Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Drax

Użytkownicy
  • Postów

    268
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Drax

  1. Eeej, co odczep się od Ojca Dyrektora, tak?! :D:D A tak poważnie: niezłe. Może przydałoby się troche więcej metaforyki, ale jest nieźle. Dosadnie i mocno o nas. Szczególnie podoba mi się trzecia strofa. zapyziały snobizm zaściankowej pipidówki //szkoda, że tak dosłownie - tu możnaby cos poprawić ludzie przed żółtym domkiem w kolejce po nadzieję na kartki //to mi się podoba ;) kolekcjonują na sobie kiczowe pozory luksusu //a tu już jest gorzej - znów zbyt dosłownie obnarzają Cie z grzechów przed sobą samym //też niezłe samym //niezły koncept z tymi rymami na końcu. nie miałeś tu słowa, które by się rymowało, że musiałeś to samo powtórzyć? ;) wewnętrzna strona uda obcej kobiety i język //ujdzie w tłoku, ale dla mnie za bardzo wprost, wulgarnie niemal z eteru wskazówki masońskie jedyne: "nie tak żyj!" starość bolesna w każdym autobusie śmierdzi //dosadnie, może zbyt dosadnie. jakąś metaforkę rzucić nie łaska? ;) starość wie lepiej - lepiej zrezygnuj //nie za dobrze wygląda to powtórzenie... radiem Cie poszczuje //wredne ;) szuje mądrzejszy kto śmielszy piekniejszy kto bogatszy wrony nauczą Cię wkłują Ci samopoczucie gorszości //nie podoba mi się "gorszość". poszukałbym tu jakiejś przenośni i sam z siebie zaczniesz się truć by przeżyć pastylka samooceny: nikt lepszy bogatszy też //dobre z tą pastylką. nie mogłeś takich zrobić więcej? ;) profilaktycznie ze słabszym się mierz //tu też wrednie: to mi się podoba ;) zwierz prorocy wieszcze obłudny tłum łamistrajków //rozpędzasz się ;) tu jeszcze może być; potem trochę zbyt dosownie zamurowani w mysiej wierzy i kopalni Wujek //chyba "w wieży" ;p (a może wyrzuć to "i" albo zastąp myślnikiem?) silni są gdy mają hasło: "komuchy" "musi odejść" "pogrzeb" //fajne ;) dam wam krótki okrzyk uwolnienia myśli teraz otwórz oczy skurwysynu z Wiejskiej szaruchu i Ty od pacierzy //to nie list - "ty" małą literą ;) zwłaszcza, że nie okazujesz szacunku Żyj! Podsumowując, niezły tekst o nas, ale coś bym tu i tam jeszcze poprawił. Jeśli chcesz się jeszcze zajmować podobną tematyka, poczytaj (posłuchaj) Kaczmarskiego - on się potrafił na Polakach wyżyć. Ucz się od mistrza ;) Pozdrawiam, Drax
  2. Sam jestem tu nie dłużej niż dwa tygodnie i jest to mniej więcej ten czas, od którego piszę wierszę, które uważam za być może nadające sie do publikacji ;) Jeśli chcesz dobrych rad, szukaj u starszych konfratrów. Ale oczywiście zajrzę do Twych wierszy i ja. Pozdrawiam, Drax
  3. Niestety nie podejmę się interpretacji, bo nie rozumiem pierwszej części. Ale mogę zgłosić parę uwag technicznych. Primo: Rymy w pierwszej części są większością gramatyczne. Proszę nie rób tak więcej. Zgodzisz się, mam nadzieję, że rymy gramatyczne to pójście na straszną łatwiznę i banał graniczący ze śmiesznością. Bardzo dobrze, że chcesz rymować - ja osobiście znacznie bardziej lubię takie wiersze, ale postaraj się troche bardziej. W drugiej części jest już lepiej. I nawet jej sens chyba dotarł do mojego mizernego umysłu. Ale na wszelki wypadek i tak zachowam go dla siebie. Dość, że końcówka znacznie lepsza niż początek. Secundo: Jak już rymujesz, to może wartoby się postarać o stałą (lub rytmicznie zmieniającą się) długość wersu? To niełatwe zadanie. Ja na przykład jestem stale krytykowany za to, że "na siłę" staram się trzymać taką formę, ale wydaje mi się, że jak już się nauczę, to tak będzie lepiej... Ale to tylko, jeśli chcesz, aby wiersz dobrze brzmiał. Nie zawsze jest to wskazane. A gdy już się chce, to warto też pamiętać o stałym (powtarzalnym) układzie akcentów - zadanie jeszcze trudniejsze ;) Tertio wreszcie: rażą mnie w wierszu dwie rzeczy. "Żreć", a co za tym idzie, "wżarty" pisze się przez "ż". Po drugie w piątym wersie widać wyraźnie, że brakowało Ci rymu. "chwila [u]ta[/u] zła" zupełnie mi się nie podoba. To chyba tyle. Mam nadzieję, że powyższa garść uwag okaże się pomocna ;) Pozdrawiam, Drax
  4. Niestety, faktycznie nic tu ciekawego nie widzę. Rymy niezłe (mnie w każdym razie się podobają), ale to koniec plusów. Wiersz jest lekki, rytmiczny, miły dla ucha. Ale jego przesłanie nie dotarło do mnie, ba nie skłonił nawet do tego, by się nad nim zatrzymać dłużej ;/ Pozdrawiam, Drax
  5. Oczywiście, na koniec pozostaje kwestia gustu. O tym nie ma co dyskutować. Rozejdźmy się w pokoju ;D Pozdrawiam, Drax P.S. A co do szukania sensu w hamburgerach - kto wie? Moze i w nich coś jest. Może tylko patrzymy z niewłaściwej perspektywy ;)
  6. Moim zdaniem nie ma tu żadnej niespójności. Albo jest, ale tylko pozorna. Tak, jak wyżej napisałem, być może podmiot liryczny (rany, za długie wyrażenie - może, mimo niechęci do nowomowy i skrótów, też zacznę pisać "peel"? ;p) sam nie uświadamia sobie, że w tych hamburgerach nie ma nic lepszego niż to, co znajduje w domu? Jakże często mami nas rzeczywistość iluzjami szczęścia? Możliwa jest też inna interpretacja: podmiot nie mówi przecież "znalazłem sens w hamburgerach", a tylko tyle, że idzie go poszukać. Może to wynikać z założenia, że już wszystko musi być lepsze (sensowniejsze), niż "dania matki". Tak ja bym to rozumiał i w związku z tym, uważam, że jest dobrze. A szanownego Autora nie prosiłbym o wyjaśnienia, bo nie od tego on jest. Jego rola kończy się na pisaniu - reszta, jest już domeną nas, czytelników. Po cóż pisać niejasno i metaforycznie, jeśli zaraz potem burzy się wieloznaczność wygłoszeniem jedynie słusznej interpretacji autorskiej? Przynajmniej takie jest moje skromne zdanie. ;) Pozdrawiam, Drax
  7. Przydazą się na pewno. Wprowadziłem kilka poprawek. Starałem sie pousuwać zbędne zaimki, ale nie wszędzie mi się to udało. Niektóre zmieniłem tylko, by brzmiały trochę naturalniej. Mam nadzieję, że jest lepiej. Co do jakości pierwotnego tekstu, to już tłumaczę to niezwykłe pozornie zjawisko. Otóż napisawszy go w sobotą wieczorem, uznałem, że jest tak dobry, że nie ma na co czekać i natychmiast niemal go opublikowałem. Ze wszech miar błędnie, jak widzę. Dopiero pod wpływem uwga Angie, przyjrzałem mu się jeszcze raz i doszedłem do wniosku, że jest mimo słowika straszliwie dosłowny. Postanowiłem więc pociągnąć tą metaforę i go przerobić. Skutek widać powyżej. Czyżby jednak wyszedł zbyt enigmatyczny? Miałem obawy, że może się okazać niezrozumiały, ale z drugiej strony nie chciałem pisać zbyt dosłownie. Zobaczymy, co napiszą inni... A co do interpunkcji, to były trzy kropki - to chyba nie tak mało, jak na wszystkiego 120 zgłosek... ;) Ale może sie mylę. Mam już takie zboczenie, że lubię zdania wielokrotnie złożone. Staram się z tym walczyć, acz nie zawsze skutecznie ;) Poprawiam i kropek będzie 5. Dzięki za wszystkie komentarze. Pozdrawiam, Drax
