Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Beata Michalec

Użytkownicy
  • Postów

    248
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Beata Michalec

  1. aaaaaaaaaa i ten szczep winny też .... pozdrawiam
  2. oczywiście że jestem winna......ale nie będę szukać adwokata, no chyba że diabła. Wszak tę winę noszę w sobie od zarania .. od początków kobiecości.
  3. Mówisz o mnie nieziemska Więc jaka? Powietrzna? Wodna? A może ognista? Urodziłam się wśród niebiańskich bezmiarów Z galaktycznych mgieł I gwiezdnych pyłów Przechadzam się aleją mojego ja Omotana ciepłem słów Jak zwojami indyjskiego kaszmiru Patrzę na Ciebie Miękkodelikatny mężczyzno Szeleszcząc spojrzeniami Jak chińskim jedwabiem Oplatam napięte mięśnie Pajęczyną srebrzystej pieszczoty Pysznej jak kaskady Brabanckich koronek Smakujesz moją kobiecość Szepcząc coraz głośniej Riesling...Merlot...Chardonnay...
  4. Pochyliłam głowę Poczułam zapach morskiej soli Ustami dotknęłam świeżych kropel Wysunęłam język I oplotłam nim ciepły oddech Niosący zapach skoszonej trawy i młodych ziół Ugięłam kolana I wypełnił mnie niepowtarzalny aromat Korzeni obłędu i chilli Poczułam całą sobą Smak i zapach Mężczyzny
  5. rzucić słowo wbrew biegowi rzeki i oszukać trzygłowe fale bez zbędnych pytań to wielka odwaga stanąć wbrew biegowi rzeki ........gratuluję, tyle w nim człowieka zwykło niezwykłego że aż strach..... piękny .Dziękuję za cudowne chwile refleksji.
  6. Staliście się „ specjalistami w wąskich dziedzinach” Do niedawna bylibyście „ ludźmi o ciasnych poglądach” Wyostrzył się wam wzrok Dostrzegacie rysy na podeszwach szpilek od Manolo Blachnika Poprawił wam się słuch Wyłapujecie szelest ocierających się o siebie kart kredytowych Wysublimował wam się węch Drogę do celu wyczuwacie po zapachu trupów Boże! Jak bardzo dziękuję Ci Za dar wadliwych organów zmysłów Ślepe oczy widzące wiosnę Głuche uszy słyszące skargę w głosie Niedrożny nos chłonący zapach człowieka I tylko nie udał Ci się mój mózg Pofałdowany i myślący
  7. Stanowisko archeologiczne nr XXX Smutne... Dla mnie to wspomnienie o Tobie Skorupy rozbitych obrazów Starannie obmyte Z miesięcy Szczątki zmurszałych słów Dokładnie obmiecione Z emocji Zetlałe strzępy pieszczot Delikatnie rozprostowane Z szaleństwa Wyłożone w szklanych gablotach Stanowią cenne okazy Zimnej, naukowej ekspozycji
  8. No właśnie ............. jesteśmy znawcami konstytucji do tego egoistami i niestety ułomnymi - bo obdarzonymi wadą słuchu ... nie dziwota że wyginiemy jak mamuty
  9. Pragnęłam kwiatu Kosmicznie wiosennego Łaknęłam dotyku Męsko czułego Chciałam bliskości Ludzko zwyczajnej Dostałam ciszę Mroczno zimną I sen Obco milczący
  10. Pocałunek przysiadł jak motyl Na krawędzi cienkiego szkła Miękki pył osypał się na purpurową Taflę wina. Otulony i podniecony aromatem Poderwał się ciężko Zatrzepotał, uderzył w usta Przywarł do nich.
  11. Otworzyłam rozśnione oczy I ujrzałam Twoje śpiące czoło Zmęczone rzęsy Tuliły upragniony sen Dziecięco nabrzmiałe usta Pieściły spokojny oddech Dotknęłam miękkich skrzydeł U głodnych ramion Wyciągnęłam dłoń ku gwiazdom I otuliłam nas nocnym niebem
