Pamiętam tamtą cudowną chwilę:
O muzo, ty przyszłaś do mnie w gości,
Jak zjawa mimolotna i miła,
Jak geniusz najczystszej miłości.
W mękach smutku beznadziejnego
Ciągnęły się spokojnie dni moje,
Bo dźwięk twego głosu delikatnego
Napełniał moje ciemne pokoje.
Szły lata. Życia gwałtowne wiatry
Rozwiały moje byłe marzenia
I ja zapomniałem twój głos delikatny,
Głos cichy skrytego natchnienia.
W samotnej ciszy, w mroku więzienia
Ciągnęły się marnie dni mej młodości
Bez bóstwa, bez tamtego natchnienia,
Bez słów, bez życia, bez miłości…
Dla mej duszy nastała pobudka,
Wróciłaś do mnie, muzo młodości,
Jak zjawa mimolotna i krótka,
Jak geniusz najczystszej miłości.
Znikły beznadziejność i cierpienie,
Bo dla mnie zmartwychwstałaś ty
I bóstwo, i skryte natchnienie,
I piękne życie,i miłość, i łzy…
[sub]Tekst był edytowany przez Krzysztof dnia 15-07-2004 09:29.[/sub]