Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

natalia

Użytkownicy
  • Postów

    2 503
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez natalia

  1. cieszę się Asher, że kolorystyka odpowiada :)
  2. natalia

    Lekcja

    te powtórzenia, wyliczenia lekko męczące, ale opis kiedy peelka najpierw sama jest utulana a potem utula zrozpaczoną dziewczynkę jest wzruszająco opisany, to najbardziej mi utkwiło w pamięci i sie spodobało. Serdecznie pozdrawiam Natalia
  3. Asher po pierwsze nie piszesz tego dla mnie :) po drugie Ola niech zostanie, ładnie jej tam, poza tym mam siostrę Olę, więc.. po trzecie jest bardzo dobrze :) Serdecznie pozdrawiam Natalia
  4. dziękuję Agnes, Michałowi i Cooltowi za tak pozytywne komentarze :) Coolcie, wyłapałeś najlichży wers tego wiersza, jakieś sugestie? Serdecznie pozdrawiam Natalia
  5. piwne płomienie świec iskierkami mienią się w oczach powoli je rozpalając rzeźbisz zgrabne litery wodząc gęsim piórem po ciele czarnym jak wrona atramentem niektóre słowa ranią do rubinowej krwi romantycznie po ramionach spływającej oddychając szeptami przy trzaskających chochlikach w kominku splotły się rytmy ciał na wieki sekund niemal
  6. to może błahe? nie tytuł mnie tu przywiódł, ale wiersz mi się podoba, zgrabnie napisany, lekko się czyta interesująco ujęty temat Serdecznie pozdrawiam Natalia
  7. ujmujący...
  8. hmm, mnie też jakoś przekonać ten wiersz do siebie nie może... momentami wydawał mi się w porządku ale potem zgrzyty, zbyt wiele niedomówień spychanych, jedno po drugim Serdecznie pozdrawiam Natalia
  9. Ewelino użyłaś tak zużytych związków, że aż smutno się robi. (niewidzące oczy, niemy krzyk) jak panowie zauważyli, to tu się nic nie dzieje, nie czuć podmiotu, a tytuł naobiecywał dużo za dużo.... wszystko jest sobie tak pokrewne, że się zastanawiam, po co o tym wiersz? po co rozwlekać o tym samym w co drugim wersie, z czego nic potem nie wynika..., no szkoda, naprawdę... Serdecznie pozdrawiam Natalia
  10. dziekuję Wam bardzo moi drodzy za dobre słowa :) cieszę się bardzo, że słownictwo dopasowane, a że ostrzej mogłam to wiem, ale po co? :) Michał trudno, sama tę alternatywę na tytuł wyczaję, albo zostawię :) ciąg dalszy mam nadzieję, niedługo uff poprzeczka widzę znów mocno nie trącona, może i następnym razem się uda Serdecznie pozdrawiam Natalia
  11. piękny wydźwięk, ale to wszystko w tak małej formie powtórzenie trzykrotne całego dwuwersu jest powiedziałabym mocno rzucające się w oczy, jeśli nie gryzące... literówki, nawet w tytule twój, twego tuż obok siebie, też haczy Serdecznie pozdrawiam Natalia
  12. rozdział 12 (czytelnika obowiązuje pełnoletność) Zabrali ją dwie godziny temu i nic. Nic mi nie chcą powiedzieć! Gdyby nie ta przeklęta noga... A może… Nie. Nie będę ich o nic prosił. - Panie Dawidzie? – pielęgniarka. - Tak? - Ktoś do pana. To był on. Ojciec Patrycji. Momentalnie zaschło mi w gardle. Że też musiałem wykrakać! - Dzień dobry, można? – zapytał, jak gdyby nigdy nic. - Proszę, proszę niech pan siada. Przyszpilił mnie swoim wzrokiem do łóżka. Nie wiedziałem, czy coś powiedzieć, czy o coś spytać. - Zaczęło się… - rzekł flegmatycznie. - Co?! Patrycja już rodzi?! - Wiesz, musimy sobie porozmawiać na parę tematów. – mówił, jakby mnie w ogóle nie słuchał. A ja chciałem wiedzieć, co z Patrycją i naszym dzieckiem! - Ale