. Trudno domyśleć się, po co są góry. 2 Żeby krzyczeć. 1 Wspinać się jest ciężko. 2 Krzyczeć jest prościej. 1 I schodzić się nie chce. 2 Wystarczy milczeć. 1 Ale schodzą. Żeby krzyczeć? 2 Właśnie. Są wyżsi wtedy. 1 To chodźmy jednak. Być może tam będzie królowa złotowłosa i kuglarze i wina może dworki wabne i drzewa zielone, szczególnie jedno. 2 Las jeszcze przejść należy. 1 Teraz śpi gad. 2 Nadepnięty się zbudzi. 1 Uważnie stopy kłaść będziemy. 2 Ostrożnie nawet. 1 A jak driady tańczyć będą? Nie przejdziemy. 2 Za drzewa się schowamy. 1 Tam Sylen spać będzie. Pijany. 2 Cichcem przemkniemy. 1 A potem pod górę. Zmierzch zapadnie. To czarcia pora. Sabat się zbliża. A jak w tym zamku Kozła władanie? 2 I to być może. Zad swój wystawi o ludzkiej twarzy lepiej zostańmy. 1 Tutaj nas znajdą. Lepiej chodźmy. 2 Tak. Wypadałoby w końcu iść. Czas mija. 1 Las śpiewa. Strasznie. 2 Wiatr szumi to i liście mówią. 1 O zagładzie? 2 O tęsknocie, o latach trwania o złej burzy i dobrym deszczu. 1 Tam cienie kochanek i gałęzie wisielców mogą być. 2 Byłem kiedyś w lesie. 1 I co? 2 Byłem akurat w połowie drogi, wszedłem, bo i Ona weszła, lecz pobłądziłem. Tam wszystko takie same. Czasem wilk przebiegł, czasem coś spojrzało. Wołałem do niej, Echo tylko odpowiedziało że jest polana. A na polanie, widziałem, Strach i Śmierć spali, w objęciach. On w płaszczu ukryty, Ona kośćmi goła, a obok nich sarenka płacze i kona. Dziw, że ich nie zbudził krzyk mój przerażenia. Ale wszakże Oni do krzyku nawykli. 1 Taki już pasterski los. 2 Skąd ci to przyszło do głowy? 1 Bo leżeli wśród zieleni, w uściskach i w snach. To musiało być głębokie. 2 Ty musisz być poeta. Jak ty w las wejdziesz? Jeszcze do piekła wejdziesz. 1 Zacznę od kroku. 2 To zbyt banalne. 1 Wskoczymy. 2 To zbyt brutalne. 1 Wpłyniemy. 2 Zbyt poetyczne. 1 To nie wiem. 2 A czas mija. Musimy to zrobić. 1 Czy aby na pewno? 2 Po coś tu jesteśmy. 1 Może po to, by zostać. Las jest okropny. 2 Okrutny. 1 Dziki. 2 Wieczny. 1 A góra jest wysoko. 2 Wysoko. 1 A zamek niepewny. Czarny. 2 To przez słońce. 1 Patrz, jak ciemnieje horyzont. Będzie padać. Ruszajmy. 2 A jak nam odpuszczą? 1 Oni? Nigdy! ECHO Nigdy! 1 Słyszysz? Mam rację. 2 Wybaczą! ECHO Wybaczą! 2 Słyszysz? Ja też. 1 Głupia. 2 Bo samotna, tam, w głębinach drzew. 1 I wilków. I wilkołaków. 2 Ale ludzi tam nie ma. 1 To bezpiecznie. 2 A tutaj nas złapią. Okrutni... 1 Dzicy. 2 Wieczni. 1 Ruszajmy zatem. 2 Zbliża się ta godzina. To dobra godzina. 1 To północ. Północ dnia. 2 To nie pasuję. Dzień jest jasny, a noc ciemna. I na odwrót. 1 Rzeczywiście. Zjedzmy śniadanie. Mam skórkę chleba. 2 Ja tylko sól, ale muszę zapłakać. Zaśpiewaj smutną pieśń. 1 Nie pamiętam. 2 Mówiłeś o milionach. 1 Ale ja jeden. Przerosło mnie. 2 to czym popijemy? 