  8. To ja dziękuję i kłaniam się. A jeśli można nieśmiało zwrócić na coś uwagę, to dodam, że rad bym zobaczyć podobne komentarze pod moimi wierszami ;) Pozdrawiam, Drax
  9. Dzięki, Angie, za komentarz ;) Wziąłem go sobie do serca i zmieniłem. Nie tylko pointę, ale 2/3 wiersza :D Myslę, że teraz jest lepiej. Jaśniej i bogaciej o nową myśl: "Odrodzenie" Choć dzieci nie mam, czuję się dziś ojcem, Bo niby syn ów marnotrawny, Powrócił piękny słowik w serce moje, O cennym mi śpiewając skarbie. Gdy był mi uciekł wcale nie tak dawno, Tom nie zasmucił się tym nawet. Być może, że dlatego tak się stało, Iż go wolałem trzymać w klatce. Dziękuję, żeś mi zwrócić go zechciała I że już więzić go nie muszę. Muzykę swoją w duszy niechaj śpiewa, Dodając sił na życie trudne.
  10. Ha, to ciekawy utwór. Adresatką zdaje się być matka podmiotu lirycznego. Jak głosi tytuł - "ta, którą kochać i szanować należy". Kontrastuje to z treścią wiersza. W pierwszej części adresatka "odtwarza" - a więc powtarza stale, niezmiennie - wezwanie do jedzenia. To codzienne wezwanie posłużyło podmiotowi za tło głębszych przemyśleń. I tak określa on posiłki przygotowywane przez matkę, jako "popkulturę prosto z tostera". Popkultura to tandeta, kicz powielany przez wszystkich naokoło. Toster to narzędzie służące szybkiemu i łatwemu przygotowywaniu nieskomplikowanych - "popkulturowych" - dań. Łącznie więc mamy w drugiej części tandetne, łatwe w przygotowaniu i w dodatku stale takie same dania. Podmiot liryczny obrusza się na to i deklaruje, że idzie "poszukać sensu w hamburgerach". Te ostatnie to posiłek przygotowywany przez różnorakie fast-foody; zgodnie z ich nazwą - szybki, a do tego równie powszechny, "popkulturowy", co dania matki. A więc zgrabny wierszyk o jedzeniu? Nic bardziej błędnego! Jedzenie, jako czynność codzienna i absoltunie niezbędna do życia wydaje się tu symbolizować samo życie. Mamy tu więc zestawienie szarego, tandetnego życia domowego z równie tandetnym życiem na zwenątrz. Nie potrafiąc - na przekór tutułowi - docenić i uszanować tego, co ma w domu, podmiot liryczny wychodzi szukać sensu w tandecie poza nim. Być może sam zresztą nie zdaje sobie sprawy, to "na zwenątrz" nie jest w niczym lepsze. "Hamburgery" - już samą nazwą zdradzające obce pochodzenie wydają się czymś na tyle różnym od domowej "popkultury tostera", że musi być w nich coś więcej. Niestety, jednak hamburgery zawsze będą tylko plastrem szynki wciśniętym między dwie bułki ;) Podoba mi się ten wiersz. W zasadzie nic dodać, nic ująć. Pozdrawiam, Drax
  11. Dziękuję za wizytę. Ale popłakałem się prawie ze śmiechu. Bo ja nie mam dzieci i nawet się nie zanosi, żebym w najbliższej przyszłości miał mieć. A wiersz miał być zupełnie o czymś innym. I dopiero jak teraz na niego patrzę, to faktycznie... dochodzę do wniosku, że można go i tak interpretować :D Dzięki za cenną uwagę, ubawiłem się setnie :D Pozdrawiam, Drax P.S. Myślę nad przerobieniem go w jednym miejscu, żeby wyrażał bardziej to, co chcę, niż to, co jak widać wyszło przypadkiem. Ale na razie zostawiam, jak jest. Obaczym, co inni powiedzą...
