Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Marek Paprocki

Użytkownicy
  • Postów

    431
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Marek Paprocki

  1. Za Ewą również proszę nie umieraj, była by to strata dla polskiej poezji.
  2. Za Ewą również proszę nie umieraj, była by to strata dla polskiej poezji.
  3. Przyznam,że któj komentarz jest równie dobry jak wiersz, jestem pod wrażeniem.
  4. Czyżby twoje dzieciństwo nie było słodkie lecz słone.
  5. Ostatni wieczór spędzony z matką, ostatni wieczór w jej życiu przyznam, że zdarza się nader rzadko, zdarza się raz na lat tysiąc. Choć chciałoby się powiedzieć wiele, żeby starczyło na wieczność jednak tym razem się nie ośmielę, tu zaszła wyższa konieczność. Milczenie stało się naszą mową spojrzenia myśli odbiciem. Świadomie tworząc atmosferę zdrową matka kończyła swe życie. Och życie, życie! Cóż-że mi jeszcze przyniesiesz biednemu w darze. By nie za wiele, bo nie pomieszczę. Czym-że mnie jeszcze ukarzesz?
  6. Droga Doroto czyżbyś siedziała na ławce pod ścianą i stąd tyle spostrzeżeń.Proponuję przyłączyć się do tańczących.Życzę udanej zabawy.
  7. Wiersz dramatyczny,duża wyobraźnia autora, mi się podoba.
  8. Żeby pogodzić strony powiem, że nie tylko czytają ale nawet piszą
  9. Trafna uwaga Witku,dzięki za odwiedziny, wpadnij znów.
  10. Dzięki za komentarze i pozdrowienia.W tym roku słońca mamy jak na lekarstwo dlatego postanowiłem upublicznić ten wiersz.
  11. Dzięki za komentarze i pozdrowienia.W tym roku słońca mamy jak na lekarstwo dlatego postanowiłem upublicznić ten wiersz.
  12. przemoczone ulice spacerują po deszczu szyby okien wystawnych opłakują twarze przechodniów czas płynie gęstym strumieniem potok zdarzeń przybiera rozmiary groźnej fali
  13. Kąpałem się w strumieniach słońca opierając się piersią o dno nieba Ręce moje rozbiegły się w pogoni za wzrokiem który przenikał chmury i topił się w blasku A kiedy słońce rozlało się w kwiaty zerwałem stokrotkę i ona jest teraz moim słońcem
  14. Dzięki za ciepłe słowa, pozdrawiam ukochany Kraków
  15. Wychodzą wcześnie rano wracają późnym wieczorem we własnym domu są gośćmi często piją kawę i palą papierosy na przerwach w szatni plują na posadzkę przeklinają świat i swój los w mowie używają popularnych przerywników w zasadzie nie wierzą w Boga na pewno w cuda a nadto w samego siebie oddychają ciężko śpią twardo pracują bo pracują żyją bo żyją
  16. Trzymałem ją mocno w ramionach całując leciutko w powieki i byłem z nią wtedy naprawdę. Tak bliski i tak daleki. Nie znane mi lecz jej jezioro dostygało jak kawa w filiżankach. Byłem strzelcem z smutnej ballady a ona jak świtezianka.
  17. Myślę,że że nawet odnaleziona miłość nie jest dana na zawsze.Czeba co dziennie ją pielęgnować aby jej nie stracić.
  18. Myślę,że że nawet odnaleziona miłość nie jest dana na zawsze.Czeba co dziennie ją pielęgnować aby jej nie stracić.
  19. Myślę,że że nawet odnaleziona miłość nie jest dana na zawsze.Czeba co dziennie ją pielęgnować aby jej nie stracić.
  20. Myślę,że że nawet odnaleziona miłość nie jest dana na zawsze.Czeba co dziennie ją pielęgnować aby jej nie stracić.
  21. Chyba jednak za dużo skrótów myślowych a przecież chodzi o to żeby poezja trafiała pod strzechy.
  22. Najpierw byłem dzieckiem i synem zarazem. Potem trudnym uczniem i bratem dla siostry. Wujkiem dla jej dzieci. Szwagrem dla jej męża. Zaś w pracy kolegą, podwładnym dla szefa. Mieszkańcem,sąsiadem, przechodniem i widzem. Często zbereźnikiem, cynikiem, marudą. Ojcem dla swych dzieci, wciąż wnukiem dla babci. W dzień dla żony mężem a kochankiem w nocy... Lecz który naprawdę; bez przerwy, w istocie, dobitnie, dogłębnie aż do szpiku kości. Pytanie jak każde, nie gorsze, nie lepsze. Jak ma się do tego teoria względności.
  23. Dziękuję za miłe słowa i merytoryczne uwagi ale już nic nie będę zmieniał ponieważ wiersz ma już swoją historię
  24. Najbardziej lubię wczesny wieczór gdy leżę sobie, na mnie pies. Ogień w kaflowym gada piecu i z tego gadania ciepło jest. A wiatr uderza o szyb szkło jakby powiesił się kto. W drugim pokoju siedzą dzieci. W komputer patrzą się jak w Boga. Chociaż lodówka pustką świeci rosną mi paznokcie i broda. A wiatr uderza o szyb szkło jakby powiesił się kto. Najbardziej lubię wczesny wieczór. To jest mój dom, to życie moje. W sielanki czas są chwile przeczuć, myśli podszyte niepokojem. A wiatr uderza o szyb szkło jakby powiesił się kto. [sub]Tekst był edytowany przez Marek Paprocki dnia 18-06-2004 07:45.[/sub]
  25. właśnie o takie uwagi mi chodzi a nie jakieś tam... dziękuję
×
×
  • Dodaj nową pozycję...