Maciej_Satkiewicz
-
Postów
797 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez Maciej_Satkiewicz
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
- Strona 2 z 32
-
-
Kiedy zabraknie pojedynczego
zaczyna się jesień
to jest gubienie liści
mogą to być wiersze
drobne przedmioty
mała pamięć
Gubimy się w spotkaniach
bez środka bez wiatru
jak złote baletnice
na przedwczesnych łyżwach
zmieniamy muzykę bez jednej
którą trzeba by kochać
Sens to jest to co zostaje
z konieczności odkrywa się na końcu
jak dopisek do listu
z niemym wykrzyknikiem0 -
Kiedy zabraknie pojedynczego
zaczyna się jesień
to jest gubienie liści
mogą to być wiersze
drobne przedmioty
cudza pamięć
Gubimy się w spotkaniach
bez środka bez wiatru
jak złote baletnice
na przedwczesnych łyżwach
zmieniamy muzykę bez jednej
którą trzeba by kochać
Sens to jest to co zostaje
z konieczności odkrywa się na końcu
jak dopisek do listu
z niemym wykrzyknikiem0 -
Jest jeszcze ten o prawdzie i nawet byłem tego całkowicie świadomy, ale wygrała efektowna forma mojego komentarza... ;
0 -
"Gdy prawda nie osiądzie na stałe"
Do tego momentu absolutnie świetny.
Dalej pada niepotrzebna odpowiedź i powtórzenie najlepszego fragmentu wiersza, czyli błąd popełniany kanonicznie przez słabe przeboje radiowe. Jest to zabieg ohydny, frazy najlepsze powinny być ukryte i niepowtarzalne.
Pozdrowienia :)0 -
Coz, z wrazeniami sie nie dyskutuje :)
0 -
Dzie(ks) dzie wuszko. "Nowosc" to chyba nieodpowiednia kategoria, jesli chodzi o spojrzenie na wiersz. "Przyjemnosc" na ten przyklad jest znacznie bardziej sensowna :) a juz uznanie wierszka za material na piosenke, to nabilitacja, ktorej trzeba sie uprzejmie poklonic.. :) totez klaniam sie.
Mariuszu, to jest serce, ktore zrywa sie ze smyczy, ucieka, zostajac bez kontroli, samopas; nie wiem, co sie z nim dzieje, co ono wyprawia "gdzies daleko" - choc caly czas to moje serce i caly czas mnie dotyczy, bo przeciez czesto jest tak, ze istoty, ktorych nie ma, ktore zaginely, sa bardzo blisko.. :) Ucieczce jako srodkowi poetyckiemu calkiem niedaleko do szalenstwa, jesli postrzegac ja przez pryzmat uczuc, ktore idee ucieczki wspoltworza, a nie przez fizyczna nieobecnosc.
Jacku, serce od wiekow jest calkiem nieglupim symbolem milosci, niekoniecznie tej najglupszej, choc kazda milosc, w ktorej wspoluczestniczy serce, przez to serce wlasnie ma w sobie troszke glupoty. Bo serce to wlasnie taki kundel. Albo ogar jaki. O kundlach, jak o glupiej milosci, mozna myslec z cieplem albo z pogarda.
Pozdrawiam0 -
chciałem pokochać więc serce uciekło
jak pies zerwany ze smyczy w siną dal bez kagańca
myślałem - żeby to był chociaż pies myśliwski gończy gdzie tam
zwykły pasterski kundel bezdrożny nie poradzi sobie
wróciło po latach zmizerniałe wychudłe dałem mu miskę
zaprowadziłem do budy
teraz wita gości jakby każdy wracał
z umiarkowanie dalekiej podróży
lubi bawić się z zającami choć doskwierają mu łapy
nie cierpi komarów zagryza je zaciekle
chyba mocno dały mu w kość
niesforne szczeka na rozum który czasem drapie je za uchem
kiedy przychodzi napić się herbaty i porozmawiać o życiu0 -
Kamienie, muszelki, woda i morze nie maja oczu.