  12. Choć dzieci nie mam, czuję się dziś ojcem, Bo niby syn ten marnotrawny, Powrócił piękny słowik w serce moje, O cennym mi śpiewając skarbie. A nie uświadamiałem nawet sobie, Jak mi na synu zależało: Dopiero, gdyś go tu przywiodła do mnie, Odkryłem, jak do szczęścia mało Potrzeba, gdy go tutaj mam ze sobą, I jak niewiele wszystko inne Jest warte, gdy on darzy mnie radością – Czemu nie mógł być stale przy mnie?
  13. Przepraszam, bo zawsze z przykrością głoszę takie oceny, ale ten wiersz jest do niczego. Metafora "szarego dnia" (życia, codzienności, etc.) jest już poletkiem do tego stopnia na wszystkie strony przeoranym i wyjałowionym, że nie spodziewam się, by można było z niego cokolwiek jeszcze wyciągnąć, a ten utwór nie czyni tego na pewno. W dodatku - wskutek zużycia tej metafory (podobny zarzut pod adresem "promyka słońca") - stała się zupełnie jednoznaczna. Wiersz razi niemalże dosłownością. Jeszcze raz bardzo przepraszam za taką ocenę. Mam nadzieję, że nie zniechęci Cię ona. Próbuj dalej, następne będą lepsze. Jeśli wolno mi coś poradzić - staraj się unikać takich "objechanych" porównań i metafor, albo jeśli już koniecznie chcesz właśnie z nich korzystać, to próbuj przynajmniej przedstawić je w jakimś nowym świetle tak, by wnosiły jakąś świeżą wartość... Po raz trzeci przepraszam i pozdrawiam, Drax P.S. A co do treści - to życie jest piękne. Trzeba tylko umieć swoje "promyki" dostrzegać ;)
  14. Bardzo dosłownie, dosadnie, niestety - płytko. Czy banalnie? Może, ale pewne rzeczy trzeba powtarzać nieustannie i na różne sposoby. Nie zgadzam się, że postawa podmiotu lirycznego świadczy o powierzchowności spojrzenia i "zakopanym talencie". Należy zauważyć, że nie mówi o ślepym podporządkowywaniu się komu- lub czemukolwiek. Woła tylko o nawrót do podstawowych wartości, od których się często odchodzi. Chce właśnie wyciągnąć zdolności zakopane w mule oportunizmu i łatwizny. O tym przypomina w tym wierszu, który, choć może trochę banalny, może płytki, ale niesie jednak ważną myśl. Mnie tam się podoba. Bez zachwytu, ale dam plus. Pozdrawiam, Drax
  15. Szkoda, że tak dosłownie. Ale nieźle. Podoba mi się ironiczne " wszystko, co wyniosłem z lekcji religii / to kreda (...)". Dobre są też fragmenty "zeznania w przedmiocie ignorancji" oraz "mój obraz burczy / mną". Nie podoba mi się natomiast "dupczenie na niewiarę" - jest ordynarne i chamskie - wydaje mi się, że wiersz jednek lepiej by wyglądał, gdybyś to jakoś złagodził... Końcówka fajna, choć dla mnie trochę niejasna. Mam duże wątpliwości co do tego, co w końcu jest z tym "heretykiem". Ale ogólnie, jak się rzekło, jest niezły. Pozdrawiam, Drax
  16. Na tym polega demokracja. Skoro nie ma jednego władcy, który by o wszystkim sam decydował, a zasada jednomyślności - już dawno przerobiona - nie sprawdziła się, trzeba było znaleźć inne rozwiązanie. Przyjmuje się więc fikcję, że najlepsze jest to, co wybierze większość... Nie jest to dobry system, ale lepszego nie wymyślono. Chyba, że ktoś, jak ja, jest zwolennikiem dyktatury ;> Propaganda to coś dzięki czemu demokracja w ogóle jest w stanie jako tako funkcjonować ;p A wracając do wiersza, jak jeszcze raz na niego spojrzałem, to odwróciłbym kolejność słów w ostatnim wersie: "michę podatkiem obłożono". Taki szyk jest chyba bardziej polski... ;)
