Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Juliusz Wnorowski

Użytkownicy
  • Postów

    239
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Juliusz Wnorowski

  1. Jeśli to tu wkleiłeś, to chyba chciałeś, żeby ktoś też To coś poczuł. A tu nic - krew się leje - nuda... ;) pozdrawiam jul
  2. niestety źle kropla krwi... stworzyła pośpiesznie - antropomorfizm. jeśli wiesz, co chcesz pokazać, to to pokaż... po prostu. Bez lirycznej ekwilibrystyki. pozdrawiam jul
  3. jak jednego i drugiego Ci szkoda, to wyrzuć krytyka :-)
  4. wow ! podoba mi sie. nie widzialem jeszcze zeby ktos tak madrze opisal strzal z gaznika samochodu :) naprawde dobre chociaz moze tresc niezbyt wyrafinowana to sposob pokazania tego naptawde mocny. podswiadomie lapiesz co to jest haiku, tak trzymaj. pietrek Oj! Znów czytam coś o podświadamości w komentarzu do haiku. Nie obraź się, ale, całkiem świadomie, uważam to za brednie. W przypadku tego tekstu "psychoanalityczne" podejście, rzeczywiście mogłoby coś ujawnić. "obłość pocisku" - nie wymaga dopowiadania "pod zaklęciem kluczyka" - jak nic otwieranie pasa cnoty "strzał w ruch uliczny" - no to pojechali! jednym zdaniem: fascynacja seksem pod przykrywką samochodowej maski ;) Ja też za bardzo pojechałem... przytaknę. Przepraszam. Mój atak skierowany jest nie na tekst Lenki. O nim za chwilę. Ale na komentarz, który mąci w głowach początkującym. Też jestem początkujący, ale wiem, że osoby, które w tym wątku wyraziły powątpiewanie w jakość tego haiku, mają racje. Oto grzechy tego tekstu: obłość pocisku - porównanie samochodu do pocisku pod zaklęciem kluczyka - metafora strzał w ruch uliczny - metafora 3 wersy 3 błędy i to nie wszystko: 4. samochód z zewnątrz stacyjka z kluczykiem włączanie się samochodu w ruch uliczny Za dużo wydarzeń - haiku to moment. Tu i teraz pokazane czytelnikowi, a nie streszczanie podróży do pracy. 5 Po lekturze zupełnie nie poczułem fascynacji samochodem. Nie podzieliłaś się Lenka swoją sympatią do bolidu. Nie przekazałaś mi emocji. I to błąd w sztuce. I przeciw sztuce haiku i jakiejkolwiek. :-) Dobrze... dobrze... Też popełniam błędy. Czasami nie potrafię się do nich przyznać. Ale przynajmniej nie tlumaczę ich "podświadomym łapaniem haiku". pozdrawiam Lenkę, tygrysa i opozycję (nie miejcie do mnie żalu... no może malutki)
  5. albo tak po prostu: deszcz meteorów - wyłączam koncert życzeń słucham No, no, ciekawa wersja z radiem, tylko ja miałem troszkę odmienny obraz w drugiej części. Obserwując zjawisko "spadającej gwiazdy" można pomyleć sobie jakieś życzenie, które ma się spełnić, a deszcz meteorów to już nie jedno ale cały "koncert"... ale to już tylko taka moja marzycielska wyobraźnia. Pozdrawiam. Oczywiście, tak to odczytałam. Naprawdę! I to mi sie bardzo spodobało. To bardzo wyrazisty tekst. Po prostu mam manierę zapisywania niezwykłości w sposób ekstremalnie zwykły. Wydaje mi się że, maksymalny obiektywizm zapisu dobrze robi haiku. I śmiem twierdzić, że się nie mylę. Jeszcze raz gratuluję i dziękuję za Twój wiersz
  6. Ojej, fajne :-) Gratuluję. a tak to sobie skonkretyzuje, poupycham sylaby i zapamiętam: deszcz meteorów - radiowy koncert życzeń wyłączam słucham (Orston + radio jul) pozdrawiam jul albo tak po prostu: deszcz meteorów - wyłączam koncert życzeń słucham
