Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Confiteor

Użytkownicy
  • Postów

    386
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez Confiteor

  1. o ile mi wiadomo to K.Siwczyk, który "wcielił" się w rolę nie ma 2 metrów wzrostu. poza tym jest bardzo dobrym (choć skomplikowanym) współczesnym poetą. jego rola nie miała odwzorować Wojaczka a jedynie ukazać postać poety uwikłanego w walkę z otaczającą szarą rzeczywistością a przede wszystkim sobą samym. film to w odbiorze trudny i wymagający skupienia i refleksji. po kilkukrotnym obejrzeniu pozwala dużo zrozumieć.
    pozdr

  2. Cytat
    ciekawe:)
    ale razi mnie troszkę rozdzielenie pierwszej i drugiej strofy.


    Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam autora, ale wydaje mi się Ewuniu, że nie chodziło o huśtanie się pomiędzy "szeptem parkietu i szmerem gałęzi na parapecie", ale po prostu o huśtanie się w sferze pomiedzy :) Mogę się mylić, ale tak odbieram. Więc nie ma sensu łączenie strof. Pauza wskazana :)
    pozdr serdecznie

    ... i w tym jest sęk
    dzięki za miłe komenatrze.
    pozdr
  3. 14XI05

    miłość gdy była
    zeszła na samo zło odczarowała
    księżyc i gwiazdy wina
    rozlała się na obie połówki stołu
    miłość gdy nie jest
    wstydzi się przyznać że wszystko
    wyschło i próżno nalewać od nowa
    skoro serce wciąż przepełnione
    wczorajszą mżawką

    spada na dwoje kropla za kroplą
    niepogoda z góry
    rozpoznaje koniec

  4. 9XI05

    o ile miłość
    potrzebuje dwojga żeby się wyżywić
    opchać do reszty zmysły niezbędnymi kaloriami
    spojrzeń i smaków
    o tyle jej brak
    staje się pretekstem do samolubnych nocnych spacerów
    po śmietnikach wzdłuż chodnika
    zmoczonego kroplami gwałtów

    pozostając rozdwojeni
    chlubimy się każdą myślą wolną
    od jesiennych upokorzeń

  5. spadając ogląda się życie
    oczy mijają kolejne piętra
    i nie przestają łaknąć rzeczy
    głęboko ukrytych przy każdym świetle

    okna radości smutku
    szczęścia cierpienia wszystko zmielone
    w jednym kłębku egzystencji
    odzywają się na przemian przekrzykują

    które z tych ważnych zatrzyma spojrzenie
    w szalonym pędzie nielotnego bytu
    oszukiwany historią długowieczności
    teraz dopiero nabrałem tempa

    odbieram sobie nadzieję i tęsknię
    równowagi bez kaleczenia istotnych snów
    być może całość napędzałem złudzeniem
    które teraz przesłania chaos i lęk

    ostatnie czucie przed zamknięciem powiek
    zachodem krążenia ciała bladego
    wraz z jego ziemskim tłem
    dookoła pytań bez odpowiedzi

    teraz tym bardziej stają się śmieszne
    kiedy tak jedno za drugim
    uderza silnie w prawe ucho
    by tylko z drugiej strony organizować
    zwarte szeregi zupełnie bez sensu

    przyklejona do podeszwy powszednia śmiałość
    nagle odrywa się to jeszcze wysoko
    więc mrużę ciało i reaguję zbyt szybko
    doganiają mnie kolejne epizody

    wolałbym otoczyć się gromkimi brawami
    odpowiednio do wyczytywanych grzechów
    ale przemilcza te chwile
    nawet pęd grawitacji który obmacuje moje zwłoki

    tak to wygląda mimo że w locie
    bardziej wypełnia mnie skała
    i prostota drewnianego blatu
    niż powietrze wskrzeszające suche gałęzie

    dobrze byłoby zmiażdżyć ziemię
    dotykając palcami wykrzywionymi z bólu
    spisanych rozmów telefonów lęków
    obcych dotychczas

