Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

natalia

Użytkownicy
  • Postów

    2 503
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez natalia

  1. chyba jednak I don't understand... kruchość potwornego kalectwa...że tak delikatnie określę ten wiersz, gdzie szukać sensu? w rozsądku małżowin? owocowej dłoni ścierającej niestrawiony kurz rzeczywistości? i ta niedowierność łez... ufff... nie dla mnie ten wierszyk, może kolejny?
  2. Majka, wierszyk - rewelacja :) ja też sobie w ulubione pozwolę oj jaki on cały pyszny i pełen takich cieszących oko widoków, ludzkich, przeciętnych, ale jak pięknie ukazanych! zakończenie świetne. dawno mi się tak wiersz nie podobał, szczerze.
  3. świetny tylko czemu pojedyńczą łzą na dno metalowej samotności?! ech, to zabolało zgrzytnięciem, reszta to przyjemności :)
  4. raczej nie Areno, mi chodzi o zgubienie wątku w takim sensie, że jest bardzo duża nagonka na tę złość, kiedy to mały słyszy, że jest kłopotem. Ten wątek jest wypiętrzony, a potem ginie (tonie :)). Albo zbyt silne jest jego wprowadzenie (ukazanie emocji chłopca, jego zagniewanie w pociągu), albo za szybkie zakończenie tematu (brak pociągnięcia go, ucięcie nagłe i pozostawione samemu sobie). Autor daje początkowo odczuć czytelnikowi, że ta obraza będzie czymś ważnym, pewnym pionem rozdziału, tymczasem wątek umiera na zawał chyba, bo w zakończeniu o nim ani słowa. Pewnie, że samo dzielenie na części może powodować takie niedokończenia, no ale chyba powinno się epizod rozpoczęty dokończyć w serwowanej cząstce? Także osobiście czuję zachwianie w kompozycji tego fragmentu. a owe dygresje, masz rację, świetnie wcięte, wyważone, kreślą bohatera, aż miło :)
  5. i gdzie ta namiętność? obiecanki cacanki, nawet jeśli inaczej, to gdziekolwiek być powinna jakieś puste i nudne te słowa się wydają, brak mi liryczności, przez co wiersz staje się naprawdę jakiś przekłamany, takie napisane dla siebie w moim odczuciu odnajduje= ę i chyba nieusprawiedliwień zdarzały Ci się lepsze wiersze :) i to na nie czekam
  6. pozwolę sobie zgodzić się z koleżankami, i ta zupa nie teges i wątek koledze uciekł :) ale czyta się jednym tchem, niezaprzeczalnie
  7. o, widzę, że nie wygłupiłabym się komentarzem, jaki napisałam tuż po przeczytaniu tego tekstu jaaaaakiś czas temu. Żałuję, no naprawdę ta przkwitaniowa 30 sporo burzliwych emocji wywołała i różne rzeczy do głowy przyszły, np coś w stylu "Marku jakbyś czytał ten tekst stojąc obok mnie to: Właśnie byś leciał, upadał, leżał, jakoś tak, niemrawo." itp bzdury. Cóż, poszło z dymem :) Słuchaj Marku, użycie takiego tekstu naprawdę grozi dłuższym urazem fizycznym, jeśli nie trwałym. Ok, ten temat już zostawmy, widzę wykasowany. literówek masz trochę Otellina to chyba sfrustrowana kobieta była, tak kląć bez większej przyczyny? pierwszy dialog (dwie wypowiedzi) są trochę chaotczne, najpierw żona stwierdza, że kazanie było dobre, ale tak, jakby to jej mąż je wygłosił; następnie komentarz o księdzu, czyli wykluczenie męża-księdza, a potem flegmatyczna i niemal enigmatyczna odpowiedź męża, który właściwie nie wiadomo jak wypowiada te słowa, brak jakiegokolwiek podpowiadającego znaku graficznego, czy to przecinka, czy znaku zapytania, pozostawiasz czytelnika w niewiedzy, a skoro jest to sztuka, taka rzecz miejsca mieć nie powinna. i końcowy komunikat z radia, trochę mnie zdystansował, bo nie bardzo rozumiem jak on się właściwie ma mieć do przedstawionej scenki, czy adekwatnie, czy kontrastująco?
  8. jakby gdzieś tam pękła niebiańska tama = to "tam" jest brzydkie, nie pasuje tu, poza tym dalej masz tamę Nawet jeśli, nowina jest tego warta? = tu chyba nie miało być pytajnika? ................... ojej a czemu tak krótko? nawet nie spojrzałam wcześniej, zaczęłam czytać a tu koniec.. Szczerze, to po opowiedzeniu, skąd knajpka się wzięła, liczyłam na coś więcej! Jakąś opowieść, o jakimś kliencie, o wydarzeniu w tej knajpce, a tu oo....koniec. No podobało mi się, owszem, ale... wychodzę głodna.
