Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

marti krűger

Użytkownicy
  • Postów

    150
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez marti krűger

  1. marti krűger

    testosteron

    witaj! świetny wiersz o zwyczajach/obyczajach. jak najbardziej trafił do mnie. lubię te klimaty pozdrawiam
  2. Witaj! moim zdaniem to najlepszy fragment, a bynajmniej mocno trafił we mnie "ciężko wracać do oziębłości gdzie kominek zapomniał szczap bez krzesiwa nie iskrzy" duży plus i zabieram do schowka. pozdrawiam
  3. przychodzę by rzucić światło, w knajpie pod stolikiem obmacać uda, palcem rozchylić waginę i zaświadczyć że wszyscy czytamy giętkim językiem wstecz długą listę a w samym środku deszcz, nie przyda się ciału. z kąta kurz dowodzi o szczupłości, trzy puszki po piwie obejmują początek, środek i koniec. sporo młodych chwali chłodne słońce lub mgłę, nic nie widzi ale czuje się świetnie. trwa zabawa w trudne słowa, system totolotka każe obstawiać kilku a potem iść do kościoła. myśli zajmują zasysane powietrze do piersi starszych pań, młodsze pozwalają głuszyć się lub piszą o jesieni; a oni z pupą skrytą w aksamitnych skórach zmuszają rozmawiać o czymś poza tym. mówią że zapach, że sen, najmocniej grzmią fale o brzeg. a kobieta świata z którą trudno rozmawiać, napina łuk pośladków, poza tym czuje się świetnie.
  4. marti krűger

    proces

    znam rozkład ulic, każda z nich brzmi namolnie imionami. umówiony za pięć wpół twego życia, tuż za rogiem histerycznie cicho. powietrze gęste, stygnie. krzyk żurawi rozkrusza przestrzeń, słowa nadchodzą bezszelestnie. jesień spraw codziennych, zapalasz światło. trzeba płacić za niebyt i cień na ścianie. dojrzale sobą zabarwiamy się, mnożąc wyraźne ślady, dążąc do nieodzownej katastrofy. teraz już mogę, możesz pocałować łatwo, mamy za sobą nieustępliwość wiosny całą. zapamiętam zapach sadu.
  5. istota między drobiazgami czuje czyste prześcieradło, plusz. głęboko leży, i z tego powodu pot skrapla się na beztroską twarz. za młoda by kląć, dorosła by wziąć, głośne bajki i sztuczne słońce. usta biała czekolada z której rodzi się słodycz i żółć, o której wie że chłopcy biją się. a gdy skończy odejdzie krokami obcymi po dzień o którym wie, że można siadać w cieniu.
  6. zwięźle ale jak celnie:) pzdr
  7. Mateuszu, gdyby gra słów była pełniejsza byłoby super - temat bardzo, in plus. pozdrawiam.
  8. wschód słońca, wschód dobrej liryki. podoba się - bardzo! pozdrawiam
  9. Stansławo, dzięki że wpadłaś. coś dla odmiany ducha: www.4clubbers.com.pl/dance/354570-28-08-09-collective-nie-mow-mi-goodbye-extended-mix-mike-w-edit.html
  10. marti krűger

    ****

    prosto po myśli... jednakże widzę lepszą przyszłość. szkoda że brak tytułu, to duży minus. pozdrawiam
  11. marti krűger

    Ożywica

    ... i śmielej i dalej... a niechże! wiersz naprawdę mnie zauroczył swą zwiewnością, finezją, filozofią... pozdrawiam
  12. i pomyśleć że już jesień niebawem nas rozkołysze... a tu przyjemnie nuta płynie... chyba się rozmarzyłem. pozdrawiam
  13. o jakże przyjemnie czytać o beztrosce i spokoju... i wpadam w rozleniwienie. dzięki pozdrawiam
  14. marti krűger

    ****

    oj, długo już nie czytałem tak kunsztownej liryki... aż się młode lata przypominają :)
  15. Rachel, aż ogień mnie przeszył. dziękuje za...
  16. za nami kurz, pod nami rynsztok, przed nami wizja na cud. prędzej zapalam świt, dym nerwów żarzy dłoń. tuż obok cień, zgliszcza które cementuje popiół – wczorajsza rozkładówka. następnie codzienność spostrzeżeń, i jeszcze klucz co nie kluczy. pomiędzy szary mur, pejzaż gablot i barwny skowyt ścian. dalej tak samo tylko się zmienia. cichy kąt, powtórna noc. myślę że wiesz, że możesz, że chcesz – pieniądz żywy jak krew. prawdę naszych okien wiążą pająki, i puste fotografie dnia. uzależniamy się od cukru, do kawy, do istoty na raz, może dwa. a później tylko chmury niosą deszcz po którym i tak suszy.
  17. pozwól wietrznym rzeźbić pagórki pełne kuliste i łany złotych loków miękkich krańcami snów pieścić o nieba drzwi palec kleszczy i pragnieniu zawrót bliższy gdy w brzmienie ciszę zmieni wstęga podążającego czasem bezwstydu co pod kory głębią szorstką cicho siedzi
  18. marti krűger

    walcz

    gdy zabraknie niemożliwych i w tłum wmiesza się kolor dawno upatrzony sprawnie rozetnie bladość i gwałt poety o mały wiersz codzienny o kwadrans za późno wszystkiego blisko i po kryjomu święci z pierwszych wydobędą powrozy i twarze ukwaszą w najsłodsze słowy z jednej stali wiara czyni czas na grilla
  19. Dzięki za miłe słowa :) nic tak nie wzmacnia!
  20. pada deszcz i hasła, demonstrację zrywa wycieraczka. wybór kreśli się bez konsekwencji i z nadmiaru wody pachnę słowami. teraz biegną w przeciwnym kierunku. spiskuje papier, starcy i dzieci między naszymi palcami liczą pieniądze. w krtani skrapla się złość. szerokość ulicy mieści różne zło, a każde zmierza do wiadomego. przeraża pewność i kałuże
  21. co do niezgodności tytułu poruszonego przez okruszka i orzeszka, to moim zdaniem jest nieuzasadniony. przyjmujemy za prawdę że Bóg jest tylko i wyłącznie prawdą, a więć to my - ludzie - wyznaczamy prawdę (-y).
  22. spłyń przez dłonie me. sentymentalny, we w pół purpurze i brzasku omglony. prawdą kłam i karm niedokończone, niedostatki krwiste, atramentowe. i tyleż bądź co ogień, pókim w popiół cała zmienić mogę. a gdy wiatr obłoki podniesie, cóż było a co będzie?
  23. kałuże w kropli sól słodka i wiatr co w głowie pozwala zawrócić ruch bezczynnych ulic gdy patrzymy na siebie przed siebie szara pleśń kwiaty zjada wulgarnie młode a dojrzałym w słońca półcieniu odrodzenie
  24. marti krűger

    ostro

    Rachel, dzięki za komentarz, pewnikiem w oryginale poprawię - znaczy wykreśę nieszczęsne "iż". pozdrawiam
  25. marti krűger

    ostro

    rozchylone ulice ślepo niosą. deszcz zawsze ma swe ujście, abym się nie przejmował iż garnuszek w pierś zaparty nabiera. i jasne że jakoś to będzie. pewnie znajoma wieszczka tworzy napięcie z czegokolwiek. zamrożone w bezdechu upraszczają porządek. jeszcze bardziej niż kiedyś za rogiem wykwita. przeważa idealnie względna, doskonalsza od innych, bardziej uzależnia. niewygoda bycia powala.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...