Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Lena Achmatowicz

Użytkownicy
  • Postów

    1 306
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Lena Achmatowicz

  1. ?!? wiersz pisałem ja - z pozycji peela; a peelka...hmmm to peelka! nie wiem, czy odpowie, czy może odpowiedziedzieć; chyba tylko moimi słowami - znów; J.S masz rację, sorry nie chcialam sie wtrącać.
  2. idee są matrycą. wszystko, co byśmy postrzegali zmysłami, byłoby mniej lub więcej nieudolną projekcją poezji. a to byłoby bardzo przykre. na szczęście jest odwrotnie. dlatego dostrzeganie w tekście idei Platońskiej nie jest komplementem, co nie znaczy, że wiersz jest zły. :) Nie no, wybacz, ale dupę też w tym tekście można zobaczyć.;) zależy z czym się komu kojarzy.:D A tak serio: nie dorabiaj ideologii. Wyobraź sobie chłopaka z głową w chmurach, który marzy o tym, żeby zakasować cały świat; dniami i nocami śni o potędze, i z dnia na dzień jest coraz mniej zadowolony z efektów swojej pracy. Czy jemu chodzi o idee? Nie! Jemu chodzi o zwykłe i niskie zaspokojenie swojego ego, swoich wybujałych ambicji. W końcu go to zżera i po jakimś czasie pisze o tym wiersz. Pisze to na spokojnie, już bez większego żalu...;) Śmiem twierdzić, że ów chłopak miał głęboko w d... idee platońskie i wcześniej i później. Gdzie tu są kwestie bytu? Gdzie wartościowanie? Co najwyżej pośrednio można wyłuskać jakiś okrojony manifest poetycki (jak ktoś się uprze), ale i to raczej na zasadzie, co NIE jest dobrą poezją, niż to, co nią jest. Twoje skojarzenie jednak skłania mnie ku myśli, że ten wiersz jest zły. Bo zupełnie nie o takie skojarzenia mi chodziło. I chociaż nie jestem zwolennikiem odpowiedzialności autora za skojarzenia czytelnika, to jednak aż taka rozbieżność chyba czyni mnie odpowiedzialnym. twój wiersz, twój problem;) co do ideologii - sam je dorabiasz. ja skojarzylam i wytłumaczyłam. czołem:) ps. "Wyobraź sobie chłopaka z głową w chmurach, który marzy o tym, żeby zakasować cały świat;" umarłam i jestem w niebie.
  3. Ależ jesteśmy kuszeni, Ewo, tylko nieskutecznie... ; ) Dzięki. no, Ewę to akurat skutecznie pokusiło. :)
  4. ta odmiana "jogurta" z ostatnich wersów jakos mi nie leży;) coś jak akcja "pij mleko, będziesz wielki" a po jogurcie byk. hmmmm:) lubię rymowanki.
  5. ostatnim kuszeniem była możliwość zostania normalnym człowiekiem. szkoda, że my nie jestesmy tak kuszeni (chodzi mi o "normalność") ;)
  6. Pańskie uznanie za głupi wiersz? no no. koniec jest bliski.
  7. dziwna pointa. udziwniona. zastanowilabym sie jeszcze nad nią. serdecznie pozdrawiam
  8. idee są matrycą. wszystko, co byśmy postrzegali zmysłami, byłoby mniej lub więcej nieudolną projekcją poezji. a to byłoby bardzo przykre. na szczęście jest odwrotnie. dlatego dostrzeganie w tekście idei Platońskiej nie jest komplementem, co nie znaczy, że wiersz jest zły. :)
  9. pominęlabym 3 strofkę. reszta :) sympatyczna, ładna.
  10. trzymam za twoje pisanie kciuki.
  11. ostatni wers zatrzymal. ładny jest. ładnie "widzisz".
  12. "łatwo kochać" nie zgadzam się. Agnieszko, wiersz bym jeszcze do warsztatu wstawiła, bo chyba jednak wymaga jeszcze pracy. najserdeczniej pozdrawiam
  13. jakos mnie się z Platonem skojarzyło i jego ideami.
  14. i tak trzymaj Macieju!:)
  15. inny most. ładnie Stasiu. tytuł super.
  16. "napisz mi coś miłego": wino nad Prądnikiem. ładnie Jacku.
