Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

M._Krzywak

Użytkownicy
  • Postów

    11 587
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez M._Krzywak

  1. Ciekawe, niebanalne, zręczne - cóż więcej ? (chociaż akurat to "ciekawe" jest zbyt ogólne, ale w razie czego - jest już późno) Porządna robota. Pozdrawiam.
  2. Zabieram Was obije do ulubionych... kazamatów :)
  3. Sceptic - szczerze, bo jakże inaczej - jako opowiadanie, jak najbardziej, ale skąd ta proza poetycka ??? (chociaż Andrzejewskiemu liczono powtorzenia w "Bramach Raju" i podobno coś tam wyszło, że końcówki sie powtarzają - szczególnie, że ta hm, powieśc ma dwa zdania.) Pozdrawiam.
  4. Bo powinno byc powyżej "przez poetów", a nie "poeta" - ale nie będe edytował. Zatem też znikam, do nastepnego wiersza oczywiście. Pozdrawiam.
  5. Ale co ma jedno z drugim wspólnego ??? Ja o niebie, o tutaj o chlebie... Ja nie oceniam co robi kto i jak to robi, czy się udziela, czy nie, bo to mnie już najmniej obchodzi, bardziej tekst. A że takie mam wrażenia po przeczytaniu, to też moja wola. Ale jak widzę, że niepotrzebnie zapuścilem się w sferę, powiedzmy, poufałości, szczególnie, że chyba pan źle pzreczytał kontekst, albo ja niezrozumiale napisałem, bo akurat moja opinia jest za, bo wiersz wcale nie jest zły. No, ale jak kto tam chce... A Panie poeto to chyba nie o mnie ?
  6. Bez pan, jak można. Zresztą czytałem większośc dzieł pańskich i jestem ogólnie pod wrażeniem, zatem szerokiej drogi. Ale własnie szkoda, że akurat te słowa tak często używane przez poeta zagościły akurat teraz i tutaj, ale co tam... I tak jest/będzie dobrze. Pozdrawiam po raz drugi.
  7. Kyo - niezła puenta, jeżeli odnieśc ją wg swojego gustu, to wyjdzie,że śpiąc ucieka nam wiele przyjemności, khe, khe... Szkoda tylko, że tresc dotyczy relacji bardziej intymnych i te przepraszanie, pocałunki walą jak obuchem po głowie. Pozdrawiam.
  8. Zostawic puente i pod nią starac się napisac coś na kształt wiersza. Pozdrawiam.
  9. Forma - żadnych widocznych konsekwencji, treśc mowi sama za siebie. Nie. Pozdrawiam.
  10. Prawda ? Nie jest to optymistczna wizja, aczkolwiek bardzo fajnie, ze zostało trafione, co najważniejsze. Ten miecz także nie trafil przypadkowo - to przecięcie mieczem można odnieśc własnie do wszelkich problemów, jakie mamy tu i teraz. dlatego lepiej az tak bardzo sie nie pzrejmowac czasem... Dzięki wielkie :) tak, to mądre podejście nie przejmować sie czasem...choć lepiej trzymać miecz w dłoni niz miec go nad głową jak to w zyciu bywa... choć z tym trzymaniem broni przy sobie to myslę, że ryzykowne - kto mieczem wojuje,ten od miecza ginie;) ...a takie tam moje refleksje ostatnio część wiersza kryje w sobie pewne treści, których do konca nie umiem powiązać - tańczące szczury,proch w garści, głupie wiersze o tulipanach pozdrawiam Mag To tak wytłumacze, bo nikt nie widzi - szczury - kto pamięte legende/bajkę o szczurach, które poszły za grajkiem, może sobie przełożyc tak - dwa szczury wodzone za nos, grajek - może jakiś absolut, przełożone to na ludzi - a dwa znaczy para. Czyli zakochani, pzryjaciele sa okłamywani, czy zwodzeni, ale i tak umrą - proch - to do "z prochu powstałeś, w proch się obrócisz" - a peel to może byc poeta :)
