Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Witold_Adam_Rosołowski

Użytkownicy
  • Postów

    1 451
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez Witold_Adam_Rosołowski

  1. Panie Sewerynie - wczoraj zrobiłem dwa błędy 1. napisałem Pana imię z małej litery - przepraszam 2. napisałem z małej litery "Nowogródek" - trochę to z powodu moderatora - żeby się nie przyczepiał o Nowogródku można byłoby bez końca - w jednym wierszu wszystkiego się nie upcha - czasem coś jeszcze przedstawię z tego tematu pozdr. W_A_R
  2. tak znam zasadę lustra - jestem z wykształcenia fizykiem pozdr. W_A_R
  3. może "ego" odmieniało się za czasów Horacego ? pozdr. W_A_R nie ma co się przejmować
  4. witam - pierwszy raz zaglądam do Twojego wiersza - i tylko taka mała sugestia - za dużo wcisnąłeś w tę "drogę..." - czasem się gubiłem a może o to Ci chodziło - żeby się zgubić, żeby potem odnaleźć na nowo - - to tylko moje odczucia pozdr. W_A_R ps. wrzucam do ulubionych
  5. przepraszam "Anatzko" za błąd - czasem zbyt szybko piszę - działam na różnych kompach pozdr. W_A_R
  6. droga Anetzko - często stałem na scenie - nigdy z playbacku - zawsze na żywo - czasem dostawałem brawa - czasem byłem zmiatany z szelestem widowni - wydaje mi się że powinnać wyjść i zobaczyć jak to jest po tamtej stronie niekoniecznie na widowni a w kuluarach - na pewno zmienisz swój widok nawet na playback pozdr. W_A_R ps. wiersz jako wiersz jest bardzo dobry
  7. Gdzież w Nowogródku, nad całym miastem, wzgórze wyniosłe, porosłe chwastem kryje ruiny murów obronnych, gdzie przed wiekami zamek ogromny, basztami swymi haczył o chmury, dziś z tej postury jedynie wióry leżą wśród grudy, bezpańskie kości, tyleż zzadawnej okazałości. Ledwo co wpośród tego obrazu stanąć mi przyszło, gdy wiatr mgłą nazuł gruzu drobinę, iż kontur zamku na nowo ożył w wietrznym podarku i jak za czasów króla Mendoga litewscy woje w trwodze dla wroga kroczyli wokół z mgły w mgłę znad grudy, tyleż mi dane było z ułudy. Nim mgłę rozniosło w znaku pogoni wiechcie sztandaru, w parskaniu koni, dosiadłszych w mgnieniu przez wojów, stanął przede mną rycerz, biały jak anioł i tak się długo w myśli strofował póki mgła była, z nią prysł bez słowa, ruszyłem tudzież, lecz czas już naglił, tyleż mi dane było z tej magii. Stałem, choć nogi szły w dymu strugę, bacz – wyobraźnia to lustro drugie, w które zerkając – człek siebie mierzy i oby tak jak ja się nie zderzył, więc kiedy człecze będziesz tu kiedy, obyś nie zaznał tej samej biedy, gdzież w Nowogródku nad całym miastem na wzgórzu wzniosłym - porosłym chwastem.
  8. Pani Anetzko i Panie sewerynie - dziekuje bardzo za tak miłe komentarze pozdr. W_A_R
  9. z tego co wiem ze szkoły to promienie słoneczne nigdy nie dochodzą do głębin - po za tym za dużo przymiotników pozdr. W_A_R ps. powyższy komentarz proponuje Ci co masz zrobić
  10. witam - podjęłaś bardzo ważny temat - lustro i litery i ręce - też kiedyś tak zerkałem - czasem wracam myslami do tego okresu i myślę - przy lustrze nie da się żyć - zbiłem je - sugeruję abyś uczyniła to samo - trudne zadanie - idź do przodu - a wiersz po za tym lustrem piękny pozdr. W_A_R
  11. mówiąc jako fizyj i astrolog to wiersz ten nic nie wnosi do mojej wiedzy lecz półżartem - ze względu na dzisiejszą pogodę to się w nim zatapiam pozdr. W_A_R
  12. Na samą jesień – jak wietrzna nutka - w deszcz zajechałem do Nowogródka niby ten liść co w wielkiej szarudze pada na ziemię w deszczowej strudze i swą oschłością czepia się grudy, byleby przetrwać, przesilić złudy, wybrzmieć wśród kropli na miarę stopu w jaki go zdrgało by zejść w nim w popiół. Tak też stanąłem pośrodku miasta, Czując, jak w chwili w konar wyrastam, jak mnie okala rząd zżółkłych liści i ani jednej już we mnie myśli, którą bym mógł się wyrwać z ułudu, kiedy z pomocą wiatr nadął dudy, i deszczem obmył mnie w swych fanfarach, iż w kropielnicy odeszła mara. A kiedy wolnym zdałem się w chwilę w pierwszą uliczkę pędem ruszyłem i nic co potem już nie opowiem, próżno gaworzyć, czas trwonić – bowiem mój ty słuchaczu – sam przeżyć możesz wszystko co dane było mi - pojedź na samą jesień – jak wietrzna nutka w szarugę prosto do nowogródka
