jeśli muszę w coś wierzyć
wierzę w ludzi
milcz w wiatr utulone
spojrzenia żeglarzy
moje niebo
choruje na błękit
bez drugiego
dna
(dla dziejowego porządku wkleję, jeśli pozwoilisz*)
Widzę, że po przerwie(?) jako i ja wracasz,
zsynchronizowaliśmy wenę;)))
O wierszu: TAK,
klimatycznie, przesłaniowo,
wszystko - jak na moje potrzeby w tej materii;) - skrojone jak należy,
proszę więcej,
pozdrawiam Cię/iza
--------------------------
*pozwoliłeś?
;)
Alter ;),
Dziś wieczorem postaram się wygospodarować chwilkę, żeby zajrzeć w Twoje kąty. Niestety, przez studia czasu wybitnie mało, żeby nie powiedzieć- brak, stąd też moja „chwilowa” absencja.
Co do tekstu, rzadko zdarzają mi się podobne re-edycje, jednak, czegoś mi w poprzedniej wersji brakowało, no i skończyło się tak, jak widać powyżej. Z wielkim bólem zrezygnowałem z nieba chorego na błękit, niemniej- może kiedyś jeszcze z niego skorzystam (raz, dwa, trzy za siebie!;)
Dręczy mnie ten przecinek w nowej wersji. Chciałem nim zaakcentować to „bo”,ale… no właśnie ;) (spuszczenie o schodek niżej też jakoś się nie komponuje, hm…)
Jakieś propozycje?
Pozdrawiam Cię Serdecznie
G.
To niebo to jest raczej zdrowe na błękit, szkoda ,ze wywaliłeś. A czasu będziesz miał mniej po studiach. Pozdrawiam. Stefano.