  11. Ogień płonął dość długo. Rozniecił go ten, który za moment założy sobie pętle na szyję. Jeszcze zobaczy raz twarz piękną, tuż przed sobą, uśmiechniętą i pojmie z większym bólem, że właśnie wydał przyjaciela. Ale nadchodzi oczekiwany koniec, tam musi być o wiele prościej. tylu jest zabłąkanych, jak on, tam zbliżą się do siebie i nadejdzie spokój. Ogień płonął, suche gałązki skręcały się delikatnie trzaskając, łagodny dym łączył się z aromatem lasu. Ktoś nucił cichutko, późna pora nadawała tony takiej przyjemnej melancholii, lato tego roku niezwykle udane, przytulone do siebie ciała wczuły się w sielskość otoczenia, któryś z nich, samotny, układał w myślach poemat mający korzenie w mitologii północy, zdawało mu się, że walczy wśród nagich, poszarpanych skał, by wygrać, by zmierzyć się wreszcie z natłokiem doskonałości. Zresztą oni wszyscy coś w sobie chowają, coś, co jest charakterystyczne dla każdej odmienności. Przyjechali tu na wakacje, grupka przyjaciół, jedenastu młodych mężczyzn i cztery dziewczęta. Panował letni, rozmarzony wakacyjny nastrój, urok chwil bezczynnych, pojących ciszą i zbliżeniem. Kto pierwszy zauważył, że ktoś im się przygląda ? Nie zlękli się, bowiem często zachodzili nieznajomi, pytając o zdrowie, dosiadając się i opowiadając własne przypowieści, uzupełniające ich doznania, gawędzili, żartowali wspólnie z nieznajomym celebrując zachodzące słońce, lekko zasypiając, by wstać pełni sił i nadziei. A ten tylko stał i patrzył. Było w nim coś innego, w błyszczących oczach lśniły płomienie, a twarz zdawała się być białą plamą w czerni lasu, jakaś szydercza i żałosna, emanującą jednak obce tutaj cierpienie. I owiało ono tych grzejących się wspólnie przyjaciół. Podobno Judasz słuchał słów Racheli, ale ich nie pojął. Marzył mu się cud wolności. w końcu to mu obiecano, powiedział te wielkie słowa wiary i nie kazał chować broni w szatach i bać się. a on nie lubił strachu, w myślach przeklinał te ciasne rygory machabejskich czasów. Jego ojciec, Szymon, nauczył go handlować, ale i on miał przy sobie mieszek pełen trucizny. Ale posłuchał jej słów i szedł, szedł. Aż do środy, w milczeniu, bo nikt nie mówił, byli tak blisko siebie, a jednak czuł pewien niepokój. Zdawało mu się, że drzewa wiszą, poskręcane jak ciała w agonii, wreszcie doszli na polanę. - tutaj płakał – przełykają swój wstyd powiedział wyraźnie. Oni zamienili się w słuch. Któryś zapytał: - kto płakał ? - On – odpowiedział. On, któż ten On i kim On jest. Uzmysłowił sobie, że tak naprawdę nie wie. Przy ognisku zapanowała lekka dezorientacja, on stojąc tak burzył pewną konstrukcje ich przyzwyczajeń. Powinien wyjść z tego cienia, przywitać się, przysiąść, jak to zwyczajowo czynili letni goście. - krwawią mi usta – usłyszeli. Zaszemrali, może zdarzył się jakiś wypadek, burza zrywające dachy kruchego szczęścia, coś nieoczekiwanego. Piotr, młody samotnik, ale dość ceniony poeta zapytał: - w czymś pomóc, przyjacielu ? - coś się stało ? – wspomógł przyjaciela Tomasz, zerkając w stronę Mateusza. On zaś odrzekł zimnym głosem: - Jeszcze się duszę. Podobno wstał od ognia i zawiązał pętle. Dokonał wyboru, bo Zakon złamał jego myśl. został sam. Rachela oddała całą siebie, ale nie jemu, niestety, ale to tak kobiece. Cóż on, podła dusza handlarza, ciągle sprzedawać, nigdy dawać. Dusił go ciasny sklepik, skrzeczące głosy kłótni, krwawe ochłapy wyrywane sobie z rąk, te dni takie same i te duszne noce, tak, Galilea była martwa. A on przyniósł ze sobą obietnicę, taką prostą wskazówkę, porzucić to wszystko i chodź. Porzucił i poszedł, bez większego żalu. Magdalena szepnęła do Marka „może zadzwoń po pomoc”, wpatrzyli się w niego, chwila zawisła, a on: - te drzewa dalej tu rosną. - chodź do nas, ogrzej się, Mateusz już dzwoni po pomoc, o ile jej potrzebujesz. Chyba nie jesteś stąd, bo tutaj znamy wszystkich. Jak masz na imię ? Milczy. Wyczuli w chłód. Ta najprostsza forma kontaktu międzyludzkiego – pytanie zdawała się zawodzić. Pytanie skleja obcość, obce staje się bliższe, jak mąż i żona, powiedzmy, jak Judasz i Rachela. Kim on jest, ten mężczyzna ? Nie wymawia słów, on wręcz je śpiewa, takie proste, a takie celne, zrozumienie