Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

asher

Użytkownicy
  • Postów

    2 273
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez asher

  1. Niezły pic. Ja to kupuję! Baw się dalej, chętnie pokibicuję.
  2. faktycznie dendrydy nie pasują. lukę zamieniłbym na niszę. No, no, rozwijamy się :)
  3. Wczoraj na pewno Kiesiel i Wiech. Dziś polecam Pilcha lub jakikolwiek z Wyborczej. Fantastyczna metamorfoza...
  4. Jakoś pomyślałeś o wieczorze? I ta wieczora miała długie włosy? Włosy a wolność - nie kumam. Później już fajnie. Ciekawe konstatacje, a potem wyjaśnienie. Forma trochę zamazana i rozedrgana, aleto przyjdzie. pzdr
  5. Czy to MIchał-Reaktywacja? Nie jestem pewien czy teraz podążasz we właściwym kierunku. Tekst o studentach był taki sobie. Teraz piszesz przewodnik? Dodaj więcej przemyśleń, ruchu, akcji, bo sam opis miejsc nie wystarcza. Oczywiście styl jest ok.
  6. Nieźle, lubię gniewne, natchnione kawałki, choć dzienniki, przyznam szczerze, nie są moją ulubioną formą przekazu - kojarzą mi się z przeżyciami nastolatek albo wspomnieniami z więzienia lub wojny. Zastanawia mnie jednak fakt, jak trzeba ułożyć dupę, by nasrać na niewiarygodną wysokość - rzecz godna wieloryba. Jak to zrozumiem, spróbuję się tak poczuć, jak narrator:)
  7. Widzisz, Piotr. Gdyby wszystko zawsze wychodziło, świat byłby doskonały. Może to faktycznie gniotek i do tego wtórny i warto się zastanowić czy dalej tracić czas. No chyba, że dalej będę siędobrze bawił, a przecież o to chodzi w szufladowo-forumowych tworzeniu.
  8. Ano zobaczymy, co z tego wyjdzie. Dzięki piękne wszystkim. Lechu, Tymon się pisze, ale opornie. A do tego jadę w czwartek do Areny do Paryża na poetycki mityng :))) Niech się poety polskie spotykają w Gdańsku i Wrocławiu. Ja jadę na romanik weekend... Ale od następnego tygodnia przechodzę na zarządzanie ludźmi i wreszcie kończę fizolkę. Będę sobie pisał...
  9. Tracę ducha tej historii. Za każdym odcinkiem co innego. trochę to dyskomfortu wytwarza, ale literacko ok.
  10. Poprawię oczywiście, piszę pół godziny raz na tydzień. Oto... efekty... Dzięki. Monolog jest efektem szoku Stefka :) to zamierzone głupoty
  11. * - Może pan zacząć pracę, ale wcale nie musi – dodał kierownik ciepło. - Jak to? - Awansował pan. Praca jest teraz kwestią wyboru. - Co mam do wyboru? Kierownik chrząknął zakłopotany. - Może pan na przykład popatrzeć przez lunetę. Stefan stracił cierpliwość. Zrobił krok do przodu i spojrzał na kierownika, jak na krnąbrne dziecko. - Przez lunetę, tak? Wie pan co? To wszystko przestaje mi się podobać. Kim pan w ogóle jest? Gdzie się podział kierownik Zawadzki? - Na urlopie. - Kiedy wróci? - Nie wróci. - Aha... Stefan pokiwał głową i ruszył do drzwi. - Dokąd idziesz, Stefan? – usłyszał i przystanął. - Do domu – prychnął – Mam 114 dni niewykorzystanego urlopu za ostatnie 5 lat. Nagły przypadek. Oszalałem i muszę odsapnąć. Wrócę za 2, 3 dni. - Stefan. Zacznijmy jeszcze raz. Odwrócił się z zaciętym wyrazem twarzy. - Od kiedy my na ty? – syknął – Pracuję tu 40 lat. Jestem prezesem Zakładowego Koła Miłośników Hydrauliki Siłowej i siedemnastokrotnym laureatem Normy Miesiąca. Nie życzę sobie... Nowy kierownuk uniósł ręce w obronnym geście. - Spokojnie. Postaram się wyjaśnić. Ale usiądźmy, dobrze? Stefan niechętnie usiadł w fotelu, tak na brzeżku, żeby w razie czego zerwać się i wyjść. Jego pytające spojrzenie wyraźnie zbijało kierownika z pantałyku. - Od czego by tu zacząć... Urodziłem się w Bardachowicach, w przysiółku Zakole. Przez całe życie pracowałem u dziedzica Rachickiego jako ekonom. Ożeniłem się z Marią z Chędołków. Mielismy dwóch synów: Mariana i Wacława. Wacława zatłukli rosyjscy żołnierze od Wieszatiela, Marian szczęśliwie wrócił z Powstania i osiadł u nas. Ożenił się z Magdaleną z Borków, która powiła 6 synów i 3 córki. Stefan przyglądał się temu człowiekowi z taką miną, jakby za chwilę miał się roześmiać. - 4 synów zginęło na polach I wojny światowej, dwie córki zabrała gruźlica... Stefan poczuł zawroty głowy. Wsunął się głębiej w fotel, by oprzeć plecy. Znał tę historię. Słyszał ją tyle razy, że mógłby mierzyć się z tym człowiekiem, kto zna więcej szczegółów. - Na dodatek spłonął ich dom i Marian