szukam prawdy rozsądku w barwnym oknie sztukmistrza
w tych z bilbordów mamiących spiewami aniołów
sytą sakwą mozołu rozkoszą i bielą czystości
co na olimp się wznieśli i zasiedli rozparci do stołu
teatr dramy na cyrk przemienili prywaty
przebierają w różańcu skradzionych srebrników
sieją chwasty i plewy bo plon przyjdzie tuż po nich
przemieniają na kicze słowa wieszczy i mędrców
a ja płacę daninę pod wolności pręgierzem
gonię końce bezsensu by do jutra na supeł zawiązać
błagam Pana by grosz wdowi raczył
w gardłach głupców przemienić na ości
(przypomnienie)