    ale ziemia nie nadchodzi
    tylko ja się zbliżam aby mnie pochłonęła
    by wypuścić nowe korzenie
    dla przykościelnych trupieciarni

    już jej nie pokonam
    choć byłem skałą nie liściem
    przyjęła mnie siła grawitacji
    z życia do bycia żywym

    taką zostajemy nakreśleni przyczyną
    z kierunkiem jednym dla wszystkich
    i choćby łapać się brzytwy i pociąć
    ręce zostaną związane a potem
    uwolnione na drugim brzegu

    taka niewola lub właśnie
    szczera swoboda którą przesłania nam
    cela z widokiem na próchniejący dobytek
    kolejnych generacji

    BOHATER Wyciąga z kieszeni kartkę, siada przy stoliku i zaczyna pisać

    BOHATER
    Widziałem dwoje i miłość. Była dla nich więzieniem, utrapieniem, zgubą... Ostrzem tępym przebiła serce, odgraniczyła uczucie od rozumu.

    Nagle za jego plecami odzywa się głos kobiecy

    ONA
    Oczy już otwarte, bez nadziei, choć pełne wiary w prawdę. Zapukaj do mych drzwi i nie mów nic więcej.

    Pojawia się ONA

    BOHATER
    Pukam

    ONA
    Zajrzyj do środka

    BOHATER
    Nie widzę nic

    ONA
    Patrz głębiej

    BOHATER
    Nadal nic

    ONA
    Spójrz na ulicę. Pustą, cichą, zaspaną ulicę.

    BOHATER
    Dopiero się obudziłem. Nie, jeszcze nie zmrużyłem oka, zaraz zasnę, tylko niech przyjdzie.

    ONA
    Kto?

    BOHATER
    Ty

    ONA
    Nie ja

    BOHATER
    Więc kto? Nie mogę sobie przypomnieć. To musisz być ty

    ONA
    Dlaczego?

    BOHATER
    Przestaję myśleć, żyję i nie oddycham, płaczę, szukam. To musisz być ty

    ONA
    To nie ja

    BOHATER
    Chciałem cię znaleźć, zgubiłem się nad ranem, otworzyłem oczy i nie mogłem wrócić, było już za późno. Pozwól mi...

    ONA
    To nie byłam ja


    BOHATER
    Te puste ulice, mgła i mokra trawa. Znalazłem twoją szminkę

    Wyciąga z kieszeni szminkę

    Twoja, prawda?

    ONA
    Nie moja

    BOHATER
    Wiem: Tłum ludzi, byłem tam wieczorem, pełno obcych twarzy, coś brałem, hałas, strach i twoje usta, spokój, odżyłem albo umarłem

    ONA
    Moje usta?

    BOHATER
    Twoje wszystko: oczy, dłonie, piersi.

    ONA
    Byłeś sam?

    BOHATER
    Zawsze jestem

    ONA
    A ja?

    BOHATER
    Ty byłaś w samym środku, nie sama, otoczona moim lękiem

    ONA
    Przebiłam się do środka?

    BOHATER
    Do głębi

    ONA
    Coś jeszcze?

    BOHATER
    Noc była zimna, ale przyjemna, kojąca i spokojna

    ONA
    Padał deszcz?

    BOHATER
    Nie, chyba nie. Tylko księżyc był pełny

    ONA
    Zbyt daleko

    BOHATER
    Nie, nie daleko. Blisko, czułem twoje ciepło, pamiętam dłonie, usta...

    ONA
    Ja nie pamiętam

    BOHATER
    Nie odchodź. Pamiętasz anioły, wszędzie pełno aniołów. Białe skrzydła, gotowe do lotu, szczęśliwe stworzenia

