![](https://poezja.org/forum/uploads/set_resources_4/84c1e40ea0e759e3f1505eb1788ddf3c_pattern.png)
Anna Maria K.
-
Postów
545 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Odpowiedzi opublikowane przez Anna Maria K.
-
-
Widzę, że komentuje mnie profesjonalista składniowo-leksykalny :) Miło mi. Przyznaje sie do winy, jeśli chodzi o wymogi formalne, w końcu ciągle się uczymy. Zaskoczył mnie pan "moją mlodopolską wolą" :) Spróbuję popodukować jakieś ciekawsze metafory, ale nie zgodzę się z pana zastrzeżeniem co do nadłamanej gałązki snów. W moim zamyśle człowiek zdrowy na ciele i duszy tworzy jakąś całość, niczym drzewo (ma korzenie, konar, gałęzie i gałązki). Zastosowane zdrobnienie ma wskazywać na wątłość, przemijalność, kruchość ludzkich snów, rozumianych również w znaczeniu marzeń, idei, wartości. Owe gałązki nadłamane biegiem czasu i nieprzewidywalnością losu, ale fakt, że nie są złamane, może równocześnie dodawać otuchy, jak i oznaczać istnienie reminiscencji tych snów w życiu pozbawionym wartości, a więc wielki ból wspomnień. Dlatego uważam, że ta metafora byla przeze mnie naprawdę przemyślana i będę jej bronić :)
I owszem ostatnia zwrotka miala przesyłać nieco gorzkiego humoru przez łzy.
Pozdrawiam.0 -
Będę wdzięczna za komentarze, sugestie i rady...
Pozdrawiam.0 -
De profundis nad i pode mną
W całość mozolnie próbuję
Zmęczona w puzzle dręczącą grą
Złożyć na nowo ciało - duszę
Z nadłamanych gałązek snów,
oberwanych liści marzeń
z doświadczeń kolców,
spłowiałej wiary w lepszy dzień
Lecz w układance ciała mego
brak odkrywamy zdumieni
w sercu klocka pasującego
………………………………..
Ach, został w twojej kieszeni!0 -
Do mnie bardzo przemawia ta "delikatnie zielona z rosa miłosierdzia" :) Jedynie zastanowić możnaby się nad koniecznością tego pytania retorycznego z końcówki... Troszkę w innym stylu? Tylko sugestia. Jestem naprawdę pod wrażeniem!
POZDRAWIAM.0 -
Pierwsza zwrotka na plus, dość prosta metafora tej pustyni, ale jakże ciekawa i zgrabna. Zdecydowanie nie przemawia do mnie strofa ostatnia - za dużo oczywistości i jakoś mniej metaforycznie niż wcześniej. Jak dla mnie, odpada tez tytuł, czyli zarazem refren. Wersja Kaliny wypada lepiej, choćja mimo wszystko przemyślalabym kwestie tego czasu na poezję...
Pozdrawiam.0 -
za duzo miłości i namiętności... Minimalizm jest ciekawą formą, ale tu trochę za mało tego.... Przesłanie zbyt oczywiste chyba. Coś możnaby zmienić... Do mnie nie przemawia ten ocean namiętności, jak z piosenki disco-polo.
Pozdrawiam i życzę powodzenia!0 -
"tchnę swym wątłym palcem
życię w każdej
komórce"
Możnaby to trochę podrasować, troszkę trąci banałem i oczywiście ta literówka!0 -
Koncept jak najbardziej godny poklasku.
Moje zastrzeżenie:
"bądz w tym na którym siedzisz"
Oznacza to, ze ktoś na kimś siedzi... jeśli chodziło ci o tak zwane cztery litery, to powinno być "w tym, na czym siedzisz".
Pozdrawiam!0 -
Spróbuję co nieco wytlumaczyć dla chętnych:
Mam nadzieję, że nie zostane posądzona o plagiat, ale przyznaję, że wiersz został zainspirowany utworem "El desdichado" Gérarda de Nerval (czy jakkolwiek powinno być to odmienione), francuskiego modernisty. Tytul oznacza tyle, co "wydziedziczony", wyraz ten celowo znalazł się w jednej ze zwrotek mojego tekstu.
Co zaś tyczy się owej "telenowelności" (oczywiście neologizm) mojego wiersza, to nie widzę asocjacji. W moim zamierzeniu utwór ten miał nawiązywać do modernistycznego symbolizmu, możliwa jest więc mnogość interpretacji. Myślę, że jednak istotne jest zrozumienie, że podmiot liryczny niekoniecznie jest osobą wierzącą, a rzekoma religijność (w sferze stylizacji) ma za cel sakralizaję i hiperbolizację wartości, którą zdradza ostatni wers (nie przetlumaczę, gdyż powinno to być jasne dla każdego, kto ma jakieś pojęcie o poezji). Dominantą kompozycyjną jest więc stylizacja religijna slużąca sakralizacji.
