
H.Lecter
Użytkownicy-
Postów
5 303 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez H.Lecter
-
szeptem w rozmodleniu w półśnie zaklinałeś jak najmilej Niemożliwe...to jest przecież klasyczna, biała magia, właściwa tylko kobietom, na którą nie ma antidotum. Męski ród od tego "szeptu", pada jak muchy... :)))
-
zakładka Dosłownika
H.Lecter odpowiedział(a) na Agata_Lebek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Niezwykła jest twoja ciekawość słowa i wynikające z niej "podróże" - często awanturnicze ;)) To bardziej Indiana Jones, niż przygarbiony bibliotekarz :)) Jednak, to nie tylko igraszka słowna. Można snuć dywagacje na temat natury poszczególnych nacji, zaglądając do ich kuchni, łazienki, sypialni... można wsłuchać się w brzmienie słów, uchwycić ich "rysopis"... Zabawne i intrygujące. :) -
Odleciałem...-{Sonet ala Zoned}-
H.Lecter odpowiedział(a) na utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Nie miałeś, ironiczny byłem ja, a nie autorka ;) -
kartka z urlopu
H.Lecter odpowiedział(a) na JacekSojan utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
tu kozy (zdumiewające byty - jak wszystko co jest) Jak się tak dobrze zasłuchać na miedzy, dać się zaświergolić, załopotać, zabrzęczeć, to takie myśli - świetliki człowieka nachodzą... :) Jak na starego, poetyckiego "capa" przystało - świetne (wyrosłe na pożywnym mleku)... :) -
dla autorki najwazniejszy jest komentarz a nie plus-Panie Tango... RACJA... LICZY SIĘ SLOWO, ŻEBY WIEDZIEĆ CO JEST NIE TAK, lECTER WIE... ALE NIE CHCE GADAĆ :) TYLKO DZIAŁY ZMIENIA... ALE CÓŻ, SĄ I TACY... pozdrawiam ciepło wszystkich zaglądających!!! Nie chce gadać...gadał dziad do obrazu... ;) "Życie mnoży nieznane zjawiska" - takie "odkrycia", nie są dla mnie odkryciami... "wśród zapachów własnego gniazda dlaczego zabrakło czystych barw?" - takie "poszukiwania" (barw wśród zapachów !), nie są dla mnie poszukiwaniami... "wyznacza następną podróż. Czy lepszą?" - takie "pytania", nie są dla mnie pytaniami... Pani, nie pisze poezji, tylko namnaża słowa, w których wszystko jest sztuczne, sztampowe i proste, jak świat w reklamach proszków do prania... Ale cóż, są i tacy...
-
szkic umierającej
H.Lecter odpowiedział(a) na Jolanta_S. utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
widzisz Panie Lecter, szkic jest tylko szkicem - przeoczył Pan tytuł, śmierć nie jest wytartym rekwizytem więc co według Pana jest wytarte? ograne motywy - całe życie jest ogranym motywem, cykl wciąż ten sam, przecież nie znajdzie Pan nowej pory roku w realu. dyżurne wzruszenia - co ma Pan na myśli, nic konkretnego z Pana komentarza nie można wyciągnąć. jeśli inwentaryzację zobaczył Pan we wierszu, to już nie wiem co i gdzie... pozdrawiam - Jola. 1. Szkic, to nie brudnopis - zamiast szukać w szkicowości alibi dla nieudolności, lepiej "poszkicować" w warsztacie. 2. Nie ma tematów automatycznie nobilitujących autora i uświęcających tekst. Argumentacja : dobre, bo o miłości, śmierci, Bogu, ojczyźnie - przenosi tekst z obszaru literackiego w ideologiczny. 3. Motywy są ograne, bo czerpie pani mechanicznie z worka skojarzeniowego. Na tym z napisem hospicjum, samotność, ból i śmierć, są na samym wierzchu. Sięga pani mechanicznie, bo bez najmniejszej próby ich literackiego przetworzenia. 4. Rekwizyty są wytarte, bo robi pani prosty "spis inwentarza", bez żadnych artystycznych konsekwencji : korytarz, dyżurka, sala, krzyż, alarm, łóżka, powłoka, koc, prześcieradło, różaniec... 5. Dyżurne wzruszenia, to ich instrumentalizacja, używanie do szantażu emocjonalnego. Kiedy się pojawia (choćby w najbardziej prymitywnej, ulubionej przez media, formie) głodne dziecko, bita kobieta, opuszczona staruszka, biało - czerwona, krzyż przed pałacem, to masz się wzruszyć i zapłakać, bo jak nie, toś prostak i cham... 6. Nikt mi nie płaci za niańczenie grafomanów. W tym miejscu mam prawo oczekiwać dyskusji o poezji, a nie powtórek z elementarza ;) -
Odleciałem...-{Sonet ala Zoned}-
H.Lecter odpowiedział(a) na utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
...bo to jest kurtuazja w stylu "Schleswig - Holstein" ;) -
Życie jak sen mnoży nieznane zjawiska Początek porażający, wywołujący atak senności, która towarzyszy czytaniu do samego końca...Tekst ma urodę i temperaturę, pogawędek o pogodzie, ucinanych z sąsiadem na klatce schodowej... Nie ten dział.