    ONA
    Nie pamiętam, zostaw mnie

    ONA ucieka, BOHATER wybiega za nią

  6. już na kolanach
    dłonie sklejone
    usta otwarte w pragnieniu
    szczerości
    dusza łaknąca wolności
    i ręce gotowe na więcej

    zmierza do celu zwolna
    spotkanie lęku przy kratkach
    na pozór rzecz łatwa
    wymyka się chwili skupienia
    i odnajduje sprawcę

    im wcześniej tym lepiej
    zakończyć ten spisek

    winy zostały ci odstawione
    idź grzeszyć więcej
    (wolne są ręce)

    ulga i wiara
    przestrzeń otwarta
    zagląda przez ramię
    już nie ucieka
    jest blisko i czuje się dobrze
    po takiej kąpieli
    pachnące ciałko

    zostaje się przytulić
    być zakochanym na nowo
    ale jeszcze nie teraz
    za kilka dni może
    albo później
    odpoczywać należy dłuższy czas
    żeby się nie zestarzeć
    zbyt szybko

    po odstępie czasu
    zbiera się w sobie i walczy
    z naciskającym sumieniem
    na skraju otępienia
    wyrzuca z wnętrza odpadki
    przedłużając bieg po okręgu

    a więc zabrakło mi czasu
    zapatrzyłem się na polerowane schody
    stały się zbyt śliskie by ryzykować
    chodzenie do góry myślami
    bywałem gdzie indziej niż roje snobów
    skleszczone między dziurami murów mieszkalnych
    takie bywanie zaprowadziło mnie
    do niebycia

    ***
    BOHATER leży na ziemi, gada coś do siebie, obok przechodzi jakiś osobnik (kobieta albo mężczyzna) zatrzymuje się spostrzegając leżącego i mamrotającego

    BOHATER
    Widziałem dwoje i krew

    PRZYPADKOWY ŚWIADEK
    (z zaciekawieniem, siadając na krześle)
    Widziałeś krew? Jesteś pewien

    BOHATER
    (nadal do siebie jakby nie zauważając osobnika)
    Tak. Nie, to nie była krew

    PRZYPADKOWY ŚWIADEK
    Więc co to było

    BOHATER
    To...to była miłość

    PRZYPADKOWY ŚWIADEK
    Ktoś kogoś kochał?

    BOHATER
    Nie, zupełnie inaczej. Miłość była więzieniem

    PRZYPADKOWY ŚWIADEK
    Dla kogo

    BOHATER
    Dla niej albo dla niego. Jedno musiało być więzione.

    PRZYPADKOWY ŚWIADEK
    Dlaczego

    BOHATER
    Morderca – któreś było mordercą

    PRZYPADKOWY ŚWIADEK
    Ktoś zabił?

    BOHATER
    Tak, może tylko ranił ale bardzo głęboko

    PRZYPADKOWY ŚWIADEK
    Jak głęboko?

    BOHATER
    Nie wiem, już i tak zbyt późno by zmienić

    PRZYPADKOWY ŚWIADEK
    Gdzie teraz są?

    BOHATER
    Daleko stąd, bardzo wysoko a może nisko...bardzo

    PRZYPADKOWY ŚWIADEK
    Gdzie to jest?

    BOHATER
    Na samym końcu wszystkiego

    PRZYPADKOWY ŚWIADEK
    Jak tam dotrzeć?

    BOHATER
    Jedyną drogą – przez życie

    PRZYPADKOWY ŚWIADEK
    Zaprowadź mnie tam

    BOHATER
    Nie, już nie trzeba

    PRZYPADKOWY ŚWIADEK
    Ale ja muszę

    BOHATER
    Nikt nie musi

    PRZYPADKOWY ŚWIADEK
    Ja muszę

    BOHATER
    (wreszcie odwraca się do siedzącego człowieka)
    Masz zapałki?

    PRZYPADKOWY ŚWIADEK
    Nie

    BOHATER
    To nic i tak wszystko płonie

    PRZYPADKOWY ŚWIADEK
    Wszystko? Cały świat?

    BOHATER
    Cały

    PRZYPADKOWY ŚWIADEK
    A ludzie, co z ludźmi?

    BOHATER
    Podpalacze!

    PRZYPADKOWY ŚWIADEK
    Co z nami teraz będzie?

    BOHATER
    Żyjemy dalej

    PRZYPADKOWY ŚWIADEK
    A ogień?

