
Piotr Rutkowski
Użytkownicy-
Postów
754 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Piotr Rutkowski
-
Kochanie... (wiem, że gdzieś jesteś)
Piotr Rutkowski odpowiedział(a) na Katarzyna Brzezińska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
to ja jeszcze na moment, faktycznie osóbkę zmień, i zmień pierwsze zdanie, jest mało atrakcyjne - dokądś idziesz..czytalas to? facet nie potrafi sobie wyobrazic korytarzy lisci...co za heca -
Kochanie... (wiem, że gdzieś jesteś)
Piotr Rutkowski odpowiedział(a) na Katarzyna Brzezińska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
kasiu, już zdążyłem się przyzwyczaić...powtórzyła się wiewiórka, to chyba ta sama...:) Najzabawniejsze jest jednak, to, że czytając ten tekst zobaczyłem siebie samego i rozmarzyłem się trochę. Wprost nie mogę w to uwierzyć. dzięki. cóż? Ładnie, nie jest to jakaś porywająca literatura, ale piszesz refleksyjnie, jest w tym dużo ciepła, serca, niepewności, a to ważne... -
Nie dam się nabrać.
Piotr Rutkowski odpowiedział(a) na Piotr Rutkowski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
1 Minionych dni nie zawrócisz. Nie cofniesz słów, nie zamienisz dat Miłości przecież nie można kupić, To prawda stara jak światem świat. ref. I nie płacz już, nie rozpaczaj, Ja na to nabrać nie dam się Schowałeś coś, co chciałeś dać. Przegrałeś. 2. Nie pytaj mnie co czuję, Gdy iskrę z serca zabrał wiatr. Z jesiennej chmury płynie łza i wciąż na ziemię nie chce spaść. ref. Więc nie płacz już, nie rozpaczaj. Ja na to nabrać nie dam się. Schowałeś to, co chciałeś dać. Przegrałeś. 3. Skrawkami wspomnień witasz dzień ja wciąż do przodu muszę biec. Nie szukaj mnie, nie zatrzymuj, Dla mnie i tak tylko blues liczy się. ref. a płacz sobie, płacz. Rozpaczaj Ja na to nabrać nie dam się. Schowałeś coś, co chciałeś dać. Przegrałeś -
Idealny związek
Piotr Rutkowski odpowiedział(a) na Piotr Rutkowski utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
- Nie patrz tak mnie! - Jak? - Właśnie tak. - Wcale nie patrzę. - Przecież widzę. - Gówno widzisz. Widzisz tylko czubek swojego nosa. - I kto to mówi. -Prawda kole w oczy co? - Kurwa, jaki ty żałosny jesteś. - Dzięki mnie funkcjonujesz i nie zapominaj o tym. Iskra. Ręka z zapaloną zapałką drży, głupawy uśmiech w jej stylu, sztach i kłęby dymu wydychanego z płuc - Z tym papierosem wygladasz jak... - No powiedz...dokończ. - Żal mi cię. - Nie spałam z nim. - Nie obchodzi mnie to. - No pewnie. Ta twoja męska duma. - Nie mam powodów by być o ciebie zazdrosny. To wszystko. Drgnienie oka. Papieros prawie nienaruszony ląduje w popielniczce. Kciuk i palec wskazujący kościstej dłoni gniotą niedopałek. - Kocham cię. - Chodź tu do mnie. Przytul się. - Nie chcę cię stracić. - Nie strasz mnie więcej. TRZY GODZINY WCZEŚNIEJ. ONA wkłada do ust siedemnasto centymetrowego kutasa innego mężczyzny. ON siedzi w samochodzie na ulicy i obserwuje ich przez lornetkę, którą trzyma w lewej dłoni. Prawą onanizuje się. -
Wiatr w zegarze
Piotr Rutkowski odpowiedział(a) na ewan_mcteagle utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
co za styl, co za łeb...jasny gwint. Jestem pod ogromnym wrażeniem... nie będę cytował, jak mój poprzednik, ale tego nie da się zapomnieć, w pierwszym akapicie, bez otatniego zdania się zakochałem. żeby nie słodzić do końca...treść zdecydowanie słabsza niż forma...ale i tak masz u mne duży plus. -