Ale zgoda, rosol to tez aniol :)0 -
Dlaczego madrosc "nieswiadoma"? To zle slowo. Madrosc nie skonceptualizowana, ale w pelni swiadoma :)
0 -
Mozesz sie nie zgadzasz, ale niezgoda powinna korespondowac z moim argumentem. Mozg ma zwiazek z inteligencja (ta zdefiniowana przez nas, ludzi), nie z madroscia (wedle biologii). Mozemy przyjac, ze swiadomosc nie wysiedzi w ciele bez mozgu, ktory pelni role centrali dostarczajacej do swiadomosci przetworzone dane ze zmyslow. Ale czy struktura ukladu nerwowego ma wplyw na "madrosc"? Czy do madrosci potrzebna jest typowo ludzka, symboliczna inteligencja? Nie, madrosc wykorzystuje symbol, zeby trafic do czlowieka (metafora), ale sama w sobie go nie potrzebuje. Zwierzeta nie potrzebuja symboli, slow, matematyki, zeby byly madre. A moim zdaniem kazde posiada wlasciwosci swiadomosci o ktorych nam sie nawet snic nie moglo (ciekawe, jaka wyobraznie ma komar. Zlozona z zapachow?). Totez nie bedziesz nigdy snula z komarem dlugich nocnych dysput (chociaz... :P ), ale to przeciez nie ujmuje nic jego komarzej, egzystencjalnej, a moze i metafizycznej madrosci.
0 -
Ja mowie, ze sa madrzejsze, cichsze, ze to anioly - i udowodnij mi w ramach biologicznej logiki, ze to nieprawda. Problem w tym, ze biologia w ogole nie definiuje takich pojec jak "cisza" czy "aniol", a juz z pewnoscia nie definiuje "madrosci". Ksiazka anatomiczna aniola bylaby nieporozumieniem na znacznie glebczym poziomie niz poziom braku "okazu".
0 -
Biologicznie ALBO logicznie? Guzik prawda. Mozesz co najwyzej mowic o "logice biologii". A logika bilogii mowi niewiele o madrosci, no chyba, ze przez madrosc rozumiesz inteligencje, ktora nauka definiuje. A to nie jest prawdziwa madrosc. A nawet jesli - kazda nauka opiera sie na doswiadczeniu, a kazde doswiadczenie nabiera znaczenia tylko w kontekscie, w ramach pojeciowych i paradygmatach, ktore dostarczamy odgornie. To, co niedefiniowalne w ramach tego, co bezposrednio widoczne - jest zawsze niepewne. Pewne (dla mnie) jest tylko to, ze widze kolor zielony. Charakter swiadomosci zwierzat to pojecie teoretyczne, a przyjecie konkretnej teorii zalezy od widzi-mi-sie ogolu. Bec.
0 -
Zawstydza.
0 -
Cytat"Tylko o to tutaj chodzi"
Chyba dużo osób mówiło wprost, o co "tutaj chodzi".
"No przecież, że o zabawę" powie Ci
for fan tiwi
Ale tutaj jest coś takiego łączącego się z tymi odpowiedziami, które chyba znaczą
dużo.
Matko życia i matko śmierci... śmierci? Why śmierci?
Gamoniu, smierci, bo naprawde umiera tylko osoba, ktora pokochasz. I naprawde umierasz tylko wtedy, kiedy ktos kocha Ciebie.0 -
Zdobylem sie na te odwage i przeczytalem wlasnie wszystkie komentarze. Zadziwilem sam siebie. Natomiast jedno moge potwierdzic - na tym forum roi(lo) sie od totalnych debili...
0 -
Te wiersze sa jednak troche sztuczne, choc dobrze pamietam potrzebe i refleksje, z ktorych powstal ten konkretny. Wiersze to rzeczywiscie widokowki. Czuje sie teraz jak, nie przymierzajac zanadto, trup na sekcji zwlok - przez swiadomosc, ze ktos wlasnie wertuje moja niegdysiejsza forumowa aktywnosc i dowie sie zaraz o mnie wiecej, niz ja sam wiem, nawet pomimo sporych introwertycznych sklonnosci :P
Masz racje, podmiot nie wytrwal, ale (tu tez sie musze wczytywac jak w nie-swoj wiersz, z racji czasu) przeciez caly czas pyta, jak Bogu sie jest "we mnie", w nim, totez musi chyba opisywac siebie, czyli srodowisko, ktorego pytanie dotyczy.
