"Szukałem w zachodzie
i o świcie różnobarwnym,
w pełni jaśniejącej
i w bezgwiezdnej nocy.
Lecz ty wciąż uciekasz,
znikasz w bezgłosych
myślach i westchnieniach.
Gdy już cię prawie mam
i powtarzam,
by pamięć wytrwała
do kartki w domu,
…………………………………................
Spojrzałem na listę z zakupami
i znów byłaś rybą
w moich dłoniach."
A może piszący żyje dniem wczorajszym?
To, co dla niego naj...oddala się, umyka?
Na kartce, którą spodziewa się znaleźć w domu szuka potwierdzenia, że nie wszystko obumarło. Znajduje listę z zakupami, tylko zamiast szampana i truskawek zastaje ziemniaki, schab i kapustę.
Przepraszam autora jeśli uprościłam za bardzo.
Bez tytułu zamieniłabym na "nie uciekaj", a wiersz dołączę do ulubionych. :)