niech mi pan najpierw powie, co u Patrycji! Jak się czuje? Milczał chwilę. - A Ty jakbyś się czuł, jakbyś rodził dziecko? – próba żartu? – Wszystko w rękach lekarzy i pana Boga. Dowiemy się nie prędzej, niż za kilka godzin. Mamy czas. – Zabrzmiało to złowieszczo. – Już? Uspokoiłeś się trochę chłopcze? - Tak – odparłem głucho i wcale nie taki uspokojony. - No to zaczynamy. - zrobił ogromnie długą pauzę, jakby układając sobie wszystko w głowie, lub zastanawiając się, od czego by tu zacząć… Z jakiej strony najtrafniej mnie ukłuć. - Znam swoją córkę od kilkunastu lat. A Ty? – brak czasu na odpowiedź – Byłem przy niej, gdy zmarła jej babcia, a Ty? – znów brak czasu- Pomagałem jej w lekcjach, gdy miała problemy, a Ty? – zaczynałem pojmować, że to pytania retoryczne, a przede mną cała ich litania – Wiesz, że jak miała 5 lat to użądliła ją pszczoła i dwa tygodnie leżała w szpitalu? Niee? To, co Ty chłopcze wiesz o mojej córce? Jakim prawem śmiesz wciągać ją w nieczyste sprawy? Czemu narażasz ją na niebezpieczeństwo i niepełnoletnią zmuszasz do ucieczki z własnego domu?! I w końcu na miłość boską, kto dał Ci prawo deptania brudnymi buciorami po nieskazitelnej czystości i niewinności mojej córki?! Kłócić się z nim, czy milczeć. Stawiać opór, czy przepraszać. Tłumaczyć, czy niemo przytakiwać. Szlag by go jasny trafił! Spojrzał teraz wściekle na mnie jakby oczekiwał nadstawienia policzka. Guzik! - Pan jest w błędzie. - Co?! - Pan nie rozumie, bądź nie chce zrozumieć, że my się z Patrycją kochamy. Od czasu wypadku w moim domu przestał pan akceptować nasz związek i uważał, że sprawa ucichnie. Tylko jak pan to sobie wyobrażał? Że nam minie? Że to były szczeniackie wygłupy? - Bo to są! – nie dałem mu skończyć - Otóż nie. Skoro podjęliśmy te ważne dla nas decyzje, to znaczy, że nam na sobie zależy, nie uważa pan? Wynajmujemy wspólnie mieszkanie, pracujemy. - A szkoła! Nauka, studia?! Jak długo zamierzacie tak egzystować?! Bawić w dom! – no tego było już za wiele. Facet wyraźnie nie miał zamiaru rozmawiać, wyjaśniać a ogłaszać. Ciekaw byłem, co. - Nie mogę pozwolić by moja córka się marnowała z takim… w takim miejscu. – wstał rozgorączkowany – Dzisiaj widziałeś ją ostatni raz! – wyszedł. - NIE!! Nie pozwolę Wam! – darłem się rozpaczliwie nie mogąc ruszyć się z miejsca.- Nie, nie, nie, nie! To nie jest prawda! Nie, cholera jasna, NIE!! Weszła pielęgniarka. - Ależ panie Dawidzie… Co się panu stało, coś boli, mam zawołać lekarza? - NIE! Odczep się ode mnie! Idź sobie! - Proszę pana… - Chcę być sam! - Rozumiem, że pan cierpi..? - Nic nie rozumiesz! - Ale naprawdę proszę się uspokoić, niepokoi pan innych pacjentów. - Gówno mnie to obchodzi. - Ale mnie obchodzi i zaraz dam panu zastrzyk uspakajający. Tego pan chce? -…- głupia suka musiała się przychrzanić, nie może dać człowiekowi świętego spokoju! Czy ja żądam wiele! – Czy ja żądam wiele?! Chcę tylko spo ko ju. Rozumie pani? Spokoju. - Dobrze, ale zaraz kolacja. Przyjdę i chcę widzieć pana uśmiechniętego. – co ta piguła sobie myśli?! Że co ona może?! Wyszła. Obić komuś ryj to mało powiedziane. Miałem ochotę kogoś zabić. Zabić! Bić do nieprzytomności bez opamiętania. Nie zabiorą mi ich. Nie. Znajdę ich. Patrycja jest moja. Dzieciak też jest mój. Nie będą mi ich sobie wychowywać na swój popierdolony sposób. NIE! A do tego ta popieprzona noga! A co mi