    BOHATER
    Nam nie straszny

    PRZYPADKOWY ŚWIADEK
    Całe szczęście

    BOHATER
    Nam nie straszne nic, bo my nie z tego świata

    PRZYPADKOWY ŚWIADEK
    Jak to?

    BOHATER
    Nas zrodziła bestia, jakiej nie zna ten świat

    PRZYPADKOWY ŚWIADEK
    Skąd się tutaj wzięła?

    BOHATER
    Z nas – my tchnęliśmy w nią życie ona w nas

    PRZYPADKOWY ŚWIADEK
    Więc jesteśmy źli?

    BOHATER
    Wszystko jest złe, więc zło nie istnieje

    PRZYPADKOWY ŚWIADEK
    A co istnieje?

    BOHATER
    Same tylko śmiecie

    PRZYPADKOWY ŚWIADEK
    Czyli co?

    BOHATER
    My na przykład

    PRZYPADKOWY ŚWIADEK
    Nie ma nic naprawdę ważnego?

    BOHATER
    Ważne rzeczy okazują się złudzeniami, więc czy mogą być coś warte?

    PRZYPADKOWY BOHATER
    Więc nie ma nic, o co można walczyć? W czym można byłoby pokładać nadzieję?

    BOHATER
    Ależ jest, przecież mówię, w koło jest mnóstwo złudzeń

    PRZYPADKOWY ŚWIADEK
    Ale co nam po złudzeniach?

    BOHATER
    Mnie o to nie pytaj, ja już stąd znikam

    PRZYPADKOWY ŚWIADEK
    Gdzie się wybierasz?

    BOHATER
    Zmierzam tam, gdzie kończy egzystencję świadomość

    PRZYPADKOWY ŚWIADEK
    A gdzie to jest?

    BOHATER
    Mam nadzieję się dowiedzieć

    PRZYPADKOWY ŚWIADEK
    Czyli wolisz błądzisz w ciemnościach?

    BOHATER
    Wolę znać prawdę a ona nie pochodzi z tego świata
    Idź już sobie, męczy mnie ta paplanina, nie chcę na ciebie patrzeć

    PRZYPADKOWY ŚWIADEK odchodzi

    BOHATER
    Co za miernota, pusty debil

    ..............................................

  7. mamo
    jestem złym człowiekiem
    niestosownym do normalności

    powiedzieli mi że muszę umrzeć
    przestać symulować
    i odwiedzać te miejsca (ich słowa)
    jakbym miał się tam zarazić

    chyba że to prawda
    więc pewnie jestem nosicielem
    wrodzonej inwersji
    skazanym na wczesny sen

    uczą mnie
    jak się oddawać dobrowolnie
    by zmieścić kończyny
    w uniwersalnych obrzeżach

    słyszałem że Bóg brzydzi się
    widząc taki bolesny błąd w sztuce

    może nie jestem jednym z nich
    gdy obce mi wszystko co ludzkie
    ale nadal mam prawo odejść
    z własną orientacją prawdy

    tak jak wszystko
    jedynie podobne do oryginału

  8. nie wiem po co te odstępy. nie brzmi to tragicznie ale mimo wszystko. nie wiem czy to błąd ale w pierwszej mówisz o 'jego rękach' a w drugiej o 'twym słońcu', można to oczywiście odebrać odpowiednio i będzie wporządku, chociaż nie wiem czy taki był zamiar. w drugiej zbędne moim zdaniem "ty" i "twemu", wybrałbym to drugie.
    ogólnie całość mało odkrywcza, oczywista, nie ujmująca.
    pozdr

  9. zaczynało się z polotem
    chodziliśmy wśród domów
    dachy kruszyły się pod stopami
    zimnymi nocami zmierzone
    uporem odbyte

    później sypałem rękawem
    piach i słone muszle
    w nasze helskie wakacje
    nikt nie uwierzył

    pewnej nocy oderwałem nos
    od zmrożonej szyby
    między gwiazdami
    nie doliczyłem się
    kompilacji

    teraz żałuję
    że staliśmy się śmiertelni

×
×
  • Dodaj nową pozycję...