  7. Zaproszenie? Zawsze chętny. Już jestem. - Kawkę? - owszem, - Czarną? - może być, choć wolę z mlekiem. - Z cukrem? - tak... ale BEZ EGZZZYSTENCJI!!! ;) pozdrawiam jul
  8. Haiku się w tym nie doszukałam. Ciekawe... Nie szukaj. Patrz, słuchaj. :-) pozdrawiam jul
  9. Ojej, fajne :-) Gratuluję. a tak to sobie skonkretyzuje, poupycham sylaby i zapamiętam: deszcz meteorów - radiowy koncert życzeń wyłączam słucham (Orston + radio jul) pozdrawiam jul
  10. Myślę, że M.Senecki bardzo dobrze rozumie, że niebo może się wydawać podobne do sufitu. Jego wypowiedź odczytuję jako sprzeciw wobec formy. To co napisałeś, nie jest haiku. Skojarzenie "sufit - niebo" musi powstać w głowie czytającego. Nie może być nachalnie wmawiane przez porównanie, przez użycie słówka "jak" Taki zabieg dyskwalifikuje ten tekst już od pierwszego wersu. Dyskwalifikuje jako haiku. Rozumiesz mnie? Nie wyzłośliwiam się, ani trochę. No chyba, że ten "jak" ma kopyta, ale wtedy i ja przyznam, że nic nie rozumiem ;) pozdrawiam i kibicuje jul
  11. Ojej, fajne :-) Gratuluję.
  12. dzień do /rozbłysk latarni/ bry wieczór
  13. :) fajne i niestety, co zrobić, prawdziwe. Staram się z tym walczyć, ale powtórze, co zrobić??? pozdrawiam Mam nadzieję, że nie eksmitują nas do piaskownicy ;)
  14. :) Przyznaję, że w opisywanej sytuacji szczególnie wrażliwym istotom żywym mogą puścić... hm powiedzmy... nerwy. a wsiadanie do samochodu odbyło się owszem, ale co najmniej kilka haiku (dla słuchaczy RM: zdrowasiek) wcześniej. :-) dzięki za odwiedziny i pozdrawiam jul
  15. Bardzo dziękuję. i przyznaję wszem i wobec, że nie potrafię napisać tego inaczej. Pomimo licznych prób. pozdrawiam jul Też czasem nie potrafię ując czegoś inaczej. Są rzeczy których nie da się streścić w tysiącach słów... O dziwo czasem wystarczy na to tylko 17 sylab;) Więc zostawmy to tak jak jest, może tak własnie jest najlepiej... ja się już nie czepiam, bo nie lubię być czepialska;) Pozdrawiam Noriko o dzięki Ci, teraz czuję się rozgrzeszony. ;) ufff. jul
  16. :))))))))) no dobra przyznam się... noszę... ale tylko za żoną. pozdrawiam jul
  17. a to zalezy od aktualnego nastroju właścicielka - :-) kieszonkowiec - :-| mąż właścicielki - :-( ;) pozdrawiam detektywa Lenkę jul
  18. :-))) a tu ciąg dalszy: A - Dlaczego? B - Dosc oszywiste. A - Ma męża? B - I to dentystę! Tu i tam sę otsłania i Tlach!... A - ...klientów nagania. B - ... A - Tak było w twoim wypadku? B - No cos ty w szadnym psypatku! ;) pozdrawiam jul
  19. Będę sie starał nie przyżywać :( zbytnio :) No cóż treści w tym nie ma. Ot taki obyczajowy reportażyk. Dzięki za odwiedziny jul przy okazji zrobię poprawkę. ( z powodów obiektywnych w pierwszym poscie jest to niemożliwe) ==^= nowy portfelik nie mieści się w torebce - wyjmuje banknot
  20. Ach... wreszcie i tu trafiłam. Wg mnie - idealnie. Piękny obraz. Gratuluję. Zapiszę sobie... :o) Lenka Bardzo dziękuję. i przyznaję wszem i wobec, że nie potrafię napisać tego inaczej. Pomimo licznych prób. pozdrawiam jul
  21. o--o bardzo mi miło. ale żeby od razu tak mnie krępować! ;-) pozdrawiam jul (w realu mąż, ojciec i mruk - napisałem, bo jeszcze żona tu zajrzy i będzie miała pretensje)