tam. Wstaję. Najwyżej się przewrócę. Spróbowałem się podnieść. Zdjąłem stopę z temblaka przyczepionego do łóżka. Trochę bolało, ale to nic. Ledwo dochodził do mojej głowy jakiś ból, przy wszechogarniającej wściekłości. Jedna noga. Druga. Siedzę. O ku..., jak boli! Stoję. No to teraz możesz mi facet… Idę! Koślawo, bo koślawo, ale doczłapałem się na oddział dziecięcy. Tam ich nie było. Hm, a gdzie tu jest kurwa porodówka, kto mi powie?! Nie, nikogo nie będę pytać. Sam znajdę. Po jakimś czasie znalazłem. Same krzyki. Poród to chyba jednak bolesna sprawa. Nagle przede mną wyrosła sala pełna noworodków. Jakie one maleńkie… Jakie tycie! I jakie brzydkie. To znaczy inaczej, nie takie słodkie, jak mówią. Ale jakie malutkie rączki… I jak takie zawiniątko wziąć na ręce? Aż strach się bać. Ech, i pomyśleć, że… Już niedługo. Śmiesznie wyglądają te maluchy w pieluchach. Tylko, żeby nie natknąć się na starych Pati. Czujnie się rozejrzałem, ale teren był czysty. Jakaś pielęgniarka zauważyła, że przyglądam się dzieciakom. - Jest pan ojcem, któregoś z nich? – spytała z lekko krzywym, ale szczerym uśmiechem. - Nie wiem. – powiedziałem szczerze. Spojrzała na mnie, jak na kretyna. – To znaczy, nie wiem, czy już tu jest, czy już się urodziło. - Ach, w tym sensie. Jak się pan nazywa? Zaraz to sprawdzimy. Hm, nie wiedziałem, czy podać dane moje, czy matki. Jeny Pati- matka! Dobre. Nie pomyślałem o tym wcześniej. Mamusia. Heh! - Matka nazywa się Patrycja Łuczywek. - Pan chwilkę poczeka. – i poszła szukać. Coś długo jej nie było. Ale wróciła, tylko że z nie tęgą miną. Najpierw dziwnie westchnęła, a potem powiedziała. - Przykro mi proszę pana, ale... pani Patrycja Łuczywek została godzinę temu wypisana od nas ze szpitala. Najwidoczniej się przeniosła do innego. Ale proszę nie martwić z pewnością nic jej nie jest, skoro dostała pozwolenie na wypisanie. Kobiety czasem tak robią, wolą rodzić w sprawdzonych klinikach... Proszę pana? Nic panu nie jest? Zbladł pan strasznie, niech pan tu usiądzie. Monika! - Tak? - Temu panu zrobiło się słabo, weź przywieź wózek, zawieziemy go na odpowiedni oddział. Proszę pana? Proszę na mnie spojrzeć, gdzie pan leżał, w jakiej sali?… Jak się pan nazywa? - Już, mam. - Dobra, pomóż mi go przenieść. - Zostawcie mnie! – wstałem szybko i chciałem biec przed siebie, ale... noga. Nie biegłem a leżałem teraz na posadzce. - Och, co pan robi! Monika pomóż mi go podnieść. Chce pan sobie zrobić krzywdę? - A jakie to ma znaczenie?! – wybuchłem. – Zabrali mi je! Zabrali! – szarpałem się z nimi, bo chciałem sam wstać, ale po chwili dałem za wygraną. - Spokojnie, zaraz wszystko sprawdzimy, tak? To jak się pan nazywa i w której sali leżał? c.d.n. ......................................................................... Mam nadzieję, że użyte przeze mnie wulgaryzmy i słowa używane w mowie potocznej nie sprawiły nikomu przykrości, czy spotkały się z niesmakniem. Przyznam, że wcielając się w rolę Dawida, ciężko przychodziło mi wymyślanie innych słów, którymi opisaną sytuację by komentował. Sama nie miałabym w głowie łagodniejszych :) Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za przeczytanie Natalia
  13. aha, co do tytułu to wiem, jest tam takie irytujące słówko :) i jakże powtarzalne, cóż zaczynałam pisać przeszło rok temu, być może w ostatecznej wersji zmienię go, jakieś sugestie?