-
szkic umierającej
H.Lecter odpowiedział(a) na Jolanta_S. utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Tekst, to zwykła inwentaryzacja ogranych motywów, wytartych rekwizytów i dyżurnych wzruszeń... Słabo. -
Odleciałem...-{Sonet ala Zoned}-
H.Lecter odpowiedział(a) na utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wielkie są twoje zasługi i wysiłki, by moją twórczość ocalić od zapomnienia... Nadaję ci zaszczytny tytuł, Honorowego Strażnika Wiekopomnego Dzieła H.Lectera, to oznacza w praktyce, że jestem ci winien skrzynkę piwa... :) -
Medytacja wiejskiego listonosza
H.Lecter odpowiedział(a) na Łukasz Radwaniak utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Nie zapadłe dziury, tylko oazy turpistycznego piękna, które wchodzi w krew. Niezła puenta, niestety prowadzą do niej "szyny", rozjeżdżone już przez setki poetyckich tramwajów... -
Odleciałem...-{Sonet ala Zoned}-
H.Lecter odpowiedział(a) na utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Okropne... -
Wyrywam karty małej księgi...
H.Lecter odpowiedział(a) na Kaliope_X. utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Panie H. Lecter... W wierszu nie ma nadekspresji. Skąd takie wrażenie? Wydaje mi się, że Pan nie rozumie treści. "Słowo" nie jest banalne, choć rozumiem kontekst, w jakim użył Pan tego określenia (chcąc mi zapewne unaocznić moje nadekspresyjne słowotwórstwo). Rzecz jest o pisaniu - szeroko pojętym. Wiersz powstał już jakiś czas temu i jest bardzo osobisty, choć oczywiście nie widać tego między wersami... Odnośnie Pańskich uwag (które sobie cenię): - nie znęcam się nad słowem... to zabieg - celowość jego jest uzasadniona sensem tkwiącym w słowach właśnie.. - to "pisarze", ludzie, którzy upojeni sobością, znęcają się nad słowami tworząc tak zwane "utwory", w których już ani złota, ani milczenia... - słowo nie trafia za kraty - zakratowane słowa powieści oznacza co innego. Weźmy czystą kartkę papieru... na niej kreślone zdania - jak czarno na białym - krzyczą bezgłośnie.. krzyczą wyrazistością, swoją naocznością, nieskazitelnością, jakby sens ich był tak oczywisty jak czerń atramentu, jak blask słońca itp. A weźmy kartkę z notatnika... pierwszą lepszą, wydartą z byle zeszytu (choćby i taką w kratkę).. który staje się małą księgą... z pejzażem na okładce.. i nakreślmy na niej słowa wiersza... zakratowane, uwięzione w papierze, zamknięte za okładką księgi, z pejzażem, który sens słów przesłania. Wiersz trafia do szuflady, nieodczytanie dzieło, które umarło.. przesłonięte "pejzażem" - życiem, w którym "mądrość przekwita w wiosnę" i "męczy pustosłowiem"... i te nieznaczące nic słowa to obłuda, w której topią się ludzie.. a im się wydaje, że wszystkie rozumy pozjadali - "pełzną po śladach mądrości w sobie" -jak suche płatki kwiatów płoną zakratowane słowa powieści - Pan zbyt bezpośrednio odczytuje SŁOWA i następnie imputuje mi znęcanie się nad nimi w wierszu - a czymże jest Pańska uwaga w tym kontekście? Do meritum - ogień jest symbolem. Żar i gorączka tworzenia w nicość się obraca wobec bezmyślnego odczytywania SŁÓW przez "mądrych" "znawców". Dzieło nieodczytane to też takie, które jest niezrozumiałe lub z gruntu skreślone - odczytane nie tak, jak powinno... wyrok na dzieło to ogień, który je trawi. Ogień SŁÓW zewsząd padających w krytycznej opinii itd. W małej księdze dzieło powoli zamiera - wątłe, bezwiedne, spalone... opada na dno - w nicość, nieuznane, zapomniane, już nawet nieme, bezgłośne, bez wyrazu, bez sensu, którego nikt nie dostrzegł... krzyczy tytułem jedynie.. ale krzyk to bezsilny, bezgłośny.. bo tytuł rzucił się w oczy, a treść została stłamszona... -i dlatego "milkną zaraz pustymi strofami" - strofami złożonymi ze słów bez znaczenia, tzn. bez znaczenia dla czytających, którzy tak właśnie je zaszufladkowali. Zapomniane dzieło, zapisane w księdze, czarnymi literami na białym tle, którego sens nie został odkryty... a zatem strofy nie mają wyrazu, są puste, spalone, bez przesłania... Bo tak chcą Ci, którzy mądrością swoją wyrażaną słowami krytyki, określają, czy jest ono cokolwiek warte... bo tak chcą Ci, których mądrość wielobarwnie (w kwietnych komentarzach) osacza... - więc "jak z tym żyć"? Całe szczęście nie znam odpowiedzi!!! Histeryczny krzyk, o którym Pan napisał... hmm.. być może gdzieś tam na dnie nieodczytania, został spalony wraz z powieścią - sensem w wierszu zakratowanym po raz kolejny. Pozdrawiam i dziękuję za uwagi. In-humility, K. W. Nie rozumiem, dlaczego wyważa pani otwarte drzwi ? :) Słowo w tekście poetyckim, ma do spełnienia (w dużym uproszczeniu) dwie podstawowe funkcje : informacyjną (sens wiersza, komunikat myślowy nadany przez autora) i estetyczną (uruchamiającą naszą wrażliwość i zmysły, definiowaną często jako : klimat, brzmienie, melodyka, piękno obrazowania, finezja tworzywa/ słowa). Streszcza pani treść, którą znam i "zrozumiałem" ;), i broni przed domniemanym atakiem, tyle że...ja nigdzie nie zanegowałem warstwy "informacyjnej" wiersza :) Zarzut dotyczy sposobu dotarcia z komunikatem do czytelnika. Potrafi pani skutecznie go zagłuszyć/ osłabić, właśnie nadekspresją, stylem egzaltowanego, uduchowionego ponad miarę i narcystycznego męczennika (takiego od "tęczy" i "męczy"...). Mając do dyspozycji całą orkiestrę symfoniczną (możliwości, jakie daje nam słowo), używa pani jedynie wielkiej trąby i dmie w nią z zapałem... ;) -
spadający park
H.Lecter odpowiedział(a) na Nikodem_Ópatowski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
anioły sprzątają liście pewnie dlatego, że wiedzą już wszytko z uśmiechem pytają dlaczego :) Sympatyczne... -
Wyrywam karty małej księgi...