  9. jestem okropna... ale nie ruszył mnie ten tekst. wydaje mi sie zbyt oczywiste, ja po tytule wiedziałam jakie będzie zakończenie. fakt, że nienajgorzej opisane, ale nadal temat wydaje mi się hmm....niewykorzystany? czuję pójście na łatwiznę w skrajności miłości dziecka i brutalności ojca. taka tania zagrywka. to oczywiście jest tragedia, ja jej nie umniejszam, ale w tym wypadku, odczuwam spłycenie, podkoloryzowanie i podanie na talerzu gotowych emocji, a ja takich nie lubię, wolę je sama odnajdywać. podobnie jak z tym kominiarzem napisał Damian. Cóż, czekam na lepsze, a wiem, że takie będą :)
  10. i ja się bałam Agato i to bardzo! ocieranie się o banał grozi zerwaniem granicy i przekroczeniem jej a to już dobre nie jest.
  11. Z tym "na dzielnicy" to przyznam, że i ja się zastanawiałam, ale właśnie, jeśli zważając na zmienność i zaangażowanie w sprawę narratora, to powinno zostać. Nie brzmi znów tak źle, a wiadomo, że niektórzy tak mówią - tym samym stwarza się pewną cechę charakteryzującą narratora. Nie jest on przezroczysty. "gaz pieprzowy w żelu i w dodatku w sprayu- wiem, że to dziwne. Ale prawdziwe." fakt, dziwne :) ale człowiek uczy się całe życie. o kibcu słyszałam, chodzi o tego, o którym mowa w filmie "Klatka", prawda? a refleksje i przemyślenia same przyszły, zresztą jak nie było o nich mowy? przecież sam prosiłeś, cytuję: "Proszę o refleksje" :) zrozumiałam, że najlepiej, gdybym chociaż ślady owych refleksji pozostawiła.
  12. różnych pierdoł =ół dorzucił lezące = żące a druga podzielił = drugą hmm gubi mi się narracja, raz niemal pierwszoosobowa potem trzecio...? to celowy zabieg? "W ruchu zawsze są małolaty, ... Wiesz o tym. Nie rozumieją zbyt wiele. ...Ta, która nie uciekła, to właśnie moja siostra." no ten fragment ewidentnie pisze Hubert, a potem czytam - Potrzebuję pomocy. – Powiedział Hubert, lekko zziajany. - i nie rozumiem, coż, czytam dalej, może to schizofrenik? :) Ubliżali jej i pluli jej na twarz = jej jej...jednego z pewnością można się pozbyć ok, nie znam się na tym, ale "gazy pieprzowe w żelu" jest coś takiego? gaz w żelu? może w sprayu miało być? taki, jakiego później używa? ............... myślę, że jak najbardziej powinno się tutaj wszystko rozumieć, bez potrzeby tłumaczenia, że to żadne antyjakieśtam opowiadanie. Trochę obcych mi słów użyłeś, ale nie zakłóciły odbioru :) Natomiast uprę się przy śliskości narracji. Jakby dystans chciał być zachowany, schowany za trzecią osobą a momentami wyłaziły na wierzch emocje. A emocje zaprezentowane uważam bardzo dobrze. Lubię żywe opowiadania, to z pewnością do takich należy. Spokojne zakończenie kontrastujące z końcową akcją opowiadania pozostawia ciekawe refleksje. acha, co powiedziałabym Hubertowi? ciężko nie zgodzić się z jego gniewem i chęcią zemsty, ciężko wyperswadować takiej osobie podobne zachowanie, ciężko w inny sposób zrekompensować takie zachowanie Marcusa, ciężko inaczej uświadomić mu ile zła wyrządził.... że tak powiem, ciężka sprawa :) ale zapewne o to chodziło, o końcowe refleksje nad zachowaniem Huberta, o prywatne rozważania nad tym "jak ja bym postąpił/a?" cóż, udało się, w dużej mierze dzięki sporemu ładunkowi emocjonalnemu zawartego w opowiadaniu. Ja się gryzę. Bo z jednej strony by "skrzywdzić" takiego Marcusa to aż ręka świerzbi, ale z drugiej strony to też człowiek. Sama rozmowa chyba by nie wystarczyła. Zresztą jaki Hubert skończyłby na rozmowie?! Mamy tu jeszcze jeden aspekt, to cudzoziemiec. A jak nie rozumie? Hmm, możnaby po angielsku próbować, ale czy warto? Co to nam da? W gruncie