1 Uderz palcem w tę skałę. 2 O, woda tryska! ECHO Tryska! 2 Cud! ECHO Cud! 1 Ciszej, bo się święci zlecą i suchość pozostanie. Nic więcej. 2 Nie wierzę. 1 To nie pij. Nie takie rzeczy się działy... Kiedyś. Lubisz wino? 2 I śpiew. Zaśpiewaj coś. 1 Nie pamiętam. 2 To wróć do siebie. Musiało coś zostać. 1 To boli. Jak pocałunek. 2 Pięknej kobiety? 1 Lub łotra. Zresztą... Nieważne. 2 W sumie, jak boli po co otwierać furtki tęsknot? 1 Pewnie po to, by przejść je i dalej iść. Byłem samotny, opuszczony. Przez chwilę. 2 Ja chyba zawsze. Aż do teraz. No, może trochę wcześniej. 1 Suchy ten chleb. 2 Suchy. 1 Stary. 2 Stary. 1 Ale woda jest wieczna. 2 Choć nierealna. 1 Masz mokre wargi. 2 To od pocałunku. 1 Łotra? 2 Pięknej kobiety. 1 Dawno? 2 Chyba wczoraj. 1 Wczoraj dnia nie było. 2 Dużo win spłynęło. I krwi. 1 Ale tak pięknie było, czułem sens. Zmianę. Byłeś za czy przeciwko? 2 Dużo piłem. 1 Ja uczyłem... Ludzi. 2 Ja byłem z nimi, hasła były z nami. Wyzwanie, szansa cząstka chaosu. 1 Ale słońce nie wzeszło. 2 Pewnie było po drugiej stronie. A gwiazdy świeciły? 1 Coś mnie różni jednak. Ja uciekłem. Bałem się. 2 Słowa? 1 Czynu. Potwierdzenia. 2 Ciężko jest znosić ból, Łatwiej jest go tworzyć, a jeszcze prościej... Patrzeć. 1 W tym zamku jest kara. Czarny on, dumnie stoi, tak daleko jeszcze. Chodźmy wreszcie. 2 Zanim nadejdą. 1 Oni. 2 Oni. 1 Zgubimy się. 2 A czy to tak naprawdę ważne? 1 Nie sądzę. Póki żyję to jestem. 2 I milion innych rzeczy. 1 A zamek to cel. 2 Na dzisiaj. Jutro ocean, albo księżyc. 1 Tak wiele tych miejsc. 2 A jakby było tylko nic? 1 Zamknij oczy. Co widzisz? 2 Krzyż. Znika. 1 To jest czy go nie ma? 2 Ot, czar chwili pryska. 1 Ale las nie znika on ciągle jest. Ciągle jest coś. 2 Jasność zanika. W ciemnościach straszy. 1 Tylko inaczej wygląda. Nawet bajki. 2 Tam coś leży. Padlina. 1 Raczej trup. MADEJ nie gardźcie ciałem. Idźcie dalej. 2 A ktoś ty tutaj? MADEJ Już nie ten, co kiedyś. Płacę za grzechy własne. 1 Leząc? 2 Ciii..., uważaj, znam go. To zbrodniarz. 1 Bił ludzi? 2 Ba. MADEJ Łatwo się żyło. Teraz ciężko... Ale łatwiej 1 To posuń się odrobinę. 2 Co? 1 Zamek jest tak daleko. A tutaj, jak już jestem, Tutaj mogę skonać. 2 A Królowa? 1 Złuda. 2 Nadzieja. 1 Złuda. MADEJ A wy to kto? 2 Zły i dobry. Ale który jest który, nie wiemy. MADEJ Ja wiem coś o sobie. Ja zabijałem. 1 Las jest dziki. 2 Ale i święty. Teraz. 1 Skąd go znasz? 2 Szedłem do światła, do którego dojść nie mogłem. MADEJ Rozgrzeszcie mnie zatem, me dłonie od malin czerwone, sumienie od myśli czarne. 2 W imię kogo? MADEJ Boję się piekła. 1 Jak życia tutaj? 2 Idziemy do Zamku. MADEJ Tam musi być piekło. 1 Zostanę tutaj, z tobą... Pozwolisz...? MADEJ Madeju. 1 Madeju? 2 Nie zostaniesz tutaj. Nam należy tam dojść. Tak fatalnie wyszło. 