Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

marti krűger

Użytkownicy
  • Postów

    150
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez marti krűger

  1. ogólnie_ciekaie być mogło. zamieniłbym na inne takie frazesy jak: butelkową nieważkością czy też bełkoczę, o zajebistości. Proponuję wziąść do słów krawmistrza, tj. do poprawki, a czuję że będzie dobrze. Przekaz jest bardzo czytelny, tylko źle dobrane słowa. z autopsji wiem, że albo to pośpiech albo samouwielbienie. pozdrawiam i życzę powodzenia
  2. ...czytałem Pana lepsze utwory (w domyśle: rozczarowany jestem); niemniej jednak wypowiedź Pan M. znacząco wzgogaciła stronę Pozdrawiam
  3. marti krűger

    buty

    Wiersz to czy sentencja???
  4. Witam, zgadzam się z przedmówcami... zbyt wiele słów. To co do mnie przemówiło i pozostaje w pamięci z całości to następujący fragment: "boleć może jedynie ręka choć więcej do zdarcia pozostaje" Pozdrawiam
  5. Witaj Jacku, gdybym tu nie zajrzał z pewnością straciłbym anioła (z uśmieszkiem na twarzy nie powiem jakiego). Z pewnością wrócę tutaj by coś więcej dodać. Póki co + Pozdrawiam
  6. ależ tak, pamiętam z tej świętej księgi światło, powietrze i deszcz, i drżące w grochy sukienki. psy kochają się na trawniku, my tam bez powinności siadamy; cienkim światłem wśród jasnych gałązek na naszym uniwersyteckim dziedzińcu. przed wargami kościoła rodzimy ogień, obojętną czułość. wystarczy istnieć
  7. marti krűger

    czas

    bardzo metafizycznie... oczywiście na duży + pozdrawiam
  8. od pierwotnych dzieli tak niewiele pogodna widokówka umieralnia całego cholernego świata prawie pozwala wierzyć w świętych z twarzą w marmurze i gdy wiszę pomiędzy grotołazi pokonują schody katedry przepadają cienie istot powszednich bez wieści na każde inne dobre zło czuję odór i kurz arterii ten sam co burza gdy radość dławi i pierwsze bomby deszczu niewinne jak łzy panny młodej u szyi mojej wiszą i cud się nie zdarzy
  9. jest tu zarówno piękno poezji jak i "zła twardość" kamienia. Wprawne szlify nadadzą mu blasku. pzdr marcin
  10. marti krűger

    może

    Joasiu, a tak jakoś za mną słowa się wlokły od jakiegoś czasu i jak tu im nie ulec. Więc wyrzuciły mnie na brzeg... a dalej już wiesz... buziaczki :)
  11. marti krűger

