Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Miranda X

Użytkownicy
  • Postów

    129
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Miranda X

  1. Pani Beo - ależ bardzo potrzebne! proszę się mnie czepiać ile tylko wlezie :) serdecznie pozdrawiam :)
  2. Pani Emu - Dziękuję za komplement dla utworu :) ten zabieg z czasem - zawsze jest zamierzony, taki mały paradoks. Sama długo nad tym myślałam, doszłam do wniosku, że jest chyba okej :) moze się mylę :) Pani Beo - Pięknie dziękuję :) Co do myślników - w moich wierszach to dość częsty zabieg. Nie lubię wprowadzac zbyt wielu kropek, bo takie króciutkie zdania wyglądają jak liryczne szczekanie:) czasami to dobrze wygląda, ale wydaje mi się, że w refleksyjnym tekście niebardzo:) Pani Fisiu - Pewnie za parę, parenaście lat będę do tego podchodzić dojrzalej, nie dotykać palcem, a chcąc nie chcąc wkładać w temat całą rękę :) Nie wiem, czy coś Pani umknęło, nie chcę zapewniać, że tak, bo może to, co w obecnej chwili mnie się wydaje dojrzałe, dla Pani takowe wcale nie jest, toteż jeśli ma Pani ochotę, proszę szukać, jeśli nie to i tak serdecznie dziękuję za poświęconą mi uwagę:) Co do "kunsztownego posplatania" - to i tak dla mnie wielka pochwała, zważając na moje nie-takie-znowu-duże doświadczenie w pisaniu:) Panie Krzysztofie - Bardzo się cieszę i serdecznie pozdrawiam :) Pani Agatko - Bardzo mi miło, dziękuję;)
  3. p. Fisia - nie całkiem niedojrzałe? a od kiedy przemijanie jest dojrzałe?:) p. Lecter - dziękuję za komentarz, ukłony:)
  4. Cienie gruszek To plamy na zielonym płótnie. Gruszki wyglądają inaczej, Niżby chciał patrzący. W. Stevens "Studium dwóch gruszek" jeszcze z łatwością czytam coraz bardziej siwe nagłówki nad wejściami do tych kilku domów, gdzie każdy (i nikt czasem) zawsze chce mnie widzieć, jak tkliwego intruza z koszem pełnym szpilek do zbierania w klaserach jesiennych sezonów, w których wszystkie ulice - coraz bardziej siwe - i tak stale prowadzą donikąd, przez ciche skrzypienie chorych gardeł. miąższ wewnątrz mnie pożółkł, zmiękł, jestem coraz słodsza, więc nie muszę widzieć soli na drogach, octu w słoikach, zaginięć kluczy, kotów. nie dzieci - czasem po kryjomu znajduję je na zdjęciach. coraz bardziej siwe, wyblakłe, oddalone i nieważne. płynnie opuszczają tła (same. znajome nikomu), w pogoni za wszystkimi, których pragną widzieć, dotykać, nawet słuchać. uporczywie gryzie, wplątuje się we włosy przeczucie, że znowu przyciągają mnie miejsca coraz jaśniej siwe gdzie każdy (i nikt czasem) zawsze chce mnie widzieć.
  5. zmienie ten tytuł jak mi przyjdzie do glowy cos lepszego :) cokolwiek
  6. układam głowę na poduszkach kocich łap. teraz tylko wibracja i słodki pyłek na twarzy, nierytmiczne kroki pana, stuk, chlupot, a potem szeroki strumień mleka wprost w miskę. nie wstawajmy jeszcze. dopiero zamknęłam poranny chłód tam, za oknem, a gdybyśmy sami byli na zewnątrz, opukali ściany, zamatowili szyby oddechami wpuściliby nas, więc policz kocięta w szeregu, pomyśl o napiętych wędkach i huśtających rybach. żyłka skręca się szybko, ryby wirują. na święta będą jak znalazł. na poduszkach kocich łap jest bezpiecznie i co dzień się rodzi nieśmiała pewność, że grudniowe mrozy zawsze zbliżają do ciepła, sierpniowy upał do chłodu - mamy proste losy. to jest mechanizm - nie pomogą żadne zaklęcia. pewnie już niedługo skradnie koszule w kratę, gitary, latawce. nie podnośmy się. może senność zatnie twoje osiem żyć i moje ostatnie.
  7. Musze sie powaznie nad tym nawiasem zastanowic:)
  8. Panowie Ruffle i H.Lecter - ten nawias jest tam ponieważ w poprzednim wierszu (gęśnik) bylo już to porównanie (czas jak kot) i stanowiło ramę wiersza. Tu jest pewne odniesienie do tamtego, nawet dość wyraźne, ale asekurancko wolałam podkreślić ze nie jest to uzycie tej samej metafory z powodu braku pomysłu na inne, tylko zamierzony zabieg, otarcie o cykl :) czy patrząc pod tym kątem nawias nadal nie ma racji bytu? Pan Messalin Nagietka - cóż, troszkę mnie zatkało, gdyż wiersz nie ma gdybającego charakteru, raczej wpomnieniowo - refleksyjny. Coś się stało a coś innego stanie się na pewno, jedyne gdybanie ma miejsce w ostatnich wersach dotyczących formy przyszłego. Byłoby mi łatwiej odnieść się dokładnie do Pana komentarza gdyby zechciał Pan go nieco rozwinąć :) Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wizytę :)
  9. zbyt długo było teraz. zgniataliśmy zdjęcia w kule, równie barwne jak rododendrony. pachniały. wtedy. lecz szybko wietrzeje pamięć, smak jabłek, koloryt wszystkich opuszczonych sadów, rosnących wolniej niż my. zbyt długo było. teraz, kiedy nie ma, słabiej bolą oparzenia przerośniętych pokrzyw i nawet blizny pobladły, zupełnie jakbyś wymykał się spod naskórka, zmieniał się w drobne drzazgi. takie tkwią najdłużej. dobrze, że było teraz, szkoda, że jest wtedy. dni już się splątały w nieudolny motek. czas (jak kot?) szarpie szorstką włóczkę, tkwimy sami wewnątrz kłębka, daleko od pazurów i może zdążymy niczego nie czuć.
  10. Miranda X