1 Już nie chcę. 2 Noc Walpurgi się zbliża. To gorsze niż to, co za nami. 1 Ale on przecież... 2 Zabiłeś kogoś? 1 Nie. 2 To masz jeszcze szansę. Masz szansę na noc spokojną, na uśmiech Królowej, na łyk wina. Masz jeszcze szansę. MADEJ Prawda. 1 Ale sił już brakuję. Czuję się słabo, krew chyba cieknie. 2 Ale ty możesz iść dalej. On chyba musi zostać. MADEJ Los nieraz świadczy o drodze niektórzy na niej giną inni ją przebywają idźcie dalej, idźcie, tam jest polana. Spoczniecie. 1 Idziemy? 2 Daj mu kęs chleba. 1 I cóż to zmieni? 2 Moment sytości. I lata wspomnień, wiara, że jednak... MADEJ Że jednak żyję. Ja mam dwie rolę społeczną skruchę i własny czyściec. 1 Brzmi to jak ofiara. Autentyczny jest tylko czyn. I cisza wokół niego. 2 A las krzyczy. MADEJ Kryje w sobie wiele bólu, śmierci, żałości tajemnic ludzkich i ludzkiego strachu. Las. Ale czasem i śmiech słychać starych kochanków, młodych, różnie to bywa. Nieraz bóg jakiś zapomniany listek drżąc zerwie. Ja katem byłem przeszłości nie zmienię. 2 My tym bardziej. Ale posłuchać możemy, człowieku. Nie czuję wybaczenia. MADEJ A kto może? 2 Jak uderzałeś, co czynili? MADEJ Głowę zasłaniali, uciec się starali, krwawiąc... Nie mogli... 1 Tak jak ty teraz. 2 Brakuje czasem litości. 1 Ba. Zrozumienia. MADEJ Są przecież gorsi. 2 Nie. Gorszych nie ma. MADEJ Nie takich jak ja nosiła ziemia. 2 Bo On miał to w planie. 1 Tak jak owocu zerwanie. 2 A o czym ty myślałeś czym się zasłaniałeś kto wmówił ci, że wybacza temu, co przeprasza? 1 Syn jego zszedł wybaczać. 2 I odrzucili Go swoi od siebie. 1 Z własnego podwórka w świat poszedł. Nic nie trwa wiecznie. MADEJ ale tak jest lepiej. 2 Kiedy cię odrzucili, wyrzucili? MADEJ Wtedy. W tej chwili. 1 A nie trwało to lata? MADEJ Przed tym spałem dłużej, inne spodnie miałem, może mniej się bałem. Teraz tam przed nami śmierć. Wolność. 1 Oto polana. Akurat ciemnieje, żółte szare przysłania. 2 Sprawdź, czy nie leży gdzieś jakiś nowy święty. 1 Masz broń? 2 Nie. A ty? 1 Też nie. Głupiśmy w las iść bez patyka nawet. 2 I co teraz? Wilki nas zjedzą. 1 Ogień rozpalmy. PROMETEUSZ Proszę. Oto ogień dla was. 2 A skąd ty tak wrzucony? Anioł? 1 Wysłannik? Mów, co nowego. Ja już nie wrócę. Tam boli. PROMETEUSZ Ja niosę światłość. Ogień boski wam daję. 1 Ciemnieje. Zostań z nami. PROMETEUSZ Nie potrafię. Wiele was przede mną gniew jego zaś za mną. 2 Też idziesz drogą. PROMETEUSZ Każdy ma drogę swą, inną, a kiedy iść przestaję, albo umiera, albo spoczywa. 1 Lub cierpi. 2 Lub kocha. 1 Lub śpi. PROMETEUSZ Ja nie śpię. Moc mam potężną. Ogień boski daję. 1 Ja ogień zgasić potrafię 2 Ja ponownie go rozpalić. PROMETEUSZ Wy bogi? 1 Nie. Ludzie. PROMETEUSZ A więc nie chcecie iskry z rąk moich? 