Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Klaudiusz

Użytkownicy
  • Postów

    1 844
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Klaudiusz

  1. mam uczulenie na "terminologie" o ile jescze np: "Zdążamy do zera od strony liczb narodzin" bardzo zgrabnie wplecione o tyle "kwadratura kola" juz duzo mniej sie podoba... nie wiem czy to tylko tak zeby ukazac kontrast, czy autor chcial tu wyklad z filozofii czy matematyki zrobic (co mnie obchodzi "prawo wylaczonego srodka" ?? ) tak samo "mityczny atlas" zabrzmialo jak wyjete ze szkolnego wypracowania... wydaje mi sie ze gdyby nad tym jeszcze popracowac wyszedlby super tekst pozdr
  2. zbyt przesłodzone przez co od pocżtku wiedizalem że to ściema :)) chociaz na początku podejrzewałem ze to o pieska chodzi... ale gdybym był mniej podejrzliwy bym się uśmiał... zwłaszcza z tego karnetu, pozwalającego na wielokrotne użycie :DD pozdr
  3. te wielkie litery - może "koniec" niepotrzebnie, ale "prawdziwym" musiałem jakoś podkreślić... jeszcze pokombinuję (dopiero zaczynam w tej materii :)) ) Wuren - dzięki za korekty i podziwiam wprawne oko :)) pozdrawiam
  4. Apap noc zmienił się w apap dzień – oba działają przez 12 godzin i z czasem to one zaczęły wyznaczać mu dobowy rytm. Pozostałe pory dnia urozmaicały inne specyfiki; serce, trawienie, koncentracja, pamięć... wątroba – tak – wątroba znosiła to najgorzej. Wiedział, że to wszystko tylko przyspiesza koniec, ale nie mógł pogodzić się z rolą formy pośredniej pomiędzy człowiekiem a trupem – „dopóki będę mógł stać – postoję, o litość prosił nie będę” to zdanie stało się jego jedyną religią w ostatnich latach życia. Z tego właśnie powodu zawsze dwojako odbierał informacje o śmierci kolejnego z jego znajomych – „on umarł, ja żyję – to znaczy, że moja teoria się sprawdza”. Nie tylko teoria śmierci, ale przede wszystkim teoria życia. Od zawsze żył po swojemu, miał swój system wartości i swój pogląd na coś, co zwykło się nazywać sensem życia. I tak, kiedy wszystkich ogarnął szał patriotycznego uniesienia walki o ojczyznę (honor i boga), on poszedł na wojnę z ciekawości – to duża przygoda, a poza tym wiedział, że nie miałby życia, gdyby tego nie zrobił (w pewnych kwestiach nawet on był konformistą). Żegnał więc kolejnych kumpli - którzy w swojej naiwności wierzyli, że ich śmierć coś pomoże - samemu starając się nie wychylać. Wojna zmienia ludzi. Czasami zmienia po prostu żywych w martwych, ale takie przemiany – chociaż najłatwiejsze - są najmniej ciekawe. Równie łatwo jest oszaleć, czy znieczulić się, ale jego zawsze interesowali ludzie, którzy – nawet na wojnie - odnajdowali swój Cel. Z tamtego okresu najsilniej utkwił mu w pamięci chłopak - Krzysiek czy Kamil, jakoś na K. Podziwia go do dziś. Krzysiek traktował tę wojnę jak przeznaczenie, jak miłość, którą każdy musi przeżyć, żeby stać się Prawdziwym. On wiedział, że musi zginąć w obronie ojczyzny. Józef już wtedy zazdrościł mu tej pewności. Do teraz uważa, że Krzysiek był szczęśliwy umierając – spełniał swoje przeznaczenie. W Marku natomiast podziwiał wytrwałość – jak tylko dowiedział się, że zostali zdradzeni, przysiągł, że jeżeli tylko przeżyje – zemści się. I mścił się okrutnie – po wojnie wyjechał do Anglii, a wkrótce potem tamtejszą opinią publiczną wstrząsnęły doniesienia o brutalnych morderstwach, niewyjaśnionych pożarach (szkół, szpitali, fabryk) i masowych – najczęściej śmiertelnych – zatruciach. Po paru miesiącach podobne rzeczy zaczęły dziać się we Francji. Raz tylko udało mu się porozmawiać z Markiem – na pytanie, dlaczego morduje również niewinnych, odpowiedział, że oni też byli niewinni i że ludzie muszą ponosić konsekwencje swoich wyborów – nie tylko zgodzili się, aby ich państwami rządzili ci kłamcy (którzy nas zdradzili) ale swoją biernością wyrazili na to zgodę. Mówił, że obywatele państwa wyrządzającego krzywdę, są tak samo winni jak rządzący i w równej mierze zasłużyli na karę. Przez 40 lat ogrom jego zemsty niemalże dorównał złu, jakie mścił. Pewnego dnia wysadził się na środku zatłoczonego placu. Do niedawna Józef myślał, że to sumienie, teraz jednak wiedział, że on również zdecydował się odejść po swojemu. Jednak po tamtych czasach i ludziach, zostało mgliste zaledwie wspomnienie. Wszystko wróciło, gdy wczoraj spotkał ostatniego z żyjących przyjaciół. Władek zawsze był