Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Vica

Użytkownicy
  • Postów

    537
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Vica

  1. wykroiłeś dla niej uroczy kawałek przestrzeni /architektura była jednak dobrym wyborem/ kina, kina i koncerty wstawiłeś jej półkę na książki i winyle adapter wciąż trzymasz pod kluczem przez żaluzje dostrzegłeś uśmiech,choć słyszałeś jak przeklina cię w co drugim zdaniu teraz każesz jej się przeprowadzić zgasić światło bez gwarancji że będzie lepiej niby bliżej, ale ciasno i bez klimatyzacji rytm i puls zamiast r&b a więc sadzasz ją w kręconym fotelu każesz czekać, owijasz celofanem i pozwalasz by spalała się w dźwiękach bo przecież wiesz, że prędzej czy później ulegnie rozgrzanym strunom, które chowasz pod skórą i okruchom nieba w mlecznych oczach. w tylnej kieszeni spodni trzymasz jeszcze zapałki
  2. "Ciekawy wiersz o naszym ,,zwiarowanym życiu" współczesnym." Ciekawy wiersz o naszym szaleństwie. pzdr:)
  3. szkoda że nie możemy dzielić się sobą bonnie i clyde od słów i muzyki z ręką w czarnym płaszczu, w kieszeni przekraczamy mosty wieczorami jutro ma przemówić cudzymi ustami powiedz mi od siebie, że już zawsze w innym oknie co prawda czekając ale z tą samą potrzebą bliskości
  4. dziś nie było dla nas nie było nas też wczoraj byliśmy w przyszłości której nie będzie bo nikt nie dotrzyma słowa będziesz dla mnie w słowach nocą w chorej wyobraźni w szarpanych strunach gitar w muzyce którą dałeś której nigdy nie oddam
  5. Wszystko przez wiosenne poranki gdy mijając mnie co rano, posyłałaś uśmiech drgające w powietrzu zauroczenie pachniało bzami. Letnie noce gdy nie patrząc sobie w oczy, rozmawialiśmy o niczym, o pogodzie. W jesienne popołudnia szukaliśmy w liściach skarbów, kochałem jeszcze mocniej. A gdy przyszła zima wieczorami myślałem, że tak będzie już co dzień co lato, jesień, zimę i wiosnę. Lecz wszystko znikło nim zdążyłem sobie cokolwiek wyobrazić
  6. przyszła pora napisać o tobie prostymi słowami o nas opowiem myślami dłuższymi niż nasze rozmowy wersami krótszymi niż tamte spotkania niż moje usiadłam i w rękę chwytając długopis myślałam o tobie kim jesteś a może byłeś dla mnie bo o mnie tu chodzi bo to nie miłość lecz czysty egoizm
  7. "a ja jestem proszę pana na zakręcie.." i nie umiem śpiewać, tańczyć, ani grać no i co, co ze mną będzie czy to teraz skończyć ma się dla mnie świat może pan zna lepszą odpowiedź niż ja i gdyby pan chciał kiedyś ze mną porozmawiać to ja będę czekać, tu, na tym zakręcie tylko, że ja nigdzie później z panem nie pójdę nawet gdyby pan chciał będę czekać nadal na tym zakręcie tu jest mi najbezpieczniej na co czekać? sama nie wiem może porwie mnie kiedyś silny wiatr
  8. dziękuję za wszystkie komentarze. to chyba najpiękniejszy prezent jaki mogłam dostać na te święta;) pozdrawiam serdecznie. magicznych świąt:))
  9. bezimienność późnym wieczorem już noc. w tle Norah Jones na kręconym fotelu kręce się do snu matka mama robiła to lepiej bezsenność grudniową nocą a święta tuż tuż zasypiam gdzieś na krańcu świata a myślałam że wyjeżdżam do miasta do ludzi zamykając oczy puszczam biały latawiec to z tamtej piosenki pamiętasz przyrzekł mi i wierzyłam lecz nie wołał choć nasłuchiwałam zwykle mówię do siebie gdy jestem sama dziś rozmawiam z twoim zdjęciem powiedziałabyś mi " popraw się " nie nawidziałam tego dziś za tym tęsknię ja nie płacze tylko mi się oczy pocą w grudniową noc
  10. często widuję cię w tym pociągu zawsze w ręku trzymasz książkę nie cztasz, ile bym dała żebyś czytał patrzysz gdzieś głębiej, zbyt daleko gdybym umiała czytać z twoich oczu uparcie, do góry nogami czytam zdania być może kiedyś się poznamy
  11. oddycham Warszawą w plastikowym przystanku bronię się przed śniegiem, deszczem wciąż czuję chłód szczelnie oblepiona plastikową reklamą nie potrzebny drugi człowiek mam swój własny kolorowy odbiornik słuchawki na uszach, w ręku gazetę a jednak nie potrafię znieść tej warszawy, nocą sama
  12. budzę się przed świtem byś nie dojrzał wyrazu moich oczu kolejny raz w zbyt ciasnych butach przemierzam dawno wydeptane ścieżki chciałabym zabładzić. nie mogę podświadomie, za rękę, wiedzie mnie poczucie odpowiedzialności wracam, każdego wieczoru przed drzwiami zamykam oczy by powtórnie otworzyć je dla ciebie na twych ustach zapisuję wspomnienia wśród rzęs skrywam pragnienia
  13. dziękuję za uwagi, nieuważnie przepisałam teskst,a błedy. wstyd. nadzieję warto mieć zawsze, a starych stacji coraz mniej... dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam.
  14. warto czasem wrócić lecz czy do ludzi? niedbale odpowiadać znów na te same pytania, czy warto? a miejsca? miejsce nie pyta i milczenie nie krępuje *** wracam czasem na tę starą stację próbuję, powietrze nadal tak smakuje i topole wciąż szepczą, tak samo rozpoznaje twarze, nie pamiętam ludzi posyłam uśmiechy, tak wypada rezerwacja, wybrałam samotność na te pare chwil modernizacja kolei, mamy niewiele czasu chciałabym tak wiele Ci opowiedzieć szaleństwo nie jest grzechem ciężkim a jednak nie potrafię tyle dni upłynęło i ja zdążyłam się zmienić i znów wypatruję świateł za chwilę ucieknę, by znów zatęsknić światło z powiewem w mych włosach tańczy, bez gwiazd. a wiersze jak zawsze, jak myśli me, porwane.
  15. "obłędnie niebieski" obłędnie zauroczona wersem i wierszem. pozdrawiam.
  16. odpowiedź na zadane pytanie.. zbędna, zaś samo pytanie jak najbardziej na miejscu. podoba się, bardzo. pozdrawiam
  17. odpowiedź na zadane pytanie.. zbędna, zaś samo pytanie jak najbardziej na miejscu. podoba się, bardzo. pozdrawiam
  18. ktoś porysował niebo walczące jeszcze z granatem nocy w oddali purpura skąd się bierze? nie wiedz. nad nami błękit zielona otchłań, próbuje ukryć podnoszące się krwawo słońce ty teraz śpij to one umierają gdzieś za horyzontem
  19. Vica