  17. przymierzam się kolejny raz i nadal zatrzymuje mnie perwersyjne okno. mnie się to okno nie widzi, jak "łamanie logiki" i do tego pod odpowiednim kątem. zakończenie mnie zaciekawiło, mimo, że ja bym się na taki ruch nie odwarzyła - dość szerokie pole. no ale skoro nie ma Mefista, to nie ma niczego. pozdrawiam Wymiana okna i " darowanie " logice, wymagałoby przeredagowania całego tekstu a to, przez styczniowe smęty, praca ponad moje siły - bez Mefista, rzeczywiście trudno... ; ) Dam żreć kundlowi i przygarnę, choć paskudny nad wyraz... ; ) Dzięki, Ewo. Serdecznie... ano, trzeba iść do przodu. kundel ciągnie za smycz, a każdy kundel mądry, wie co robi. serdeczności:)
  18. przymierzam się kolejny raz i nadal zatrzymuje mnie perwersyjne okno. mnie się to okno nie widzi, jak "łamanie logiki" i do tego pod odpowiednim kątem. zakończenie mnie zaciekawiło, mimo, że ja bym się na taki ruch nie odwarzyła - dość szerokie pole. no ale skoro nie ma Mefista, to nie ma niczego. pozdrawiam
  19. nie umiem pisać erotyków, więc może tylko napiszę co sobie o nich myślę? Bóg jest jeden, jedyny dlatego mój nie może być twoim. Dziesięć przykazań napisał dla mnie, jakże miałbym dociekać, czy wszystkich przestrzegasz? Może twój pomylił się lub przerwał w połowie i dlatego cudzołożysz, pożądasz rzeczy bliźniego - grzeszysz myślą ale już nie uczynkiem. Tymczasem stolika Wróżbity przechodził ogromny kapelusz. Sombrero sięgające kilku meksyków z doczepionym u dołu drobnym chłopiną, rzadkim jak złudzenie Srebrnosiwe wąsy zwisały do ziemi malując dwa wyjątkowo mokre rowki w błocie. Całość wyglądała jak owa nierozsądna kolej wąskotorowa, która wyłania się niekiedy z jednego brokułu mgły by natychmiast przepaść w bemolu drugiej moja żona lubiła amigo rżnęła w karty i przegrywała zrozpaczona piła borygo ziała poniosło się asfaltem wieczornego nieba, poniosło się ku znów tej samej pierwszej gwiazdce aby dokładnie pośrodku bezsensu minąć echo mój mężulek piku piku chorował zaskórniaczka miał serce w skarpecie choć do śmierci ani mru ani słowa umarł przecie Echo, chłopina, wąsy, oraz to wszystko co napisane powyżej zniknęło równie szybko jak się pojawiło dając pole do popisu rozbudzonej wyobraźni - Idiotyczne zagaił Wróżbita - Ale ustawia nas realnie w świecie zaoponował Wstrentny - To dzięki takim chwilom, beznadziejnie głupim i absolutnie nieoczywistym istniejemy bardziej, wydając się normalni. - A te piosenki? - Są jak dno szklanki z herbatą, bez którego nie wiedzielibyśmy ile łyżeczek cukru wsypać. Poza tym - łyżeczka wpadałaby do szklanki raz na zawsze. Ów chłopina (ja wiem, wiem, że nierealny i głupi) potrzebny jest całemu światu, aby mógł istnieć w swoim wyobrażeniu oczywistości a Ziemia kręciła się w jedyną słuszną str onę dookoła Księżyca, czy jak to teraz mówią podług aktualnego stanu wiedzy? - Zostawmy chłopinę w sombrero, lepiej zobaczę co tymczasem urosło w Kartach żachnął się Wróżbita Nie tak, nie tak, nie nie, nie nie tak - w pustym kościółku szepcze echo. To licho w ciszy sieje zły mak i piołun wlewa w gardła uśmiechów. Nie tak, nie tak, nie nie, nie nie tak - gwiazdy cekinów w welonie młodej szponami szarpie cienisty ptak, zgaszone rzuca na podłogę. Gdzieś tam, nad ranem śnią wesele i w tańcu suknię przytulił frak, a echo lata po kościele: nie tak, nie tak, nie nie, nie tak... - Zupełnie bez sensu i nie na temat zaproponował Wstrenty - A poza tym, to takie oczywiste morałki. Wróżbita wyciągnął telefon komórkowy i spojrzał przeciągle w pocerową snami nadciągająca noc. - Telefon też jest oczywisty. Nawet małpa w ZOO wiedząc, że to nie banan - pieprznie nim o ziemię i poszuka czegoś jadalnego dla siebie oczywiście zapalamy światło wjeżdżamy samochodem do automatycznej myjni wybierając stosowny, jesienny program w międzyczasie oglądamy zdjęcia z Marsa oczywiście oczy wiście nic nie rozumiejąc Tu Wróżbita pieprznął telefonem o chodnik i