  13. wyśmienite - chciałbym upolować tego żubra - wiem, że zaraz ktoś napisze, iż żubry są pod ochroną - pewnie by świecił mi w nocy na ścianie jak ten księżyc pozr. W_A_R
  14. 1. ładne 2. nie wiem czy można odmieniać "ego" 3. w ostatniej zwrotce proponowałbym "...ten wierszyk nieśmiały..." pozdr. W_A_R ps. w ogóle zabieram do ulubionych
  15. Pani Aleksandro - mówiąc szczerze to Twój trzeci wiersz - to co jest dobre w nim (to tylko moja opinia) to temat, a co nie dobre (to też tylko moja opinia) zbyt wiele przymiotników, ale po przeczytaniu (a czyta się b.dobrze) chyba tak musi być - dlatego jestem za - dobre pozdr. W_A_R
  16. dziękuję bardzo wszystkim za komentarze - myślę, że u wielu poetów "współczesnych" znajdzie się trochę zebranych myśli na napisanie czegoś w rodzaju ballady lub pieśni, idąc dalej - to trudne zadanie - nie wiem czy udało mi się temu sprostać - kiedyś śledziłem żywot zacnego AM - zauważyłem, że pisał bardzo dużo a to co "szło do ludzi" to tylko kropla w morzu, to samo u Słowackiego i Krasińskiego i Norwida .... - nie staram się przekonać nikogo, że ja też jestem z tych "Wielkich Poetów" - ale próbuję, próbuję a skoro się "conieco" podoba to dzięki pozdr. W_A_R ps. gdyby w mym mieście była fontanna to napewno po przeczytaniu powyższych komentarzy zmoczyłbym łeb - jak Sted
  17. witam - Panie Adamie - myślę, że zadawanie pytań źle się kojarzy z cyztaniem wierszy - ale ... skoro je Pan postawił to pomyślę i odpowiem w najbliższym czasie pozdr. W_A_R
  18. Aleksandro - o plagiacie nie ma mowy - czy Świteź zarezerwowana jest tylko dla AM? czy inni nie mogą znaleźć w nim coś swojego? pozdr. W_A_R
  19. Ktokolwiek będziesz kiedy w nowogródzkiej stronie do Płużyn ruszaj zaraz, gdzie leśne ustronie w obwodzie lustra drzemią, przystań tam wśród głębi, a uświadczysz jak ziemia z niebem się zazębi, jak w odbiciu tej szklanny zniknie linia lasu, jakbyś stał śród otchłani, na wstrzymanie czasu. Tak też, w twej obecności woda jak ze znicza tryśnie w ognia słup, z niego pieśń spłynie dziewicza, pomnij na tę melodię, kiedy stępu grudy zbraknie ci pod nogami, wybrzmij ton ułudy, póki czas nie nawróci wszystkiego na miejsca mniej rozumu miej w głowie aniżeli szczęścia. Nim cię jednak opuszczą chorałów przewody racz spamiętać ich glorię – są tego powody, kiedy w czas złej godziny melodii dobędziesz wnet się wszystko odmieni nim w cokolwiek przejdzie, kryj się jednak ze śpiewem przed człowieczym mrowiem, bo ktoś może obrucić czar ten przeciw tobie. Gdy tymczasem znad wody pójdziesz w świata stronę ku pamięci – świadectwo weź na swą ochronę, śród płytkości wpół suche leży cacko – diament, niech dla ciebie najlepszym będzie talizmanem, ściśnij w dłoni a dłoń twa niech się z piersią zderzy, by przypadkiem nie wydać tajemnic świtezi. Tak to czasem się zdarzy trafem niezbadanym, stanie tu kto raz pierwszy – już go proszą w tany, inny mógłby przybywać co dzień w ostinata, jakby mojra w zagrywce pomieszała fata, nie uświadczysz płomienia jakim innych wita moc sekretna jeziora w zwierciadle zaszyta. Skąd więc moja opowieść o tajemnej sile? Nie uwierzy mi pewnie nikt, że kiedyś śniłem, doświadczając aberacji, bo gdy ze snu wstałem, wnet z emocji melodii nad dziw zapomniałem, i do dziś plączę nutę w sen ze snu wychodząc, próżno jednak me usta pośród dźwięków wodzą. Jeśli więc będziesz kiedy w nowogródzkiej stronie, gdzie puszcza wprzód jeziora w swej bujności tonie, przystań nad brzegiem w ciszy, może gdzieś tam z głębin tryśnie fali słup w ogniu i sygnał odbębni, ku radosnej przyszłości zapamiętać radzę co przepadło z kretesem mi w mej nieuwadze.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...