rośnie, pęcznieje, nabiera wartości, określa. Dzisiaj sobota, myśli wpatrzony w słońce i odpoczywa. Myśli układają się w warstwy, jak te chmury, przez chwilę zdawało mu się, że na niebie pojawił się biały anioł. Porzuci ten sklep. Tam ludzie licytują się nad padliną, szarpią ją pożółkłymi zębami, wyklinają się. A on obiecał Królestwo. To ja będę tak blisko, bliziutko. Ogień daje ciepło, kojarzy się z domem, z miłością, strawą, ogień zawsze go przyciągał. Ale im dalej szedł, tym bardziej się męczył, zamiast spełnienia odczuwał trud, często bolały go stopy. Pieśni mogą wlewać się jak trucizna. Nie, to złe myśli legną się w głowie, to jakiś nic nie znaczący cień zwątpienia. Obiecał przecież... Palce wiążą sznur. Wyszedł sam i został sam. Oni zostali razem ,a on sam poszedł. Czy ma zawrócić, ma im powiedzieć o Annaszu, Kajfaszu, o tych suchych starcach wydających wyroki zgodnie z prawem. Kto zrozumie samotność i jej palącą nadzieję ? To koszmarne oczekiwanie ? To chaos rządzi światem, a imię jego Matanbuszus. Czy on jest w stanie stawić mu czoła, sklepikarz, syn Szymona ? Nawet skała potrafi runąć, gdy uderzą w nią potęgi. Niebo zachmurza się, słyszy własne myśli. Anioł pojawia się tylko raz, opuszcza głowę swą niebiańską i odchodzi. Te towary i pulchne ramiona wybranki. Niewolnik w niewoli. handlarz i cieśla w drodze do Królestwa. Czy o kimś takim mógł wspomnieć Izajasz ? Przecież musieli uciekać z jego własnego domu. Judasz zaczyna się bać. Annasz ma głębokie oczy, słucha. noc jest ciepła. - „pomóc ci” – to Piotr - „nigdy nie wątp” – Jan - „proś, a będzie ci dane” - „podejdź do nas” - „chodź do nas, tu jest cieplej” – Maria ? Rachela ? - podejdź – stanowczy głos wyrwał go z zamętu. - Ja, Judasz Iskariota, syn Szymona, zbłądziłem. Byłem z tym, który ogłosił się Mesjaszem, Wybawicielem, Synem Bożym, Jezusem Chrystusem, ogłosił się Królem Żydowskim, a pięknie głosił, ja mu wierzyłem a żona ma serce mu całe oddała, i tłumy serca mu oddały i tylko teraz w nocy będzie można Go pojmać. - Ja...- coś zamarło w gardle, jakby się dusił, zimne, paraliżujące uczucie. Przed wzrokiem stanął mu ojciec, pochylony nad ladą, włosy, srebrne wstęgi szarzały wraz z czasem, on umierał, umierał, ciągle, gasnął, a jeszcze kłaniał się, pełzał jak wąż przeklęty, mimo to mądry, liczył i miał, a to co miał to zostawił, bo ja odszedłem. Został mi tylko po nim mieszek, zmiętoszony w mych dłoniach. Annasz ma głębokie oczy, widzi i słyszy. Odwrócił się i wszedł w las. Chwila minęła w ciszy, potem druga, wreszcie ktoś machnął ręką, ktoś po cichutku zanucił, był i sobie poszedł, jakiś czubek, chociaż może jednak powinniśmy iść za nim, może rzeczywiście coś mu jest, jeszcze popełni jakieś głupstwo, a niech sobie idzie, jakbyśmy się tak mieli wszystkimi przejmować, to już po nas, przecież są wakacje, byle tylko nas w nocy nie napadł, rzeczywiście, musimy troszeczkę uważać, nigdy nie wiadomo, co takiemu może wpaść do głowy... I rzeczywiście, intuicja nie pozwoliła im na odkrycie, ale to byli przecież artyści, a bogowie są daleko, pokryci mgłą i legendą. Może jeden z nich by wiedział, co tak często śni, ale on zajęty jest nią, pochodzącej z Sumerii, a ona zawsze pożerała pragnących, a on przecież jej pragnął, w te gorące noce i w całej tej mistycznej mistyfikacji. Podziwia jej pychę i dumę, tej, która porzuciła Adama, genialnego malarza. Ona mu powiedziała: „biel to początek, która przechodzi w czerwień, a ta kończy się czernią”. I tak myślał o niej, a ogień płonął, płonął, płonął do świtu. Dopiero po paru tygodniach dowiedzieli się, że tuż obok ich biwaku powiesił się człowiek, jakiś wariat, który uciekł z zakładu. Czy było im żal ? Szarpał się, ale ogień palił.