    aprilium

    coś tam param pam pam tarara pam pam pam - to o to chodzi? to już chyba kojarzę :D
  11. Miranda X

    aprilium

    a nie kojarzę, panie Goliard ;) moze zanuci Pan kawałek? :)
  12. Miranda X

    aprilium

    Przepraszam za późny odzew, dziękuję za opinie. 'Że' przewędrowało piętro niżej :) pozdrawiam serdecznie.
  13. Miranda X

    aprilium

    Zimy nie ma już tak bardzo, że przestałam wierzyć kalendarzom. Pada deszcz, a muchy rozpełzły się jak niemowlęta. To musi być kwiecień! Tylko przez te zanieczyszczenia nic nie urosło, a naftalina jest zbyt świeża żeby mogły wrócić komary. Zimy nie ma już tak bardzo, że przestałam gubić rękawiczki. Przybywa dnia, ale słońce nie nadążyło za moim kwietniem.
  14. Miranda X

    gęśnik

    miałam na myśli jedynie poruszenie strun, nie doświadczenia życiowe :)
  15. Miranda X

    gęśnik

    Dziekuję, Panie Fagocie :) jest mi bardzo miło i cieszę się, że znalazł Pan w wierszu coś dla siebie :)
  16. Miranda X

    gęśnik

    Okej Pani Franko :) obiecuję że następnym razem będzie lżej
  17. Miranda X

    gęśnik

    czas, jak kot, wywołuje ptasią niecierpliwość co wieczór, kiedy zwalnia i jest jakby więcej (rozwiązań? możliwości?) wypraw poza siebie, nieustannych zabiegów, by nie spać. tak cicho wpełza szparą pod drzwiami albo wpycha klinem nad obrazek z gęsiarką i wysuwa palec, rozgniata muchy, śmiało szpera pośród halek pąsowej pastereczki (chodź maleńka, liznę cię tu i ówdzie, przecież wiem, że lubisz). czas, jak kot, wywołuje ptasią niecierpliwość, to, co odbiera przyjemność z łamania skrzydeł ważkom. pewność, że trzeba będzie odbudować gniazdo wtykając między słomki pióra martwych piskląt.
  18. Miranda X

    rzutnik

    Jak miło, Jacku :) od jakiegoś czasu nie znajdujesz wiele dla siebie w moim pisaniu, tym bardziej się cieszę :) pozdrawiam.
  19. Miranda X

    rzutnik

    dziękuję i pozdrawiam:)
  20. Miranda X

    rzutnik

    trrak. to mama. nie trzyma kota, bo rok wcześniej podrapał jej policzek. uśmiecha się, ale czuje mrowienie w stopach, cierpną łydki, kiedy to się o nią ociera (wcale nie jest kotem). trrak. po miesiącu powietrze zaczęło gęstnieć i psy w nim pływały. trrak. trrak. wujek, jak makrela, w galarecie naciska na pedały. wszystko powoli zastygało. mieszkałam w bursztynie. trrak. porwało nas w górę, zbyt szybko i przez to mieliśmy leżeć w sroczym gnieździe przez następne wielkanoce, ale - trrak - ta wielka ulewa strąciła nas w dół. widzisz, jaka straszna? buty, bluzki i marynarki ciężkie w nieskończoność. powietrze je moczyło. na nowo. na nowo.
  21. Miranda X

    wpław

    Pani Doll - Dziękuję, acz nie godnam :P pozdrawiam serdecznie:)
  22. Miranda X

    wpław

    Panie Jacku, proszę zauważyć, że jest tu zachowana zasada rytmiczna 10 - 11 - 12 - 13 - 10. Pana koncepcja burzy zarówno zasadę jak (IMHO) treść, a motyw z cukierkiem jest sednem tego wiersza. Niemniej dziękuję za wizytę. Komnen - dziękuję :) pozdrawiam serdecznie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...