2 Prosimy. Akurat teraz nie jesteśmy w stanie ognia rozpalić. PROMETEUSZ Faktycznie, tutaj ognia jest sporo lecz duch jest chłodny i traci nadzieję. 1 A dalej? PROMETEUSZ Są mury, druty kolczaste, mury i dzwonią serca, dzwonią. Głośno. Teraz palą tych od Boga. Dziwacy zawsze źle kończą. 2 Jak my, na przykład. PROMETEUSZ Zews jest mściwy. I tak jestem skazany. 1 To zostań z nami w tym lesie. Tak będzie lepiej. 2 Do ludzi nie chodź, bo to zabija. PROMETEUSZ Zaprawdę? 1 I odszedł. Nawet nas nie zbawil. 2 A kres się zbliża. 1 Ale zamek przed nami. Niby jesteśmy, ale jakby... 2 To miraż. 1 To chodźmy dalej. 2 Zaśpiewaj coś. To ogień duszy. 1 A kłamstwo dla ciała. Ta... poezja cała. 2 O Prometeuszu, o Madeju. Nas to nie dotyczy. 1 Zbyt pełny ten las. Miał pusty być, coś źle nam się śniło. 2 Jak księżyc i kogut na nim. TWARDOWSKI A wy co tutaj robicie? Z Rzymu przybywacie? 2 Umarło już Wieczne Miasto. 1 Choć wszystkie drogi doń... TWARDOWSKI Ciiii.... A wy co tutaj robicie? 2 Do podróży gotowi, która przed nami. TWARDOWSKI To złe miejsce. Tutaj diabeł mieszka. 2 Tylko Madej. Boli go przeszłość. TWARDOWSKI I ja też głupi. Diabeł mnie znajdzie. Daleko stąd do Rzymu? 1 Umarło już Wieczne Miasto. TWARDOWSKI A jak wy wilcze syny? Bracia? Co wy tutaj robicie? 1 To samo. 2 Lub coś innego. TWARDOWSKI No właśnie. Duszę sprzedałem za coś, co chciałem, gdy to przeżyłem, z niczym zostałem. A teraz w Rzymie On na mnie czeka. 2 Marności świata. Jak różne są dążenia, a zawsze do niczego. 1 To my podobnie. TWARDOWSKI Skusił kusiciel? 1 Tym razem świat sam się zmienił. 2 Ale idziemy. Na Zamek idziemy. TWARDOWSKI A kto prowadzi? 2 Może i Szatan? TWARDOWSKI Tfu. Nie strasz. Cóż tak ruszasz rękoma? Dom stawiasz? 2 A jeśli to piec? Na przyjście Mesjasza? 1 Kopie fundament. Bo fanatyzm i zabić potrafi. Dlatego idziemy. Zamek! ECHO Zamek! TWARDOWSKI Ciii, na psa urok. Czarta wywołasz! ECHO Wywołasz! 1 Uciekł. 2 Tak wyszło, bo tłoczno. Bo my jesteśmy 1 na polanie. Na polanie. 2 No właśnie. Cóż, noc nadeszła 1 pod gołym niebem 2 księżyc nad nami 1 właśnie 2 zaśnie. 1 Kto? 2 A kto śpi po nocy? Tylko szaleniec. 1 Noc leku pełna, a sen to marzenie. 2 Marzenie? To bzdury. Bo i o czym marzyć? 1 A czego pragniesz? Gdy głowę kładziesz, cóż masz przed oczyma? 2 Tego nie wyznam. To moje. 1 Opowiedz o Zamku. 2 Droga tam daleka, a w nim... Nie. Nie powiem... To są... 1 Właśnie pragnienia. ale ten czar pryśnie. Wiesz o tym? 2 Dlatego właśnie... Idziemy. 1 Spójrz, to znowu Madej. MADEJ Do piekła, do piekła idę. 1 A co się stało? MADEJ Był taki jeden, nie wytrzymałem. Kara na dzieci moje. Potem był drugi, to już umiałem. Kara na wnuki moje. 2 A masz ty dzieci? MADEJ Nie. Wole życie. Bo jest takie miejsce, gdzie są prześliczni młodzi chłopcy, gdzie oni, tego, kąpią się cali. 1 To cię poniosło. 