Chętnie podyskutuję jeszcze na ten temat :)0 -
Nieśmiało przestępując próg
spoglądam wzrokiem lękliwym
W stronę światła promieniującego
w kłębiaste zwały nocy
nad i pode mną
Z truchlejącym sercem
w obliczu świętego płomienia
zbliżam się ku ołtarzowi
Ofiary z życia i ze śmierci
Przytłoczona majestatem
potęgowanym własnym sumieniem
upadam po trzykroć zaklinając
Nie godnam!
Koić i topić wzroku spragnionego
w rozkoszy ciepłego blasku
odwiecznego żaru ikaryjskich serc
Niegdysiejsza iskra błogosławiona
zagaszona mrokiem duszy
Wydziedziczona własnym przestrachem
spalam oczy w płomieniu Nirwany
Żądnym ustom w ciszy wydarte,
wykrzykuję mdlejąc:
Evviva l’arte!0 -
Mistrzem był Wojaczek - POEMAT MOJEJ MELANCHOLII
"Po piętnaste:
Moja babka od strony ojca podług słów matki syfilityczna kurwa"0 -
Merytorycznie tekst jest ciekawy, dostrzegam kilka trafnych sforumulowa, jednak możaby jeszcze popracować nad stroną artystyczną i wizulana, tak by sie lepiej go czytało. Proponowalabym w pierwszej strofie mniej "oczywistości", w końcu to wiersz, a nie felieton. Muszę też wyrazić zniesmaczenie użytym wyrazem "szajs". Nie jestem przeciwna pewnej dozie wulgaryzmu w poezji, ale nie jest to na pewno na miejscu w tym utworzę. Polecam pełną wulgaryzmów twórczość Wojaczka, to jednak calkiem inna sztuka.
Mój ulubiony tekst z POEMATU MOJEJ MELANCHOLII (dla niewprawnych oczywiście Wojaczek):
"Moja babka od strony ojca podług słów matki syfilityczna kurwa"
Generalnie nie jest źle, życzę dużo weny i ćwiczenia warsztatu :)0 -
Pomysł interesujący, zwlaszcza, że uwielbiam Małego Księcia :) Niestety całośc nie jest idealna, podpisuje sie pod wcześniejszymi uwagami - z tym tuleniem nadal coś nie gra, końcówka kiepska, klamra niepotrzebna... Proponuje też zastanowic się nad tytulem, może troszkę mniej dosłowności i banalności... Pozdrawiam.
0 -
Banalne, banalne, i jeszcze raz banalne... Jestem na Nie.
0 -
Gdy w Demeter płaczu porze przeplata promień
Kłębiasto-ciemne nad światem puchowe złogi
Wraz z innym powietrzem nadciąga podmuch wspomnień
A smętny krajobraz wydaje się mniej srogi
Gdy mimo pory kalendarza zapowiada
Persefony do matki łona lubej powrót
Stęsknionych błysków heliosowych kawalkada
Mnie porywa szał zefirowego walczyka
Lecz zielono-szalonym Arkadii zapachem
Nie leczy ran - duszę nowym napełnia strachem
Upragniona od miesięcy radość umyka
A zatwardziałe mrozem podłym skute serce
Poddane znów beznadziejnej nadziei męce0 -
Do Pana MW
Dziękuję za pana niezwykle trafne uwagi, którym z pewnością się nie oprę...:)0 -
Dziękuję bardzo za słowa otuchy :) Dawno nic tu nie publikowałam i trochę bałam się zbyt ostrej krytyki. Pana komentarz jednak nie okazał się tak surowy. I odkrywam ciągle, że mamy ze sobą coraz więcej wspólnego: Ja również uwielbiam Słowackiego, który podsunął mi tytuł wiersza i również lubię nawiązania do antyku, w szczególności poetów współczesnych (Szymborska, Różewicz, Herbert) i przyznaję że również nie jestem zachwycona całością, ale cóż człowiek cale życie się uczy...
