Patrzę w chmury, czekam. Szary bałwan
unosi się i odpływa. Chcę żeby odszedł.
O zmroku, kiedy niebo znika,
potrzebna jest mi czysta scena, bez zasłon.
To jest obiecana noc superpełni.
Super Księżyc ma wyglądać
wyjątkowo super.
Chmura unosi się i odchodzi, więc spoglądam:
większa tarcza, więcej odbitego światła.
Odległość jest ważna, a bliskość się liczy.
Więc spoglądam. Z galaktyki
fleszy, teleskopów, luster,
wysyłam mu przelotny blask.