2 A nie wstyd ci tego? MADEJ Przecież się bałem. Wy też się boicie. 1 A przebaczenia chciałeś. MADEJ To mnie dopada. A krew przelana, zdrada? Nie wiem, zwariuję, taki młody, wessany. Żyć chciałem. Paskudny los mnie tu przysłał. 1 Mnie historia. 2 Mnie wojna. MADEJ Mnie serce boli, bo to się równa, ale cóż zrobić, jak żyć bez grzechu, gdy karmi on ciało? 2 To zbyt poważne na teraz, za póżne. 1 Jeszcze wczoraj mógł nas zabić. Dobrze uciekać, dobrze nie wiedzieć. MADEJ My wszyscy tacy sami, tam, kto wie, w kogo się trafia. 2 A spójrz na niego. Był prowadzony 1 cicho, nie trzeba. MADEJ Takie to czasy. Zbója się boją, biedaka męczą. 1 To normalne. Tak zawsze było. MADEJ Zimno się robi, ciało o ciało oparte to ciepło. 1 To miłość. GŁOS H. Gdzież ten, co był tu? MADEJ Nie wiem, herr panie. To oni. To oni wiedzą. 1 Madej drży. MADEJ Ja nie chce umierać tam, ja zawsze, ja zawsze... 1 Zamknij oczy i śnij. Zaraz pójdziemy dalej. 2 I znikł. Uf, serce mi zziębło, straszliwi są oni. MADEJ Panowie wielcy, straszliwi, z dymu, popiołu i piekieł. 1 Może to Demony. 2 Nie spodziewałem się takich... W lesie. MADEJ Las to paraliż, gdy są w nim ludzie. 1 Prościej być katem, niż ofiarą. MADEJ Weźcie mnie na Zamek. To ból ukaja. 2 Ty jesteś morderca. 1 Ty jesteś zdrajca. My ciebie nie chcemy 2 choć jesteś obok nas 1 bo myśmy, bo myśmy się ciebie bali. Wtedy. MADEJ To sam pójdę. Teraz. 2 On nam przeznaczony. Bez wybaczenia nie dojdziesz. 1 To czarny Zamek. MADEJ Ojciec rzekł mi: „masz tu grosz, a jutro miej sto ich” i kij dał na psa, przekleństwo na człowieka. Powiedział: „nie wierz nikomu, a tylko bierz co mają”. Poszedłem w las zielony, bierz, wierz, bez różnicy, kijem psa odgoniłem, przekleństwem człowieka, co zadusiłem, to jadłem, a potem wyszli z kijami, i przekleństwami, a szybszy byłem, bo żyję. 2 Nie mów o tylu rzeczach nie każdy jest szczęśliwy. 1 Ale każdy chce, ofiary więcej. 2 Ale łatwiej je omijać. Zapominać. MADEJ Dlatego ja zostanę symbolem. Nie wy. 1 Rzeczywiście. Poetą byłem. 2 A ja... Zresztą, nieważne. MADEJ Jeżeli człowiek jest tym, co ma to nie ma człowieka. 1 Wiary ci brakuję. 2 Albo chce żyć. Albo albo. 1 A ty nie chcesz? 2 My już nie żyjemy. 1 Zamek nas ocali. MADEJ Weźcie mnie ze sobą. 2 To zamknij oczy. 1 Przebacz mą dumę, Panie sądziłem, że będę lepszy, i przebacz mą pychę, Panie choroby mnie omijały, przebacz me chęci, Panie te rzeczy, co mnie zmieniały, nie chciałem ich małymi, i to, czym mnie karmili, że ból, że chciałem odejść, nie oddać im życia chwili... 2 co robisz? Jest noc. 1 A jeżeli to nie ma sensu? Ja boję się umierać, a przecież to już niedługo. 2 Pierwotny instynkt życia. To zbliża nas do zwierząt. Jak sztuka do Boga. Właśnie jej potrzebuję. Przypomnij coś sobie. 