Kwiaty bielą malowane
złote tło gotyckiego okna
Czerwienią się
szerokoskrzydłe kontusze gilów
srebrzą
wysokie kołnierze gołębich krynolin
To świąteczny bal
na parapecie Katedry.
I nawet sroce-złodziejce odpuszczono pierzaste grzechy.
Gloria, gloria
narodził się Pan ptaków
Od tego właśnie czasu do Tworek
w każdą niedzielę i każdy wtorek
tłum wielki zdolnych poetów bieży,
każdy chce ujrzeć miejsce gdzie leży
sokista- sadysta, korkowy potworek.
Wcale się nie dziwię bo głośno w powiecie
że mężom nie daje pobyć na tym świecie
zbyt długo, zbyt bujnie, toteż każdy panek
jeśli nie strychninkę szybko połknie cyjanek
W bigosiku podany albo i w kotlecie.
I morał z tego taki: zanim patafianie
weżmiesz w swe dłonie bombkę groźną niesłychanie
uważaj, bo gdy tylko wyjdziesz ze szpitala,
zamiast krzyczeć "te, facet", krzykną, "ej, ty lala"
Jegomość ów, powszechnie znany z konsewencji
najpierw w Modenie, Padwie,potem we Florencji
pewnie nie wierzycie
ale kochał życie
gdy do nieba posłał z tuzin ekscelencji
pod rdzawym drzewem
w suchej trawie żołędzie
już biegną dzieci
klonowe noski
na mokrym chodniku
pod nogi dzieci
rude kasztany
zielone kolce łupin
w jesiennym słońcu
Jerzy, czego nie wyzna nawet w srogiej kaźni
mieć może typowe rozdwojenie jaźni
przez co we dnie przytula a w nocy przebija
taka z tego Jerzego rozdwojona żmija
To ja już nie wiem, puryści o zasadzie 5-7-5 wspominają ciągle jako wymóg. plus brak opinii i komentarza : czysty obraz. A temat? Cóż, zapewniam, dzieci banalne nie są, klony też (a przynajmniej tak sądzę)