Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Mr._Żubr

Użytkownicy
  • Postów

    2 177
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Mr._Żubr

  1. Po trzech wersach chciałem skończyć, ale dobrnąłem do końca - ot, dla rozrywki:] A tak, serio, to proszę wziąć do serca rady Pana Siudaka. Pozdrawiam
  2. Każdy chciałby być porównany do Kafki:] Dzięki, pozdrawiam
  3. "American Beauty" to taki film, o takim facecie=) Jeśli to Cię przeraża i jest straszne, to ja mogę się tylko cieszyć:P:] Dzięki i pozdrawiam
  4. Dwie rzeczy mi nie pasują. Na pewno myślnik w tytule, co - jak zauważył Tomasz - sugeruje mało poważny przekaz utworu. Poza tym nie pasują mi przerzutnie na końcu. Ja wiem, że to w połączeniu z brakiem przecinków nadaje wieloznaczności, ale ostatnio widzę taki zabieg chyba zbyt często. Poza tymi drobnostkami wiersz mi się podoba, jestem na tak:] Pozdrawiam
  5. Zgadzam się z ostatnim zdaniem wypowiedzi szanownego Przedmówcy:] Pozdrawiam
  6. Pomysł interesujący, ale wykonanie... jakoś nie tak, jak dla mnie. Dziwaczne konstrukcje zdań, które są dziwaczne na siłę, bądź przypadkowo. Tak to widzę. Już sam tytuł jakiś koślawy. Pozdrawiam
  7. Bez kitu:D Zalecam terapię procentową:]
  8. Ciekawy temat i ciekawie przekazany, choć myślę, że nad formą można by popracować. Za ciekawe ujęcie problemu jestem na tak:] Pozdrawiam
  9. Bardzo dobry, przemyślany wiersz, pierwsza strofa podoba mi się najbardziej:) Pozdrawiam
  10. Nie chwytam. Późna pora robi swoje? Pozdrawiam
  11. Też chyba będę musiał przeczytać za dnia, bo na razie mi się nie podoba. Ale to na pewno wina późnej pory:) Pozdrawiam
  12. No nie wiem, czy nic do uratowania, ale, że nudne, to się - niestety - zgadzam. Pozdrawiam
  13. Co do całości: w zamyśle miało rozwinąć się w horror lub thriller, ale stanęło jedynie na tym, co jest. Za uwagi się nie obrażam, spokojnie:] Są wręcz mile widziane, zwłaszcza, że tekst powstał dość dawno i od tego czasu chyba nie napisałem nic z prozy. Dzięki za wgląd, pozdrawiam
  14. Roman onanizował się. W sumie to chyba nic dziwnego, myślał czasem. Samotny mężczyzna, którego okoliczni mieszkańcy podejrzewali o znacznie gorsze rzeczy, może sobie czasem pozwolić na chwilę zapomnienia. Dziwne mogłoby się jednak wydawać miejsce, jakie Roman wybrał na to zapomnienie. Biblioteka (publiczna w Mostach, filia w Małej Wsi), w której pracował znajdowała się w stosunkowo starym, jeszcze PRL-owskim budynku szkoły. Nie miała ona zbyt wielu uczniów, w zasadzie ich grono zmniejszało się z każdym rokiem w takim tempie, że wypatrywano rychłego zamknięcia placówki. Przez ścianę biblioteka sąsiadowała z pracownią informatyczną, natomiast piętro niżej znajdowało się mieszkanie zajmowane przez młodą nauczycielkę miejscowej szkoły. Roman - jako sąsiad (mieszkał zaledwie kilkanaście metrów od szkolnego budynku) - widywał się z nią czasem, ale nie za często. A przynajmniej nie tak często, jakby chciał. Magda, bo tak miała na imię dziewczyna, robiła wrażenie na każdym mężczyźnie, jakiego spotykała na swej drodze. Lubiła zakładać mini-spódniczki i kuse bluzeczki, prezentując często obszerne fragmenty swojego zgrabnego ciała. Mimo, że do pracy ubierała się mniej wyzywająco, wiele starszych koleżanek patrzyło na nią z wyrzutem, twierdząc, że ktoś taki nie powinien pracować z dziećmi. W myślach, a czasem nawet w poufnych rozmowach, wszystkie nazywały ją "dziwką". Znały jednak Magdę bardzo słabo i jedynie powierzchownie. Nie wiedziały, że wcale nie jest typem uwodzicielki, ani jak daleko jej do bycia "puszczalską". Ona sama często prowokowała ubiorem, ale rzadko zachowaniem. Jeśli już, to to zachowanie mogło wydawać się dość sztucznym. Można by nawet odnieść wrażenie, że początkująca nauczycielka nie wie, kim chce tak naprawdę być (i nie chodziło tu bynajmniej o wybór zawodu, którego od dawna była pewna). Często ubierając się prowokująco, potrafiła zachowywać się zgoła odmiennie. Przynajmniej w towarzystwie Romana. To znaczy, kiedy byli sam na sam. A już zwłaszcza, kiedy on starał się skierować rozmowę w pikantniejsze rejony. Oczywiście zawsze przybierało to formę niewinnych żartów. Roman spuścił się na podłogę, myśląc o Magdzie. Czuł się z tym bardzo głupio. Cholera, zachowuję się jak jakiś niewyżyty gówniarz, pomyślał chwilę po tym, jak skończył. Zabrał się za wycieranie podłogi papierem toaletowym, a