radosny wierszyk z chwalebnym dystansem,
dopiero dziś dojrzałem,
więc wszystkiego najlepszego też życzę obojgu
w Nowym Roku prosto z mchu i paproci.
:)
a jednak przysiądę się cicho i nawet nie zauważysz,
jak w nas z polichromii sufitów dzikością wybucha Paryż,
gdzie ty na Mont Blanc ja w mont-harnaś, nie za Wisłości wciąż roję,
w krągłościach tych bioder zakątka, a G-wont popada w nas troje.
;)
Pewien malarz z Bremy namalował TO,
co w leciwej damie przyjął był za tło.
Pogwałcił tym całkiem,
co mieć mógł ryczałtem
i woli w pysk wałkiem, niźli gwałtu zło.
cały czas myślę dlaczego "lektyka"?.
Bo się podobnie kołysze? OK, ale jest jakby niezdarna,
ociężała, przymulona... aha "lek tyka" i po lekach?
Jasneeee :D
A ja pomyślałem "se mantyka".
Fajny wiersz, pozdrawiam.
PS
popraw "co dzień"
z cip?
(wybacz, nie mogłem się oprzeć, wiem, że nie lubisz, ale to dość ciekawy palindrom,
bo czyta się w dwie strony, znaczy to samo, a pisownia inna,
tak samo "brzydka")
Dzx :)
E, tu? A sęk mamuta ma też? - Dał Kazik... i zakład, że ta ma tu mamkę sauté?
Tu mała Banda. Ładna, bałamut.
A tu mamy z celuloidu lud. I Olu - leczy... Mamuta?