zdecydował się kupić kawał ziemi pod lasem w Obrzaskowie. Tam postawił chałupę. - Łżesz – mruknął przerażony Stafan. - Tam urodził się Edward. Ich jedyny syn. Twój ojciec. Twarz Stefana zastygła w grymasie niedowierzania. - To jakiś obłęd. To oznacza, że... - ... że jestem Twoim pradziadkiem. Mam na imię Sławomir. Stefan opuścił głowę. Mamrotał coś przez chwilę, potem rozpłakał się, przeczesując posiwiałe włosy. - Starałem się to ułatwić jak umiałem, Stefku... Kiedy usłyszał to zdrobnienie, zapłakał jeszcze głośniej. Ze wstydem przetarł oczy i westchnął ciężko. - Nie maż się, chłopie. Wszystko jest dobrze. - Co dobrze? Zwariowałem na amen. W fabryce wszystko na opak. Do tego pradziadka spotykam. - Po prostu idź i popatrz przez tę lunetę. Proszę... Stefan podniósł się ciężko. - Gdzie ona jest? Miejmy to już za sobą. - Na pewno ją znajdziesz. Idź. Trzęsąc się, jak po tygodniowych poprawinach, Stefan ruszył do drzwi. Zamiast na korytarzu, nagle znalazł się na wyłożonym płytami tarasie, zakończonym metalową barierką. Oślepiło go jasne światło, coś zaszumiało mu w uszach. Luneta okazała się długim, srebrzystym teleskopem, który przytwierdzono do barierki. Sięgnął po nią i zdecydowanym ruchem przystawił do oka. W pierwszej chwili nie dostrzegł nic. Powoli czerń przeszła w szarość i zaczęły pojawiać się jakieś niewyraźne kształty – dom w zakolu rzeki, szarpiący się przy budzie Azora, wierzba płacząca, nazywana przez wszystkich Kaczyną, sezonujące się deski, czerwony maluch z urwanym lusterkiem, drzwi z napisem KMB... Był jeden szczegół, którego nie znał. Obok malucha stał długi, czarny pojazd z otwartą tylną klapą. Ponownie spojrzał na drzwi, które otwarły się w tej samej chwili. Ujrzał czterech smutnych mężczyzn w czarnych garniturach, wynoszących wielką skrzynię. Znał jednego z nich. Kulawy Grzesiek, pijanica jedna, znów musiał zachlać, bo potknął się o próg i omal nie upuścił skrzyni. Wtedy Stefan zrozumiał. Już nie trzeba mu było widoku ubranej w kir żony, zapłakanych dzieci i obojętnych, choć poważnych wnuków. Dalej szli sąsiedzi i kilkoro obcych. Odskoczył od teleskopu jak oparzony. - O, Jezu Chryste! Panienko Przenajświętsza, Wszyscy Święci, Aniele Boży, któryś jest w Niebie, Święć się Orędowniczko Nasza... Za jakie grzechy ja muszę to wszystko znosić???!!! - Za same pospolite – usłyszał głos za plecami – Szczęściarz z ciebie.
  12. Piotrek, widzę niebezpiezną tendencję odwrotu od idealizmu :) Co się dzieje?
  13. Sporo jest Chrześcijan i są mohery, Piotrek. Dałbyś spokój. Nawet z Pana Boga się żartuje i po to są dowcipy i parodie. Ech, co ja gadam...
  14. najtańczy z możliwych w miasteczku wprost z westernu znajdującym się nieopodal. ??? Gdzie się kończy bełkot, a zaczyna proza? O rany, wszystko w kupie, a wszystkie po trochu. Może zacznij jeszcze raz?
  15. Pliz, nie przerabiaj wierszy na prozę. BRZMI STARSZNIE... Przerażony potęgą łatwości początku, podobną nieuchronnością zagłady, połączyłem się z paraliżem normalności - przeczytaj to na głos, dobra? A potem, Jezu ile emfazy...
  16. Czekam na dzień z życia emeryta...
  17. Kurczak... ja nie mam czasu by przepisać z kartki na kompa...
  18. Bezet mnie naciągnął, no i zostałem...
  19. Sory, że wcześniej nie czytałem. nie bywałem tu. Gratuluję pomysłu i cierpliwości w jego realizacji. Popatrz tylko ,kto tu teaz publikuje...
  20. Forum dla zaawansowanych upadło. Piszta, bracia miła, co chceta. Amatorzy teraz górą. Czytałem trylogię Harrisa, ogłądałem wszystkie 4 filmy, których reżyserzy włożyli kupę pracy w swoje dzieło, a tu mam kartkę tekstu. brawo, awansie :)
  21. też mi się zdało, że te podkolanówki...:) dzieki
  22. Chcesz pisać fantasy??? Popracuj jeszcze trochę. Bez urazy. Ja się nie znam, tak tylko dostrzegam braki - np. w dyskietce.
  23. Nadal nie mogę się pozbyć wrażenia pewnej reportażowości, ale tym razem jest zwięźlej i chyba lepiej. Puenta cacy.
  24. Palce lizać!!!
  25. Wiesz, czasem się ciśnie na mózg jakaś miniatura w odjechanym stylu, bo duże projekty bardzo męczą i nie zawsze da się ciągnąć od razu. Mam jeszcze parę pomysłów, więc może między Sqatem a Tymonem... To chyba styl, który lubię najbardziej :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...