wezmę stołek i stąd wyjdę
jest coraz gorzej przesłodzone uśmiechy – uwaga żeby nie wypadły
nic tylko zamieszać
dokładam cukierków
później chowam pod język i pluję nimi w
swoją twarz
puszyste żarówki ugniatają moje palce
wypadam przez balustradę potykam się o kwiecień wieczorem
I niedobrze mi .
mam twoje zdjęcie jak mały ołtarzyk
w nim myję ręce
obcinam paznokcie
rozbieram się ze słów których nie wypowiem
aż wreszcie z ubrań
kładę się spać bo znów ciało krwawi ze wszystkich sił, mdleje
dokończę gdy wyschnę
widziałam jak ziemię jadła
z śliną mieszała
połykała
a on pęczniał w niej
rozszerzał granice
a później znikał to jak powietrze
brane do ust szlifuje policzki.
Uśmiecha się swobodnie
Bo gorzej być musi jaszcze raz źle
I spijam to złe ze stołu
Zmarszczki im wyryje palcem na twarzy
Paznokciem na dnie oka tak łzę wygonię
Wlej do ucha i – nic- spierzchłe tylko
śmianie się mówisz ,że zostało?
położyła ciało na stole
wszystko osobno
złamane
wygięte w ziemi
zmieszane powietrze
w żyłach zamknęła
krew wylała
na krześle złożyła w poecie
mgła jarzębinowa
w czarnej spódnicy
słońce tak przeraźliwie zaświeciło
oczy zgasły
białe
białe jak to płótno
a na nim godziny milczenia płoną w pustych żyłach
bo słońce tak przeraźliwie
zaświeciło Twoją krwią
nie wypada mi nie kłamać
gdy pod język chowam
skorupki czekolady
nie wypada mi nie kłamać
powieki nie stłukły się wcześnie rano
i na nowo dłonie
układam z papierowych koralików
a później nie wypada mi...
gdy uśmiecham oczy
do dna książki
kłamać
nie jestem w stanie
patrzeć na siebie
rozbiło wszystkie lustra, lusterko
szklanki z zarysem
przestrzelić dłonie dźwiękiem by
tańczyły zniżone przed Tobą
głos
ja ten głos i te ręce
uniosę
ponad suche ciało
na wstążce
nago
chowaj się już
dłużej czekać nie mogę
chowaj
pobłądzę jeszcze
gdy znajdę
zamknę oczy na sukience w groszki
później na światła strunach
zmrużone oczy
znów zajdą mgłą
patrzę
a gdy nie powiem
co widzę
lecz jak widzę
jak czuję
jak mijam wabiona słowem
nie zrozumiesz nic
takie małe nic
na nitce ciszy
której pragnę płochym zapomnieniem