    może

    wylewam się na brzeg bez krwi i chwały – jak większość bezbarwna – pluję w piach szumiąc, fal zawiścią. magnetyzm na to zezwala. od tamtej strony nie odgradza nas nic, jedynie światło które znosi granice między żywiołami, dniem a nocą; dymi teraz wysoko. piach ni lodowaty, gorący pochłania każdy słabnący litr wody; nim wycofa się zmieni w ciężki gąszcz w głębi chmur niepamięcią przesiąkniętych. to znów jak poszarpany płyn przez powietrzną falę z uporem o nabrzeżny pas kamieni rozbijam się jakby znaczyły drogę. a jednak trawiony przez sól w skorupie zastygam. jeszcze przez mgnienie jak samozapalna ciecz w ostatnim przyboju krzyk unoszę… by zginąć w nierównym boju. wmieszany w węzły wody, w jej spłaszczony dotyk obrany z czucia, litości, oblodzony i poskręcany wbrew wszelkiemu prawu pozbawiony głębi wiary nieprzeniknionej może już tonę w nie swym morzu
  12. Stasiu, czuję że prawdzwie wiesz o czym jest utwór :) Bajk.... zapewne każde wdzianie wymaga poprawek, chyba że szyte na miarę mistrza.... cóż poślęczę jeszcze nad tekstem, przemyślę.... a błędy... o proszę o wybaczenie ale od kilku tygodni jestem osobom niedowidzącą więc zdarza się nie ten klawisz wcisnąć co trzeba. bardzo to irytujące, ale jakoś z głową do góry i do przodu po kroczku małym ;) Magnetowid... proszę wczytaj się jeszcze raz w wiersz. zapewniam niz z faszyzmu i takich tam podtekstów nie ma, ale słuszność należy do czytelnika. niemniej zdało mi się że wiersz po płyciźnie przeciągnąłeś...
  13. Kasiu gratuluje! Dobrze jest czytać dobry wiersz, a Twój z pewnością taki jest. Zabieram ze sobą! Po raz pierwszy czytam to co piszesz i mnie zaciekawiłaś... to mocna rzecz.
  14. patrzę i czerpię ciemność na oślep pędzącego tłoku tworzę siłę woli hart mięśni i odczuć stalowni gdzie liny przemysłowe zwoje poskręcanych nerwów w bolesnym ciągu tworzą zrozumienie dla mas rozgrzanej słomianym zapałem surowizny naoliwiam się bezmiarem życia w świecie zaprogramowanym i nieustannym gdzie ciąg cyfr i znaczeń wyrokuje istotę o kształcie człowieka tak dziwnym jak układ scalony i zrozumiałym jak impuls elektryczny tworzę wiarę z starych zardzewiałych i pomarszczonych prętów czując ślad czasu wcale nie łatwiejszego gdzie wartość nie ulegała dewaluacji a stal była stalą po której szynach dobiegały końca głosy starej niemieckiej szkoły z czasem się psuję zwłaszcza wtedy gdy się bezgłośnie zacinam i krwawię jak tylko krwawić może maszyna wierząc że czas pracy i walki jak świetność powróci na wszelki wypadek i przeciwko giętkiej stali jak chińska masówka jeszcze jeden głos o prawo do reinkarnacji
  15. ponad tytułem ciekawym... rozczarowanie pzdr
  16. IN dzięki za odwiedziny... jedno już po korekcie - faktycznie nie przyuważyłem i zrobił się tłok. Zaś co do 2w ostatniej strofy moim zdaniem jest ok! - taki niedopowiedziany, ale nasuwający sam odpowiedź... pozdrawiam
  17. za oknem jesień. i Tatarzy strzałami sypią gdy mądry spaść w samotność muszę twych płomieni co już dawno przebrzmiały. pójdę uliczką ciasną ale jawną myśląc że owoc mój dojrzały, że pełen chęci, gdy nagle myślisz o mnie mocno, myślisz nie jak o drzewie gdy niebo jest już słabe. kiedy jeszcze raz odpadnę wreszcie rozżarzę się w sobie. oddam blask i ciepło wtopionej w zaspie czarnookiej tej o której marzę. wiatr uniesie drobne cekiny rozbłysłych słów. a piaskowe ponure domów twarze jeśli nie po wojnie nie myśli się tak wyglądać będą ciekawie. i przeklinać, że chciałbym wiedzieć o sobie. w te puste miejsca zalegającego śniegu wciąż pytać…
  18. miejcie zrozumienie dla ludzi z chodnika ja też błądzę gdy wierzę i błądzę gdy nie nie wierzę – nie idę tuż przed i zaraz po modlę się gdy własne istnienie, istot niepojętych kurz ust poselskich dławi w tłumie, stworzenia niewiele niższe od krawędzi trotuaru. piękno mej brzydoty, pęta praktyczności, są czyste w ich gardłach gdy krzyczą, mówią tętno ulic jest dla nas ważne i pełne zachwytu. a najbardziej przed ślepym losem dróg krzyża, tak uformowany, pod ciężarem jednego głosu pokonuje sprzeczności naturalnie oczekując na dłoń co w ruch wprawi bruk po którym idę.
  19. Dzięki za komentarze /cenne uwagi/. Wtrącenia z ang. mają swoje znaczenie a ich polskie brzmienie z całą pewnością nie dodałoby wierszowi uroku. Jednak jak zawsze każdy z was ma rację. Pozdrawiam
  20. Anno, dziękuje za komentarz, nieukrwam że to jedna z trzech prób tego wiersza, więc niewątpliwie być może coś zmienie
  21. marti krűger

    ****

    zasadniczo nie lubię kotów jednakże tego pogłaszczę i zabieram do domu
  22. czerwone sukienki odprowadzam snami. pociąg turkoce w głowie w rytm no name trance loguje się w tobie a przestrzeń rozmyta wirtualna akwarela z mnóstwem pytań w oparciu o szczegół Live Upgrade dotyka nieśpiesznie każdy twój żwawy oddech w ruch mój się przeistacza niecierpliwy sekundnik krew przetacza stłacza sprężynę w kukiełce napręża przytłacza uwiera prostokąt plastiku read-only memory a nieme palce wyczulone na uwypuklenia krzyczą radośnie rainbow fish
  23. Witaj Bartoszu! Przepraszam nie zauważyłem iż część tekstu uciekła, więc proszę o ponowną opinię, już dotyczącą całej treści. Pzdr.
  24. siadamy sobie do towarzystwa - nie umiem kłamać. kłamią spękane konfesjonały niosąc skargi: że pije, że cudzołoży. tak ma być – myślę. przebywanie z aniołami ma swą cenę. płacimy na wyrost. zawsze wtedy wieszasz mnie na palcu i dotykam obce mi ciało nie budząc się z koszmarami. błyszczę jedną chwilę i słońce jeszcze większe opowiada baśnie. i nic się nie psuje. ludzie tak robią. najadam się cieniem drżąc z rozkoszą. i tak to tłumaczę: że mam wszystko i nic; czego chcieć bym nie mógł to chleb, margaryna i wino. odrobina luksusu zlizana z twych ust brzemiennych
×
×
  • Dodaj nową pozycję...