Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Miranda X

Użytkownicy
  • Postów

    129
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Miranda X

  1. tegoroczne upalne wakacje przeleżałam na trawie. nie podniosłam wzroku ponad nos, a nosa ponad czoło. wbijałam palce w ziemię, ciągnęło je do Chin. antypody były zbyt głęboko. godzinami myślałam nad wpływem koloru mrówek na ból po ukłuciu, wolnym tętnie rzek - corocznym i pachnącym zgnilizną, potem piaskiem. to działo się we mnie: ryby rosły jak trzciny, trzciny jak przeczucie, że świat ma jeden kolor, jeden zapach i tysiąc smaków, bo jest tanim cukierkiem. iluzją owoców w mdłych bryłkach cukru. rozgryzłam go i, jak moneta, znów utonęłam w pomarańczowych rzekach.
  2. Bardzo dziękuję, pani Franko, za wizytę :)
  3. p. H.Lecter - dziekuje :) bardzo mi milo. Nie zgubiłam, tylko nie wiem, czy jest wystarczająco dobra, zeby ją tu wstawiać :)
  4. ojej :) dzięki bardzo
  5. zostaje drobne światło, a tykanie w półśnie jest jak marszowe werble. guzik na poszewce, nieco lśniące wypieki i buzia w podkówkę są, jak co noc, bezcenne, bo tyle kosztuje zapach mokrych upałów, suchych liści, pierwsze loty żółtych kukułek, tych z zegarów. w półśnie tak trudno szybko biegać: mrowiska z poduszek kłują w stopy i kładą na dno głowy czerwce z upadkami w pokrzywy i buzię w podkówkę, kiedy spocone czoło konar znaczył guzem. znudzone żarem lipce i zmęczone sierpnie, drapanie w gardle, mocny zapach siana w półśnie, chropowaty od suszy. to jest takie ludzkie: mieć nadzieję, ze kucyk zerwie się, poniesie, bez terkotu biegunów. straci gdzieś podkówkę (w prześcieradłach, poduszkach) i przeskoczy mrówcze kopczyki, potem jego zguba da ci szczęście. zostaje chłodne światło, a tykanie w półśnie oddaje suche wargi za buzię w podkówkę.
  6. dziękuję za konstruktywną krytykę, pani Basiu, i obiektywizm w przyznawaniu punktów. Pozdrawiam serdecznie, życzę miłego dnia i zapraszam ponownie.
  7. kto wie, może wypadnie w mało uczęszczanym miejscu:)
  8. dziś wieczorem zamknę się w latarni i ukradnę jej światło, skieruję wszystko do wewnątrz. przecież teraz, niby w kiepskim horrorze - rozbłyski, zbyt wyraźne. w gałęziach i w kurzu, rozdmuchanej mące. będę jasną kulką. nie jaśniejszą niż iskra ze świętojańskich ognisk. potem spadnę. uwolnię promienie. pójdę dalej i postawię kołnierz, żeby, jak bilet upuszczony pod nogi, zwilgotnieć we mgle.
  9. Pięknie dziekuję, pani Doll :) spieszę poprawić drobiazgi. Nad bieli w dali głowię się nie od dziś, ale nic lepszego nie przychodzi mi do pustej głowy :) Pozdrawiam serdecznie
  10. Bardzo dziękuję, p. HAYQ. I serdecznie pozdrawiam. p. Messalin - krople przechodzą w strugi kiedy ulewa się nasila. co do gniazd - to wiersz, nie książka przyrodnicza. Taka była wizja. co do węchu nornic - uwagę uważam za nieadekwatną do tekstu. Pozdrawiam :)
  11. Dlaczego kropelki nie przechodzą w struge?
  12. p. Messalin - wiersz opisowy to i treść opisowa. p. H. Lecter - dziekuję :) bardzo mi miło
  13. nie ma nic ponad dachem, niżej też niewiele tylko to, co wypływa, ciężko. nie jest zwiewne, było. teraz nasiąkło węglem, suchym drewnem. tam na dole podłogę dokładnie wyściela warstwa wypluwek, drobnych kości, mysich kłaczków. gniazda wiszą na szczytach topolowych masztów żeby wyglądać tego, co się bieli w dali: gołębich skrzydeł, błysków w oczach małych nornic, dalej wzrok biegnie w górę, w ciemność, aż na koniec czucia, zawiłość oka nagle się zamienia w stigmę, pióra w rzęski, a małość narasta jak zachmurzenie, grzmoty, rozmiary kropelek przechodzących w strumienie i ginących w trzaskach wątłych paliczków w twardych dziobach, cichną trele. pozostaje przeciągłe zawodzenie ptactwa.
  14. pani Bernadetto dzięki za wizytę
  15. dziękuję Dzie wuszko:)
  16. a nawet kulka i trujkonty
  17. jak płentę to raczej kulka i trujkąty:)
  18. przekręcenie nazwy jest celowe:)
  19. te bure dzioby zanurzą się w plamie, przerwie w przebłyskach. wtedy ciemne pasy startowe z drewna wyniosą w nieznane mały sterowiec (a może batyskaf?) torem muszego lotu - pstrych wiraży. żadnych przeciwciał. i to jest ucieczka przed powszedniością. światło poorane przez bure dzioby. i odlot.
  20. dzis nie wzlecą latawce. mnie doczepią ogon - kokardowy i lekki, niech na elementy (piąte, siódme, ostatnie) porozcina niebo, gdy ten, co trzyma sznurek będzie wziemięwzięty. chcę uchwycić się sznura, bo cóż wyżej? przełom kilku chwil nienajbliższych, nienajdalszych zdarzeń, które - kiedyś tak płaskie - teraz są wygięte w pałąk (który tak długo miał na sobie zgrabne zwoje tego, co trzyma przy gruncie). wiem teraz - już się nie oderwę.
  21. a ja wypełniłam i wszystko jest w jak najlepszym porządku.
  22. tutaj tego jeszcze nie bylo:)
  23. schylasz się, wpatrujesz i podchodzisz blisko, tak ściśle, w skupieniu, jak do dziecka, żeby wdychać, wchłaniać w siebie istotę, aż wpadnie głęboko w tył czaszki. kiedy się uleży - stworzysz czucie. połącz patyk z każdym nerwem, potem nerwy z progiem, szybko wrośniesz w ziemię, wyrośniesz z niej wkrótce. wodą była wola wiedzy. żaden impuls nie wymknie się więcej. Pomyśl - to zabawne że ten cały zamęt powstał wokół kijka, co stracił znaczenie, kiedy tylko utkwił w miejscu w którym nigdy byś go nie położył. kij przy progu. przecież drzwi wystarczy popchnąć. on rygluje ciebie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...