naiwny; jego psychice wojna nie wyrządziła praktycznie żadnych szkód – przetrwał ją gapiąc się w zdjęcie ukochanej i snując plany na przyszłość. Które zresztą sumiennie zrealizował. Ale wczorajsze spotkanie z Józefem obudziło w nim wątpliwości, zmusiło do krytycznego spojrzenia na swoje życie i na to, czego w nim dokonał. Stał więc przed witryną jakiegoś sklepu udając wielkie zainteresowanie czymś, co powinno znajdować się po drugiej stronie (obaj bali się takiego spotkania, więc bezpieczniej było po prostu się nie zauważyć) a w rzeczywistości próbując dostrzec w swoim życiu rzeczy, które pozwoliłyby mu spojrzeć z dumą w oczy staremu rywalowi. Ale im dłużej myślał tym większe ogarniało go przygnębienie. Miłość, która pozwoliła mu przetrwać wojnę, sama jej nie przetrwała; i chociaż wzięli ślub i początkowo byli nawet szczęśliwi, po kilku latach wszystko się wypaliło. Żyli z dnia na dzień, wychowując dzieci i usilnie, ale niestety bezskutecznie, próbując zachować pozory (przed sobą, bo nikogo innego to nie interesowało). Z czasem wspomnienie tamtego szczęścia stało się zaledwie wspomnieniem pięknego snu i taką samą zresztą miało wartość. Dzieci dorosły, żona (bo słowa „Ania” przestał używać jeszcze na kilka lat przed jej śmiercią) niezauważalnie odeszła. Został sam w swoim pokoju (nikt z nim nie chciał mieszkać z powodu smrodu, który towarzyszył jego częstemu moczeniu się w łóżko). Czasami uproszone przez rodziców wnuki zabierały go na spacer czy zakupy – starał się cieszyć tym chwilami spędzanym z kochającą rodziną, jednak wiedział, że niecierpliwe, pytające miny malujące się na twarzach domowników, nie wynikają z chęci usłyszenia kolejnej historyjki. Chciał być szczęśliwy, ale nie umiał się okłamywać – wiedział jak dużym ciężarem jest dla swojej rodziny i że moralność, którą im wpajał przez te wszystkie lata, nie pozwoli im oddać go do „umieralni” i wiedział, jaką cenę za to płacą, jaką cenę on płaci. Któregoś dnia na jego parapecie przysiadł wróbel; stary człowiek, który od pewnego czasu usilnie próbował przestać rozróżniać sen od jawy, zdawał się słyszeć jego głos, namawiający go, żeby wreszcie uczynił to, o czym od dawana myślał… nawet to mu się nie udało, zmarł na zawał (pewnie z przejęcia) w drodze na balkon. Informacja o śmierci Władka była ostatnią rzeczą, którą usłyszał w życiu. Wygrał – przeżył wszystkich, to on miał Rację. Teraz pozostało mu spełnienie ostatniego marzenia, kaprys, na który tylko zwycięzcy mogą sobie pozwolić – sam zadecydował kiedy i jak umrze.
  5. nie no motto to chyba w opowiadaniu - jeżeli w "filmie" był jakiś morał to ja idę nakryć granat głową renifera :DD poza tym co to za pistolet był, że po rykoszecie jeszcze przez dwóch typków przeleciał pozdr
  6. nie lubię tego typu wierszy... ale ten jeszcze nie jest taki najgorszy - autor próbuje tu dać coś od siebie, a nie tylko płacz i zgrzy.tanie i przykro mi z powodu nieudanych wakacji ("tamtego dnia byłem tam") ;) pozdr
  7. to o facetach czy o poetach? mam wrazenie że to drugie, i to bardzo ironicznie... :)) pozdr
  8. haha, złapałem pierwszą strofę: toż to jezus sobie beznamiętnie na krzyżu zwisa... a pod nim procesję prałat czcigodny prowadzi... ale i tak najlepsze: "ciskam kawałkami betonu w nisko przelatujących świętych prawnie upadłych męczenników sprowadzam na ziemię tę ziemię" pozdr
  9. szkoda ze temat taki przygnębiający...no ale co nas nie zabije... :)) drgnień-cień - trochę zbyt wyraźny ten rym... ale bardzo przyjemnie znowu paniapoczytac - tradycyjnie pięknie :)) pozdr
  10. komentarz usunięto ze względu na złamanie pkt 5f regulaminu serwisu MODERATOR (mam nadzieję ze ktoś zdązył przeczytac co tu było (jeśli tak - proszę o kontakt)) Cały czas czekam na oświecenie mnie w sprawie "syndromu klaudiusza" - powiedzmy ze poczułem sie urazony i oczekuję wyjaśnień - czy to również łamanie regulaminu? ps. oczywiście uznaję prawo moderacji do nie wyjaśniania swoich decyzji, ale chciałbym jednak wiedzieć w którym miejscu złamałem regulamin żeeby uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości (nie rozumiem dlaczego wycięto odpowiedź na zaczepkę a nie samą zaczepkę...) z góry dziękuję z wyrazami szacunku
  11. odłamki rzeczywistości, to jest dopełnienie, i dlatego tekst jest słaby na szczęście niektórzy potrafią jeszcze odróżnić matematykę od poezji...