No jakżę się cieszę, że i pani profesor skusiła się na komentarz. To dla mnie zaszczyt. Pociąg osią? Nie... raczej tłem, zatrzymuje i rusza, to taki przerywnik sceniczny...klasyka. na podłodze? faktycznie...to takie oczywiste. Dziękuję za trafną uwagę. -MY kobiety, ten myślnik to zwykłe przeoczenie. Naprawdę. Już poprawiam. No bo wiecie, ten mój wojtek. - To ironia, Natalia jest błyskotliwa i czujna. :) Dzięki za komentarz, pozdrawiam
-
Tajemniczy jegomość
Piotr Rutkowski odpowiedział(a) na Tali Maciej utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Najlepsza Twoja rzecz, jaką miałem możliwość czytać. Nawet niewiele błędów, co czyniłeś bardzo często. Tak jak stwierdził kolega, poetyckość na dobrym poziomie, tylko po co tezdrobnienia poduszeczka, łóżeczko, nasilone w jednym zdaniu. Zmień to. Generalnie nieźle Ci to wyszło tymrazem .... -
Pamięci Karola Levittoux
Piotr Rutkowski odpowiedział(a) na basik utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Może być...powrót do korzeni...moja ulubiona epoka...Cóż więcej? Dbałość o język, dobry styl. Pięknie...ja pracuję ostatnio nad filmem opartym na życiu Norwida...przydadzą się jakieś nowe punkty zaczepienia, nowespojrzenie na epokę...myślę, że radzisz sobie z tym doskonale. -
Opatentuj to...tak to właśnie dokładnie jest z nicniemówieniem.
-
ANTY-Blog.prv.pl
Piotr Rutkowski odpowiedział(a) na Sanestis_Hombre utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
niesamowita jazda, jestem pod wielkim wrażeniem, do momentu fragmentu powieści. Wybacz, ale przeczytałem jej trzy zdania i mimo najszczerszych chęci nie dałem rady dobrnąć do końca. Czekam na kolejne teksty, by upewnić się co do tego że jesteś nieźle odjechany. narazie -
Co to właściwie znaczy?
Piotr Rutkowski odpowiedział(a) na Vegga utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Przeczytałem clubbing i pobiegłem do łazienki zwymiotować. Ci ludzie, to dudnienie, trendy...tragedia. Miłosa refleksja, jak dla mnie na czasie, Traktujesz o wszystkich jej obliczach ...nie będę komentował, poprawiał, spróbuję odnieść się do niektórych fragmentów: 1)"Wtedy było takie zafascynowane i podniecone. Takie jak dziecko, które pierwszy raz wspina się na drzewo. Lub biegnie boso po rosie. I takie naiwne.. nie, właściwie nie – zawsze jest się naiwnym, gdy się kocha. Ale tak pięknie naiwnym. Tak czysto" Nic dodać nic ująć. Pierwsza miłość to odkrywanie tajemnic, najpiękniejsze oblicze miłości. Najczystsze owszem ale wcale nie naiwne...zacytuję tu fragment filmu : " Kto boi się wyjść na głupka ten nie zasługuje na miłość" Pierwsza miłość wiedzie nas w nieznane, unosi ku niebu z zachwytu i niczym nie ryzykujemy. i to jest (było :) ) piękne. 2) "Pierwsze ‘kochać’ było spontaniczne, było zakochane, było nieświadome. Odurzone pożądaniem, w ekstazie tajemnicy i niepewności. Prawdziwe? Nie. Fikcyjne. Bo nie tak przecież się kocha. Miłość jest o wiele trudniejsza. O wiele." Nie prawda. Miłość partnerska bez fizyczności, bez pożądania nie istnieje. Ja wiem ,że to jest mało ważne ale bez tego miłość (podkreślę) partnerska a o takiej chyba piszesz nie istnieje. 