Pozdrawiam serdecznie wszystkich kochających Słowackiego i jego Testament :)0 -
O jej potędze nie marzyło się filozofom
Słodkie tchnienia nie do sprostania Homera słowom
Błahe obietnice, Jazonów setek wyznania
Nie poskromią żaru odwieczne mędrców kazania
Im więcej porażek, wichur i druzgocących burz
Tym bardziej ciągnie do odkrywania kolejnych mórz
I za każdym razem syreni śpiew namiętności
Karze śmiałka poczuciem nieznośnej samotności
Bo kto w marzeniu o ideale dłużej wytrwa
Wie – to skazana z góry Olimpu zwodnicza gra
Na nic zdadzą się modlitwy, skargi i zaklęcia
Mojry nie odmówią sobie ostatniego cięcia
I chociaż Eris wśród ludzi z powodzeniem działa
Eros wciąż w jedno na złudną chwilę dusze spaja
Wiedząc dobrze z jak zdradliwej gliny ulepiona
Nikt nie potrafi się jej czarowi oprzeć
– i jam też zaślepiona0 -
Mnie się bardzo podoba :) Udało się Panu stworzyć w tych kilku wersach niesamowity klimat. Gratuluję!
0 -
Wiersz ten w nieco innej formie i o innym tytule prezentowałam juz w dziale debiutów, jednak czemu się oczywiście nie dziwię, nie został przyjęty entuzjastycznie. Zmieniłam nieco formę i skróciłam, choć wbrew zaleceniom pozostawiłam część rymów. Proszę spróbować ocenić, czy z tym surowcem da sie jeszcze cos zrobić, czy lepiej nie tracić czasu i zająć się innymi tematami.
Dziękuję z góry.0 -
Pytana wciąż i wciąż o określenie uczuć
Względem ciebie niepewnego serca
Mniej lub bardziej znaczących ukłuć
Nie znajduję ni logicznego początku
Ni rozmyślań nieznośnych końca
Odnaleziona jedynie potrzeba coraz bardziej paląca
Potrzeba ratowania samotnego losu marnego
Chronienia ciebie przy mnie od wszelkiego złego
Zatapiania się w muzykę oddechu Twojego
I przy tobie kojenia serca burzami starganego
Moje wielkie małe słowa i duszy porywy
Próbuję wyrażać pókim ja żywa i pókiś Ty żywy
Kilkoma słowy – Tobą nasycać oczy
I podążać za Twym cieniem, gdzie moje życie kroczy0 -
Idziemy ciemnym, gęstym lasem...
Ponurym, tajemniczym, mrocznym
Wyjście z niego, wiemy, tylko jedno!
Do rajskiej krainy jedno tylko przejście
Więc biegamy, latamy, bez tchu, wycieńczeni
I w tę i z powrotem! I jeszcze raz tą ścieżką!
Mijam te same drzewa, te same głazy
Cofam się, żyję w kółko, tracę sens
Więc w tym biegu o jedno tylko proszę,
O wszechmocny Leśniczy nasz miłosierny!
Daj mi spotkać przypadkiem przewodnika
Boskiego posłannika! Nie zaprowadzi do celu,
Lecz wierzę, że wyprostuje me zawiłe ścieżki
Trzymając się jednej drogi większe szanse mam!0 -
Ponieważ jesteśmy w 'piaskownicy', a nie w debiutach, proszę nie jedynie o opinię na temat wiersza, lecz najchętniej o praktyczne wskazówki udoskonalenia tego tworu, tak by miał ręce i nogi. No chyba, że mu już nic nie pomoże...
0 -
Szczęśliwa twarz Twoja –
Moje marzenie, mój spokój ducha,
Moje bezpieczeństwo,
Moja ufność, moja nadzieja,
I moja wiara
Gdy pojawia się znajomy grymas,
Cień, zmarszczka na czole,
Aż w końcu znienawidzona łezka
Spływająca po atłasie policzka...
Zachodzi dla mnie słońce,
Chowa się w cieniu uczucia serce
Dusza odwraca lico od światła
Ukryta przed Tobą pod poduszką
W noc nieprzespaną analizuję
Każdy gest, każdą łzę
A Ty wiesz, jak mnie krzywdzić
A ja? Wolałabym byś uśmiechał się
Do innej, niż płakał najliryczniejszą
I najpiękniejszą pieśnią jaką znam,
Na moim spragnionym ramieniu...0
kamienny krąg
w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Opublikowano
A ja w przeciwieństwie do wszystkich powiem, że ten wiersz jest dla mnie w pełni zrozumiały, a przynajmniej wyrobiłam sobie spójną interpretację, która utożsamia mnie z podmiotem lirycznym i jego genialnymi kieszeniami śmiejącymi się dziurami pomyłek. Razić mogą nieco te żyły... ale dla mnie wiersz jest dobry, może dlatego że tak się konweniuje z moim "kamiennym kręgiem".
Pozdrawiam serdecznie.