  12. świetny tekst. i podpisujęsię pod tym co już powiedizane zostało - napisac wiersz na taki temat, który nie będize banałem to sztuka, a jeżeli w dodatku jest dobry, to już duży wyczyn.. pozdr
  13. oto przykład jak ważny jest kontekst - "ostre odłamki rzeczywistości" to żyletki - i dlatego uwazam że tekst jest świetny pozdr
  14. w kontekście komentarza który wkleiłeś powyżej, nie powinieneś sie chyba przyznawać, że nie wiedziałeś o czym mówisz ;))
  15. ehm znowu o aborcji, i znowu o gniewie bożym za ten szkaradny czyn, chociażbyś o grzeszności używania prezerwatyw napisał, byłoby oryginalniej... nie no sorki, ale tego rodzaju pisanie jest po prostu szkodliwe... (z technicznego punktu widzenia napisane fajnie - tylko bym tą gwiazdkę na + zamienił - byłoby efektowniej :)) pozdrawiam
  16. ja generalnie lubię gry zespołowe (tekst powstał z zupełnie innych przyczyn, ale pomyślałem że pasuje do konkorsu...) pozdrawiam
  17. jakby mnie nie zbanowali (wciąż nie wiem za co :(( ) to by nie było problemu ;)) i tak nie miałem szans wygrać (debiutem) ale chciałem sieposcigać, a tu taki zonk :(( pozdrawiam :))
  18. super tekst :)) napisane mocno ale z dystansem (może zakończenie zbyt banalne) dowód rzeczowy nr. dwa: "zbyt mi się sypiesz jak pył na wymioty mi się zbiera stoisz w gardle zastałeś się"
  19. tylko brawo bić pozostaje (-sam jużkilka razy próbowałem zrobić wiersza na to "kopyto" (myślą, słowem, uczynkiem, a Tobie to tak łatwo przyszło) -pozostała tylko zazdrość :DD wyszło świetnie pozdrawiam
  20. jako że poprzednio byłem zmuszony pod innym nickiem (to długa i bardzo brudna historia), wklejam teraz imiennie, żeby móc wysłuchać komentarzy :)
  21. Zbudzony silnym bólem w okolicach klatki piersiowej (jakby mu ktoś żywcem żebro z ciała wyszarpał!), ujrzał przed sobą zjawisko cudowne i soczyste, niczym owoc świeżo z drzewa zerwany. Nawet węża zamurowało. Ona – nie wiedząc jeszcze, czym dla jej owocu skończy się kontakt z wężem, sama mu go oddała. On wiedział - ale tylko idiota by nie skorzystał. Pod wiecznie świecącym słońcem, na wiecznie zielonej trawie – stworzyli człowieka (trzy razy). I myśleli, że to było dobre, chociaż było złe. Bo znudzony obcowaniem z Adamem (tylko on mu pozostał odkąd Lucyfera przerósł ogrom bożej miłości) bóg dla siebie ją stworzył (dumny z poprawienia wydajności o 100%).Ale przecież On nie może być drugim! Wygnał więc wszechmogący najzuchwalsze ze zwierząt, wiedząc, że sami sobie najgorszą z kar wybrali; odtąd Ona – dla boga przecież stworzona - niezaznawszy nigdy jego możliwości, wciąż o nich marzy; On bezskutecznie próbuje sprostać jej oczekiwaniom. Bóg natomiast, od czasu do czasu odwiedza ich na dole, biorąc co jego - zanim jeszcze przez innego pokalane nie zostanie. Raz tylko zawiodły środki ostrożności i wyszła z tego niezła afera…
  22. mam pytanie, mój tekst nie został dopuszczony bo nie spełnial wymogów, czy z powodów politycznych?
  23. "jak dobrze byc pewnym uczucia co sie jeszcze rodzi i wychodzi z obślizgłej sluzówki" haha, i jak na to mam niby zareagować? chyba się nie udało... a co do ptaków - to ależy z której strony patrzeć ;)) pozdr
  24. bo prawo i lewo ma więcej możliwości interpretacji...
  25. Prosimy wyłącznie o komentowanie wierszy i uzasadnianie wyrażanych opinii. Komentarz łamie regulamin oraz zasady serwisu. Moderator
×
×
  • Dodaj nową pozycję...