3) "poczucie ‘bycia kogoś’," tego nie rozumiem kompletnie przepraszam, 4) "Bezinteresowna dobroć. To chyba to. Jak bardzo deficytowym uczuciem jest właśnie taka miłość? Bardzo, jednak tylko ona, tylko taka może być spokojna" - bezinteresowna dobroć to przyjaźń, wolontariat, opieka społeczna, to też nie miłość 5) "Czym jest dla mnie? Wielką zagadką, wielką sztuką. Nie wiem, zmienia się nieustannie. Wiem jednak tylko jedno... jeśli to ‘kochać’ się skończy, to nigdy go tak naprawdę nie było" Pod tym podpisuję się zdecydowanie i podaję ci rękę. Sam szukam odpowiedzi przez całe swoje życie, i jeśli znajdę opowiem o tym całemu światu. Masz rację jeśli przestaje się kochać, to znak że się nigdy nie kochało. Jak widzisz, zainteresowałaś mnie, proponuję następnym razem poruszyć miłość platoniczną. Zagłębić się w samą potrzebę kochania, milości matki (OJCA) DO DZIECKA, czlowieka do zwierzecia, dziecka do zwierzecia. To jest jeszcze trudniejsze do zdefiniowania... Pozdrawiam Cię bezsennie -
wiem wiem, to gorący tekst, już poprawiam... Marku, nie traktuję, to jako rewanżu, bo jak wspomniałem komuś wcześniej, pisanie to nie są zawody, nie ma lepszych, gorszych. Zwycięst i porażek. Oczywiście, że będę komentował twoje utwory, bo jest w nich niezwykłośći i tu chyba popełniłeś błąd twierdząc, że wpycham ci nierealistyczny świat. Skoro traktujesz to jako serial to w porządku i to chyba jest bardzo realistyczne? To o czym ty piszesz jest, przy najmniej dla mnie, nie z tego świata. A z tym świrowaniem, to zaleta, bo dla mnie sztuka jest właśnie balansowaniem na granicy obłędu. Mam nadzieję, że cię nie uraziłem. Ostatnio takjestem tu odbierany. A ostatni wers, sam musisz do tego dojść... Dzięki za komentarz i pozdrawiam...
-
* - O czym chce pan napisać film? - O miłości - To zbyt rozległy temat. - O nieszczęśliwej miłości. - To pewnie jakiś straszny dramat chodzi panu po głowie? - Mam go głęboko w sercu.... Ostatnio byłem uczestnikiem ciekawej dyskusji. Wracałem pociągiem osobowym ze szkoły do domu. W pociągu panował straszny tłok. Wszystkie miejsca były zajęte, więc usiadłem na ziemi. Wyciągnąłem z torby słuchawki, puściłem moją ukochaną Bonnie Raitt i z ciekawością nastolatka zanurzyłem się w lekturze Kournaca. Niestety baterii starczyło mi na jedną piosenkę: „ I can’t make you love me”. - Znów będę musiał podsłuchiwać ludzi. – pomyślałem. Na szczęście wszyscy mówili zbyt cicho. Słowa mieszały się z hałasem pędzącego pociągu. Dziewczyna, która siedziała przy oknie uśmiechała się do mnie ukradkiem. Nie zwracałem na nią uwagi bo po pierwsze była mało atrakcyjna, , a po drugie czytała Wartona, czym przekreśliła sobie wszelkie szanse nawiązania ze mną rozmowy. W Pruszkowie zwolniło się miejsce. Skorzystałem. Usiadłem obok młodego mężczyzny, jak się później okazało studenta, a naprzeciw mnie siedziały dwie bardzo atrakcyjne blondynki. Z konwersacji wynikało, że są również wysoko wykształcone. Paplały bez przerwy. Nie mogłem się oprzeć potrzebie wymiany zdań, gdy ta ładniejsza z żalem w głosie oznajmiła: - No bo wiecie, ten mój Wojtek jest jakiś taki mało romantyczny. W ogóle nie jest romantykiem. - Przepraszam, że się wtrącę, ale to chyba oczywiste. - Co pan ma na myśli? - Widzi pani, dzisiaj romantyków już nie ma, czasem się nimi bywa, to znaczy mężczyzna, jak chce zaimponować kobiecie robi takie głupie, banalne rzeczy : kupuje kwiaty, robi kolację ze świecami... - No czyli są jeszcze romantycy na tym świecie. - Nie ma, bo mężczyzna robi takie rzeczy nie z głębi serca, tylko po to by zaimponować kobiecie. Widział to na jakimś filmie, naoglądał się komedii romantycznych i sprawdza czy osiągnie zamierzony cel. - Pan też stosuje takie chwyty? – zapytała ta druga. - Nie. – odpowiedziałem ze smutkiem. I spuściłem głowę. Nastała chwila ciszy. Pociąg zatrzymał się na stacji, jedni wysiedli, inni wsiedli. Pociąg ruszył w dalszą drogę. - Powinien pan spróbować. – My kobiety lubimy czasem takie spontaniczne przejawy romantyzmu. Taką odskocznię od rzeczywistości. W tym momencie postanowiłem zwierzyć się dwóm przypadkowym kobietom. Do dziś nie wiem dlaczego to zrobiłem. - Poznałem niedawno dziewczynę. Cudowną kobietę. Spotkaliśmy się zupełnie przypadkiem. Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia. Wie pani co to znaczy.? To się czuje. Tu w środku.- Chwyciłem jej dłoń i przyłożyłem do swojego serca. Uśmiechnęła się. - Mijają trzy miesiące od tamtego razu, Nie wiem co robi, nie wiem gdzie jest, a gdyby tylko zadzwoniła, w jednej chwili rzuciłbym wszystko co mam, zostawiłbym dla niej cały świat. Gdybym chociaż miał cień nadziei. - No tak, ale... - Pamiętam każdy szept, każdy gest. Zapamiętałem jej uśmiech, i choć wiem, że nie mam najmniejszych szans, nie potrafię się odkochać. Nie chcę. Pociąg gwałtownie zahamował. Pożegnałem się, podziękowałem za miłą rozmowę i wysiadłem. Czułem na sobie ich wzrok. Stanąłem przy postoju taksówek i zapaliłem papierosa. Zorientowałem się, że przez mój wywód dostałem wypieków. Na szczęście październikowy, nocny chłód przywrócił w mgnieniu oka równowagę. Zadzwonił kumpel. - Gdzie jesteś chłopczyku? - Właśnie wróciłem ze szkoły. Czekam na taryfę. - No to rusz dupę i dawaj do mnie na imprezę. Podjechała taksówka i zawiozła mnie do domu. Kazałem taryfiarzowi zaczekać. Wziąłem prysznic, zjadłem odgrzewaną chińszczyznę, spakowałem gitarę, kupiłem po drodze butelkę wytrawnego wina i po godzinie byłem już na imprezie. Było rewelecyjnie. Piękne kobiety, wino i śpiew. Cały wieczór. Około trzeciej, kiedy miałem zamiar wychodzić, podeszła do mnie Marta, piękna brunetka o niebieskich oczach. Nachyliła się. Bombowe piersi i zapach perfum onieśmielił mnie. - Zagrasz specjalnie dla mnie „ Kartkę z kalendarza?” – wyszeptała – proszę. - Martuś, grałem to już dziesięć razy. - Nie tu. U mnie w domu. (...) nie wiem czy na jawie, wzięłaś mnie za rękę, czy jak wszystko ty się tylko śniłaś. Bo jesteś kartką z kalendarza(...) Gdy wychodziłem od niej nad ranem, spojrzałem na spowite ciemnością niebo, uśmiechnąłem się i pomyślałem sobie w duszy: - Jak to dobrze, że nie ma już romantyków na tym świecie.
-
Dzień dobry
Piotr Rutkowski odpowiedział(a) na Marek Hipnotyzer utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
od pewnego czasu zastanawiam się gdzie w tworzeniu jest granica normalności i kompletnego ześwirowania i jak bardzo trzeba stać się świrem, żeby móc tworzyć. Nie udzieliłeś mi na to odpowiedzi...ale już jestem bardzo blisko. Nie podobało mi się. aha i jeszcze fuszerka, sfuszerowała obok siebie stoi i fatalnie to brzmi... -
Nazywam się Britney…
Piotr Rutkowski odpowiedział(a) na Piotr Rowicki utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
i nazywa się pewnie Parsons... chorobliwie podobny -
W optyce funta - felieton abo co...
Piotr Rutkowski odpowiedział(a) na asher utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
miło cię znowu czytać mistrzu, welcome back -
Nic o mnie nie wiecie.
Piotr Rutkowski odpowiedział(a) na Piotr Rutkowski utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
no kto to się pojawił. Ja cię kręce. Kope lat :) -
Nic o mnie nie wiecie.
