niejedna dusza
jak chmur bieg
wzlata z nieznanej wody
chmury jak góry
burze mrożące
upadki w błoto
skargi żywe
uśmiechy kłamliwe
polowania na ledwo głupich
prośby o szansy
szpitale i ulubione lekarstewka
światów wojny
uciszone snami sztucznymi
sny o brylantach nim dotknie zgnilizna
trochę radości
uśmiechy słonecznikowe
i chmur tabuny i wiecej i wiecej
zostaje tylko zgniły korzeń z plonów
którymi chcą sie cieszyć
beztrosko!
i walka z cieniem
Taki był mój zamysł , aby rozwalił.
zdechnie , każdy ma swój koniec , tylko go nie zna , chyba że...........pan!
prosze mnie nie dotykać taka złośliwoscią
równowaga świata a własne odczucia, makrokosmos i mikrokosmos, sao i tao także, ból zawsze jest passe, hardcorowcy zawsze przegrywają
a serce nie lubi być wichrowane
nie da się wszystkich zabić i polukrować i upchnąć w chałę, wychodzi mieszanka wybuchowa, podstawowe prawo, tutaj zjawia się nieznisczalny bóg , nieprzekupny i nie zjednywalny, odwrót, obrzezanie zabronione poza tym