wyciągnął z torby banana : Wróżbita: w pożal się boże małym miasteczku w nudnej godzinie, gdzieś bez adresu potrafi przecież wykluć się coś zgoła nieoczekiwanie innego banan: a trawy wtenczas rosną, zielenią całkiem zwyczajnie starzeją się Wróżbita: więc zrozpaczona, bez szans na jutro spotkała gościa i stało się z brzuchem chodziła, tak stało się, że pomyliła kalendarzyk z numerem jego jedynego kołnierzyka banan: a drzewa wówczas po prostu szumiały tak jakby szumiały bez tego całego wszystkiego Wróżbita: ten gość to aparat był, bo aż dotąd przez życie bez butów szedł choć nie pił tęgo, nie klął jak szewc jakby z galery złudzeń zbiegł banan: a jesień akurat pryskała sady, i deszcze jak dreszcze ciągnęły skądś jesienne chmury kaszlały wciąż Wróżbita: ci pokochali się, psioczyły baby nawet za mocno jej nie tłucze? ten inny człowiek ten dobry mąż banan: ziąb jak próchnica wykruszał liście latarnie wcześniej kiwały się (jeśli oczywiście posiadały aktualne żarówki) Wróżbita: lecz wyobraźcie sobie: tamtych dwoje raz tam nie dokręciło gazu ona umarła od tego w łóżku on trochę dalej (i nie od razu) banan: czterdzieści dni listopad wył w tym pożal się boże nudnym miasteczku w pustym pokoju skrzypiały drzwi Kiedy Wróżbita przełknął ostatni kęs banana, Wstrentny zakrzyknął: - A to mi się podoba! Przygnębiające i nie ma sensu więc ma sens, zatem dobrze oddaje Istotę Miłości. Można by powiedzieć: jest do dupy! Ta, jak wiadomo, to pięta achillesowa każdej Miłości, wystarczy tedy celnie trafić, aby zabić nawet te pozornie nieśmiertelne jesteś północą a ja północą srebrzystą konewką gaszę minionych facetów przemijam jak przemijali gasząc srebrzystą konewką minionych facetów cipuszko, a co byś powiedziała gdybym pozostał do rana? od dębu wypłakał się raz do brzozy zobaczyć, czemuż to jesteś północą a ja muszę gasić srebrzystą konewką minionych facetów przemijać jak przeminęli gasząc srebrzystą konewką minionych facetów cipuszko cip uszko! cip cip uszko? w twoich oko licach jest mnóstwo dymu zwęglone ślady cygar minionych facetów podejdź szepnę ci, że i tak cię kocham zanim przeminę zgaszony srebrzystą konewką Blaknąc powoli, słowa srebrzystej konewki odsłaniały kolejne polany wilgotnej nocy, kosmiczne tratataj wozy wyjeżdżały na czarne plaże ciągnąc za sobą kłęby słonecznych spalin. Na dole ludzie jak zwykle mordowali ludzi, umierali ze starości albo po prostu ginęli wysadzani w locie przez terrorystów z porwanych samolotów. Na szczęście dla degradacji środowiska naturalnego większość ludzi w tym samym czasie produkowała nowych ludzi z krótkotrwałą gwarancją przyszłości a Pewien poeta napisał wiersz. Wiersz piękny, piękniejszy od niego. Temu poecie, nie wiem czy wiesz? - skrzydła urosły z tego. Potem, rzecz nie do wiary?? - poeta wyleciał kominem! Psuł na ratuszach zegary, miał przy tym wesołą minę. I całe szczęście, powiem szczerze że nie wydali tego wiersza. Zaś ów poeta?... w taniej operze gra zielonego świerszcza. piękny morał. dziękuję. www.youtube.com/watch?v=zCzJgiY7ESc
  20. każda matka kocha swoje dzieci:P kochana, przecież ty wiesz, że to przekora. :)
  21. o nadziei powiadają, że jest matką głupich. z nadzieją, jak z ogniem, ostrożnie proszę.
  22. więc miłość jest niemożliwa, bo absolutu nie ma. pozdrawiam
  23. masz rację i nawet teoretycznie jest to możliwe: każdy kabel telefoniczny ma jakąś tam skończoność rozmów, zanim łącza nie zaśniedzieją i nie odmówią posłuszeństwa. albo, co nawet bardziej prawdopodobne - w słuchawce nie zatka się membrana od mikrokropelek śliny rozmawiającego. słowotok tej pani (milion słow na minutę) mógł spowodować szybsze skorodowanie łączy przewidzianych na jakieś 100 słów na minutę o kto wie, czy nawet nie awarię satelity na orbicie? :) i zamarznięcie piekła. dziękuję. postoję. ps. słowotok tej pani się nie powtórzy, spokojna pańska głowa.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...