Piotr Rutkowski odpowiedział(a) na Piotr Rutkowski utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
* Zatrudniłem się w Firmie dla świętego spokoju, dla tych dni co do innych nie pasują w układance życia. Bo życie moje to studnia pomysłów z akcentem samowystarczalnej nędzy. Patrzą na mnie. Widzę ten ich drwiący uśmiech wywyższenia bez powodu, choć robią wszystko, by schować go przede mną. Sam jestem sobie winien. Pozwoliłem im patrzeć na me życie z pogardą; drwić z mych poczynań. Są usprawiedliwione. Mój pot śmierdzi lenistwem z przepracowania. Pukam do świata sztuki, lecz drzwi zamknięte i tylko czekać, czekać, czekać. Gdybym wiedział wcześniej, wcale bym się nie narodził, stłumiłbym się jeszcze w zarodku sam bez niczyjej pomocy i w dupie miałbym wtedy to, co powiedzieliby eksperci. Widzę ich głupawe miny, postokroć głupsze niż miny małpy zamkniętej w klatce. To ci , co pozjadali wszystkie rozumy i myślą, że są pępkiem świata a tu człowiek na ulicy zdycha z braku nadziei i jeszcze każą mu iść na wybory. Po co nam demokracja panie prezydencie? Po co ludzie? Pozabijajmy się sami z powodu niskiej frekwencji i samooceny w towarzystwie głodu i biedy. Środkowy palec kładę na poczet czwartej rzeczpospolitej gdzie głos mój decydujący będzie w ostatecznej rozgrywce pomiędzy złem a dziadostwem. Przeklęty niech będzie wszelki przejaw dobroduszności wobec państwa w którym egzystuję, bo życiem dawno już przestałem nazywać swą marną codzienność. Jestem synem Jamesa Deana z krwi i kości. Jestem buntownikiem bez odpowiedzialności, jestem nikim. Swoje skurwiałe nawyki usprawiedliwiam wrażliwością i godzę się na to by pluli mi w twarz skurwysyny. Jutro przykleję sobie na czoło etykietkę z napisem: " ten co naznaczył się artystą" Taki gest samokrytycyzmu i skromności pomoże mi walczyć ze wszystkimi co chcą mnie udupić. Ten twój film już mi nie pasuje. Nie mieści się w konwencji. Wiktoriański salonik a w nim ty. Dziś powiesz mi: " kocham cię mój ty wariacie " a jutro będę musiał wynieść śmieci bo jestem nudziarzem. Słabe dialogi, monologi bez sensu i zmowa milczenia. Krzyk byłby w tej chwil tandetnym chwytem, by przykuć moją uwagę. Twój film już mi nie pasuje. Powinnaś wybrać się do fryzjera. Ja w tym czasie sprzedam wszystkie meble, zamienię nasz dom w ruinę spalę twoje sukienki i pomogę ci odejść. Przestrzeń życiowa. Rozumiesz? Zatrudniłem się w Firmie bez konkretnej przyczyny. Wysyłam samochody tam gdzie nie ma korków i dziwnym trafem zawsze do mnie wracają. Wbrew pozorom to bardzo ciężka praca. Żaden nie ginie w trasie...(muszę pociągnąć do końca ten wątek)...przez tych szalonych kierowców, przez tych piratów drogowych, przez nierozsądnych logistyków. Jestem chamem, aroganckim skurwysynem a w wolnych chwilach, hobbystycznie, podsłuchuję ludzi gdzie popadnie ; w tramwaju, w kościele, w knajpie. To mój ósmy zmysł. Słyszę ich głosy bez przerwy. Zapisuję je w swym dzienniczku scenarzysty a potem ludzie kradną mi pomysły. Spotykamy się u mnie w domu, i proszą mnie o jakąś ciekawą historię. Oto jedna z nich: Przychodzi facet do domu z owcą na rękach. Żona otwiera zdziwiona. - Kochanie, to ta świnia, którą dymam - mówi facet. - Przecież to owca. - Zamknij się świnio, do owcy mówię. Teraz już rozumiesz dlaczego zamieniłem cię na owcę głupia szmato? Bo to niewiarygodnie paradoksalne ale ona naprawdę mniej beczy. Kim byłbym bez tej samotności? Ziarenkiem piachu na pustyni zwyczajności, namiastką samego siebie. To ona zajrzała do wewnątrz mojej egoistycznej natury i otworzyła mi oczy na świat. Jestem jej coś winien. Złożę do twych stóp ofiarę z każdej nowej nieodwzajemnionej miłości, z każdego westchnienia i sercowej rany. Dziękuję ci. Zatrudniłem się w Firmie z konieczności, bo znudziło mi się życie pisarza, a teraz możecie się ze mnie śmiać, wszyscy, i tak nic o mnie nie wiecie. -
Bajka o Sło(le)niu
Piotr Rutkowski odpowiedział(a) na Tali Maciej utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
wrzuć to do poezji to się przekonasz...albo lepiej nie :)) tam są krwawe bestie, na pewno cię zjedzą...chyba że psyhikę masz mocną :) -
Wiosna
Piotr Rutkowski odpowiedział(a) na Katarzyna Brzezińska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
No i jak miło zobaczyć Katarzynę Brzezińską ponownie... to jesteś prawdziwa ty, to jest twój styl, twoja literatura, zatrzymałem się wcześniej przy tym co piszesz , czytałem z przyjemnością wracam ponownie do twoich tekstów i NIE OSZUKUJ MNIE, więcej!!! :))) zachwycony pozdrawiam -
Po tytule myślałem, że to o człowieku,który szyje kurtki za zimę lub się nimi w jakiś sposób opiekuje... Po lekturze zacytuję tu słowa pewnego kabareciarza...to taki hmm...żart...farsa...hmmm....humoreska, tak to odbieram przynajmniej bez jakiś większych wrażeń...
