-
Postów
20 111 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
19
Treść opublikowana przez _M_arianna_
-
Zbyt realnie piekł go zadek, bo go łabędź zatruł jadem, później leku potrzebował, chętnie maścią by smarował.
-
Prawda, auta jeżdżą wszędzie, może też i lepiej będzie łabędziowi w mokrych krzakach, lecz co powiem dla uczniaka?
-
Jak się łabędź uprze bryka będzie stała, mimo że na drodze prawo jazdy działa.
-
Gdy furman uwłaczy godności łabędziej, do domu nie trafi, bo drogi nie będzie.
-
Gdy raz piła bobrem była
_M_arianna_ odpowiedział(a) na _M_arianna_ utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
W moim ręku zwykła piła raz się zamieniła w bobra: ciach, trach, tnie gałęzie ostro, bo w tym właśnie była dobra. Z trzaskiem łamią się te cienkie, pękają i grubsze nieco, pod zębami piły bobra raz po raz na ziemię lecą. I nawet te trzy konary z trzech najgrubszych drzew dały odciąć się, gdzie trzeba, zębom twardym, ostrym...ech! -
Dobrze, że te gęsi same zejdą z drogi, bo tu o łabędzia szło, poeto drogi.
-
Ja słyszałam, i nie kłamię, że to było w Alabamie.
-
Oj, będzie potrzebna laseczka nie lada, żeby się opędzić od gęsiego stada. Od gęsiego stada i przygód po drodze, by się nie wywrócić na schodzonej nodze.
-
Każda laska zgrabna, choćby i dębowa, a i babka dobra, dziadek ją smakował.
-
Kolacja przy świecach, apetyczne jabłka, a dziadek powiada: mnie ta starczy babka. Stoją sanie, narty w składziku na dole, a dziadek powiada: ja ta laskę wolę.
-
A ze zła dodał zeza. Zło? Złóg - ogół zołz. Aga? SOS, Aga. a daj i bobu, Bobi jada. I na gnoju zezuj, on gani.
-
Żywioły hałasu narobiły w mieście: błyskało i grzmiało, ulewa nareszcie straciła na sile, i zwykły deszcz pada, o czym tutaj piszę, chociaż niezbyt rada. Jabłuszka zielone, jeszcze nie dojrzały, przemoknięte w deszczu rosą ociekały czekając na wynik prawa grawitacji, lecz się okazało, że już po kolacji.
-
jest też możliwość, że uczeń wyszedł na chwilkę tylko z jakiejś książki kultowej, żeby było o czym ten limeryk napisać, bo warto było spróbować
-
Wszyscy wiedzą, że tego nie da się wytłumaczyć. Jest jak jest, po prostu.
-
Limeryków tutaj dwieście napisał Henryk Jakowiec, niechże jeszcze ze swym teściem wypije tęgo na zdrowie. Dobra to nowina dla miasta Szczecina i ja nie żałuję, że tu komentuję.
-
Ulisses: Każdy uczeń, w każdej szkole, okazywał swoją wolę: czy współcześnie, czy przed laty, dłuższą drogą szedł do chaty i często też się zdarzało, że mu wrażeń brakowało.
-
vivat! Sto dwadzieścia,waść powiada, a nie dwieście?-trudna rada. Skromniś z waści wyszedł wielki, choć już łyknął waść z butelki. Ano,niech się waści wiedzie: ile bedzie,tyle bedzie. vivat sto!i drugie tyle! -chwile piękne,jak motyle.
-
Krok wstecz robię: riki, tiki, nie motyle lecz świetliki w górach gdzieś, u źródeł Wisły, krótką nocą mi rozbłysły. I w ciemności, co się złoci raz do roku, kwiat paproci.
-
O'key. a krok wstecz?
-
Dziękuję za krytykę. P o p r a w k a: Czas relaksu. Pewien uczeń na wagarach miał przygodę, kiedy z rana krętą dróżką szedł nad wodę: jakiś łabędź urażony rzucił się nań, jak szalony, użarł w tyłek... piekło ogniem ciało młode.
-
fajerwerki; Henryk Jakowiec to jest wielki chwat, toast wznieś na zdrowie: niech żyje 200 lat!!
-
Ulisses: - z pełnym szacunkiem dla rozmówcy - absurd to jest, ponieważ bąki z łąki słychać aż na drugiej sali. Żeby zwiększyć atrakcję, poproszę spróbować pobawić się ze zwykłym gąsiorem nawet bez użycia skrętów. Jednego jednak nie rozumiem: tej parodii z języka polskiego, chyba, że jest to absurdalny absurd. Sie ma, do usl.
-
Duilla: dziękuję za komentarz. Ulisses:taka dysgrafia? - dobra na smsy, a na różne "bonki" lekarz poradzi. Sie ma, na ra.
-
CZAS RELAKSU Pewien uczeń miał przygodę, gdy się wybrał raz nad wodę. Jakiś łabędź urażony rzucił się nań, jak szalony, użarł...piekło ciało młode (wersja końcowa) Pewien uczeń na wagarach miał przygodę, kiedy z rana krętą dróżką szedł nad wodę; jakiś łabędź urażony rzucił się nań, jak szalony, użarł w tyłek, piekło ogniem ciało młode.
-
witam,szkoda,że nie biedronki