  12. Zgięta wpół Zanurza pochylone ramiona W chłodnym nurcie Pooraną twarz Przeżartą wiatrem i słońcem Odbija w lustrze fal Stara Rozdarta życiem wierzba Radośnie wplata w zielone warkocze Szaleńczo zakochane wróble
  13. Ja znam taki obraz śmierci.... zapach narcyzów i niech tak zostanie
  14. Przyszła w czerwonej sukience Jej bose stopy lepko uderzały o linoleum Usiadła wdzięcznie na metalowym taborecie Patrzyła mądrze łagodnymi oczami Jej pełne usta dawkowały znieczulenie Poprawiała zalotnie niesforne wenflony Nuciła cicho kołysankę z dzieciństwa Nagle podniosła się Wyciągnęła do niego dłoń W sali zapachniało gorzkimi narcyzami....
  15. Podniosłość???????? Uroczystość??????????????? No no nawet mi to przez głowę nie przemknęło, ciekawe
  16. dziękuję ... de gustibus et coloratibus non est disputandum - jest mi szalenie miło i kolorowo
  17. Oparta o szafirową ścianę nocy Otulam szczelnie ramiona Karminowym szalem pożądania Stąpam bosymi stopami Po zielonym dywanie spojrzeń Zmierzając w stronę Różowo miękkich dotknięć Rozbuchane oranżem pocałunki Prowokują mroźno białe krzyki Tęczą kolorów mieni się moja Miłość
  18. Tak pięknie milczysz Wsłuchany w miękki mrok Otulony kaszmirem nieśmiałości Spoglądasz w lustro kawy Ciche palce przeczesują blask świec Odszyfrowując nieme słowa Tkwimy w rozkrzyczanej ciszy Jak kamienie z Rosetty Milczące Tajemnicze Tak wiele sobie mówiące
  19. Dziękuję bardzo, cieszę się że umożliwiam Wam wariowanie .... rzucając temat nadający się do tego, życzę Wszystkim Wesołych Świąt i szalenie mokrego Dyngusa
  20. Przemierzamy galaktyki Nieodkryte do dzisiaj Spleceni ciałami Zamknięci w ramionach Nie znamy nazw gwiazd Ni planet nowo powstałych Wpatrzeni w źrenice Objęci ustami Ominą nas zaszczyty Nie znajdziemy naszych imion w encyklopedii Są niczym W porównaniu z możliwością obcowania ze sobą choć przez chwilę
  21. Stanęłam na brzegu morza Zacisnęłam pięści Patrzyłam na szary bezmiar Krzyczałam z żalu Przybiegł do mnie wiatr Zajrzał w oczy uderzył w twarz Wplótł się we włosy i szarpał je Schyliłam pokornie głowę Podeszła do mnie woda Dotknęła stóp polizała łydki Sięgnęła ud i kąsała je Ugięłam posłusznie kolana Stanęłam jak Niobe Skamieniała z żalu i bólu Rozdarta niepewnością Za mną pole wierności Przede mną ocean miłości W którą stronę mam pójść?
  22. Dziekuje za uwagi ......... no i znowu okazalo sie ze chirurgia plastyczna wielka przyszlosc przed soba ma pozdrawiam
  23. Zapytałeś mnie co możesz mi podarować ... Daj tęczę - rozepnę ją na moich ramionach Daj gwiazdy – rozświetlę ich blaskiem moje źrenice Daj nici babiego lata – okryję nimi moje piersi wezbrane miłością Daj zapach świeżo skoszonej trawy – wplotę go we włosy Daj majowy śpiew słowika – dołączę go do moich szeptów Daj ... Nie o to nie wolno mi cię prosić Daj suchy liść – wyczytam z niego wszystko
  24. a mojego mezczyzne szokuje i to jest dla mnie najwazniejsze
  25. Bezszelestnie i miękko Wychynęła z dłoni Złowiła myśli Siecią koronek Dumnie wsparła się Na rusztowaniu fiszbin Przesłoniła wizje Bielą lnianej bluzki Roztoczyła woń perfum I zasnęła słodko Na spragnionym języku
×
×
  • Dodaj nową pozycję...