    obowiązek

    budzę się przed świtem byś nie dojrzał wyrazu moich oczu kolejny raz w zbyt ciasnych butach przemierzam dawno wydeptane ścieżki chciałabym zabładzić. nie mogę podświadomie, za rękę, wiedzie mnie poczucie odpowiedzialności wracam, każdego wieczoru przed drzwiami zamykam oczy by powtórnie otworzyć je dla ciebie na twych ustach zapisuję wspomnienia wśród rzęs skrywam marzenia
  20. niepotrzebne już ciężkie słowa i nie muszę za tobą skakać przez kałuże gram ustami przewracam oczami bawie się powietrzem lekko figlarnie obchodząc się z dźwiękiem gnam tam gdzie zechcę,
  21. Przyznam, byłeś mi obojętny już nie pamiętam kiedy twój wzrok zakochana dla Ciebie, zwykłe spojrzenie dla mnie... dla mnie? nowe życie brak wzajemności kłamstwo dzień pierwszy obojętność przechodzę obok Ciebie już Cię nie pamiętam dzień drugi przypadek znów napotykam twoje oczy udaje niewzruszoną próbuję zapomnieć dzień trzeci znów Cię kocham wpadamy na siebie bicie serca już nawet nie próbuję udawać o ile kiedykolwiek przestałam dzień czwarty lepiej znienawidzić rozpaczliwie szukam Twego wzroku lecz w mych oczach, dojrzysz tylko gniew, wstręt dzień piąty dziwna ta nienawiść opęta mą duszę całą dzień szósty lęk boję się podnieść powieki a jeśli tam gdzie będziesz Ty omyłkowo zabłądzi moje spojrzenie dzień siódmy cisza nie potrafiłam znieść tej cholernej nienawiści kiedyś
  22. w wyimaginowanej przestrzeni utkanej w języku html zawieszasz swą duszę w skupiskach przemyśleń i poglądów nieurzeczywistnionych marzeń poszukujesz siebie swą cielesność pokrywasz fotografią pozowaną lub wogólę nie pokrywasz szlachetnie powtarzasz, że wnętrze się liczy frywolne emocje w emotikonach zamykasz brak tu miejsca na codzienność na dotyk przypadkowy na wadę wymowy i na zamyślenia aż w końcu przychodzi czas na spotkanie i... rozczarowanie? toć wygląd się nie liczy już zapomniałeś?
  23. w palce chwytam porzeczki czerwone lubię wypatrywać przez nie rumianego słońca lecz one wyślizgują się z mych niezgrabnych dłoni jak wspomnienia po Tobie z mej pamięci uciekające toną miękko w zielonym zapomnieniu lubiłam przez pryzmat tych wspomnień w przyszłość spoglądać teraz wiem lepsze te czarne porzeczki niezmienne w słońcu i w cieniu w pochmurne dni mniej cierpienia
  24. oderwała się od ziemi na sekund kilka dała się zwieźć komunistycznej propagandzie pozornej równości rozpostarła skrzydła a oni z racji swej udokumentowanej inteligencji posiedli prawo by swym wyszykunym słowem pchnąć ją w błoto przyziemności zbyt banalna i oczywista by przyodziewać publicznie swe myśli nieuczesane w pegaza skrzydła w zwykłe piątkowe wieczory zapomniała, że panuje już demokracja
  25. jestem zaszczycona... chylę czoła. dopiero rozpoczęłam przygodę z poezją, a wasze komenterze, mimo iż wolałabym usłyszeć coś innego, to dały mi dużo do myślenia i jeśli będę jeszcze w stanie cokolwiek tworzyć wezmę to wszystko pod uwagę. chciałam napisać coś jeszcze, ale będzie lepiej jak zostawię to dla siebie, może kiedyś przekaże to w innej formie. dziękuję. mimo wszystko.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...