-
Jak szelest nocy...
Piotr Rutkowski odpowiedział(a) na Paulina Pasek utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Może niektórzy zarzucą ci, że temat jest oklepany, że to już było, że miłość, o której piszesz jest mdła,cukierkowa, ja chcę tylko powiedzieć, że to jest piękne - naturalne, szczere bo tak naprawdę miłość jest wieczna, żyje w każdym z nas, w naszych sercach ma tylko wiele imion i tysiące twarzy ale warto o niej pisać, no i czytać... Ja z tego tematu to chyba mógłbym robić doktorat Dzięki. -
Nazywam się Britney…
Piotr Rutkowski odpowiedział(a) na Piotr Rowicki utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
całkiem, całkiem... to się chyba nazywa - kultura medialna :) pozdrawiam -
Dla mnie to jest rewelacja...WIELKIE BRAWA
-
Album emocji (cz. III)
Piotr Rutkowski odpowiedział(a) na Vegga utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
tia....:)) Skoncentrowałaś się na szczególe i wyszło pięknie. To właśnie lubię, pędzące opisy, które sprawiają, że czytam w zawrotnym tempie, nie zapominając co było kilka zdań wcześniej. Zapamiętałem nawet to: "(...) by nie dać zwyciężyć swemu strachowi" ??? może inna konstrukcja ? np " aby strach ją nie pokonał, lub by strach nie zwyciężył? W tej formie brzmi fatalnie. Co jeszcze nisetety na minus? aha...Wydaje mi się, że mieszasz styl i konwencje. Po pierwszej i drugiej części wydawać by się mogło, że to kobiecy dramat egzystencjalny o lekkim zabarwieniu miłosnym. W trzeciej robisz z tego "sensację" , ten nie oczekiwany zwrot akcji na końcu z jednym małym błędem (niedokładnością). Jeśli drukujesz w odcinkach, pewnie dlatego (jak wszyscy tutaj) z nieodpartej chęci publikacji, to zawieś bombę a nie rozbrajaj jej. Tzn... telefon i KONIEC. Ludzie umrą z ciekawości. A teraz? Poddała się i wyszła? Co będzie dalej nie wiem, ale na pewno będzie mniej ciekawie, niż gdyby skończyło się na telefonie. Twoje pisanie jest mi bardzo bliskie...(chyba najbardziej ze wszsytkich tu piszących) a to z bardzo prostej przyczyny...widzę twoją historię na ekranie, widzę Ją, Jego, a to dla mnie bardzo ważne. Wiem, że będą dalsze części dlatego pamiętaj, żeby nie ufać intuicji. Watro zatrzymać się na moment. Przemyśleć całość, poukładać wszsystko w sceny, sekwencje, choćby miało to trwać kwartał , pół roku. Instykt potrafi nas zaprowadzić tylko tam, skąd nie ma już powrotu. To tyle bom się rozpisał. (szkoda że się sam do tych uwag nie stosuję) Jak dla mnie cztery minus. (jak za szkolnych czasów, ci nauczyciele :) Pozdrawiam.