  22. O rany, ale Ty stawiasz wymagania swoim czytelnikom. 1. Ileż wysiłku wymaga odkrycie, że miłość i złość to... imiona. Nie przeczę, oryginalne. Psa i kota. Albo nawet dwóch bliźniąt. 2. Pod jednym dachem - niby jasne. Ale dlaczego pod jednym? No i... olśniło mnie! W tym obrazie widzimy co najmniej dwa obiekty budowlane. Być może co najmniej trzy - ku tej opcji bym się skłaniał. I dlatego ten istotny, wyjątkowy dach jest podkreślony przez liczebnik jeden. 3. Chodzą pod pachę. No teraz najtrudniejsze... Ale odkryłem! Oto wnioski: miłość i złość - imiona pcheł pod jednym dachem - namiot cyrkowy w miasteczku. chodzą pod pachę - przygotowania do gwoździa progamu, w którym pchły ukrywają się pod pachą podstawionego widza przedstawienia cyrkowego. Chowają się i... łaskoczą! Hi hi!... i gryzą Ałć! Stan! Tak nie można. ad 1. Precz z abstrakcją. Miłość, złość itp. trzeba pokazywać, sugerować, a nie kaligrafować. Choćby były, nie wiem jak wielkie, to tak użyte kurczą się do rozmiarów pchlich. ad 2. Wyodrębnianie obiektu (np. za pomocą liczebnika), natychmiast odsyła czytelnika przygotowanego do lektury haiku, do całego zbioru obiektów. O rany, ale pokręcone zdanie napisałem. Zilustruję to dialogiem: On: "Bardzo podoba mi się jedno twoje haiku!" Ona: "To reszta, co... beznadziejna?!!!" ad 3. Gdy się używa zbitek słownych trzeba bardzo uważać! Chodzą pod rękę - wiadomo w czym rzecz. Ale haiku nastraja do czytania dosłownego że te przykładowe "pchły" idą komuś pod rękę. PAC! "chodzą pod pachę" - trochę to niezgrabne. Można kogoś "wziąć pod pachę". (Przy czym czytelnikowi haiku może się to też skojarzyć dosłownie) Prosze mi wybaczyć, ze sobie pożartowałem z miłości i złości. Po prostu, coś mnie ugryzło ;) pozdrawiam i kibicuję :) jul
  23. Jeśli mogę mieć swoje zdanie to chyba nie są to lepsze haiku od pierwowzoru.Dlaczego! 1)obraca się powolutku-- rozumiem , że to cisza przed burzą, w takim razie w trzecim wersie brakuje mi tej ciszy. I samo powolutku jako przymiotnik jest juz jak dla mnie dużym tu subiektywizmem. 2)kręci się wte i wewte-- dla mnie to za bardzo potoczne określenie i nie pozostawiające niczego nie odkrytego--od zmienny wiatr. Ale każdy widzi jak chce--ja mam inny pomysł. Nie liczę teraz sylab; błyskawica- blaszany kogut wskazuje południowy-wschód Cherubinie, Wcale nie twierdzilem, że lepsze. Pytałem o opinię. I dziękuję, że poświęciłeś swój czas. :-) 1. powolutku - rzeczywiście naciągane, dosłownie naciągane do pożądanej liczby sylab :( Jeśli jest zrozumiałe, że cisza przed burzą, to po co o tym mówić? Poza tym to raczej o odwracaniu się w stronę, z której może coś grzmotnąć. 2. kręcenie się wte i wewte - bardzo potoczne, bardzo denerwujące, jak kręcenie się kogoś przygotowującego się pospiesznie do wyjścia. Mam nadzieję, że teraz łatwiej będzie Ci odkryć zakryte. ;) Oj ostatnio same rebusy mi wychodzą. Cóż, w Twojej wersji obrazu Amatora puenta jest na początku. Pozdrawiam jul
  24. pokłony - przed samochodem przysiadł kot
  25. Aleś Ty skromny ;-) Twoja wersja tego obrazka natchnęła mnie do... po prostu natchnęła. Zaraz postaram się to wyrazić. Dzięki za odwiedziny jul
×
×
  • Dodaj nową pozycję...