Tego piątku nie ma.
Jesteś sam w swoim panicznym wkurwieniu. Twoje paniczne wkurwienie jest powodowane równie panicznym strachem przed każdym podniesieniem tyłka z łóżka. Wreszcie głód na spółkę z pustą przestrzenią lodówki częstują cię mentalnym kopniakiem w dupę. Idziesz do najważniejszego obiektu w okolicy, czyli centrum handlowego, kupić coś do żarcia oraz jakiś alkohol. Sam nie wiesz, po co bardziej. O, jakie tanie piwo - uśmiechasz się gdzieś w środku, ale tylko na moment.
Odchodzisz od kasy, z założenia szczęśliwszy o dwa kilogramy promocji. Masz minę, jakby Ci ktoś porysował Ferrari, a chód jak mieszkaniec co najmniej Pragi albo... Kaczego. Laska stojąca na przeciwko ciebie zastygła w półuśmiechu z ulotką w ręce. Myślisz sobie: jeśli mnie tym poczęstuje, wsadzę jej to w dupę. Idziesz nadal tym samym krokiem prosto na nią. Zeszła ci z drogi. Wiedziała, co robi. Musiała zauważyć, że raczej nie będziesz zainteresowany obniżką cen na krem do pochwy, czy coś tam innego.