  17. Święte słowa. A i dobrze napisane. Brawo :D (Swoją drogą, nie wiedziałem, że mamy tu twórców "politycznych" ;p)
  18. Całkiem ładny, barwny opis. Troszkę może banalny, ale może być. Mi się podoba. Szkoda tylko, że nie rozpiszę się na temat interpretacji, bo i nie ma tu co interpretować. Wiersz zupełnie dosłowny; wyraża wszystko w dwu ostatnich wersach. Reszta jest ozdobnikiem ładnym - przyznaję - ale nic poza tym nie wnoszącym. Chyba wyszłoby wierszowi na zdrowie, gdybyś ucięła dwa ostatnie wersy i wplotła (mam nadzieję, żem nie pomylił się co do płci ;)) w opis jakąś metaforkę, która pozwoliłaby czytelnikowi samemu się domyślić, co chcesz mu powiedzieć. Wiem, że to tak łatwo powiedzieć (szczególnie, że sam mam podobny problem z moimi wierszami ;)). Po prostu spróbuj coś pokombinować... Pozdrawiam, Drax
  19. Podoba mi się ten wiersz. Od strony technicznej przyzwoity (choć nie zachwycający), a i skłonił mnie do refleksji. Oto, co przysżło mi do głowy: Podobne słowa mógłby wypowiedzieć chyba każdy artysta do swoich odbiorców. Jako, że Autor w swej twórczości posługuje się słowem, to i ono było zapewne najbardziej dlań oczywistym nośnikiem myśli, którymi "rzuca" on w swoich czytelników. Owo "rzucanie" kojarzy mi się z bezładem, z takim nieuporządkowanym przekazem. Ma też w sobie coś z agresji ("słowem w Ciebie mierzę"), jakby Podmiot liryczny "atakował" swoich odbiorców słowami, usiłując w ten sposób wymóc na nich - może - jakąś refleksję, czy zmianę postepowania. W drugiej strofie mamy skontrasotwane "dziś" i "kiedyś". Dziś to podmiot lirzyczny rzuca w adresata. W przyszłości (kiedyś) - ma nadzieję - odbiorca sam z tych słów (myśli) złoży coś nowego. Może uaktualni je, przekuje na formę bardziej pasującą do nowych czasów? Właśnie "przekuje" jest tym słowem, którego podmiot uzywa w strofie trzeciej, zapewne dla podkreślenie trudności tworzenia. Wygląda bowiem na to, że ów podmiot-artysta mówi do swojego spadkobiercy artystycznego. Jeśli nie dziś - wierzy - to może chociaż kiedyś ten odbiorca sam weźmie pióro do ręki i zacznie "kuć mysli jak z kamienia". Prosi adresata, by zastanowił się, czy możliwe jest, by "dawać, choć się nie ma". Z logicznego punktu widzenia - odpowiedź jest w oczywisty sposób negatywna. Może więc zadając tak absurdalne z pozoru pytanie, podmiot liryczny chce delikatnie uświadomić adresatowi, skąd on wziął te myśli, które teraz (kiedyś - ach niedomagania polskiej gramatyki ;) ) przekuwa, i którymi pewnie niedługo sam będzie "rzucać" w swoich odbiorców. Cała ostatnia strofa jest natomiast podsumowaniem ujętym w formę pytania. Czy mógłbyś - tłumaczę sobie jego sens - cokolwiek im dać, młody (przyszły) poeto, jeslibyś tego wszystkiego wcześniej skądś nie zaczerpnął? Odpowiedź podmiotu lirycznego jest, jak mi się zdaje negatywna (ukazaniu tego miało zapewne służyc początkowe wynurzenie o "rzucaniu myslami") i to jest właśnie tytułowy "Dar" podmiotu lirycznego (artysty) dla adresata (jego odbiorcy). Serdecznie gratuluję Autorowi tego, że jednak zmusił mnie do myślenia, bo prawdę mówiąc z początku nie przekonywał mnie ten wiersz. Jednak po zastanowieniu się nad nim i dojściu do powyższych wniosków muszę ocenić go zdecydowanie poztywnie.