1 Nie potrafię. Nie po tym. 2 Tam zaśpiewasz. 1 Do trumien. 2 Przerażasz mnie. 1 Bo kiepska to sztuka. O strachu. 2 Madej też się boi. Piekła. 1 A Prometeusz? Że ludzie giną, w ogniu? 2 To też. Reszta stanie się mitem. Wtedy dostaniemy imiona. 1 Albo znowu numery, to nigdy nie mija. Ogień. Przed nami. 2 Idą po nas. 1 Do lasu? 2 Natura nie wygra... z... nimi. 1 Mógłbym jednak... Byłbym nadzieją, a tak? 2 Wcześniej czy później, ciągle jest teraz. 1 Zamek nas ocali. Czuję dym. Tak blisko. 2 Jakby ciągle był z nami. 1 Boli mnie coś w środku, o, tutaj. 2 Pomyśleć tylko, że bał się. Diabła. 1 A jak ten Zamek to Rzym? 2 Może i tak być. 1 Dojdziemy? 2 Gdzieś na pewno. 1 Znowu ktoś. Nowy ktoś, aż będą miliony. DZIEWCZYNKA Mamusia upadła, gdzie mamusia jest? 1 Biedactwo, jest sama, w lesie, w lesie tak strasznym. DZIEWCZYNKA I Jasia o ścianę, pękło serduszko... I płakał miś, upadł... I dalej płacze, nie płacz, już idę. 2 Musiała tam być, tam przeklęte miejsce, tam spalili Jezusa. 1 Ona się tam zgubi. Ratujmy ją. 2 Nie zdążymy, a Zamek woła. My mamy Zamek. My mamy coś. 1 To przecież dziecko. To przecież jest dziecko. 2 I przez to mniej winne niż my? Wątpię. Ona znajdzie chatkę z piernika, potem królewną zostanie. Każdemu jego. 1 Marzenia. Ciepło, jedzenie, wiersze, miłość. Cóż jeszcze? 2 Pan patrzy w dół, widzi i piekło. I widzi nas, jak od światła ślepi 1 dzieci starości. Lub młodzi starcy. 2 A jak się teraz czujesz? 1 Źle. Niedobrze. Czuję. Ile jeszcze? 2 Tylko pod górę i Zamek będzie. Tam koniec. Albo początek. 1 Madej się budzi. Co z nim? 2 Nie wiem. Ale on nie dojdzie tam gdzie my. MADEJ Śnił się krzyk, ludzki, straszliwy, ludzi na wózki, żywych, do ognia i dzieci z nimi, miś pluszowy płakał, a Szatan śmiał się. Kim ja byłem? Dlaczego? 1 Bo jeśli się bałeś, to byłeś ty. Nie zapominaj o tym, gdy staniesz w ich szeregu, w ich sprawiedliwości, ich blasku złota, ich przyjemności. A gdy was surowo sądzić będą, nie zapominaj o tym. 2 Bóg nie pozwolił, ale kto słucha, gdy szatan moc na ziemi ma? Madeju, nie pójdziesz z nami, z palców twych cieknie krew. MADEJ Gdy wróciłem, ojciec sto groszy zabrał, za kij złapał. Ból pamiętam. Łatwiej tak było w te ciała bezbronne uderzać. Takie jak moje, ale ja strach miałem na imię. Sam jeden, sam jeden. 2 I sam zostać musisz, bo dziecko płakało. MADEJ Anioł, aniołeczek mój... Bóg ułaskawi cierpiących, Jezus łotra zabrał z sobą. 1 Bo inne miał imię, gdzież ty, Madeju, zbłądziłeś? Ale ma racje, sam zostać musisz, lub samemu iść. Tak mało czasu nam zostało, oni i tak ten las spalą, znowu ty mnie..., albo jego, ją... Madeju, nie chce ponownie umierać. Śmierć i strach spali w objęciach. Wiedziałeś? MADEJ Jestem zbrodniarzem. 