  12. He he - no nie ? Zresztą te tańczące szczury też nie sa przypadkowo, ale długo by o tym opowiadac :)
  13. Prawda ? Nie jest to optymistczna wizja, aczkolwiek bardzo fajnie, ze zostało trafione, co najważniejsze. Ten miecz także nie trafil przypadkowo - to przecięcie mieczem można odnieśc własnie do wszelkich problemów, jakie mamy tu i teraz. dlatego lepiej az tak bardzo sie nie pzrejmowac czasem... Dzięki wielkie :)
  14. Ewo - nic się nie waż poprawiac !!! Łojejek jest rewelacyjny i co najważniejsze - dziecinny, hehehehe
  15. Wiadomo. Ale zobacz, jak teraz ten tytuł odnosi się do konwencji bajki, ktora w jakiś sposób może korespondowac z tekstem. To rycerzu dziadzie zdziadziałym może byc na przykład :) Pozdrawiam.
  16. Tak nieraz sobie marze bo za to nie musze płacic bolączkami swego sumienia którego zaczynam się bac. To jest trafione w 10 - tkę. Prosto, ale jak pomyslec głębiej, to rzeczywiście, jest się czego bac. Pierwsza strofa już oscyluje na granicach mniej jasnych, a szkoda, bo wtedy ocena byłaby prosta. A tak wychodzi pół na pół, chociaż i tak szala bardziej na tak. Pozdrawiam.
  17. krzywakowy, ale on gęga jeszcze... To nie on zatem.
  18. Jeden z bardziej dopracowanych wierszy a tak przeszedł bez echa - a co ciekawsze, sam dopiero teraz zauważyłem. Ktoś rzucił urok ??? Ale jest to kawał porządnej roboty. Pozdrawiam.
  19. Joasiu - a zauważyłaś kto jest na wycieczce ??? He he he...
  20. miło że zaskoczyło(i że zaskoczyłeś):) a teraz lepiej zmykaj myśleć nad JUŻ:) również pozdrawiam Już mi się nie chce myślec nad "Już" - teraz krytykuje opozycjonistów :)
  21. Jakiś wywar się gotuje, oj, biada, biada... Stasiu - nie dośc, że czyta się płynnie, to jeszcze treściowo wybiega daleko do przodu. Mam klopot z tymi wersami: stokrotką być w butonierce na twojej piersi gdzie bryła fidiaszowych* zdolności bo chodzi o to, że był martwy i ozywiony ? Bo Fidiasz był zdolny, ale był i zakochany i to strasznie, strasznie. I w ten sposób tekst nabiera dwóch znaczeń - bo kim jest podmiot ? No, czarodziejska poezja... Pozdrawiam.
  22. No tak - jeziora mają to do siebie, że ciężko tam sie nie pobujac wśród fal. Ale już tak bardziej obiektywnie - tak czytam i czytam, a tu nic, aż ostatnie słowo sprawiło, że otwarłem zdziwiony buzie - totalne, ale pozytywne zaskoczenie. I o to wszakże chodzi. Pozdrawiam.
  23. Cierpiałem i dalej cierpie... Ech...
  24. A są takowi ? Brrrrrr.... tam brrrr, najlepsiejsze bieszczadzkie trunki - czytaj - nie mam juz wątroby i innych;) No tak - Bieszczady i tanie wina to jest prawdziwa poezja... Ech...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...