Zaznacze tylko niektore watki, ktore mi sie rzucily w oczy (cholera, jesli siebie potrafie intrygowac, to chyba nie jest zle:P), mianowicie - perspektywa znikniecia (podmiotu i jego zony). Moze nie chodzi o znikniecie "tylko" ze swiata, ale w ogole? Kim zatem jest ten Bog? Duchem natury? A moze wewnetrzna projekcja (!) czlowieka? Moze jest wewnetrznym glosem, spersonifikowanym sumieniem, podswiadomoscia? Zatem wiersz w przewrotny sposob stawia pytanie o nature Boga. Co tak naprawde nazywamy "Bogiem"? W co tak naprawde wierzymy? I *jak dbamy* o to, w co wierzymy? Bo moze zapominamy o wzajemnosci, pragnac rad i szczescia dla nas samych.
I dlaczego ten Bog jest "zawsze szczesliwy"? Czy wszystko jest dobre? Czy zatem tylko w naszych ludzkich kryteriach pojawia sie "zlo"? A moze Bog zawsze wie, ze "nie ma tego zlego..."? A moze caly wiersz jest gorzko-ironiczny i podmiot od poczatku wie, ze Bog niewiele sie nami przejmuje?
Wiele, wiele innych pytan sie rodzi. Piszmy widokowki. Dziekuje sobie, ze taka sobie przeslalem i Agnieszce, ze mi ja dostarczyla dzis :D0 -
One sa madrzejsze od nas, tak to. I masz racje, moglyby pisac basnie! :) Moze pisza? Tzn. moze caly czas opowiadaja te basnie, sobie i otoczniu, zachowaniem, mysla, tylko my tego nie slyszymy?
0 -
Lubie, kiedy ludzie daja sie przekonac :)
0 -
Mysle, ze bardziej niz my. My do wszystkiego dopisujemy basnie, slowa, a one wiedza po prostu po prostu. Spojrz w oczy ptaka, psa, kota nawet. W gruncie rzeczy sa zawsze smutne. Madre. A czesto mimo wszystko wesole.
0 -
Ten czlowiek przez wielkie "C" brzmi jednak zbyt patetycznie. Chcialem napisac, ze wiersz troche pokraczny, ale nie, po n-tym przeczytaniu (n nie jest przesadnie dwucyfrowe nawet) jednak sie broni taka forma. Konkretnie klamra zlozona z wykrzyknien przywodzi dobre wspomnienia (z czym mi sie to kojarzy? Jakis wiersz? Film? Ktos moglby mnie wspomoc?) I usprawiedliwia reszte. Niepokoj czuc, owszem, ale to jest niepokoj towarzyszacy.. zdumieniu? Radosci? Zeby nie napisac "olsnieniu" :P
Losnaza - tak, trzeba to sobie na glos powiedziec kilka razy, kameleonie jeden.
Chetnie zobaczylbym w wierszu jeszcze wiecej obrazow, ale on moze powinien byc zwarty jak notatka, drobny jak niezapominajka.
Pozdrowienia :)0 -
Nie sa?
0 -
CytatProszę :) Jak działa Turbdymoman na kurę?"
Chyba tu jest odpowiedz. Nie moglem sprawdzic, bo internet-slimak:
www.youtube.com/watch?v=PR9HdUHSYls&feature=youtube_gdata_player0 -
Dziękuję Agnieszku :) Początek pierwszego zdania Twojego komentarza podziałał na mnie jak Turbodymoman na kurę. I teraz się zastanawiam, czy minimalizować n.
Jeśli chcesz, przeczytaj jeszcze raz, bo czasem coś nowego się pojawia; to wiersz, nad którym nie mam kontroli, bo materia internetu każe mu się spontanicznie zmieniać i kreować ;P Taki to zwierz niepokorny.
PS. Zaintrygował mnie przywołany przez Ciebie rozum. Bo co to jest? Czy chodzi o dosłowność? Kiedy sensu przekazu szuka się w słowach? Czy opozycją do rozumu są wobec tego przeczucia i obrazy?
:)0 -
Dobre panie Michale!
:)0
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
- Strona 2 z 32
o wierności
w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Opublikowano
już nie ufam drodze
po prostu idę
wśród opadających liści
boję się zdrady
mojej i cudzej
że nic nie pozostaje do końca wierne
choroby zdradzą moje ciało
zęby jelita kolana
nawet Bóg może zdradzić
nie istniejąc lub po prostu
w każdej chwili mogę zdradzać cokolwiek
nawet o tym nie wiedząc
zdradzam swoje ciało
zdradzam Boga
zdradzam siebie swoje talenty
najtrudniej zdradzić tych co są najdalej
ale przecież każda odległość jest zdradą