2 My też już tacy, słabi. Coraz bardziej słabi. A tyle zostało przed nami, tyle powietrza i słów, ja nie mogę ci tego wybaczyć, ale człowiekiem tylko jestem i nie mam prawa. 1 Może jak człowiek płakał to kara spadła na ciebie, ale jak dusza płakała, nad tobą, to twoje jest zbawienie. 2 A one mogą. Bo ból im już oszczędzony. Może w Raju czekają? MADEJ I nie nienawidzą? 1 Gdy Syna nam dał, czy Mu się zrobiło nas... 2 przykro? 1 Smutno? Za nas samych? MADEJ Mimo wszystko... nie wolno zabijać. 1 A jeszcze tak niedawno ogień, krzyk i śmierć, i czy nasza zgoda nie czyni nas winnymi? 2 My tchórze, cierpieć się boimy, stalowe dłonie paraliżują, są tak zimne i pewne, a matki na nie chuchały, plącząc nicie nad kołyską. 1 Inne czasy nastaną, wieszcze o krwi zapomną, i ludzie się pokochają, miłością niezłomną. 2 A jednak głupi jesteśmy, że w takie bzdury wierzymy, Zamek nas czeka. GŁOS H Weźcie jeszcze tego, wątroba mu wypływa. 1 Sęp musiał ją wyżreć. Martwy? GŁOS H Co, jeszcze żyją? 2 To głos Boga? 1 Niech nas zostawi, niech... milczy. GŁOS H A ten tu wydał ich organizacje, za skórkę chleba. Nie, za życie. 1 Bałem się. GŁOS H Ha, a obok leży ten, którego wydał, zakrawa to na żart, na paradoks. 2 Zamknijcie oczy. MADEJ Rzęzi jeszcze. GŁOS H I kapo z nimi, i to ta bestia, co aż nas przerażała. MADEJ Mnie nigdy być nie mogło. To nie ja. GŁOS H Szybciej to pchać, bo jęczą, jęczą jakby płakali. Żałosne. 1 Masz rację, piękny ten las i Zamek piękny, i ona też była piękna, kule w głowę dostała. 2 Piękny jest Zamek, tam czeka na nas i ona i wszyscy, nikt nic nie mówił, ja nie chce słyszeć teraz takich rzeczy. 1 A jeśli to racja? Że żyć my niegodni? 2 Kłamstwo. Siła jest tylko siłą, a żyć każdy ma prawo bez strachu. 1 Tam się bać przestaniemy, tam puchar pełny i kobieta, ognisko, nie, ognia blask, i wtedy przypomnę swą poezję, gdy jeszcze wierzyłem w siebie, nie bałem się człowieka. 2 A ja posłucham? MADEJ To mnie też się należy, bracie mój. PROMETEUSZ Ogień... Pali... MADEJ Żyje jeszcze. 2 Z nim nie dojdziemy, on umiera, a koniec tak bliski, porzućmy to, idziemy. 1 Nie czas naprawdę, jeszcze nie, tam w Zamku płonie światło, tam szczęście czeka, tam pewność nadziei, ta chwila, gdy tańczysz, ta... metafizyka. 2 A oni są ciągle z nami, trudno, bierzemy ich, do końca. PROMETEUSZ Za co... To boli... 2 Dokonało się, skuci jednym losem, a tak wszyscy inni, to wczoraj tak inne od teraz, a jutro? 1 A jutro wstanie słońce, przeciągnie się śpiący człowiek, inny zabije innego, ten zdradzi, ten znów ukradnie. I co z tego? 2 Na Zamku nas opatrzą. MADEJ A góra wysoka, a on taki ciężki, a lepka jego wątroba. On krzyżem moim, niech będzie. Poniosę go, wysoko. wszak to marzyciel, a oni z nieba pochodzą. 2 Jak i poeci. 1 Jak każda miłość. I wybaczenie. 2 Zło jak i dobro w nas jest.