H.Lecter odpowiedział(a) na Kaliope_X. utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Jak suche płatki kwiatów płoną zakratowane słowa powieści Spadają ciężko, bezwiednie zarysowane wątłymi liniami Nadekspresja, czyli grzech pierworodny "młodego" pisania, poświęcenie sensu i klarowności dla stopniowania uczuć, aż po histeryczny krzyk. Popatrzmy autorko jak znęcasz się nad banalnym "słowem" : słowo trafia za kraty - mało, płonie - mało, płonie jak kwiat - mało, płonie jak suchy kwiat - mało, spalone spada (jak uwolniło się z krat ?) - mało, spada ciężko(ciężki popiół ?) - mało, spadając jest bezwiednie zarysowane (jak zatem trafiło za kraty ?) - mało, poza uwięzieniem, spaleniem i upadkiem, słowo choruje jeszcze na anemię...wystarczy ? Niestety nie, następne wersy równie głośno "krzyczą" i "wzruszają się"... Słabo. -
michał prostak /wiersz trudny/
H.Lecter odpowiedział(a) na nikt__wazny utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Jak ktoś pierdnie, nie obchodzi mnie, czy to premedytacja i kontrola, czy improwizacja - smród pozostaje smrodem... Wygląda na to, że jesteśmy świadkami narodzin smrodu artystycznego, zawsze znajdzie się ktoś, kto to kupi - doceni eksperyment... ;) Koneser... ;) rozumiem oburzenie, ale ja nie jestem koneserem takich eksperymentów, tylko zauważam pewną zaistniałą sytuację, jak nie umiesz pisać, to napisz coś co zbulwersuje, czytelnik się znajdzie, taki tani marketing o tym pisałem w poprzednim komentarzu pozdr Wybacz, Maćku, określenie "autor osiągnął swój cel", jakoś tam nobilituje działania, które na to nie zasługują. Napisać badziewie, jest zadaniem tak łatwym i nie obciążającym głowy, że określenie go mianem "celu", jest nadużyciem. Trudno też mówić o "kontrolowaniu" tekstu, w sytuacji kiedy jest on bełkotem. Na epatowanie skandalem i prowokacją, może sobie pozwolić celebryta lub autorytet, wtedy łatwo o punkt odniesienia, kontekst, tło. Jeżeli spodnie ściąga pan Kowalski, robi to jedynie na konto własnej gęby... :) -
michał prostak /wiersz trudny/
H.Lecter odpowiedział(a) na nikt__wazny utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Jak ktoś pierdnie, nie obchodzi mnie, czy to premedytacja i kontrola, czy improwizacja - smród pozostaje smrodem... Wygląda na to, że jesteśmy świadkami narodzin smrodu artystycznego, zawsze znajdzie się ktoś, kto to kupi - doceni eksperyment... ;) Koneser... ;) -
michał prostak /wiersz trudny/
H.Lecter odpowiedział(a) na nikt__wazny utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Pierdoły... Kosz. -
Oczy Becketta, ucho Vincenta...szpital robi się przez to zbyt dygresyjny i rozmyty a "sześcian", wbrew deklarowanemu, szczelnemu pozaginaniu, łopocze na wszystkie strony świata... ;) To przestrzeń poetycka, do dowolnego zapełnienia przez wyobraźnię czytelnika, wolałbym utrzymaną konsekwentnie, wyrazistość i gęstość końcówki wiersza.
-
Mam wrażenie, że autorka zabłądziła... ;) Kosz.
-
sedymentacja
H.Lecter odpowiedział(a) na Jacek_Suchowicz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Jak długo żyję, nie spotkałem jeszcze dobrej, poetyckiej publicystyki... -
Bez czterech pierwszych wersów, za dużo tam poetyckiego kwiecia, które ma za zadanie jedynie pachnieć... :)
-
Nie znajduję najmniejszego pretekstu, by przeznaczać na degustację serwowanej mi zapiekanki słownej, więcej czasu, niż autor na jej upichcenie. Dwie minuty pisania, dwie minuty uwagi - chwila ;), i ta chwila właśnie minęła... P.S. To i tak za dużo, jak na kluchowaty ersatz, podlewany przez autora keczupem hucpiarskiej erudycji : z prawa na lewo i z dołu do góry... ;)
-
Czytam to co napisałem, do góry nogami, z prawa na lewo z dołu do góry. Piszę to, co czytałem. Czytają to co napisałem Legiony Czytam, czytam i wychodzi jedno : humbug, szanowny poeto "chwilowy" ;) Kosz.
-
Pytanie brzmi : czy tylko odbijać się w "lustrze" (obrazować się bezwolnie), czy też kreować własne odbicie (obrazować się w sposób świadomy, z poczuciem czyhającej po drugiej stronie zdrady)... :)