Zagubiona miłość po bezdrożach sama błądzi
pełna bólu, co łamie jej serce?, co udręcza?
Kiedy to, od wielkiego smutku zawiedziona
pragnie z siebie słone łzy wyrzucić dla swej ulgi.
Jaki diabeł ją opętał, na manowce zwodzi i czeka,
kto jej poda rękę dla ratunku? Kto rozum przywróci?
Teraz do wszystkich czynów, zdolna z wrażliwości,
gdy pohańbiona w cnocie - szuka swojego anioła.
Taki cios, co zranił jej dumę trafił prosto w uczucia,
jak otwarty szampan z korka wybija strumieniami.
Tak tam u tego źródła, gdzie płynie życiowa woda,
jedynie uleczyć zdoła swoją ranę, która krwawi.
Tam w tym samotnym eremie duszę swoją oczyści
wszelkie grzechy zmyje, na nowo się odrodzi.
04-12-2007