  9. Najpierw przyjemnosc - a potem skutki... Czyli: "żyjesz teraz, płacisz później" :)
  10. no właśnie, że nie mamy, ponieważ bronimy ja przed głupotą, sekciarstwem, chamstwem, nietolerancją, itd. człowieku, naucz sie historii, ale nie tej Noego i wtedy to "rozkradanie" inaczej pojmiesz. szczególnie, że jak na razie Polski w dupie nie mam, dlatego pisz sobie dalej te bajeczki, a pomysl o tych, hm, polakach, co wręcz żebrzą by pojechac do pracy za granicę. Ale to wina Prusaków (podpowiem ci, bo nie skumasz) - byłych zaborców. A Prusy nie istnieją, jaja nie ? A Polska istnieje. No, masz łamigłówkę teraz.
  11. "słyszy ucho twe mój przyjacielu: Auld Lang Syne. Śpij w pokoju." - po co tem makaronizm - to przez nich polskie dzieci umierają, a ty piszesz ich językiem. Wstyd !!! Wspirasz tyranów i morderców, którzy ojców naszych na Sybir wywozili... i co na to naśladowcy powiedzą ? (kurde, nie mogłem sie powtrzymac)
  12. Jeżeli nie posypie się 50 wierszy na temat: "pożegnanie zimy", ten wiersz będzie bardzo porządanym zakończeniem owej pory roku. Obrazowo, wbrew pozorom kolorowo (za to szcególny plus:"Za biel, srebro i złoto, strojne suknie choinek", czyli pominięcie typowej tonacji bieli). Nieźle. Pozdrawiam.
  13. a to to co: 'może przestanę wreszcie kraść.' może, ale to dlatego, że sie już niewygodne to zrobiło - dlatego jest ten wers: szybciej wybiegałem ze sklepu po prostu przynajmniej o takie odczytanie mnie chodzi, ale szanowni odbiorcy mogą odczytawac jak chcą ( i tutaj ukłon)
  14. tak Michale, białość bo biały, tu z patriotyzmem nie ma nic wspólnego. przecież wiem, ale sie droczę :)
  15. puenta na tak. białośc bo biały ? to brzmi dumnie w dobie nawrotu do pseudopatriotyzmu serwowanego ostatnio z uporem maniaków, tfu... Pozdrawiam.
  16. zostałem uwiedzony, i po chłopie :) niech psioczą na komenta, ale to jest naprawdę bardzo ładny obrazek. TAK Pozdrawiam.
  17. nie, stanowczo dosyc tych maryjnych tonów. nie mozna powygłupiac się gdzie indziej ?
  18. Miłko - gdzież tu jest cos o nawróceniu ? ta ideologia maryjna panująca snuje się i snuję :) i dzięki
  19. dobrze, ale o czym to ma byc i w związku z czym ?
  20. a to je dobre :) bardzo indywidualny język, ale te powtórzenia - unikac jak ognia ( zbyt wiele, zbyt wiele) pozdrawiam.
  21. niefajne. co z tego tekstu wynika ? Nic. Pozdrawiam.
  22. blędy techniczne: dwa razy "życie" w tekście, jeden ortograf, jedna literówka, rytm czasem siada (z 3 - 4 wers) a wrażenia z lektury-osobiście nie wierze takim wierszom, ponieważ to rzeczywiście jest utopia. Może mit Edenu jest miły, ale niestety-nie ma szans na ten powrót-przynajmniej nie teraz. Ale jeżeli pan te teksty będzie tworzył naprawdę poetycznym językiem-jak właśnie pan Jacek S.-będe dopingował. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...