Barwnym latawcem na wietrze,
lekkim jak wieczoru tchnienie,
płynę cichutko w powietrzu,
czując zmierzchu czyste drżenie.
Lekkim latawcem uciekam,
przed deszczowymi kroplami,
radość chmurom nawlekam,
i marzenia nad głowami.
Deszczowe kryształy czyste,
choc małe,jednak są ciężkie.
To aniołów łzy przejrzyste,
w smutku spadają na ziemię.
Płynę, gdzie utkana tęcza,
z łzów danych niebiosom.
Aniołów będzie zamęczał,
głos ludzkiej odmiany losu..