rzeczy nic, bo Marcus mógłby zareagować śmiechem. I co wtedy? No... na żelazku by się nie skończyło. To wtedy skoro rozmowa odpada - przynajmniej sama rozmowa - to trzeba by dodać coś jeszcze. Człowiek winny powinien otrzymać karę, czyż nie tak? Czyli sąd. Ale czy kara powinna być wymierzona przez władze? Czy lepiej samemu? Jak nasze władze karzą, to my wiemy. Czyli pozostaje opcja samoistemu wymierzeniu kary, mimo iż to niezgodne z prawem, ale zważywszy na sytuację, jaki człowiek przejmowałby się konsekwencjami swego czynu? W opowiadaniu przedstawionemu Hubertowi, było wszystko jedno. Podejrzewam, że większości byłoby to obojetne, chyba że miałby naprawdę sporo do stracenia, no nie wiem, rodzina, reputacja, itd. ( jak ja lubię problemowe sytuacje :)) No ale załóżmy, nie ma nic do stracenia, to co wtedy? Dobrze, jeśli mamy wsparcie, jak Hubert, który miał znajomości. Wtedy jest łatwiej, można sporo zorganizować, np ludzi, sprzęt, więc przypuśćmy, że to mamy. Super. Ale co, zabijemy Marcusa? To chyba nie jest takie proste. Przede wszystkim nie jest dobre, więc pomysł skreślamy (się skreslić powinno, mówię tu wyłącznie o swoim patrzeniu). Zadanie bólu...kuszące. I na to stawia Hubert uprzednio tłumacząc źródło tego czynu. Ale czy to jest dobre? Co w konsekwencji daje? Marcus zostaje dotkliwie poparzony i policja szuka winnego. A czy nie przed chwilą on był naszym winnym? Nieprzyjemna zamiana ról. Gdzie sprawiedliwość?! Jakby uniknąć tego efektu? W ogóle jest to możliwe? Do tej sytuacji pytań stawiać można setki a odpowiedzi są płochliwe i niepewne oraz z pewnością nijak mają się do rzeczywistości, jeśli się na takową trafi. Lubię takie opowiadanka :) Sporo uczą.
  13. wyjąłem opaćkany = w pierwszej chwili myślałam, że literówka, że miało być upaćkany, ale i taka jest poprawna forma, nie wiedziałam :) na starej części panował większy mrok= a po co "większy"? większy od czego? od tego panującego na nowszej części cmentarza? ale z opisu wynika, że tam było jasno, płonęło sporo zniczy, więc..? że kiedy inni, odkurzali = zbędny przecinek .................... świetne opowiadanie.
  14. momenty świetne i okropne w jednym wierszu :) to iii te mlecze irracjonalnie obok lilii, mlecze na łąkach rosną a lilie chyba nie bardzo? wersyfikacja w końcówce to moim zdaniem jest złe ale skostniałe chmury i 4 zwrotka przyjemne :) pozwolę sobie na osobistą wersję tego wierszyka Jak tutaj pięknie, są sady, łąki. Matka zrywa mlecze pośród róż i płacze. Słońca nie ma. Chmury skostniały Nie płyną minuty. Drzewa szepczą zawistnie. Urojone ptaki śpiewają ostatnią piosenkę tego lata. Przyniosłem trochę szczęścia, mamo. Jak cudownie upaść z przestrzelonym marzeniem. .............................. z pewnością wiersz w pewien sposób porusza, podoba mi się jego wewnętrzny spokój, czytając go można się odprężyć, dopiero przestrzelenie lekko niepokoi, ale również nie nachalnie i nagle. Początek jak w banalnej bajce, dobre wprowadzenie do sielankowego dzieciństwa, następnie delikatne poruszenie problemów, zupełnie niepojętych przez dziecko i tragiczne zakończenie. W sumie to może tylko moja intepretacja, z pewnością znajdą się inne, ale ja właśnie tu widzę na pierwszym planie zagubione dziecko, z matką w tle, pragnące dla niej szczęścia, symbolicznie wręczając jej bukiet lilii, czy róż. no ale to sobie dopisałam :) tak, można się przy tym wierszu zatrzymać.
  15. pewnie że topografii nie wywalaj, to Twoje opowiadanie :)
  16. naprawdę nie spodziewałam się takiego odbioru, ale bardzo mnie on cieszy :) dziękuję wszystkim za opinie.
