gżegżółka

Panuje w Biskupiczkach opinia zgodna Że OSP jest szybka i niezawodna Wszystkie strażaki Dzielne chłopaki Bo w każdych rękach tkwi sikawka dorodna

Raz satanista w Baszcie Kaszana Przywoływał jak umiał szatana Błysnął portal. Idiota Na malowane wrota Patrzył jak cielę wzrokiem barana

Mudżahedinowi nad brzegiem Nysy Śniły się piękne i nagie hurysy Tylko one i on! Zatem Musiał zająć się mandatem Za “Obnażanie i sprośne popisy”

W wychodku nad rzeką Ob Zamknął się zbolały chłop Bo miał zatwardzenie Ciężkie jak kamienie A psik! Rozleciał się klop!

Kanibala z Pik Komunizma Cechuje olbrzymia charyzma Wszystkie cizie Równo gryzie Chociaż strasznie krzywy on zgryz ma

Jeden baletmistrz z Żółtych Wód Nic nie jadł nie pił strasznie schódł To przez krytyka Bo mu wytykał Że w "Jeziorze" miał kaczy chód

Jeden mudżahedin na Kubie Stracił swój interes w rozróbie Krzyknął: "Dlaczego Allahu?!" Ten wgniótł go kciukiem do piachu I rzekł: "Bo cię draniu nie lubię!"

Raz sapera we wsi Gąba Dopadła wielka seksbomba Co się namęczyła Nim go rozbroiła Saper wpadł. Czy to nie trąba?

Elektryk amator z Policzny Już miał wpaść wręcz w stan ekstatyczny Miał za darmo prąd! Lecz popełnił błąd Przepalił się sum elektryczny

Raz mordercy w mieście Pernik Nadano pseudonim "Miernik" Wciskał Pitota rurkę Swoim ofiarom w dziurkę W której już wcześniej tkwił wziernik

Otyły mieszkaniec w Cannie Ostrożnie kąpał się w wannie Choć się zapierał Wodę wypierał Czuł się jak indyk w brytfannie

Raz student ze wsi Krzywki Poszedł w las na prawdziwki Spotkał grzybiarkę Zrobił z nią parkę Miał powtórkę z rozrywki

Działacze PZPNu w Budapeszcie Ujawnili prawdę kibicom (nareszcie!) Nasi odpadli (to dziwi?) Bo ostatni sprawiedliwi Sędziowie byli we wrocławskim areszcie

Cnotliwa mieszkanka Kanpuru Zamiast dupy woli dać żuru Chyba że (a jakże!) Zostanie przyparta do muru

Do pożaru łaźni damskiej koło Skały Trzy jednostki straży szybko przyjechały Ktoś rzekł: "Za późno chłopaki!" "Jak to?! Palą się baraki!" "Lecz gołe babki już się porozbiegały!"

Murzyn - nauczyciel z Charlotte Do nauczania miał ciągotę W każdej chwili W swojej willi Uczennicom wciskał ciemnotę

Wracał mąż z imienin pod Limanową Nad ranem spotkał się ze swą połową W domu drzwiach Krzyknął "Ach!" Po ciosie zobaczył gwiazdy nad głową

Na wielkim łożu pod żoną z Łomży Ostatkiem sił oddycha chorąży Ona - cielska cztery kwintale Jego nie widać spod niej wcale Lecz nie narzeka że miłość mu ciąży!

Wyjmował swój flet muzyk nad Sanem Z futerału raz zimą nad ranem Złapał infekcję zatem Szybko został kastratem Miast dmuchać musiał śpiewać sopranem

Jeden student z mazurskich siół Był amatorem chińskich ziół Wystarczyła minutka Głowa była leciutka I jednocześnie ciążyła w dół

Inżynier elektryk spod Koluszek Do dziurki w gniazdku włożył paluszek Kontaktował trzy razy Przerwał w połowie fazy Elektrony spłynęły na brzuszek

W Trzebiatowie w Baszcie Kaszana Trwają próby tańca od rana Więzień czuje twista Kat świetny artysta Wykręca mu nogi w kolanach

Dziadek Władek co żył w Żarach Herbu był "zliniały wałach" Jednak ten co się śmiał Szybko przed dziadkiem wiał Władek miał dwa metry w barach

Policja kontroluje Tobolice Wracają nasi czekają kibice Jest trener z dwoma zawodnikami Bo reszta razem z przemytnikami Właśnie przekracza "zieloną" granicę

Noc integracyjna pod Okęciem Zakończyła się zbiorowym rżnięciem Najlepszy był Podbipięta (choć pijany to pamiętał) Ściął trzy Webby i to jednym cięciem!