Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

51fu

Użytkownicy
  • Postów

    731
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez 51fu

  1. podokręcać wszystkie luźne śruby
    uszczelnić im krany zanim przeciekną
    raczej na złe niż na dobre wychodzą
    aby wrócić i odnaleźć wspólny dzielnik

    tylko poproszę w czystej szklance
    bo jak mi ona znów powie żebym
    już sypiał gdzieś indziej najlepiej
    z tą która wydzwania po nocach
    to niby jak mam to wytłumaczyć
    dziecku może mi pan podpowie


    można nie pić a umierać nad ranem
    ze strachu o wczoraj czy aby szkoła
    kiwania z głową nie zawiodła albo czy
    nie wyprzedziłem choćby o jedno słowo

    gdzie nie pójdę tam wszędzie hałas
    zwariować idzie od zgiełku o świcie
    budzę się zdenerwowana i za słaba
    jest moja pierwsza poranna kawa więc
    osiem kostek lodu do whisky proszę


    zewsząd zamknięty szkłem uważam
    na swoje ruchy żeby nie strącić butelek
    i w porę wystawić właściwy rachunek
    to chyba dobrze że piją do mnie — —

    wiesz pan tłumaczy się winny
    samemu sobie to powtarzam
    chociaż pamiętam że bóg kazał
    dzielić się dlatego co ja mówię
    pan się nasłuchałeś tego tyle
    że wiesz już chyba wszystko

  2. wraz z końcem wakacji mają zniknąć rusztowania
    i robotnicy zostawią to wszystko na naszych barkach
    jest dziwnie i zbyt cicho ale zrozumiałem że każdy
    budynek to budowla która zaniedbana ma prawo runąć

    pewien mężczyzna trzy ławy przede mną łysiał tak jakby
    wygolono mu strzałkę skierowaną do góry pobiegłem
    za nią wzrokiem sięgając umownej bariery między mną
    a chmurami znalazłem kurz i pajęczyny na żyrandolach

    był taki film de niro godzinami wtaczał głaz na szczyt
    by później z ironsem zrzucać innym kamienie z serca
    ja zaciskam w dłoni bilon żeby tylko dać cokolwiek
    na następne renowacje i wiem już na pewno że wstyd

    mnie przeżyje i że lepiej nie mówić

  3. Dziękuję Ci, Anno, za opinie. Myślałem nad tym podwójnym odstępem, ale to po prostu z oszczędności miejsca. ;) Wiesz, zawsze zwracasz uwagę na budowę każdego wersu, nie skupiając się tylko na tym moim, powiedzmy, efekciarstwie. Patrzysz na zdania jako całość, dostrzegając to, co jest rzeczywistym szkieletem wiersza. Chwała Ci za to. Pozdrawiam. // 51

  4. So I throw my cards on your table.
    B. Marley



    pogubiłem się gdzieś w gestach
    w miastach wysadzonych z siodła
    pozostał chroniczny katar i usta
    nieużywane zdrętwiały bez słowa

    po raz kolejny składam z papieru
    tego samego żurawia byle tylko
    czymś lotnym zająć ręce lub siebie
    byle rzucić i chociaż raz trafić

    z dystansu piłką nie sięgam
    obręczy tylko swoją twarz
    jak szybę tłukę gdy już każde
    zdanie grozi odbitą ciszą

    trzymać cię w pionie
    bez wahania odnaleźć pokój
    wspólny jak łazienka czy kuchnia
    gdzie jakoś udało się pomieścić

    póki co nie musimy jej uprawniać
    przeleżymy to razem
    czekając na w-znak
    zgodnie dzieląc sufity
  5. No i świetnie. Nie wiem, czy znów zacząłeś publikować, czy może już jesteś tu od jakiegoś czasu. Nieczęsto ostatnio mamy okazję wymienić poglądy na łamach forum. Tym bardziej cieszę się, że widzę tutaj Twój wiersz.

    Na znany temat w inny sposób. Dosadniejszy, może z nawet z pretensją w głosie (tutaj jest potrzebna). Muszę się tylko przyzwyczaić do 'opętańczych łez'. Poza tym jest jak najbardziej okej. Pozdrawiam. // fu

  6. zdaje się że nawet aksjomaty można nadwyrężyć
    pod odpowiednim kątem kiedy łamie się światło
    niezbyt jasno to widzę wtedy po omacku szukam
    czarów między fusami w ukruszonych szklankach

    raz po raz zerkam na twój odsłonięty brzuch i biodra
    czekając na rozpuszczenie dawnych win w próżni
    trudno się oddycha pustoszejąc w stanie nieważności
    teraz lubię zakradać się pod koc i zbierać cię wzrokiem

  7. Jak dla mnie brak klarownej spójności międzystrofowej, a czasem nawet międzywierszowej. Gdzieniegdzie chybione inwersje. 'Trwogą trawiąc' i 'odnóża rzek żył' do przerobienia, bo przy artykulacji wychodzi na jaw nieuzasadniony i chyba niezamierzony bełkot i zgrzyt.

    'Żalem wypływają / Żuchwą przekleństwa'. Czy zatem wypływają żalem, czy żuchwą? Gramatyczne potknięcie.

    Przyznam uczciwie, że nie rozumiem rozdzielenia tytułu.

    Tematyka odważna, jakkolwiek nie ujęta zupełnie trafnie. Ale znajdą się ciekawsze frazy, jak ta z dotrzymywaniem kroku. Pozdrawiam serdecznie i życzę udanej pracy nad poprawą tekstu. // 51

  8. z prędkością dnia zdarzył się całkiem niechcąco
    wychodząc naprzeciw oczekiwaniom wszystkich
    zaskórnych haczyków i podpór z szarego papieru
    zbudował akurat tyle by wziąć to ze sobą w garść
    nie ma co — nie ma gdyby
    ktoś widział jak szła
    po grudzie byle tylko jakoś przekroczyć się z dumą
    pruła szalik nie czując że przy okazji wyrywa włosy
    zapuszczane przez tyle lat jako przynętę
    na ryby
    wybierał się z braku innego wyjścia musiał pojąć
    że aby przestąpić próg należy także mieścić się
    w futrynach spluwał przez lewe ramię na szczęście
    wyławiał tylko te śnięte wierząc że trasa od sedna
    do dna jest obustronna i widoczna
    dobrze że nie mówił
    zbyt wiele myśli zatrzaśniętych w pacierzach na amen
    pod tą mniejszą chłodniejszą częścią kołdry już zawsze
    w środku jest jak jest — wyżył się

    odtwarzony na taśmie
    odgrywam swoje przeboje
    pozostaje tylko dług dźwięczności

  9. dopadło nas ale jak zwykle nie w porę
    nasze pięć minut i trzy grosze reszty
    nie trzeba było tam w ogóle wchodzić

    płynnie noga za nogą i kreska do kreski
    jakoś udaje nam się zakorkować w środku
    zlokalizować w tańcu codziennym

    wciśnięci w parkiet sklejeni z blatem
    już bez specjalnych roszczeń do płci
    i pokusy chwalebnych zakończeń

    łykami odmierzamy kolejne samotrafienia
    zatapiając się w myślach głośniej od bomb
    regularnie wodujemy na rzęsach

    trzeba tam było w ogóle nie wchodzić
    po nasze pięć minut i trzy grosze reszty
    dopadło nas gdy mieliśmy się dowiedzieć

    ale że zawsze świta przed wschodem
    więc znów nie odnaleźliśmy wozu
    w przerzedzonym pyle odwróconego dna

×
×
  • Dodaj nową pozycję...