  20. Mości Lasota - kłaniam się w pas, dziękując za komentarz tyleż długi, co treściwy. Nie przepraszaj, żeś wiersz "objechał" - słuszna krytyka pomoże mi uczynić lepszym i ten utwór (bo mam zamiar kiedyś napisać go jeszcze raz) i następne. W kilku punktach jednak będę się bronić ;) Zacznę od sylabizacji. W pierwszym z dwóch miejsc, gdzie wytknąłeś wersy dwunastozgłoskowe: pierwszy to - przyznaję - moje niedopatrzenie, ale w drugim chyba niedokładnie policzyłeś ;p 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 Choć-nie-wie-le-tak-or-łów-stać-na-ludz-ki-ten-gest Co do naciągnięć formy - masz rację, niestety nie zawsze jak widać potrafię się wpasować w raz obraną, ale jeśli w pewnym momencie okazuje się, że mam problem, to żal mi przerabiać wszystko, co juz mam. Może to błędne podejście. Mam nadzieję, że wprawa przyjdzie z czasem. Orła wybrałem ze względu na symbolikę. Kojarzy się z siłą, ale jest też symbolem zwycięstwa. W mitologii greckiej był ptakiem Zeusa (stąd grom ;)) - wszystko to doskonale pasuje do postaci, jaką chciałem opisać. Prawdę mówiąc nie przysło mi nawet do głowy, że może przywoływać takie skojarzenia. Dziękuję za cenną uwagę - spróbuję coś z tym zrobić. Nie jestem pewien, dlaczego końcówka jest według Ciebie nie do przyjęcia. Podejrzewam, że chodzi ci o zgrzyt z tym, co dla Ciebie oznacza orzeł. Tak, jak napisałem wyżej, nie przyszło mi nawet do głowy, że może budzić takie skojarzenia. Jeśli jest w niej coś jeszcze niedobrego, to bądź łaskaw sprecyzować... Jeśli zaś idzie o Twoją radę - radzić - zawsze można ;) Do tej akurat chyba się zastosuję, aczkolwiek, jak się rzekło, jestem pewien, że powrócę do tej tematyki i to prędzej niż później. Mimo wszystko uważam ten wiersz za jeden z najlepszych (o ile nie najlepszy), jakie napisałem i żal byłoby mi go tak zostawić. ;) Jeszcze raz dziękuję za wyczerpujący komentarz. Kłaniam się nisko, a pozdrawiam serdecznie, Drax
  21. Wydaje mi się, że raczej krytyka innych. Dosyć celna, trzeba przyznać. Niezły wiersz, ale też nie zachwyca jakoś specjalnie... Pozdrawiam, Drax
  22. Podmiot liryczny zwraca się do nieokreślonej bliżej osoby z pewną ogólną radą na temat życia. Zaimki drugiej osoby konsekwentnie pisane są wielką literą, co może sugerować, że adresat jest dla pomiotu kimś szczególnie ważnym. Pierwsze 3 strofy mówią o ciemnych stronach życia. O chwilach szarych i smutnych, kiedy człowiek traci chęć do życia. Ów nieszczęsny "ból istnienia" (strasznie oklepany to zwrot, osobiście zmieniłbym to na coś innego) odbiera mu wszelkie siły i doprowadza do szaleństwa. Szaleństwo to ładnie wyraża dwuwiersz "Nie wiesz już, co było wczoraj,/ A co jutro? Nie pamiętasz...", zabawnie odwracając odniesienia do przyszłości i przesłości. Strofa 4. zdaje się również nawiązywać do ostatnich chwil adresata. Dwuwers: "Światło spada i oślepia, / Tnie powieki jasną brzytwą," - przywodzi mi na myśl "światło na końcu tunelu", jakie rzekomo widują umierający. Zdaniem podmiotu nie jest to jednak światło kojące - wręcz przeciwnie - ono "spada", "oślepia" i "tnie powieki" tak, że nie pomaga ich zaciskanie. Wyraża się w tym niemożliwość ucieczki, odsunięcia cierpienia, które zdaje się zabijać. Co gorsza w chwilach takich zdaje się, że ten stan jest ciągły, że nie przemija ("Wszak od lat nic się nie zmienia"; "Czas zamienia się w potwora / Macką godzin Cię owija"). Przedostatnia część nawiązuje do śmierci. Przesypujący się piasek i opadająca kurtyna symbolizują zapewne kres czasu adresata. Ostatnia strofa mówi o śmierci. Wyraźnie widać tu zmianę czasu teraźniejszego na przyszły i początek strofy "Zdarzy się...", które to środki podkreślają odlegałość czasową. To nastąpi, ale kiedyś... A jednak powtórzone w tytule i na początku dwóch pierwszych strof zwrot "zdarza się" podkreśla, że nie jest to sytuacja stała. Że tak bywa, ale poza tymi chwilami życie wygląda inaczej, lepiej. jest to fakt, który trudno zauważyć (jak już wspominałem wcześniej) w chwilach załamania i może dlatego podmiot liryczny chce o tym adresatowi przypomnieć, zanim będzie za późno, by powiedzieć komuś "wybacz". Wiersz mi się podoba. Ładnie oddaje smutek i załamanie (z wyjątkiem nieszczęsnego "bólu istnienia"). Poza tym nie mam większych zastrzeżeń. Plus.
  23. Dziękuję wszystkim za komentarze. Szkoda, że nie utrafiłem w gusta, ale tak to bywa. Co do długości, to być może macie rację, że należałoby go skrócić. Co do pozostałych uwag, też wezmę je sobie do serca i postaram się jeszcze nad wierszem popracować. Dzięki jeszcze raz. Pozdrawiam, Drax
  24. Całkiem dobry. Niby nic odkrywczego, ale przyjemnie sie czyta ;) Pozdrawiam, Drax
  25. Ty, który się wznosisz wysoko ponad ziemią I który w obłokach szybujesz ku przestrzeniom Dalekim, którego skroń laurem uwieńczona, Z którego mądrości oto księga stworzona, Który wiesz, że jesteś dzisiaj niepokonany, Który gromem porazisz tego, co zamiary Wrogie miałby wobec ciebie – Ty wciąż przed siebie Ku świetlistym lecisz celom, Wzwyż, ponad ziemią. Lecz w swoim w chmurne horyzonty zapatrzeniu Racz spojrzeć ku dołowi, ku niskościom ziemi. Tam dostrzeżesz inne ptaki w twą zapatrzone Sylwetkę na niebie. Wiedz o tym, że one, One chwalebnym porwane przykładem, wznieść się Chcą wzwyż ku tobie, gdzie dobry je wiatr poniesie. Może pośród nich niejeden Sam jeszcze nie wie, Że z tobą chciałby wzlatywać I wzwyż się wzbijać. Z wysokości tym ptakom dobrze przyjrzeć się jest. Choć niewiele tak orłów stać na ludzki ten gest, Wiedzieć musisz, że jedna twoja myśl życzliwa Niejednego do wzlotu może wzwyż porywać. Chciej, mój orli przyjacielu, do nich zbliżyć lot, By dobyły z siebie w blasku twoim siódmy pot. I ty spocząć zechcesz potem, Utrudzony lotem – Lecz jeden z nich porwie ciebie Znów ponad ziemię.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...