  17. szelest słonecznej koszulki pękanie guzików mdłe nie ekscytujący chłód włoski na baczność może nie rozbite miski o chodnik szczęk ząbków zamka nie uściski bardzo ciepłe na gardle i nadgarstkach nieme nie szarpany ból przelatujący szaro gołąb gwałtownie stanął czas też gwałt***nie wiersz przeniesiono do działu poezji współczesnej (dział Z) [u]MODERATOR[/u]
  18. to, że raz księżniczka jest tytułem a raz imieniem to ja wiem, tylko mówię, że źle brzmi, jak dla mnie to powtórzenie, przy smoku lepiej Ci to wyszło :)
  19. życzę miłej lektóry = przeraziłeś mnie tym... nie przeżywałem tego nawet jak jedna z najgorszych opowieści = coś mi tu nie pasi... nadzieje że jak = nadzieję, że Rycerz popatrzył się =? popatrzył się? spojrzał chyba.. Pocisk przeszył = no zaraz, jesteśmy przy kuszy, a tu pocisk? to jakaś automatyczna kusza? na naboje? Wiedział że tutaj będzie. Wiedział, że = troszkę konsekwencji, przed "że" jednak stawiamy przecinki z niej suknie = suknię Nie tego, ze to zrobił, lecz że zostawił ją przy życiu = że, i przecinek Nie czuje się złym = czuję, dalej "morduję" ................. powiem, że nawet bardzo ciekawe, czekam rozwinięcia, obym się nie zawiodła, bo narobiłeś smaku
  20. Jak na księżniczkę przystało, Księżniczka mieszkała = po co drugi raz księżniczka? pozwoliła sobie nawet na lekki, dyplomatyczny rumieniec = świetne :) spytała rezolutnie Księżniczka, pamiętając, by wyjąć ręce z kieszeni. = yy.. jakich kieszeni? sukienki?! schowała na dnie plecaka = chyba na dno brzmi lepiej ....................... ładne opowiadanko, a właściwie prawie bajka, trochę odniesień do przyszłości, bardzo płynnie się czyta
  21. świetne nie wiem co więcej można powiedzieć, czekam na kolejne
  22. ohydnie śmierdziały. Aż dech zapierało = no Ty chyba nie możesz, od kiedy od czegoś przykrego dech zapiera? odbiera - ok, zabiera- też ok, ale zapiera? Podpalona zapałka zaczęła wędrować od papierosa do papierosa = jedna zapałka? góra dwa papierosy by im zapaliła, chyba że to jakaś specjalna połknąłem w płuca. Od razu zaparło mi dech = a to może Ty po prostu lubisz ten zwrot? tu powiedzmy, że pasuje Łzy poleciały mi z oczu = ooo, a mogły skądinąd? Jak wszyscy, to wszyscy – pomyślałem złośliwie, postępując dokładnie tak samo. = a tu się popłakałam, ale być może taki mam dzisiaj humor Biegła od Rynku aż gdzieś hen po Stare Bielsko, a poprzeczna do niej ulica Zenona Laski wiodła od placu Chrobrego, zwanego Pigallem do kościoła ewangelickiego przy szkołach „2” i „4”. = po co to? Nie chciało mu się wracać tak szybko = mu, mi? ......................................................................... dobrze napisane, ale w sumie mało co się stało, czekam ciągu dalszego
  23. obiecywanki? :) wybacz, ale mnie sen zmógł... no naprawdę, a taka czytać nie lubię, bo mi sporo ucieka, dziś też jestem tu moment, więc szkoda zaczynać, z miłą chęcią przeczytam później :)
  24. że oto bytuje w świecie = bytuję aleja byłą pusta = była Mówienie o nim z najwyższą pogardą dawała = dawało podobnie, jak Adi = nie wiem czy przecinek potrzebny samotnie u wyloty = wylotu mieszkało na lub wokół Rynku, więc stał się on = a może "więc był on"? nie wiem, lepiej mi brzmi, bo i tak opowiadasz o tym, co było Stamtąd wyruszało dalej w miasto lub zostawało na ławkach. =wyruszało się, i po "na" spacja za dużo :) ....................................................................... no, ja dopiero dziś... ale ciekawy kawałek, może momentami za dużo mi było opisów tych ulic, alejek, nie wiem, wydawało mi się momentami zbędne, tylko te istotne mogłoby zostać, o których mowa później, lub gdzie ktoś chodził, ale reszta? ale może to tylko ja tak mam, że nie lubię takich opisów :) podoba mi się jak prowadzisz narrację, hmmm, chyba jak zwykle no nic, lecę do kolejnej części
  25. wraz raz kolejny następny raz by znów tam hmm.. nie za dużo tych odnośników do tego, że powtarza się pewna sytuacja? umieram następny raz w życiu by znów odrodzić się = ten fragment jest tak oklepany i często powtarzany... nie pomaga w tym wierszu z ręki człowieka mordercy = to słowo dla podkreślenia? a naprawdę jest ono potrzebne? skoro ten człowiek zabija, to się domyślamy, że jest mordercą czym sie różni śmierć faktyczna od zwykłej? na cmentarzu ludzkich marzeń spotkam przeznaczenie = to też niestety lekko powtarzalne wiersz nie porusza, choć mówi o dość ważnym problemie, porponuję ująć go ciekawiej :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...