następnie jakąś wilgotną szmatą. Gdy tylko spuścił papier w klozecie, usłyszał otwieranie drzwi. Tak rzadko ktokolwiek tu przychodzi, a jeśli już, to właśnie w takim momencie, że niemal nakrywa bibliotekarza w niezręcznej sytuacji. To była Magda. Roman ucieszył się, ale przede wszystkim poczuł ulgę. Gdyby sąsiadka przyszła minutę wcześniej, byłaby tragedia. Przywitali się krótkim "cześć", wypowiedzianym prawie równocześnie. - Potrzebuję jakiegoś czytadła. - zaczęła - W te wakacje jakoś nie mam nic interesującego do poczytania. Można się porzygać samymi opowieściami o miłości. - To prawda. - przytaknął Roman - Nie rozumiem, jak można to czytać. - powiedział półżartem. - No wiesz, godzina czasu i książka jest przeczytana. Rozejrzę się, dobrze? - Jasne. Gdy Magda buszowała po regałach z książkami, Roman przyglądał się jej z uwagą. Była bardzo pociągająca w tych swoich czarnych szortach. Spod jej koszulki prześwitywało bikini. W końcu była połowa lipca. Roman mógł przyglądać się jej bez przerwy. Nie, nie był zakochany; czuł jedynie pociąg fizyczny. Magda zbyt często i w zbyt wielu kwestiach go irytowała, aby mógł się zakochać. W ogóle twierdził, że nie potrafi kochać kobiet. W przeszłości - zwłaszcza przed przeprowadzką tu, na Mazury - miewał wiele kochanek i zawsze były to tylko kochanki. Nie spotkał jeszcze kobiety, z którą chciałby wiązać się na stałe. - Wygląda na to, że jednak wyjdę stąd z jakimś romansidłem, bo nic ciekawego nie mogę znaleźć - powiedziała Magda, stojąc twarzą do regału. - W końcu to mała wiejska biblioteka. Nie poraża wyborem tytułów. - Chyba wezmę to - położyła na jego biurku książkę noszącą jeden z najbanalniejszych tytułów jakie Roman widział w swojej bibliotece. "Zachody słońca". Na dole okładki było jeszcze hasło: "historia miłosna". Tak, żeby każdy wiedział, o co chodzi. Oczywiście Roman nigdy tego nie przeczytał. Czytał sporo; jednak nie romanse. Gdy wpisał wszystkie numerki w odpowiednie kratki na karcie książki i na karcie czytelnika, wręczył Magdzie "Zachody słońca". Podziękowała i wyszła. Wróciła do swojego mieszkania pod biblioteką. Romanowi zostały jeszcze dwie godziny pracy. Praca wiejskiego bibliotekarza na Mazurach miała być dla pochodzącego z Wrocławia Romana spełnieniem marzeń. Względna cisza, względny spokój, względnie dużo czasu. I względnie niskie zarobki. Więc jednak ze spełniania marzeń nici. Powtarzał sobie, że nie ma rzeczy idealnych. Ale to nic nie dawało. Wypalał jednego cieniutkiego papierosa za drugim. W końcu wybiła szesnasta. Czas zamykać i wracać do domu. Schodząc schodami w dół minął mieszkanie Magdy. Nie zaszedł. Uświadamiał sobie ostatnio, co jakiś czas, jak często i w ilu kwestiach go irytowała.
  15. adhd sp;[jk,lmgtrfz n mas mnm ioesd spójrz na mnie
  16. Jakoś mi się nie podoba, niestety. Od tytułu, aż po pointę. Pozdrawiam.
  17. Proszę wybaczyć, ale po trzech pierwszych wersach skończyłem czytać. Pozdrawiam
  18. Też lubię czasem miniaturkę trzasnąć:] Ta tutaj w dość ciekawy sposób mówi o swoistej obojętności, ale chyba jednak zbyt wprost... Tak jakoś.
  19. a to zależy któremu aspektowi tej rzeczywistości się przygląda;) I jak bardzo sensimillicznie:] I czy tylko sensimillicznie, czy też może chmielowo-sensimillicznie, albo jak tam jeszcze można, a można różnie:D
  20. Skoro choć tytuł się spodobał, to już jest dobrze:] Pozdrawiam, dzięki
  21. Gdybym brał udział w zakładach, kto pierwszy z tego rządu poleci, stawiałbym na panią Hall właśnie. Ale z tym Giertychem, to Pan raczy żartować... EDIT: A tak w ogóle, czy jest sens zaczynać tu tematy o polityce...?
  22. O orgu, czy nie o orgu, jak szanowny Czytacz sobie życzy:) Choć zamysł autora nie wiedział nic o orgu i chyba się nie dowie, a na pewno nie zwymiotuje tym do wiersza:] Super, że się podoba, dzięki:] Ps. Sensimilliczne spojrzenie na rzeczywistość bywa łatwiejsze. Trudne też bywa, hehe
  23. Się?:D Nie, nie zmieniałem niczego. Ta miniatura, to raczej dzieło chwili i zmiany raczej nie miałyby sensu. Tak to widzę. W każdym razie fajnie, że się podoba. Dzięki, pozdrawiam.
  24. Było w warsztacie. Dość dawno nie wizytowałem orga, więc postanowiłem przypomnieć się powyższym u-tworkiem. Przede wszystkim chyba dlatego, że podoba się mnie samemu.
  25. spod ciężkich powiek patrzę na was jak chrystus: pragnę dołożyć im jeszcze wagi
×
×
  • Dodaj nową pozycję...