  14. Michale nie masz za co przepraszać :) co do tego, że się dobrze czyta bardzo się cieszę, a co do tego, że mało pozostawia? to jest fragmencik całości :) jak skończę pisać tę "telenowelię" to chyba pozwolę sobie zamieścić jeszcze raz, ale wszystko razem. Chociaż trochę mnie teraz ruszyłeś, w pozytywnym sensie oczywiście, każdy fragment powinien coś w sobie nieść... hmmm drążcymi rękoma będę publikować kolejną część :) Serdecznie pozdrawiam Natalia
  15. dzięki za wiarę :)
  16. kocham archaizmy, uwielbiam lekką tematykę, słowem wiersz, (jak dla mnie) bardzo udany :) czytało się świetnie, końcowy morał, jak z bajki, ciekawie ujęty :) Serdecznie pozdrawiam Natalia
  17. no Filipie, niezmiernie podoba mi się Twoja symbolika, może niekoniecznie tytuł, ale zawartość :) jestem oczarowana treścią i obrazami jakie ujrzałam, mam jedynia małe "ale" co do zapisu i pozwolę sobie wtrącić swoje na ten temat zdanie :) ................. W szklanym prześcieradle skraplają się strzępy duszy. Chwiejnym ruchem dłoni liczę kropki na pancerzu biedronki. Dreszczem ciała uczę się na pamięć, jak żyć w kłamstwie. Na rzęsach szkielet wysuszonej łzy liczy gwiazdy. Nagi siłacz w sercu śpiewem żalu ginie (młotem krusząc miłość). Na kolanach noc oddycha przed mitem Księżyca. Zamknięta w szczelinie grzesząc kona ludzka żywica. ............................... Serdecznie pozdrawiam Natalia
  18. dzięki Gwyn za dobre słowa i słuszne ostrzeżenie :) postaram się nie zapędzieć z telenowelowy róg. serdecznie pozdrawiam Natalia
  19. Sewek no nareszcie! Aleś nam długo kazał czekać na ciąg dalszy... a tymczasem on taki inny... przeczytałam przed momentem, oczywiście zrobiłam to od razu, gdy tylko je tu ujrzałam a przeczytałam jednym tchem. Nie brak Ci zdolności w utrzymaniu czytelnika przed monitorem :) Wciąż zastanawiam się co przeczytałam... tzn wiem, ale układam sobie w głowie :) po kolei, całą sytuację. Ola conajmniej pół roku w śpiączce... tak się zastanawiam, kiedy pan Karol postanowił pochować córkę? tak w ogóle uważam to za okropny pomysł! Że też ten chory detektyw podsunął mu taką myśl! Nie wyobrażam sobie, jak można coś takiego zrobić... Zastanawiam się też nad tym, że skoro Seweryn dowiedział sie od razu prawdy, zapewne powiadomił o tym Michała...hmm, czyli oni cały czas wiedzieli, że ona żyje. A przecież o ile dobrze pamiętam to Michał przeżywał załamanie psychiczne z tego powodu, że ona nie żyje. Chyba, że wpadł w dołek tylko i wyłącznie z podowu jej śpiączki. Ale nie zgadza mi się też to, że skoro był on poszukiwany, to musiał się ukrywać, a tymczasem z tego co pamiętam on przebywał w Domu Dziecka pod Warszawą... Ale może się czepiam :) i da się to racjonalnie wyjaśnić. na koniec słodkie drobnostki :) pod koniec I rozdziału - "wezwił" => wezwij III "Każda moje wspomnienie" => każde IV "jest w śpiączce - pówtórzyła" powtórzyła V "odwrócil się" odwrócił pod koniec VI "zblizałam się" zbliżałam, "oni ją nigdy" jej chyba.. to tyle :) Serdecznie pozdrawiam Natalia
  20. wszystkie poprzednie utwory znajdują się w archiwum dostępnym na stronie (znajduje się przy napisie "zaloguj się")
  21. z góry przepraszam, za oddany głos, zaznaczyłam techniczne a artystycznego zapomniałam! i zostało 1 punkt, no a z pewnością dałabym więcej :) jak poprzednikom i mnie spodobała się atmosfera wiersza, ale początek taki sobie, końcówka za to świetna, bardzo mi sie spodobała Serdecznie pozdrawiam Natalia
  22. oby szybko to "kiedyś" :) te pół godziny z ich życia jakoś tak, hmmm czuję się niedosycona :) zaczyna mnie inrtygować posać Kuby i, jak widzę, całkiem niedługo dowiemy się o nim więcej :) cóż, pozostaje mi cierpliwie czekać :) nie wiem czy słusznie, ale wciąż wydaje mi się, że wypowiedzi Piotra są lekko sztywne, brak im czegoś, tzn być może taki właśnie jest Piotrek :).. to tyle odemnie Serdecznie pozdrawiam Natalia
  23. dzięki Natalio za komentarz i cenne uwagi :) tym razem postaram się szybciej pisać kolejne części :) Serdecznie pozdrawiam Natalia
  24. początek dobry, zakończenie gorsze, przegadane a tytuł za tłoczny w słowa... (nn - by mogło być np) ale to moje zdanie Serdecznie pozdrawiam Natalia
  25. pierwszy wers okropny, oczyma?! wiesz jak to boleśnie brzmi? z z ....też drażni, nie można jednego się pozbyć? potem następuje magia, mimo że to ooo ciągle to i tak jest super, ciekawie ujęte te nasze myśli :) "niby widno w kręgu, takie blade widmo" ten fragmencik świetny a końcowe dwie zwrotki rewelacyjne :) czułam każde słowo, bardzo mi się podoba ta końcówka Serdecznie pozdrawiam Natalia
×
×
  • Dodaj nową pozycję...